W zeszłym tygodniu miałam okazję spędzić 3 dni w moim ukochanym Trójmieście. Gdybym miała wyprowadzać się z Warszawy do innego polskiego miasta to zapewne byłby to Gdańsk albo Sopot. Głównie dlatego, że mieszka tam Tekstualna z Tatowym i Inką, ale też najzwyczajniej w świecie dlatego, że uwielbiam morze. Mogłabym godzinami chodzić po plaży i wsłuchiwać się w szum fal.
Tym razem jednak na wsłuchiwanie się w fale nie było zbyt wiele czasu. Razem z Karoliną z Old Fashioned Girl, Asią z Styledigger, Andrzejem z JestKultura, Jankiem ze StayFly i kilkoma dziennikarzami mieliśmy zgłebić swoją wiedzę na temat bursztynu.
Zacznijmy jednak od początku. Pierwszego dnia, z racji tego, że dotarłam do Trójmiasta wcześniej niż reszta grupy, miałam czas by spokojnie rozpakować się w hotelowym pokoju. Przyznam Wam się szczerze, że dawno nie byłam w lepszym hotelu niż MERA Hotel&Spa. Trafił zdecydowanie w mój gust i wiem, że będę tu wracać. Jeżeli macie szczęście to w pakiecie z super pokojem dostaniecie jeszcze widok na morze<3
Zaraz obok hotelu znajduje się deptak i wejście na plaże, którą udałam się do oddalonego o 400 m mojego ulubionego miesca ze świeżą rybką- Baru Przystań. Tatar z łososia rządzi!
Skoro była rybka to muszą być tradycyjne gofry i wizyta na molo. Płaszcz z Arytonu okazał się niezastąpiony- nawet nadmorski wiatr nie mógł popsuć tego spaceru. Ten zestaw zobaczycie niedługo na blogu!
W Sopocie czuć było jesień w powietrzu. Pomimo tego, pogoda dopisywała i jak na tę porę roku było naprawdę przyjemnie.
Niestety po południu musiałam wracać do hotelu, ponieważ czekała mnie kolacja z resztą współtowarzyszy.
W czasie kolacji rozmowom i śmiechom nie było końca. Jedynie dzikowi, który wylądował na naszych talerzach do śmiechu nie było.
Na tę okazję wybrałam sukienkę z H&M.
Następnego dnia, punktualne o 8, stawiliśmy się na zbiórce i wyruszyliśmy do pierwszego miejsca na naszej liście, a mianowicie do ART 7, jednej z maufaktur produkujących biżuterię z bursztynów.
Tam podzielono nas na 2 grupy. Panowie wyrwali się do zdobywania wiedzy praktycznej, tj. szlifowania i polerowania wcześniej wybranych bursztynów, ja z dziewczynami zostałam posłuchać informacji na temat sprzedaży i wartości tego drogocennego surowca.
Na szczęście po krótkiej walce o szlifierkę i nam udało się w końcu spróbować wyszlifować swój własny bursztyn. Wydaje mi się, że na pierwszy raz nie było najgorzej, ale sami oceńcie jak mi poszło.
Te czerwone cuda to woskowe odlewy, które służą do tworzenia zawieszek do biżuterii.
Ooo a tu Pani produkuje właśnie srebrne pierścionki, na których zostanie osadzony bursztyn.
Kolejnym punktem na naszej mapie było muzeum bursztynu, mieszczące się przy wejściu na ulicę Długą.
Z Jankiem niestety tak głośno gadaliśmy w czasie zwiedzania, że Pani przewodniczka postanowiła się nas pozbyć.
Na szczęście Janek oglądał wszystkie odcinki MacGyvera i przy pomocy swoich oprawek jakoś nas wydostał. Wspominał, że pamięta to z 7 odcinka 3 serii, ale był tak rozemocjonowany, że mógł się mylić.
Reszta ekipy udawała, że się cieszy, że się uwolniliśmy. Tak naprawdę wiedzieli, że kolejnym miejscem, do którego zmierzamy jest Gdański Bowke, w którym czekał na nas obiad i chcieli zjeść nasze porcje.
Wszystko podczas tego wyjazdu było bursztynowe, nawet menu!
Risotto słonecznikowe i łosoś były palce lizać. Można prosić o dokładkę?
Pojedli, napili się, no to czas pędzić na spotkanie z dziekanem ASP.
Trochę za bardzo kolorowe te kreacje jak dla mnie:)
Ruch trochę mniejszy niż w NYC, ale gdańska bursztynowa 5 aleja ma równie wiele uroku.
No i patrzcie, znowu gofry. Ja chyba przyciągam stragany z goframi do siebie:)
Zjadłam gofra, a tu trzeba było jechać na warsztaty kulinarne….
…do Atelier Smaku…
…a tam od lewej Wojciech Amaro z włosami Magdy Gessler, z tyłu Pascal z dziwnym krakowskim akcentem, a po prawej Magda Gessler zanim zajeła się gotowaniem i zrobiła trwałą. A zapomniałabym… ten tyłem to Okrasa 😉
Weganskie naleśniki z dynii wcale nie są bleeee….
Podobno tutaj jakiś film kręcą.
Dyniowe chipsy się robią…
…a tu gotowe naleśniki. Razem z Andrzejem daliśmy radę!
.. i bliny z tofu. Oczywiście wszystko wegańskie:) Jeżeli kręcicie teraz nosem to za mniej więcej tydzień udowodnie Wam, że wegańskie jedzenie też jest spoko.
Na koniec wyczerpującego dnia czekała nas jeszcze najprzyjemniejsza rzecz, mianowicie masaż twarzy bursztynami w hotelowym Spa i relaks w basenie.
Następnego dnia postanowiliśmy wstać o 6 i przywitać wschód słońca na plaży. Niestety część naszej ekipy wymiękła, więc ominęły ich piękne widoki.
Wschód wschodem, ale o 8 znów trzeba było stawić się na zbiórce.
Z hotelu ruszyliśmy do kolejnej manufaktury- NAC Amber Jewellery. Tam dowiedzieliśmy się między innymi, że największym importerem bursztynu z Polski są Chiny. Niesłabnącą popularnością cieszą się natomiast bursztynowe jajka, których wartość po oszlifowaniu szacuje się na 22000 zł, a w Chinach ich cena dochodzi do blisko 100000 zł za jedno jajko. Sam materiał potrzebny do jego produkcji kosztuje 4000 zł, więc zaczynam rozumieć skąd taka cena produktów bursztynowych.
Z manufaktury ruszyliśmy do Malborka, by poznać historię bursztynowego szlaku.
I przy okazji zobaczyć kolejną wystawę.
Na koniec naszego pobytu zostaliśmy zabrani do Faktorii mieszczącej się w Pruszczu Gdańskim.
Dawno dawno temu była ona zamieszkiwana przez Gotów, którzy handlowali sobie z Cesarstwem Rzymskim naszym Polskim bursztynem. Na szczęście jeszcze troche nam go zostało, ale jeżeli szybko nic z tym nie zrobimy to wszystko wykupią nam Chińczycy. Dlatego obowiązkowo jak pojedziecie nad polskie morze musicie przywozić z podróży coś bursztynowego!
61 komentarzy
Ada
20 października 2014 at 12:03uwielbiam posty z mojego miasta, zawsze są takie „swoje” 🙂
Magda
20 października 2014 at 12:34Ubawiłam się czytając podpisy pod zdjęciami 😀 zdjęcie wschodu słońca – magia!
Kasia
20 października 2014 at 13:02Karo! Bardzo bardzo podoba mi się wpis, od tej pory poproszę wszystkie w takiej właśnie, humorystycznej i lekkiej, wersji! 🙂
Przy okazji : skracalas płaszcz z Arytona? Wyglada teraz o niebo lepiej!
Charlize Mystery
20 października 2014 at 14:29Cieszę się, że wpis się podoba:) Nie, dostałam go od nich w krótszej wersji:)
ewelina
20 października 2014 at 13:07Mój Gdansk 🙂 Pozdrawiam
Zocha-Fashion
20 października 2014 at 13:28super post, bardzo lubię twoje recenzje 🙂
Pozdrawiam serdecznie
ghjk
20 października 2014 at 13:56Mimo, że post sponsorowany to czytało się go niezwykle przyjemnie, zwłaszcza, że sama kocham Trójmiasto.
tekstualna
20 października 2014 at 14:07najlepiej!!! <3
Kasia
20 października 2014 at 14:07Miło zobaczyć coś znajomego ; ) Kocham Gdańsk ; )
Wypiękniałaś ostatnio 😉
sabina
20 października 2014 at 15:42Skąd okulary ? Możesz podać link i powiedzieć czy są to „zerówki” czy korekcyjne ?
Charlize Mystery
21 października 2014 at 12:51To okulary korekcyjne z Vogue:)
Anna
20 października 2014 at 15:57Super wpis! I jakie piekne jest nasze morze 🙂 Chyba na kolejny „turystyczny” wyjazd wybiore sie wlasnie tam!
Jeans Please
20 października 2014 at 16:05Zazdroszczę, bo musiało być naprawdę niesamowicie! Pięknie wyglądałaś na kolacji 🙂
stylstynka
20 października 2014 at 16:13Świetny wpis, czyta go się z „lekkością” i nie nudzi! 😉
Kate Upset
20 października 2014 at 16:38WOW, to jeden z fajniejszych postów, oby tak dalej! A płaszczyk jest cudowny i bardzo Ci w nim ładnie, to Twój kolor 🙂
Paulina
20 października 2014 at 16:41Dostanę jeszcze ten sweter z zary? Jest na stronie ? Niestety nie mogę znaleźć a mega mi zależy 🙁
Charlize Mystery
23 października 2014 at 07:16Powinien być jeszcze dostępny:)
Miśka
20 października 2014 at 16:45Rzeczywiście, ten płaszcz na pewno nie zepsuł jesiennego spaceru, zwłaszcza, że miałaś spódniczkę długości 20 cm… bój się Boga reklamuj to już jakoś z głową…
Charlize Mystery
20 października 2014 at 16:49Rajstopy i skarpetki też.
Monika
20 października 2014 at 16:46długi wpis ale miło się czyta – może dlatego, że z Gdańska jestem – morze mam za oknem a chyba ty bywasz nad nim częściej niż ja… chyba tak to już jest i bursztynowego też nic nie mam bo Gdańszczanom się to ze „starszymi paniami” kojarzy – ale oglądając twoje zdjęcia – coś pięknego i dla mnie by się znalazło 🙂
Gocha
20 października 2014 at 17:38Bursztynu nie lubię, ale post naprawdę ciekawy…
kasia
20 października 2014 at 17:45skad jest golf spod plaszcza ? 🙂
Charlize Mystery
23 października 2014 at 07:17Golf jest z Zary.
Fiolka
20 października 2014 at 17:49Karo skąd sweter i buty, post świetny,pozdrawia 😀
Oligatorka
20 października 2014 at 17:59Ożesz… te goferki !:O
emily
20 października 2014 at 19:23Interesujący i napisany z humorem post 🙂 Bardzo miło czytało mi się tę relację, mimo że biżuteria z bursztynem nie należy do mojej ulubionej
Ania
20 października 2014 at 20:27Super wycieczka. Super potrawy. Zazdroszczę Ci kobieto 🙂 Ale tak pozytywnie. Powodzenia w dalszym działaniu!
Kaja
20 października 2014 at 20:58Rewelacyjny post! Takie lubimy najbardziej 🙂
kasia
20 października 2014 at 22:15moglabys napisac skad jest ten golfik spod plaszcza ? bardzo mi zalezy na odpowiedzi 🙂
Charlize Mystery
21 października 2014 at 20:17Zara
karo
21 października 2014 at 10:11Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby Ci zwyczajni zjadacze chleba jak to ujelas robili spokojnie zakupy 😉 widziałam jak Ci zjadacze chleba tluka się o crocsy albo torebkę. … żenada. Ktoś wziął pierwszy to trzeba go znokautowac i odebrać… rodzice opowiadali mi takie historie o PRL i patrząc na to zrozumiałam o co chodziło 😉
karo
21 października 2014 at 10:13Płaszcz z Arytonu bardzo mi się podoba !!! Tylko chyba kupie jakiś w Zarze bo są o połowę tańsze 😉
Charlize Mystery
23 października 2014 at 07:19Niestety wtedy nie będziesz miała takiej jakości i materiału jak w Arytonie. W Zarze nie znajdziesz płaszcza z wełny dziewiczej:)
karo
21 października 2014 at 10:15Zaskoczenie na plus że Pomorska Regionalna Organizacja Turystyczna inwestuje w ten sposób w reklamę. Bardziej mnie to przekonało niż plakat czy spot reklamowy. …
Pozdrawiam
N
21 października 2014 at 11:26Właśnie też nie rozumiem o co chodzi…?
noella
21 października 2014 at 11:50Wszędzie razem 😉
http://instagram.com/p/uaPszhwMbo/?modal=true
ewka
21 października 2014 at 14:57Post bardzo ciekawey naprawede super mam pytanko z kąd buty szare wiązane do białych spodni ? bardzo proszę o odpowiedzenie ?
Charlize Mystery
21 października 2014 at 20:16Wojas
Monika
21 października 2014 at 16:43Karolina,więcej postów w tym stylu. Czyta się naprawdę z przyjemnością
kaja
21 października 2014 at 19:49Karo. wpis super, z przymruzeniem oka 😉
a ja mam pytanie apropo sukienki z H&mu. Zdradzisz kiedy (i za ile) będzie dostępna?
Charlize Mystery
21 października 2014 at 20:15Sukienkę kupiłam z tego co pamiętam za 200 zł miesiąc temu w H&M na dziale Trend
edyta
21 października 2014 at 20:11Karolino blagam zrob kiedyś post tak długo wyczekiwany o garderobie. Jestem ciekawa jak przechowujesz swoje torebki buty ubrania wszelkie akcesoria. Ja tez bylam w Malborku na zamku i ogladalam w niedziele bursztyny:-) Pozdrawiam serdecznie.
Charlize Mystery
21 października 2014 at 20:14Ale ja nie mam garderoby- może kiedyś 🙂 w mojej książce będziesz mogła przeczytać o trikach na porządek w szafie 🙂 Pozdrawiam!
stylowo40.blogspot.com
22 października 2014 at 00:01Bardzo interesujący post 🙂
Pozwiedzałam co nie co 🙂
Pozdrawiam 😀
ULA
22 października 2014 at 09:17Super post, chciałabym zapytać o stylizację z molo…..skąd jest płaszczyk i golf?:)
Charlize Mystery
23 października 2014 at 07:20Płaszcz jest z Arytonu, a golf z Zary:)
Celina
22 października 2014 at 15:14Oj Karolina, styl pisania to słaba kopia Fashionelki.
Niestety widać, że pisany na siłę – ten styl pisania w ogóle do Ciebie nie pasuje, jest bardzo sztuczny.
Charlize Mystery
22 października 2014 at 16:18Od niedawna teksty pisze Manolo, mówiłam mu, że od razu się domyślicie, że to nie ja. Ma zdecydowanie lepsze pióro.
karo
22 października 2014 at 16:34Nie mam pojęcia kim jest fashionelka więc do tej kwestii się nie odniose….ale mi się podobało, trochę się rozerwalam czytając to.
Pozdrawiam
agnieszka
22 października 2014 at 16:17hahaha, Karolina, przyznam szczerze że miałam problem z określeniem przed przeczytaniem zdania na dole, z jaką organizacją/firmą to była współpraca, ale wpis mnie wielokrotnie skłonił do uśmiechu 😀 a naleśniki wegańskie z dynią oczywiście że nie są ble, są przepyszne! jak i wiele innych wegańskich dań, zaskakujących połączeniami smaku i składnikami, w rezultacie jednak wyśmienitych. Pozdrowienia z Trójmiasta! 😉
agnieszka
22 października 2014 at 16:22a ten chłopiec w lekko kręconych włosach ma urodę aktora, pasowałby do irlandzkich komediodramatów 😉
Charlize Mystery
23 października 2014 at 07:22Blogowanie idzie mu jeszcze lepiej niż gra aktorska. Zajrzyj na JestKultura 🙂
ewka
22 października 2014 at 18:21Karolinko czy buty z Wojasa są w kolrze szarym ? i czy były kupowane nie dawno bo niewidze ich na stronie proszę o odopisanie bardzo 🙂
Charlize Mystery
23 października 2014 at 07:23Buty mają już rok.
Gabby
22 października 2014 at 19:24Świetny post- zarówno tematycznie jak i językowo!:) Bardzo podoba mi się taki styl- z przymrużeniem oka- tak trzymaj! PS. Orientujesz się może, czy nie będąc blogerem też można odbyć taką wycieczkę szlakiem bursztynów?
Charlize Mystery
23 października 2014 at 07:24Tak, jak najbardziej. Do wszystkich miejsc, muzeów możesz wykupić wejściówki:)
Gabby
23 października 2014 at 20:27Ooo to świetna wiadomość:)) Dziękuję za odpowiedź. Pozdrawiam serdecznie;)
exgdynianinjetztberliner
24 października 2014 at 10:42Całkiem ciekawy wpis, nawet dla mężczyzny niekoniecznie interesującego się damskimi fatałaszkami. Popełniasz jednak droga autorko spory błąd pisząc, że byłaś w trójmieście. Byłaś bowiem w Gdańsku i Sopocie, a trójmiasto to także Gdynia. Niestety dla większości totalnie nieciekawa toteż nieco na ironię zakrawa fakt, że modernistyczne kamienice w Gdyni są starsze niż powojenne kamieniczki Głównego Miasta w Gdańsku (oryginalne spalili „wyzwoliciele”). Molo i plaża w Orłowie także prezentują się ciekawie.
Pozdrawiam
Charlize Mystery
24 października 2014 at 11:36Byłam również w Gdyni- to właśnie tam odbywały się warsztaty kulinarne 😉 Pozdrawiam!
Kinga
24 października 2014 at 14:38Szkoda, że w Polsce bursztyn jest taki niedoceniany… Biżuteria jest piękna! Bursztyn wygląda niesamowicie w duecie z egzotycznym drewnem; totalnie nowocześnie i nie kojarzy się z babciami. 😉
Jedzonko wygląda smakowicie! Widzę, że wyprawa baaardzo udana 🙂
M.
29 października 2014 at 18:37Niestety często (choć oczywiście nie zawsze) tanie towary są dużo gorszej jakości. Torebki Wittchen w Lidlu….wg mnie była to ich gorsza partia, z dużo gorszego materiału. Niestety, ale dyskonty mają naprawdę kiepskiej jakości produkty. Wystarczy spojrzeć na skład produktów żywnościowych, z innymi produktami nie jest lepiej. Sama chemia. I przoduje tu Biedronka. Należy mądrze kupować, sprawdzać etykiety – ubrań także. Lepiej zjeść mniej, ale zdrowiej. Lepiej mieć mniej ubrań, ale lepszej jakości itd. Owszem, w niektórych przypadkach płaci się za markę i marketing, ale jednak zazwyczaj to co droższe jest lepsze i w przypadki żywności – zdrowsze. Kiedy ludzie to zrozumieją? Jak nie stać mnie na torebkę markową to kupię zwykłą, a nie 10 torebek Wittchen z Lidla żeby potem je sprzedać na allegro lub podróbkę.