Jestem mistrzynią prokrastynacji. Na ostatnim roku studiów prześladowała mnie konieczność napisania pracy magisterskiej, a następnie najważniejszego egzaminu w życiu – obrony. Studia psychologiczne były moją pasją, inspiracją i hobby. Nauka sprawiała mi przyjemność, chętnie zdobywałam wiedzę z kolejnych działów tej dziedziny. Tymczasem przygniotło mnie napisanie pracy magisterskiej.
Wybór tematu pracy i przeprowadzenie badań zdążyłam jeszcze zrobić z marszu. Lecz w połowie tej góry utknęłam na dobre kilkanaście miesięcy. W końcu tyle było ciekawszych zajęć! Obliczenia statystyczne i sterty książek napisanych naukowym językiem przegrały z pracą przy blogu, z podróżami, z wyjściami do kina i spotkaniami z przyjaciółmi.
Każdego dnia ze wstydem spoglądałam w lustro i odsuwałam od siebie myśl, że wypadałoby wreszcie powrócić do zarzuconego tematu mojej nieszczęsnej magisterki. Stale znajdowałam sobie ciekawsze zajęcia. Aż wreszcie powiedziałam sobie „Dość!”. Założyłam sobie szlaban na podróże, na spotkania ze znajomymi, nawet na eventy branżowe (tylko nie na bloga 🙂 w końcu nie mogłam Was aż tak zaniedbać!)
Zrozumiałam, że odsuwam w czasie pisanie pracy magisterskiej z powodu mojej ambicji. Tak bardzo zależało mi na przygotowaniu jej w sposób perfekcyjny! Jednocześnie obawiałam się, że moja wiedza jest niedostateczna, że plan pracy może być ciekawszy.
Gdy uświadomiłam sobie, że mam do czynienia z prostymi psychologicznymi mechanizmami, odetchnęłam z ulgą! W końcu na psychologii się znam! Opracowałam pełen plan zajęć. Ustaliłam priorytety, znalazłam w sobie silną motywację do doprowadzenia tego tematu do końca.
I dałam radę! Jestem z siebie dumna, bo nie poddałam się. Wiadomo, w czasie pisania, wprowadzania poprawek, a następnie uczenia się, towarzyszył mi ogromny stres. Ale i tego „kolegę” byłam w stanie okiełznać. Moja praca magisterska została oceniona na 6! A z samego egzaminu dostałam piękną 5! Satysfakcja była ogromna (tak samo jak stres przed obroną!).
Temat pracy w 100% dotyczył moich zainteresowań i miałam to szczęście, że moja promotor w pełni go zaakceptowała i do końca cierpliwie wspierała.
Pokonanie swoich obaw dodało mi siły i pewności siebie. Teraz wiem, że nie ma rzeczy niemożliwych. Że wystarczy chcieć, a wtedy można zorganizować swoje życie tak, by osiągnąć wyznaczony cel.
Mam nadzieję, że gdy będziecie mieć dość swojej pracy magisterskiej, przypomnicie sobie tego posta i zrobicie sobie „wolne” od wszystkiego, żeby tylko dokończyć to co zaczęliście. Czas, który zyskacie po obronie tego ważnego egzaminu jest nieoceniony, a rzeczy do zrobienia „po magisterce” nabierają nowego znaczenia.
Jestem ciekawa jak tam Wasze „dzieła”- obrona przed Wami czy ten stres już macie za sobą?
89 komentarzy
Kama
24 listopada 2015 at 22:41Za sobą! I też mgr z psychologii 🙂
A z pisaniem było podobnie – badania to pestka, ale znalezienie później motywacji… wiem co czułaś, dlatego tym bardziej gratuluję! 🙂
Charlize Mystery
25 listopada 2015 at 19:20Było mega ciężko, tak naprawdę do obrony zmusił mnie termin. Nie chciałam robić różnic programowych i płacić za kolejne 4 semestry:)! Najważniejsze że się udało.
Kams
28 listopada 2015 at 00:17Heh, mnie też zmusił termin i też broniłam się w listopadzie, czyli w ostatniej chwili 😉
Grunt, że obie mamy to za sobą!
Zdradzisz jaką specjalność kończyłaś i czy wiążesz przyszłość zawodową z pracą psychologa?
Charlize Mystery
29 listopada 2015 at 22:32Kończyłam psychologię społeczną, na ten moment nie wiążę swojej przyszłości zawodowej z pracą psychologa. Na szczęście wiedzę z psychologii można wykorzystywać pracując na innych stanowiskach, lub tworząc bloga:)
Kama
24 listopada 2015 at 22:43Ach! Zapomniałam zapytać: kiedy będą nowe Twoje aukcje na allegro? 🙂 czekam z niecierpliwością i codziennie sprawdzam 🙂
Charlize Mystery
25 listopada 2015 at 19:21Jutro powinny się pojawić:)
Kams
28 listopada 2015 at 00:20Czekam i sprawdzam dalej 😉 zdradź chociaż co tam dla nas szykujesz 🙂
karo.tro
24 listopada 2015 at 22:566 na Uniwersytecie? – pierwsze słyszę.. I teraz nie wiem czy na publicznej uczelni taka ocena się nie zdarza (tak samo jak ze szkolnej ławki – 1) czy po prostu to mi nigdy nie udało się dosięgnąć tej oceny. Mam teraz niezłą zagwozdkę 🙂 W każdym razie gratulacje :-), choć mam wrażenie, że w dzisiejszych czasach ten tytuł się nieco zdewaluował, niestety.
Izabela
25 listopada 2015 at 15:436 na publicznej uczelni nie istnieje. 🙂
Charlize Mystery
25 listopada 2015 at 19:22Na prywatnych uczelniach przy obronie pracy promotor może dać 6.
Jot
24 listopada 2015 at 22:58gratuluję! sama jestem magistrem psychologii 😉
a zdradź nam proszę jaki był temat Twojej pracy?
Charlize Mystery
25 listopada 2015 at 19:24Pisałam o stereotypach i o tym jak wygląd mieszkańców wpływa na postrzeganie miasta, w którym żyją.
Kams
28 listopada 2015 at 00:22Super temat!
Jakie wnioski z badań? Ciekawa jestem 🙂
małgorzata
16 grudnia 2015 at 17:03Bardzo ciekawy temat pracy. Myślałaś o publikacji? Sama chętnie przeczytałabym taki artykuł w piśmie branżowym.
Fashionandcash
24 listopada 2015 at 23:50Gratuluję, sama przymierzalam się do swojej obrony bardzo długo ( wydaje mi się, że to było bardzo dawno :), poza tym uważam, że jesteś jedną z najbardziej konsekwentnych, wytrwalych i systematycznych blogerek, wiec opóźnienie obrony możesz sobie wybaczyć 🙂
Keira
25 listopada 2015 at 08:00Na uczelniach publicznych nie ma 6. Oceny są od 2 do 5
Niki
25 listopada 2015 at 09:20Ja kończyłam Politechnike, z tego co pamietam zdobycie 6 było możliwe… Sama 6 nie miałam oczywiście ale wydaje mi sie ze były. 😉 … Gratuluje Pani Magister, pozdrawiam z De
Charlize Mystery
25 listopada 2015 at 19:25SWPS jest prywatnym Uniwersytetem, na którym zdobycie takiej oceny jest możliwe.
Sia
1 grudnia 2015 at 18:47Na państwowej uczelni też można dostać 6, np. na Politechnice Warszawskiej.
Magda
25 listopada 2015 at 22:34jest 6, a właściwie jej odpowiednik- 5!
skala od 2 do 5 już od dawna nie obowiązuje, teraz jest od 2 do 5!
wpisuję oceny w USOSie na UW, więc mowa o uczelni publicznej
Dominika
25 listopada 2015 at 00:38Właśnie jestem w trakcie pisania pracy mgr i też 1,5roku z tym zwlekałam. A teraz moja mała, kochana córeczka jest najlepszą motywacją! I już nie mogę się doczekać realizacji planów „po magisterce” 😉
Jo
25 listopada 2015 at 03:07Sześć? To możliwe?
Charlize Mystery
25 listopada 2015 at 19:26Tak:)
Renata
25 listopada 2015 at 07:47Dwie obrony juz za mna, inzynierska I magisterska. Nie bylo tak zle, pisanie tez poszlo z gorki, ale moja motywacja byla przeprowadzka do innego kraju wiec chcialam miec ost obrone jak najszybciej za soba:)
Pozdrowienia z Belgii
Dominika
25 listopada 2015 at 08:06Karolina, jaki był temat Twojej pracy? O czym pisałaś?
Charlize Mystery
25 listopada 2015 at 19:26Pisałam o stereotypach i o tym jak wygląd mieszkańców wpływa na postrzeganie miasta, w którym żyją.
Mary Spolsky
25 listopada 2015 at 09:12Ja też w tym roku obroniłam i u mnie podobnie jak u Ciebie z wynikami, tylko kierunek inny 🙂 A Tobie gratuluję 🙂
daywithcoffee
25 listopada 2015 at 09:14Przede mną już za rok ta niezapomniana przygoda z pracą magisterską 😉 Po licencjacie na szczęście jest jakiś przedsmak, ale tak jak mówisz – warto odłożyć wszystko na bok i działać! Gratuluję! 🙂
Marta
25 listopada 2015 at 11:23Gratulacje! Ja stoję dopiero u progu wyboru promotora swojej pracy licencjackiej. Przeraża mnie, że to już drugi rok i bliżej końca niż początku. A dopiero co zaczynałam studia! Ale wiem, że dam radę bo uwielbiam moje studia 🙂
Kamil
25 listopada 2015 at 13:26czym się tu jarać…
Charlize Mystery
25 listopada 2015 at 19:28Tym, że mimo innych zajęć zmotywowałam się by dokończyć to co zaczęłam jakiś czas temu:) Jestem szczęśliwa, że mi się udało i że nie poddałam się. Teraz mam coś czego nikt mi nie odbierze:)
Agusek
25 listopada 2015 at 13:52Zupełnie jakbym czytała historię o sobie! Na szczęście też wzięłam się w garść i 16.11 obroniłam się na tej samej uczelni:)
Charlize Mystery
25 listopada 2015 at 19:28Gratulacje:)!
Joanna
25 listopada 2015 at 14:40Karolino! Z całym szacunkiem dla tytułu magistra, ale trzeba rozróżnić pewne zjawiska. W Polsce zaczęły być bardzo popularne prywatne uczelnie. Nie chcę deprecjonować Twojej pracy włożonej w studia- nie sądzę jednak, że można to porównywać z uczelniami państwowymi i studiami dziennymi. Mój tata jest profesorem państwowej uczelni, sama również skończyłam trzy kierunki na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza, oraz na Akademii Ekonomicznej (przed zmianą nazwy na Uniwersytet) – i mam wyrobione zdanie na temat wykształcenia zdobywanego na uczelniach prywatnych. Tego rodzaju wykształcenie się kupuje. Brakuje jeszcze prywatnych medycznych uczelni – ciekawe czy ludzie chętnie by do takiego chodzili.
Mimo wszystko – gratuluję- choć nie chwaliłabym się takim osiągnięciem.
Charlize Mystery
25 listopada 2015 at 19:37Studiowałam dziennie, a wykładowców miałam tych samych co na państwowych uczelniach, więc nie sądzę, że różnica między prywatnymi, a państwowymi studiami jest duża. Nie kupiłam swojego wykształcenia tylko nauczyłam się go z książek, jak każdy inny student. Nie ważne czy kończysz państwową, czy prywatną uczelnię- ważne jest to jak podchodziłaś do nauki w czasie studiów i ile z nich wyniosłaś. SWPS ma bardzo dobrą renomę, a znalezienie po nim pracy nie stanowi problemu, co świadczy tylko o tym, że jest to bardzo dobra uczelnia. Co do prywatnych uczelni medycznych oczywiście takie już istnieją:) Dla mnie obrona pracy to mega powód do dumy:)!
Kinga
26 listopada 2015 at 22:32Karolino, w zupełności się z Tobą zgadzam – ważne jak ktoś podchodzi do studiów i ile wkłada w nie pracy – nie ważne czy na uczelni publicznej czy prywatnej, ważne co ma się w głowie. Joanno – lepiej skończyć jeden porządny kierunek niż kilka i nie mieć pracy. Gratuluję Karolino obrony – należy docenić pracę którą włożyłaś w napisanie pracy jak i naukę, to ogromny powód do dumy 🙂
olka
28 listopada 2015 at 12:22jeszcze jedno, nie gniewaj się ale dla mnie powodem do dumy nie jest obrona w publicznej uczelni. Zapraszam do UMK do torunia na mój kierunek: matematyka finansowa a później do napisania pracy magisterskiej i obronienia jej gdzie 50 stron to same zadania matematyczne -z tego można być dumnym
Charlize Mystery
29 listopada 2015 at 22:39Olu, nie każdy żyje matematyką, nie każdy ją lubi. Nie można stawiać jednych kierunków nad innymi. Równie dobrze mogą się teraz obrazić absolwenci medycyny, prawa, czy każdego innego kierunku, który wymaga bardzo dużo pracy i nauki od studenta.
zuzia
1 grudnia 2015 at 19:53Oczywiście, że istnieją prywatne uczelnie medyczne, ale na szczęście nie kształcą one lekarzy, tylko co najwyżej techników i innych paramedyków.
Agnieszka
17 grudnia 2015 at 10:14Prywatne uczelnie medyczne? Proszę o nazwę uczelni, bo ja narazie wiem, że przymierza się do tego Akademia Krakowska Frycza Modrzewskiego, ale w przyszłym roku zdaje się..
Agnieszka
17 grudnia 2015 at 10:16Koleżanka Zuzia wyżej właściwie zakończyła dyskusje. Narazie lekarzem można być tylko po uczelni publicznej. I owszem są też studia płatne na uczelni publicznej, ale nadal obowiązuje na nich rekrutacja i wymagania punktowe aby się dostać są podobne do tych stacjonarnych. Całe szczęście.
Lidia
25 listopada 2015 at 22:57Joanno, skoro Twój tata jest profesorem państwowej uczelni, a Ty ukończyłaś państwowy UAM oraz państwowy Uniwersytet Ekonomiczny, to na jakiej podstawie wyrobiłaś sobie zdanie na temat uczelni prywatnych, skoro na żadnej z nich nie studiowałaś?
olka
28 listopada 2015 at 12:23ups w prywatnej oczywiscie
ja
26 listopada 2015 at 02:35Droga Joanno, studiowałam dziennie zarówno na Uniwersytecie Warszawskim jak i na SWPS i wydaje mi się, że mogę mieć trochę więcej do powiedzenia i lepiej porównać uczelnie zarówno publiczne jak i prywatne. I wiesz co? Na prywatnej jest lepiej ( oczywiście nie na kazdej, jak nie każda państwowa jest dobra). Jednak SWPS vs. UW, to jednak SWPS u mnie ma przewagę. Zarówno jeśli chodzi o poziom i sposób nauczania, jak i o zaplecze dydaktyczne (to co jest na niektórych wydziałach na uczelniach państwowych to lata ’70 w czystej postaci). Już nie wspominam innych studentów, którzy nie mam pojęcia jak w ogóle zdali maturę a co dopiero dostali się na studia państwowe. Ich poziom wiedzy jak i kultury był żenująco niski i czasami wstydziłam się stać z nimi na przystanku, kiedy co drugie słowo w ich rozmowie to było przekleństwo.
olka
28 listopada 2015 at 12:18niestety Charlie…ale jest różnica i to duża, ja studiowałam na UMK w Toruniu i dużo naszych wykładowców uczyło w prywatnej Wyższej Szkole Bankowej , pamiętam do dziś jak mój wykładowca z matmy który również tak wykładał w spósób brzydki wyśmiewał prywatne uczelnie i poziom tam nauki. Także sam z doświadczenia wiem że studia w publicznej a zwłaszcza w takiej jak moja są nieporównywalne z prywatnymi
Ola
28 listopada 2015 at 22:03Hmm, czy porównywanie Wyższej Szkole Bankowej (w Toruniu?) z SWPS (zerknij proszę w ranking) jest zasadne ? (I to na podstawie ogólnej opinii prof. X o uczelniach prywatnych) 🙂
Charlize Mystery
29 listopada 2015 at 22:43Zgodzę się. że nie wszystkie prywatne uczelnie są warte uwagi, ale SWPS, czy Koźmiński w wielu rankingach biją na głowę państwowe uczelnie.
anka
26 listopada 2015 at 12:39czyli w sumie masz 4x mgr? czyli jeden mgr nie byl wystarczajaco dobry by zdobyc prace?
mgr i ni tylko
28 listopada 2015 at 00:51Pomijam wypowiedź, którą skomentowałaś, ale musisz wiedzieć, że w kształceniu się nie chodzi tylko i wyłącznie o późniejsze zdobycie pracy…
olka
28 listopada 2015 at 23:02proszę przeczytaj uważnie ponieważ napisałam, że wykładowaca który uczył mnie na UMK wykładał również na USB, a o szkołach (prywatnych) a właściwie o ich poziomach wypowiadał się ogólnie i nie był on jedynym profesorem .
olka
28 listopada 2015 at 23:05jeszcze jedno poziom UMK-Toruń Mieckiewicza-Poznań, Jagieloński-Kraków jest nieporwówalny z polibudami a co dopiero z uczelniami prywatnymi
pozdrawiam
Charlize Mystery
29 listopada 2015 at 22:48Olu, mocno generalizujesz. znam bardzo dużo osób, które studiowały na UW, a potem na SWPSie i bardziej cenią sobie studia na SWPSie. Tak jak pisałam wcześniej wszystko zależy od podejścia do studiów i tego ile się w ich trakcie uczyłaś, a nie jaką uczelnię skończyłaś. Z Twojej wypowiedzi można wnioskować, że psycholog po SWPSie zawsze będzie gorszy od tego, który skończył państwowy uniwerek, a to nieprawda.
zuzia
28 listopada 2015 at 19:48Na skończenie uczelni medycznych na szczęście nie wystarczy tylko kasa i to się akurat nigdy nie zmieni 😉
kiki
25 listopada 2015 at 16:22Gratulacje! Znam ten bol. Za mna praca licencjcka, magisterska i rozprawa doktorska. Troche sie tego naprodukowalo 🙂
Jaki byl temat Twojej pracy Karolina?
Pozdrowienia,
Karolina
Charlize Mystery
25 listopada 2015 at 19:37Pisałam o stereotypach i o tym jak wygląd mieszkańców wpływa na postrzeganie miasta, w którym żyją.
Mili
25 listopada 2015 at 16:44Ja takie prace magisterskie to chrupię na przystawkę 😉 Niemniej jednak – serdeczne gratulacje! Wiem, jakie to uczucie – duma i nadprzyrodzona siła wewnętrzna 🙂 . Nie, na Państwowych Uczelniach nie ma 6. Jednak jest coś takiego, jak „szczególne wyróżnienie”.
Pozdrawiam serdecznie,
in spe – dr n. med;)
milena
25 listopada 2015 at 17:20Czy odpowie mi Pani na pytanie jako psycholog? ☺
Charlize Mystery
25 listopada 2015 at 19:39Jeśli tylko będę znała odpowiedź to z chęcią:) Proszę o pytanie na maila:)
Milna
27 listopada 2015 at 08:16Napisałam 🙂
Charlize Mystery
28 listopada 2015 at 23:30Dostałam 🙂 jak tylko znajdę chwilę czasu odpiszę 🙂
ilona
25 listopada 2015 at 18:34Też już miałaś e – learningi na SWPSie?
Gratuluje. 🙂
Charlize Mystery
25 listopada 2015 at 19:39Tak:)
Ania
25 listopada 2015 at 18:38Ja też sie ociągałam długo bo tez chciałam napisać idealnie – praca rozrosła się tak że pani promotor śmiała się czy za jednym zamachem chcę doktorac zrobić 😉 w końcu obroniłam się na 5 🙂 a mój mąż niestety się nie obronił, ma absolutorium ale nie wiem czy kiedyś mu się będzie chciało… szkoda. Im później tym trudniej 😉 pozdrowienia i gratulacje 🙂
Ilona
25 listopada 2015 at 20:58Za mną …doktorat z psychologii …magisterka z tej perspektywy to była pestka 😉
ana
25 listopada 2015 at 22:09Karolino, muszę sobie pozwolić na chwilę szczerości… Twojego bloga czytam regularnie, większość treści bardzo mi odpowiada, a stylizacje są naprawdę ciekawe i inspirujące, ale to co dzisiaj przeczytałam naprawdę mnie zadziwiło 🙂 Ja obroniłam pracę magisterską w zeszłym roku, po 5 latach dziennych studiów prawa. Od 3 roku studiów pracowałam na pełen etap, tak też pozostało do końca studiów. Swoją pracę napisałam w 5 weekendów, bo tyle miałam czasu 🙂 mimo wszystko poszło bardzo dobrze, niestety nie na 6, bo takiej oceny na państwowych uczelniach nie ma 🙂 po obronie czekał mnie jeszcze dużo trudniejszy egzamin na aplikację, który także zdawałam ucząc się jedynie w weekendy i nocami. W podobnej do moja sytuacji była połowa moich znajomych ze studiów, którzy musieli jeszcze dorabiać weekendami do niewygórowanej pensji prawnika. I powiem Ci, że nigdy nie pomyślałam o sobie, że obrona pracy magisterskiej to był mój jakiś szczególny sukces czy powód do dumy. Wręcz przeciwnie, mam wrażenie, że w naszych czasach ze świecą szukać kogoś , kto tytułu magistra nie ma. Samo też napisanie pracy czy obrona wydaje się być wręcz dziecinnie proste, w porównaniu do wyzwań jakie czekają w pracy zawodowej i dalszej karierze (przynajmniej w mojej opinii). Dlatego też, po przeczytaniu tego wpisu, mam jedną myśl – o ile samo uzyskanie tytułu magistra jest jak najbardziej godne pochwały, to sposób w jaki zostało to przez Ciebie opisane wydaje się być śmieszny (niestety). Czułam się jakbym czytała wywiad ze zdobywcą nagrody Nobla, albo wynalazcą penicyliny 🙂 Bardzo Ciebie cenię jako blogerkę, ale ten wpis niestety mnie rozczarował, zdziwił, a może trochę rozbawił 🙂
Anka
27 listopada 2015 at 13:16Brawo!! zgadzam sie w 100%
Penelopa
28 listopada 2015 at 09:16W pełni się z Tobą zgadzam. Niestety ale w dzisiejszych czasach, w których jednostka nastawiona jest jedynie na doświadczanie przyjemności – jakikolwiek wysiłek to powód do dumy.
maike
29 listopada 2015 at 20:36Mam dokładnie te same wrażenia po przeczytaniu tego posta. W moim odczuciu z prac magisterskich w ogóle powinno się zrezygnować. Raz, ze 90% z nich to crtl+c, crtl+v , mało inspirujące a do tego szkoda papieru. Zamiast masowej produkcji odtwórczych plagiatów lepiej byłoby wprowadzić coś w stylu inspirującej rozmowy z komisją na tematy, które były poruszane w ciągu całego toku studiów. Mam za sobą 3 obrony z czego każdą mile wspominam, bo nie były to bezmyślne 3 pytania, a fajna rozmowa w obszarze tematów moich studiów. Psychologia jest świetnym hobbistycznym kierunkiem, ale szczerze mówiąc mocno w ostatnim czasie oklepana. Fajnie Charlize, że studia umożliwiły Ci rozwijanie bloga, bo myślę, że inne bardziej konkretne studia zbyt dają w kość żeby móc podróżować, pisać i ogólnie miło spędzać czas 🙂 Ale co tu dużo mówić korelacja pomiędzy kierunkiem studiów a byciem blogerką modowo-lifestylową to praktycznie 1. Może to dobry obszar badawczy na Phd? „Między psychologią a blogowaniem/vlogowaniem”” Pozdrawiam.
Charlize Mystery
29 listopada 2015 at 22:53Dziewczyny, w tym wpisie nie chodziło o samą magisterkę, lecz o motywację do kończenia wcześniej zaczętych spraw. Jedni będą dumni, że zdali magisterkę, inny doktorat, dla innych powodem do dumy będzie dokończenie innej ważnej dla nich sprawy. Chodzi o to by nie odkładać w czasie ważnych dla nas rzeczy i konsekwentnie dążyć do ich zakończenia:)!
Zielona Karuzela
25 listopada 2015 at 23:07Gratuluję serdecznie pani Magister 🙂
Ewelina
26 listopada 2015 at 07:55Skąd buty?;)
Charlize Mystery
28 listopada 2015 at 23:30Mango 🙂
Kamila
26 listopada 2015 at 11:19Myślę o studiach psychologicznych, ale boję się. Mam jeszcze rok na namysł.
maike
29 listopada 2015 at 20:40Zbyt dużo w tej chwili jest psychologów. Jeżeli masz predyspozycje skup się na bardziej ścisłych kierunkach. Psychologia to dobry kierunek uzupełniający np. jakaś ekonomię lub żeby nie być betonowym inżynierem dobrze też zadbać o woja miękka stronę. Idealne uzupełnienie. Po za tym na rynku jest dużo literatury jeżeli jesteś ogarniętą osobą jesteś sama w stanie się wiele nauczyć. Wymaga to więcej samozaparcia i obserwowania, ale jest to do zrobienia, bo konieczności studiowania.
anka
26 listopada 2015 at 12:40Gratulacje Karolino, a tak z innej beczki, statnio nie rozpieszczasz nas z iloscia postow, to chwilowe, mam nadzieje?
Charlize Mystery
29 listopada 2015 at 22:55Aniu, wpisy pojawiają się regularnie co 2-3 dni. Staram się by były zawsze co 2 dni, ale w międzyczasie robię też dla Was wyprzedaż szafy, która pochłania bardzo dużo czasu i energii, stąd nie zawsze mam jeszcze siły na posta.
mgr Filozofii
26 listopada 2015 at 14:24Gratuluję! Jesteś wspaniałą kandydatką na zmywak w sieci wypasionych fast-foodów! Też mam magisterkę ale z filozofii. Niestety po psychologii i filozofii nie ma sensownej pracy a w wielu miejscach pracy bez fachu w rękach nie przyjmują. Pozdrawiam!
Kams
28 listopada 2015 at 00:29Filozofia a psychologia to zdecydowanie odrębne kierunki… i nie zgadzam się z Twoją opinią, bo po psychologii można pracować w wielu obszarach.
Ola
28 listopada 2015 at 22:09Zawsze wydawało mi się, że ludzi po filozofii mają bardzo otwarte umysły i są gotowi do działania, dzięki czemu Ci absolwenci tego kierunku, których spotkałam odnaleźli się z powodzeniem w bardzo różnych miejscach na rynku. Widocznie myślę stereotypowo i sukces zawodowy jest kwestią życiowego ogarnięcia i pomysłu na siebie, a ja po prostu miałam przyjemność trafić na bardzo sensownych i dobrze zorganizowanych magistrów filozofii. 🙂
Charlize Mystery
29 listopada 2015 at 22:57Olu, zgadzam się w 100% to wszystko zależy od naszego podejścia. Po psychologii, jak i filozofii można robić masę rzeczy. Trzeba tylko chcieć.
pati
26 listopada 2015 at 14:39Może napiszesz posta o organizacji czasu? Jak sobie radziłaś z pisaniem pracy/ książki a codziennymi obowiązkami i życiem osobistym? Masz jakies triki? Jestem bardzo ciekawa. pozdrawiam serdecznie i gratuluję !
mgr i ni tylko
28 listopada 2015 at 00:57Owszem, szanse są tylko trzeba szukać tam gdzie należy i nie poprzestawać tylko na mgr…
CrazyLoop
26 listopada 2015 at 22:04Jej jakie inspirujące, naprawdę <3
Pozdrawiam
Sabina
26 listopada 2015 at 22:15Jak studiować to tylko na uczelni państwowej. Uczelnie prywatne niestety mają złą opinię, a na absolwentòw patrzy się trochę z przymròżeniem oka.
aoaoao
28 listopada 2015 at 01:16Mylisz się. Po pierwsze są uczelnie i uczelnie oraz wydziały i wydziały. Czyli marne szkółki prywatne (licznie powstałe w dobie przymusowej służby wojskowej) i marne wydziały na państwowych uczelniach. Po drugie, mimo wszystko nie tak dawno mieliśmy w Polsce studentów z wyżu demograficznego i miejsc na uczelniach państwowych nie starczało dla maturzystów, którzy dobrze sobie radzili w szkole średniej i uzyskali dobre (a nawet więcej niż dobre) wyniki na maturze. Pojawiła się w owym czasie koniunktura i sporo szkół z programem i wykładowcami z uznanych wydziałów uniwersytetów państwowych. Po trzecie, w tych (nie tak dawnych czasach) były egzaminy na studia, które siłą rzeczy odsiewały nie tylko marnych kandydatów, ale i tych dobrych z powodu limitu miejsc (dlaczego – odpowiedź wyżej, czyli wyż demograficzny). W tej chwili mamy do czynienia ze specyficzną „rozrywką”, ponieważ mamy roczniki z niżu demograficznego, z reguły brak egzaminów wstępnych na państwowe uczelnie wyższe (a kiedyś zdarzały się takowe, oczywiście w okrojonej wersji, ale jednak, także na prywatne uczelnie), obniżenie rangi matury (i to nie tylko w sensie podstawowym właśnie jej znaczenia, ale i wymagań potrzebnych do jej uzyskania) oraz „jechanie” jeszcze na splendorze bardzo dobrych prywatnych uczelni… Efekt? Sporo niezbyt rozgarniętych osób na państwowych uczelniach i całkowite niedobitki (oprócz niskiego procentu wyjątków) na prywatnych uczelniach, które w sporej części podupadają i tracą rangę.
Ola
28 listopada 2015 at 22:14Gratulacje 🙂
Dzięki za motywacyjnego kopa do pisania inżynierki. Na szczęście nie jest jeszcze po terminie, ale bardzo chcę to mieć z głowy więc muszę się zabrać do pisania (aplikację na iPhone ogarnę szybko i bezboleśnie, ale nie chce mi się tego opisywać (wolę pisać kod niż tekst w naszym pięknym ojczystym języku) ;))
anna
21 stycznia 2016 at 00:39hej,
proszę powiedz jak dokładnie wygląda obrona pracy mgr na SWPSie? Jest prezentacja pracy? Dostajesz pulę pytań do powtórzenia? Ile pytań zadają Tobie na obronie? Też odkładam obronę i chcę usłyszeć to z pierwszej ręki… Pozdrawiam serdecznie i gratuluję!
Aleksandra
12 stycznia 2017 at 18:22Przyznaję, że na bloga trafiłam czystym przypadkiem, przeczytałam post i komentarze. Po tej ciekawej lekturze mam wrażenie, że każdy wypowiadajacy się jest wykształcony i swoje przeżył, natomiast smutne jest to co czytam. Co do prywatnych i publicznych uczelni to chyba nigdy sie nie zmieni podejście, szkoda. Bo jedne i drugie są godne uwagi tylko trzeba mądrze wybrać. Ale nie rozumiem jednego, co złego jest w byciu dumnym z siebie, po co porównywać studia psychologiczne do matematyki? Nie każdy odnajdzie się w jednym czy drugim. Magisterka przy doktoracie to pikuś? Może gdy autorka wpisu będzie po doktoracie też tak stwierdzi. Nie rozumiem tych negatywnych komentarzy, bo niestety, niektóre mają taki wydźwięk. Osobiście sama borykam się z magisterską i w moim wypadku w głównej mierze jest to ogromny stres związany z obroną. Każdy ma jakieś wewnętrzne ograniczenia, czy lęki.
Przykre jest to, że zamiast cieszyć się z innymi ich szczesciem to zawsze znajdzie się jakieś „ale”.
No nic…gratuluję i życzę wielu sukcesów w życiu 😉
Maciej Federowicz
3 lipca 2023 at 13:21Cześć! Przede wszystkim gratujlacje! 🙂 Jestem tatą, którego córka za niecały tydzień będzie bronić pracy dyplomowej na SWPS (Wydział Psychologii). Oboje się mega stresujemy – ja chyba bardziej 😉 bo całe studia jej kibicowałem i czuję się prawie tak jakbym to ja miał się bronić 😉
Mam takie bardzo praktyczne pytanie: Jak wyglądała obrona od strony praktycznej? Tzn. jak to wygląda, co się dzieje po wejściu do pokoju, co się mówi, ile to trwa, jaka jest atmosfera?, itp. Czy przygotowaywałaś prezentację (Power Point)? Jeżeli tak, to ile miałaś czasu na omówienie? Czy atmosfera jest stresogenna czy raczej przyjazna?
Wiem, że to bardzo dużo pytań, ale będę wdzięczny za jakiekolwiek podpowiedzi i wskazówki. Z góry dziękuję, Maciek, Tata Weroniki 🙂