Lubicie marzyć? Wierzycie w to, że marzenia się spełniają? Ja tak! Mam to szczeście, że ciągle udaje mi się skreślać te spełnione cele z listy. Dla marzycielek przygotowałam dzisiaj konkurs, w którym do wygrania są bajeczne flakony perfum Marc Jacobs Daisy Dream. Jakie jest zadanie konkursowe?: Uzasadnij max w 3 zdaniach, do jakiego zakątka na ziemi chciałabyś udać się wraz z zapachem Daisy Dream.
Trzy najciekawsze odpowiedzi nagrodzę perfumami! Macie czas do 3.09 do północy!
Swoje odpowiedzi zostawiajcie w komentarzach pod tym postem.
Regulamin konkursu znajdziecie tutaj. Powodzenia!
WYNIKI:
1. Dom, miejsce, w którym się wychowałam, gdzie spędziłam większość mojego dotychczasowego życia, jedyne na całym świecie miejsce, w którym jest cząstka mnie. Dom, ten do którego zawsze chce się wrócić, w którym pozostawione są lata życia, miliony wspomnień, ulubione pamiątki, w którym na powrót czekają najbliższe sercu osoby, podstarzały kot, zakurzone zdjęcie, uszczerbiony kubek, ciepły koc. Dom, to jest właśnie to miejsce na Ziemi, miejsce, w którym na podstarzałej drewnianej komodzie postawiłabym kwiecisty flakon perfum Daisy Dream, a otulona zmysłowym zapachem zatopiłabym się w marzeniach.
2. Prowansja, miejsce kojarzące mi się z wonią kwiatów docierającą do mnie przez otwarte okno, gdy budzę się o letnim poranku, który czasami łączy się z z zapachem świeżo wypranej pościeli, czasami z delikatną wonią rosy pod stopami, kiedy wracam do domu nad ranem, a innym razem z aromatem świeżo skoszonej trawy. Uwielbiam tę woń gdy wyleguję się jak kot w słońcu, na drewnianym krześle wśród drzew – wtedy zapach stokrotek splata się z zapachem pożółkłych kartek książki, schłodzonego czerwonego wina i słodkich truskawek. Bywa też, że zapach tych delikatnych kwiatów spaja się z zapachem lipcowego kurzu, gdy otwieram okno w mojej sypialni z białymi ścianami lub też późną nocą, gdy zagłębiam głowę w pościel, kiedy już tylko księżyc zagląda mi pod kołdrę – tak, to zdecydowanie do francuskiej Prowansji zabrałabym ze sobą uroczy flakon Daisy Dream.
3. Z Daisy Dream chciałabym udać się na prawdziwie polską, pachnącą sianem i domowym chlebem, polską wieś, której nie widziałam od niepamiętnych czasów dzieciństwa. Wraz z Daisy Dream chciałabym przywołać najpiękniejsze wspomnienia aromatów owoców, przetworów, nagrzanej ziemi pomieszanych z miłością i troską babci oraz zapachem jej różanych perfum, gdy przytulała mnie na powitanie racząc pachnącym rabarbarem buziakiem. To właśnie naszą rodzimą wieś spowitą zapachem pola, zwierząt, najsmaczniejszych owoców, lodów na patyku, które dzieciaki jedzą pod sklepem i radości- niczym niezmąconego szczęścia z możliwości przeżywania tak beztroskich chwil, wybrałabym jako wyjątkowy zakątek świata, który odwiedziłabym wraz z Daisy !
Zwycięzców proszę o kontakt mailowy.
375 komentarzy
Malina Sowa
27 sierpnia 2014 at 18:13Mam ten sam zapach, jest piękny
Anka
27 sierpnia 2014 at 18:13Włochy…Toskania…
W chwilach wytchnienia łapie za pędzel i maluje pejzaże, w Toskanii w krainie malarzy odnajduje wiele inspiracji, obrazy z moich snów, wypełnione makami, wprost z malowniczej krainy obrazów Vicent’a van Gogha.
Widzę siebie…siadam na ganku i piję wino z winnicy nieopodal, zachwycam się zapachami parmezanu, bazylii i swiezych pomidorów, a sama pachne Daisy Dream… 🙂
Patrycja
27 sierpnia 2014 at 18:13Z zapachem Daisy Dream chciałabym się udać na Malediwy, bo tak jak sen te wysypy mogą wkrótce zniknać z mapy świata. Chciałabym upamiętnić najlepsze chwile cudownym zapachem aby moć dzięki niemu powracać wspomnieniami w tamto miejsce i czas 🙂
Wanesa
27 sierpnia 2014 at 18:14Daisy Dream zabrała bym ze sobą na wyjazd do Reszla gdzie mieszka mój chłopak.
Zapach ten z pewnością uwieńczył by wspólnie spędzone romantyczne wieczory na pięknych mazurskich plażach.
A po powrocie do domu miała bym zawsze przy sobie buteleczkę niesamowitych wspomnień…
korektorka
28 sierpnia 2014 at 12:40zabrała bym
uwieńczył by
miała bym
-wszystko to piszemy łącznie 🙂
Karina
27 sierpnia 2014 at 18:18Wraz z zapachem Daisy Dream chciałabym się udać na Malediwy,ponieważ jest to miejsce na Ziemi,gdzie chciałabym się znaleźć choć na sekundę,czy minutę,tylko żeby tam być.Dlatego też zabrałabym tam flakonik perfum Marca Jacobsa,ponieważ byłoby to połączenie idealne,wymarzony zapach i wymarzone miejsce na Ziemi.Zapach „Daisy Dream” jest bardzo owocowym i delikatnym zapachem ,który by się idealnie sprawdził na plaży,spacerując przy brzegu oceanu.
Anna
31 sierpnia 2014 at 15:57na Malediwy nie wolno wwozić perfum 😉
Kasia
31 sierpnia 2014 at 22:10Tak z ciekawości. Dla czego nie można wwozić perfum na Malediwy?
Monika
27 sierpnia 2014 at 18:19Wraz z zapachem Daisy Dream chciałabym udać się na Malediwy, które zawsze określam rajem na Ziemi. Wtedy otulona zapachem perfum mogłabym skreślić swoje marzenie z mojej „listy”. Czas na chwilę mógłby się wtedy zatrzymać 🙂
Edyta
27 sierpnia 2014 at 18:24Z tym zapachem chciałabym się udać do małej miejscowości w Irlandii gdzie są moi kochani rodzice. Widujemy się bardzo rzadko, ponieważ tylko na święta. Zawsze marzyłam aby polecieć do rodziców, niestety z braku czasu i pieniążków nie jest to możliwe. Daisy Dream podarowałabym mojej mamie, aby miała choć małą cząstkę mnie przy sobie codziennie.
Karolina Błońska
27 sierpnia 2014 at 18:28Daisy Dream – jak marzyć to w miejscu do którego wracamy zawsze, nie ważne czy źli czy szczęśliwi. Dom to miejsce w którym możemy rozkoszować się każdą przyjemnością. Otulona słodko owocowym zapachem dzięki któremu nie ma miejsca na gorzkie zmartwienia, bujająca się na fotelu z kubkiem gorącej czekolady w dłoniach, mogę marzyć o wszystkim. Tak widzę siebie i Daisy Dream.
Aneta
27 sierpnia 2014 at 18:30Z zapachem Daisy Dream chciałabym odkrywać Malediwy. Ten egozytyczny skrawek ziemi wraz z turkusowymi
lagunami, białymi plażami oraz pięknymi rafami koralowymi doskononale współgra z niesamowitym kwiatowo-owocowym
zapachem. Malediwy + Daisy Dream = spełenienie jednego z marzeń.
Angelika
27 sierpnia 2014 at 18:31Daisy Dream to nie tylko perfumy,to magia,która działa na człowieka tak samo jak miejsce w którym wyruszyłabym z nimi w podróż. Miejsce nie jest Wam znane,bo to moja wyobraźnia je kształtuję. Zamykam oczy i widzę niebieskie niebo,piękne błękitne morze i mimo,że w normalnym życiu rosnące stokrotki na plaży są niemożliwym zjawiskiem,w tym miejscu wszystko jest możliwe.
P.s Zamknij oczy i sama spróbuj wyobrazić sobie TO miejsce.
Pozdrawiam.
Alicja
27 sierpnia 2014 at 18:32Zapach Daisy Dream zabrałabym ze sobą do Krainy Wiecznego Lata, a dla mnie tym samym, Szczęścia – słońce, wszechogarniające ciepło tonowane chłodzącym powiewem morskiej bryzy, możliwość poświęcenia wolnego czasu dla siebie i bliskich (który dla mnie obecnie jest prawdziwym rarytasem) – to wszystko wprowadza mnie w nieocenione, tak rzadkie niestety, poczucie bezstroski… dlatego nic więcej mi już do szczęścia nie potrzeba 🙂
Patrycja MM
27 sierpnia 2014 at 18:33Majac na sobie zapach Daisy Dream polozylabym sie na mieekim lozku i udalabym sie w najdalsze zakatki mojej wyobrazni 🙂 to najpieknieszy zakatek na ziemi, bo wszystko jest takie, jakie chcemy zeby bylo. I chmury mozna jesc garsciami jak bita smietane a po deszczu zbierac truskawki 🙂
Ola
27 sierpnia 2014 at 18:34Daisy Dream to perfumy dla prawdziwej marzycielki, czyli dla kogoś takiego jak ja, kogoś kto codziennie na swojej mapie marzeń zaznacza kolejne miejsca, które chciałby kiedyś odwiedzić. Taki zapach będzie idealnym towarzyszem podczas mojej wyśnionej podróży do Nowego Jorku, tej którą na mojej mapie zaznaczyłam największym serduszkiem. Mam nadzieję, że już niedługo w tym miejscu przypnę stokrotkę i odwiedzę cudowne miasto Marca Jacobsa.
zakladnicycodziennosci
27 sierpnia 2014 at 18:34Zakątek to może nie jest, bo trochę większa ma powierzchnie – do Nowego Jorku. Połazić po Central Parku, iść na window shopping na 5 Aleje, a potem na musical gdzieś na Broadway’u. To moje wielkie wyjazdowe marzenie!
migotka
27 sierpnia 2014 at 18:35DAISY DREAM zabrałabym ze sobą do fińskiego miasteczka Naantali, w którm mieści się najprawdziwsza Dolina Muminków.
Marzenie jeszcze z dzieciństwa, wciąż aktualne i co chwile dające o sobie znać w mojej dorosłej już głowie. Wspaniałym uczuciem musi być obserwacja wiosny w Dolinie Muminków która na pewno pachnie stokrotkami 😉
pauli
29 sierpnia 2014 at 13:14Moim marzeniem jest żeby wygrała autorka tego komentarza, ponieważ z miłości do Muminków aż się rozczuliłam czytając to. Również marzy mi się tam wizyta, aby zagrać na harmonijce z Włóczykijem albo pogłaskać Paszczaka po łysince;p
Kamila
27 sierpnia 2014 at 18:39Wraz z zapachem Daisy Dream chciałabym udać się na chorwacką wyspę Korčula..ponieważ to właśnie tam oświadczył mi się mój Mąż dwa lata temu..Czarne niebo pełne gwiazd, delikatny szum morza, świece i lokalne wino.. Tak, to idealne miejsce, aby wrócić do niego pachnącą nowym zapachem od Marca Jacobsa ❤
Karolina
27 sierpnia 2014 at 18:40Daisy Dream, Paryż i ja… Wraz z najpiękniejszym zapachem w niesamowitym miejscu, na wieży Eiffla z widokiem na całe miasto spełniam swe największe marzenie. Chwila ta cieszy mnie niezmiernie, jestem szczęsliwa, gdyż wiem, że będę mogła tu powrócić jeszcze wiele razy ilekroć otworzę pudełeczko moich ulubionych perfum, które towarzyszyły mi w tej wymarzonej chwili.
Martyna
27 sierpnia 2014 at 18:41Hmmm…z tym zapachem mogłabym udać się gdziekolwiek, a najlepiej na bezludną wyspę. Mogłabym tam swobodnie chodzić nago, ubrana jedynie w ten zapach!
Martyna Dziekan
27 sierpnia 2014 at 18:41Zapach Daisy Dream zabralabym na Bałkany, a moze to zapach zabrałby mnie? Ponieważ wszelkie moje marzenia i plany zmierzają ku temu miejscu na mapie, dzikość tego zakątka, jego literatura, muzyka, krajobrazy no i jedzenie urzeka od pierwszej minuty spędzonej na Czarnogorskiej plaży! Wtedy otulinie zapachem Daisy mogłabym zostać tam na zawsze, szwptając cichutko „laku noć”
Karolina H
27 sierpnia 2014 at 18:42Z zapachem Daisy Dream udałabym się prosto w ramiona mojego mężczyzny! Jest to moje ulubione miejsce gdyż czuje się tam bezpieczna, kochana i doceniana. Zapach ten umilałby nam wszystkie szare, jesienne popoludnia i przypominał o wszystkich letnich dniach 🙂
Olaa
27 sierpnia 2014 at 18:42Sycylia ! Totalny detoks od szybkiego tępa życia, miasta i pogoni za pieniądzem. Wokół tylko piękne widoki, cisza i spokój,niesamowici ludzie i pyyszne jedzenie 😉
Agata
27 sierpnia 2014 at 18:44Jeśli pomyślę o czym tak naprawdę marzę, to od razu ciśnie mi się na usta: „o ciągłych podróżach!”, o poznaniu kultury Chin i Japonii, spóbowaniu orientalnych dań Tajlandii oraz wylegiwaniu się na malowniczych wyspach Indonezji…
Jednak w głębi serca największym marzeniem jest miejsce położone zdecydowanie bliżej, a mianowicie pełne blasku, klimatu, romantyzmu i przepięknej architektury Santorini… Ten właśnie mały zakątek kojarzy mi się z Daisy Dream! 😉
joanna
27 sierpnia 2014 at 18:44Domek na plaży na Hawajach, piękne krajobrazy, cudowna woda, niezapomniane wspomniena. Codzienna pobudka z zapachem perfum na skórze. Jest to zdecydowanie najlepsze miejsce na podróż z zapachem Daisy Dream.
daria
27 sierpnia 2014 at 18:45po wielu latach udało mi się już spełnić część moich podróżniczych marzeń. Był paryż, praga, oslo i londyn teraz czas na rzym, dlatego to tam chciałabym się wybrać. Zakosztować prawdziwej pizzy, podziwiać Koloseum, spojrzeć na Bazylikę, wrzucić pieniążek do di Trevi. Otulona Daisy Dream i wtulona w miłość mojego życia spacerowałabym pięknymi uliczkami.
Katarzyna
27 sierpnia 2014 at 18:47Zdecydowanie poleciałabym do miasta, w którym spełniają się wszystkie marzenia- NY! W tym mieście nie ma rzeczy niemożliwych. A zapach DAISY DREAM byłby moją małą buteleczką, która dodawałaby mi pewności siebie!
Aga
27 sierpnia 2014 at 18:52Z całą pewnością byłby to N
Magda
27 sierpnia 2014 at 18:53Wczoraj z przyjaciółmi kupiliśmy zupełnie spontanicznie bilety do Rio de Janeiro na karnawał, który odbędzie się 12-21 luty 2015 r. Więc kolejne marzenie zrealizowane. W lutym w Brazylii jest lato, kwiatowo-owocowa nuta tych perfum wpisze się idealnie w klimat tego miasta i karnawału. Obiecuję przesłać zdjęcia Daisy Dream w Brazylii.
iwona
27 sierpnia 2014 at 18:53Daisy Dream zabrałabym ze sobą na wakacyjny wyjazd ze swoją rodzinką. Zakątek nie byłby już taki ważny, najważniesze,że miałabym ze sobą osoby,które kocham, a dodatkowo otulona zapachem daisy dream mogłabym w pełni rozkoszować się odpoczynkiem po całym roku ciężkiej pracy :))
Roksana
27 sierpnia 2014 at 18:55Wybrałabym się do Central Parku w Nowym Yorku – to jedno z moich wielkich marzeń! Leżałabym na trawie, wśród stokrotek, z najlepszą książką, pysznościami w koszyku i Daisy Dream w torebce. Nic bym nie robiła, tylko „leżała i pachniała” – no może jeszcze myślała o tym, że to cudowne uczucie, kiedy nasze marzenia się spełniają 🙂
Joanna
27 sierpnia 2014 at 18:58Daisy Dream… gdy tylko zobaczyłam ten flakon na myśl przyszła mi hiszpańska Cordoba i coroczny Festiwal Patiów.. typowe białe domki usiane niezliczoną ilością kwiatów.. właśnie tam zabrałabym ze sobą Diasy Dream.. Cordobę zamkniętą w tym uroczym flakoniku 🙂
Weronika
27 sierpnia 2014 at 18:58Jaśminowe serce zapachu Daisy Dream przenosi mnie do świata marzeń dzięki któremu znajduję się w Indonezji. To właśnie ten piękny kwiat jest narodowym symbolem magicznego archipelagu. Znajdując się na jednej z wysp, otulona bajecznym zapachem perfum, nie byłoby miejsca na jakiekolwiek zmartwienia
ola
27 sierpnia 2014 at 18:59Wybór był prosty- Grecja- cudowne wyspy, może Kreta, a może Rodos. To moje wielkie „greckie marzenie”, palona słońcem, chodziłabym zawiłymi ścieżkami i uliczkami, a za mną unosiłby się cudowny zapach i został by na długo w moich myślach i myślach osób podróżujących ze mną. A każdy psiknięcie perfum będąc już w domu przywołałoby mi wspomnienia i poczułabym się jakbym znowu tam była..
Aga
27 sierpnia 2014 at 19:01Z cała pewnością zapach ten zabrałabym ze sobą w podróży do miasta najbardziej kojarzącego się z twórczością Marca Jacobsa – New York! Zapach ten wniesie kwiatowa świeżości i słodycz w największa na świecie miejska dżungle NY:)
Magdalena
27 sierpnia 2014 at 19:02Nowy zapach od Marca Jacobsa wzięłabym, może mało oryginalnie, do Paryża. Myślę, że czucie na sobie Daisy Dream podczas wizyty w Muzeum d’Orsay na pewno wzniosłoby to doświadczenie na nowy poziom – bo może właśnie tak pachniały ogrody i łąki Moneta? Nie wyobrażam sobie również lepszego zapachu na odpoczynek w jednym z paryskich parków, i chociaż Daisy Dream pachniałyby wszędzie tak dobrze, w tych konkretnych okolicznościach zdają się być po prostu idealne.
kasia
27 sierpnia 2014 at 19:02Tam gdzie ja i Daisy Dream będziemy czuły się najlepiej, czyli do kwiatowego parku „Hitachi Seaside Park” w Japonii. Podobno pola kwiatowe zajmują aż 190 ha, a dodatkowo z licznych wzniesień roztacza się widok na morze. Woń zapierająca dech w piersiach!
Natalie.R
27 sierpnia 2014 at 19:03Dom, miejsce, w którym się wychowałam, gdzie spędziłam większość mojego dotychczasowego życia, jedyne na całym świecie miejsce, w którym jest cząstka mnie. Dom, ten do którego zawsze chce się wrócić, w którym pozostawione są lata życia, miliony wspomnień, ulubione pamiątki, w którym na powrót czekają najbliższe sercu osoby, podstarzały kot, zakurzone zdjęcie, uszczerbiony kubek, ciepły koc. Dom, to jest właśnie to miejsce na Ziemi, miejsce, w którym na podstarzałej drewnianej komodzie postawiłabym kwiecisty flakon perfum Daisy Dream, a otulona zmysłowym zapachem zatopiłabym się w marzeniach.
Kinga
27 sierpnia 2014 at 19:03Niczym Audrey Hepburn w „Rzymskich wakacjach” marzę o przemierzaniu uliczek Rzymu, oglądając stare zabytki, podróżując pieszo oraz jak typowa turystka jeżdżąc vespą! Delikatny zapach Daisy Dream przyciągnąłby przystojnego bruneta który towarzyszyłby mi w mojej podróży pokazując najciekawsze zakątki które znają tylko mieszkańcy. Zakosztowałabym również pysznym gelatto oraz wyruszyła na zakupy znacznie przekraczając limit karty kredytowej !
Paulina M
27 sierpnia 2014 at 19:05Chciałabym móc zabrać ze sobą zapach Daisy Dream do Lizbony. W ciągu tygodnia mógłby towarzyszyć mi przy remontowaniu kawiarenki, którą chcę tam otworzyć a w weekendy podczas odwiedzania takich interesujących miejsc jak szpital dla lalek lub wypadu na lampkę mocnego, słodkiego porto.
Ana
27 sierpnia 2014 at 19:07Portugalia, a konkretnie Lizbona i brzeg rzeki Tag. Ciche wieczory w Lizbonie, ludzie pijący kawę przed głośną nocą, które przypominają delikatne muskanie kwiatów. W powietrzu woń Daisy Dream i noc w Lizbonie.
Gosia
27 sierpnia 2014 at 19:08Zapach Daisy Dream zabrałabym ze sobą na Kubę. Skropiona perfumami, popijając wyśmienite mojito, wirowałabym w rytm kubańskiej salsy na parkietach największych klubów Hawany. Otulona kwiatowo – owocowym zapachem, wraz z ukochanym mężczyzną u boku, zostałabym w kubańskiej bajce przez długi czas.
Edyta
27 sierpnia 2014 at 19:10Daisy Dream zabrałabym ze sobą tylko w jedno miejsce- do Sopotu:)To tam na molo dziewięć lat temu mój wówczas chłopak oświaczył mi się,dając mi wyciągnięty z automatu z zabawkami pierścionek. Po trzech latach zrobił to samo, ale już z prawdziwym,pięknym pierścionkiem,do dziś jest to dla nas szczególne miejsce.
Patrycja
27 sierpnia 2014 at 19:15Z zapachem Marc Jacobs Daisy Dream wybrałabym się do zakątku pełnego fantazji i magii, gdzie każde marzenie zostałoby spełnione.
Do raju, w którym zapach białych kwiatów otulałby moje zmysły, szum wiatru był delikatną muzyką dla moich uszu a błękitne i słoneczne niebo napawałoby mnie radością i szczęściem.
W takim świecie wszystkie smutki odeszłyby w zapomnienie i zostałaby tylko miłość i słodkie sny o nowym lepszy dniu, który wkrótce nadejdzie.
katz
27 sierpnia 2014 at 19:20Wielki Kanion. Wschód słońca. Czuć poranny lekki wiatr. W powietrzu unosi się zapach spełnionego marzenia – DAISY DREAM
kamila
27 sierpnia 2014 at 19:20Daisy Dream zabrałabym ze sobą do… torebki. Udawałabym 1) że jest lato, 2) że chodnik to plaża, 3) że Kraków to nadmorski kurort.
Natalia
27 sierpnia 2014 at 19:25Z zapachem Marc Jacobs Daisy Dream chciałabym raz jeszcze udać się na czynny nadal wulkan- Etnę, aby przypomnieć sobie najpiękniejsze w życiu chwile, gdy oświadczył mi się mój ukochany.
3000 m.n.p.m., dymiący krater, opary siarki i najpiękniejszy na świecie widok roztaczającej się Sycylii, czego chcieć więcej? Chyba tylko obrączki na palcu obok zaręczynowego pierścionka na samym szczycie Etny! 😉
Marcela
27 sierpnia 2014 at 19:30Gdybym tylko mogła i nie bała się jechać zabrałabym zapach Daisy Dream do Ukrainy, na przepiękne łąki krymskie pełne stokrotek. Chciałabym niemal jak podmiot liryczny w sonetach krymskich poczuć orientalny klimat tych miejsc. Zobaczyć błyszczący Dniestr, usłyszeć szelest motyla nad łąką wśród kwiatów, spokojne morze bez wystrzałów, ludzkich krzyków i tragedii. Gdybym tylko mogła…
Julia
27 sierpnia 2014 at 19:31Do krainy moich marzeń – na Islandię. Kraj szepczących elfów, gorącej lawy, nieobliczalnych wulkanów, niedostępnych wodospadów i najmagiczniejszej muzyki, jaką człowiek jest w stanie stworzyć. Piękno, magia, surowa Matka Ziemia i ja, skropiona Daisy Dream, bo przecież tam nie potrzeba mi nic więcej…
Ewelina
27 sierpnia 2014 at 19:37Z zapachem Daise kojarzy mi się wielka łaką pełna kwiatów i pięknych pąków …nie przestaje wąchać a zapach wydaje się być coraz to bardziej intensywniejszy.Nie chce wracać …
Sylwia
27 sierpnia 2014 at 19:38Wymarzyć ten flakon każda panna by chciała, a to nie byle jaka okazja. Lecieć to w podróż byłaby bajka gdzie hawajskie słońce praży i piasek w stopy parzy. Wszędzie daleko, ale to raj gdy Marca Jacobsa otacza Cię świat.
Kasia
27 sierpnia 2014 at 19:45WAKACJE MARZEŃ chciałabym spędzić wraz z Daisy Dream na … BEZLUDNEJ WYSPIE !!! 🙂 Tylko ja, urokliwa wyspa archipelagu Małych Antyli, na Morzu Karaibskim i perfumy Marca Jacobsa :*
Ewka
27 sierpnia 2014 at 19:46Z zapachem tym udałabym się do Chennai, byłabym tam za pewne jedyną osobą która tak ładnie pachnie.
Agnieszka
27 sierpnia 2014 at 19:48Stolica Francji ma w sobie tajemnicę, szaleństwo i magię! To właśnie Paryż najchętniej odwiedziłabym otulona zapachem Daisy Dream. W świecie marzeń, jaki oferuje nie ma miejsca na gorzkie zmartwienia, które ostatnio często towarzyszą mi w otaczającym świecie.
Ewka
27 sierpnia 2014 at 19:53Marzy mi się, żeby polecieć wraz z tym zapachem do Valparaiso, w końcu rajskie wakacje = rajska dolina + rajski zapach…
Kinga
27 sierpnia 2014 at 19:54Wraz z flakonikiem perfum Daisy Dream chciałabym sie udać do przepięknej Japoni . Ogrom zapachów pochodzących od azjatyckiej flory zostałby wzbogacony aromatem dzieła Marca Jacobsa . Po powrocie do szarej rzeczywistości zapach przypinałby o cudownych chwilach i podnosiłby na duchu w chwilach jesiennej depresji.
Izabela
27 sierpnia 2014 at 19:56Oczywiście, że do Polski! Po kilku latach mieszkania w Stanach Zjednoczonych za niczym tak nie tęskniłam jak za naszą piękną ojczyzną, bogatym językiem, pięknymi krajobrazami ale przede wszystkim pachnącym i pełnym smaku jedzeniem. Marzenie zrealizowałam kilka tygodniu temu i choć jestem szczęśliwa, jeszcze lepiej byłoby spędzać ten cudowny czas z zapachem Daisy Dream 🙂
ola
27 sierpnia 2014 at 19:59Z nowym zapachem Marca chciałabym udać się do…Trójmiasta! Wiele wspomnień, którym towarzyszyła klasyczna Daisy, dużo miłości, relaksu. Ucieczka od pracy nad ukochane morze.
Mart
27 sierpnia 2014 at 20:01Zapach Marca Jacobsa wzięłabym ze sobą do Nowego Jorku, czyli miasta, w którym spełniają się marzenia. To miejsce tętniące życiem i cechujące się niezwykłą różnorodnością, więc perfumy mogłyby się sprawdzić w przeróżnych sytuacjach – od parady w China Town poprzez wizytę w Metropolitan Museum of Art (lub chociaż kilka minut na schodach tego budynku śladem bohaterek Gossip Girl, które przecież uwielbiały ekskluzywne produkty i na stokrotkowy flakon pewnie chętnie by się skusiły) aż po pocałunek o północy na Times Square pośród dobiegających ze wszystkich stron życzeń szczęśliwego nowego roku. Daisy Dream świetnie wpasowałyby się w otoczenie Wielkiego Jabłka – oba przecież łączy ogrodowa nazwa!
KLAUDIAK
27 sierpnia 2014 at 20:03Ja wybrałabym sie do Hamburga..gdzie mieszka moja kochana Babcia i Dziadek.. Daisy Dream byłyby prezentem dla Babci z okazji Ich 50-lecia małżeństwa! Jest to zapach, który kojarzy mi się z taką wielką miłością, o której sama marzę! <3
Joanna
27 sierpnia 2014 at 20:06Moim marzeniem od zawsze był i jest Paryż, dlatego to właśnie tam zabrałabym ze sobą zapach Daisy Dream. W ciągu dnia spacery pięknymi uliczkami i odkrywanie magicznych zakątków tego miasta, a wieczorem romantyczna kolacja z ukochanym mężczyzną, przy blasku świec i z widokiem na Wieżę Eiffla. Piękne miasto, piękne scenerie, a wszystko to owiane nutą pięknego zapachu, zatem czegóż chcieć więcej! Make DREAM come true! 😉
Marta
27 sierpnia 2014 at 20:06A dla czego na ziemii? ja z zapachem Daisy Dream udałabym się do nieba 😉
Emilia
27 sierpnia 2014 at 20:07….wieczór, siedzę z mężem na plaży, obserwujemy nasze bawiące się maluchy. Otulam się swetrem, czuję cudowny zapach Daisy Dream i wiem że moje marzenie właśnie się spełnia. Jestem z tymi których kocham w miejscu, które uwielbiam. ….
Milena
27 sierpnia 2014 at 20:17Zapach Daisy Dream zabierze mnie w podróż po pięknej Toskanii, wraz z nim pragnę poznawać smaki tej pięknej krainy, odkrywać jej każdy zakątek. Podróż po Włoszech to spełnienie moich najskrypszych marzeń, zapach spaghetti o poranku i woń świeżo zerwanych winorośli, wiem że tylko tego potrzeba mi do szczęścia. Rozkoszując się wonią Daisy Dream chcę wiedzieć, że jestem w moim własnym niebie na ziemi.
kamila
27 sierpnia 2014 at 20:18Flakonik perfum Daisy Dream zabrałabym z sobą do słonecznej Hiszpanii. Swoją podróż zaczęłabym od Barcelony gdzie zobaczyłabym katedrę Sagrada familia a wieczorem podziwiałabym pokaz światła i muzyki przy fontannie otulona zapachem Marca Jacobsa. Następnie ruszyłabym do pięknego kurortu Alicante żeby wygrzać się na plaży i raz jeszcze posmakować najlepszego na świecie soku pomarańczowego z jednej z kafejek na promenadzie, oczywiście wraz z nieodzownym towarzyszem – zapachem Daisy Dream.
Karolina
27 sierpnia 2014 at 20:23Z nowym zapachem Marca Jacobsa udałabym się do przepięknego Sopotu,w którym zakochałam się bez pamięci. Zapach Daisy Dream towarzyszyłby mi podczas nadmorskich spacerów o wschodzie słońca, cudownych chwil spędzonych na sopockim molo oraz podczas przechadzek po przepięknym” monciaku”. Za każdym razem kojarzyłby mi się z tym cudownym miejscem i wracałabym do niego tak często jak wracam do ukochanego Sopotu 🙂
Gosiap69
27 sierpnia 2014 at 20:25Z flakonikiem Daisy Dream wybrałabym sie z pewnością do Paryza miejsca pieknego i tajemniczego tak jak tajemniczy zapach Daisy Dream odwiedziłabym tez Barcelone i moze Wenecje;-)
Patrycja
27 sierpnia 2014 at 20:27Myśląc nad odpowiedzią od razu wpadło mi do głowy Los Angeles, sama nie wiem dlaczego. Życie tam wydaje się takie beztroskie i przyjemne, lekkie, bez zahamowań czyli uściślając życie jak marzenie! Wydaje się to być połączenie idealne wymarzone miejsce i wymarzone perfumy, oj rozmarzyłam się 😉
Monika
27 sierpnia 2014 at 20:27Jestem zakochana w krajobrazach Gruzji, w ludziach tam mieszkających ich pogodzie ducha i dobru, które widzę w ich oczach. Moim celem i marzeniem jest miasto Batumi, myślę że Daisy Dream , pięknie wkomponuje się w ten egzotyczny klimat! Tam Stokrotki Marzycielki jeszcze nie było …!
FrauPaulinchen
27 sierpnia 2014 at 20:28Daisy Dream od Marc Jacob wzięłabym ze sobą do urokliwego miejsca na końcu świata. Zastanawiasz się gdzie jest to miejsce ?
Wszędzie tam gdzie jestem z moim ukochanym, każdy krok przy nim jest tak wyjątkowy jak ten zapach, idealnie dopełniałby swymi nutami naszą miłość 😛 i dzień zaręczyn który sie zbliża łiiiiiii :))
Hanna
27 sierpnia 2014 at 20:29Marzeniem jest wrócić w miejsce mojej podróży poślubnej, do małej miejscowości na Krecie, gdzie dla mnie i dla mojego męża czas zatrzymał się w miejscu. Cudowne miejsce, mój ukochany a to wszystko w towarzystwie zapachu Daisy Dream. Warto marzyć, bo życie staje się piękniejsze:)
Kamila Tarnawska
27 sierpnia 2014 at 20:32Nie chciałabym wyjeżdżać z tym zapachem niewiadomo jak daleko. Wystarczyłoby zabrać flakonik na pobliską łąkę, położyć się w wysokiej trawie z dala od miejskiego zgiełku, włożyć na głowę wianek ze stokrotkami i rozpylić odrobinę perfum Marca Jacobsa. Słońce, kwiaty, łąka blisko domu i idealny zapach – dreams come true.
Gosia
27 sierpnia 2014 at 20:34Ostatnio usłyszałam piękną sentencję – „Najpiękniejszym zakątkiem świata są ramiona mojego mężczyzny…”. Pachnąc urzekającymi nutami gruszki, jeżyny, jaśminu, sprawię, że udamy się razem w piękną podróż po świecie naszych pragnień i marzeń. Wrócimy z niej jeszcze szczęśliwsi, z wspomnieniami zamkniętymi w małym flakoniku…
Karolina
27 sierpnia 2014 at 20:36Tivat – Czarnogóra. Od momentu, kiedy ujrzałam zdjęcia – przepadłam. Ciężko opisać w słowach piękno miejsca, które zapiera dech w piersiach. Czuję, że tak samo byłoby w momencie, w którym otworzyłabym flakon Daisy Dream. Byłoby to chyba najpiękniejsze dopełnienie cudownego momentu, niczym ulubione zdjęcie do którego wracasz po powrocie do domu, prawda?
Karola
27 sierpnia 2014 at 20:36Daisy Dream widzę ze sobą na mojej wymarzonej Kubie, kiedy pachnąc tym zapachem spacerowałabym po plaży i oglądała zachód słońca na białym piasku. Te perfumy przypominałyby mi ten klimat, gdy czułam się niczym z filmu Dirty Dancing 2 i obserwowałam śpiewających Kubańczyków
Marlena
27 sierpnia 2014 at 20:36Do raju na ziemi. Bajecznych ogrodów Kawachi Fuji Garden w Japonii. To miejsce to kwintesencja Daisy Dream…
nala
27 sierpnia 2014 at 20:37Zapach Daisy Dream zabralabym ze sobą do Kolumbii. To państwo już zawsze będzie mi się kojarzyło ze spełnieniem marzeń, bo jeszcze jakiś czas temu nie uwierzylabym, że tu będę. Niestety, moja jedna przygoda dobiega końca ale już wiem, że warto mieć marzenia i je realizować, bo wtedy jest się najszczesliwszym 🙂
Martyna
27 sierpnia 2014 at 20:39Paryż, Rzym, Nowy Jork – wszystko to pięknie brzmi, niemniej jednak mnie ” biednej studentki ” nie stać na odwiedzenie tych miejsc. Myśląc więc bardziej przyziemnie otulona w nowy zapach Marca Jacobsa najchętniej wybrałabym sie do mojego domowego SPA, czyli wanny wypełnionej gorącą wodą z grubą warstwą piany skrzącej się w blasku zapachowych świeczek 🙂 ps. Płyn do kąpieli już mam, świeczki też się jakieś znajdą, nawet mapę mam ( żeby pozwiedzać co nieco jeżdżąc po niej palcem 😀 ) niestety do szczęścia brakuje mi jedynie flakonika perfum, który na pewno przyda się na relaks przed kolejnym rokiem akademickim :))
Joanna
27 sierpnia 2014 at 20:41Z zapachem Daisy Dream udałabym się do domku na wsi mojej Babci gdzie spędziłam dzieciństwo. Ten zapach jest tak świeży i delikatny, że przypomina świeżość łąki i stokrotek, które zbierałam razem z mamą i babcią, żeby zrobić wianek. Takie wspomnienia w połączeniu z tym zapachem dodają radości, wiary w siebie i pozwalają odnaleźć mi w sobie pozytywne, dziecięce cechy, takie jak: delikatność, łagodność, radość, beztroska…
Ania
27 sierpnia 2014 at 20:41Z Daisy Dream chciałabym się udać do Tajlandii, ponieważ jest to miejsce, które zapiera dech w piersiach. Lazurowa woda, wysokie skały i piaszczyste plaże. Skoro to marzenie, by się spełniło, to czego chcieć więcej? Tylko perfum od Marca Jacobsa ! 🙂
Kasia
27 sierpnia 2014 at 20:48Chciałabym znaleźć się w małym,drewnianym kościele, w białej sukni z osobą której oddam serce me.
Dominika T.
27 sierpnia 2014 at 20:51Fuerteventura, ponieważ wyjazd tam to moje marzenie, a czemu nie spełnić dwóch jednocześnie. Zapach tych perfum kojarzy mi się z miejscem beztroskim jak ta wyspa. Pewnie użyłabym ich na randkę z nowo poznanym trenerem surfingu.
Magdalena
27 sierpnia 2014 at 20:53Zdecydowanie wybrałabym się do Ameryki Południowej w okolice Indii, czyli ojczyzny kokosu i jaśminu, ponieważ to właśnie one dają niesamowitą nutkę orientu do tych delikatnych i kobiecych perfum. Do tego kosz pełen świeżych gruszek,jeżyn oraz grejpfrutów i można poczuć się jak w bajce stworzonej przez Marc’a Jacobs’a.
~M
29 sierpnia 2014 at 11:45ale Indie nie leżą w Ameryce Południowej 😀
Paula
27 sierpnia 2014 at 20:54Od lat moim marzeniem są Malediwy i pobyt w domkach na oceanie, a odkąd mam ukochanego mężczyznę – to marzenie ewoluuje. Otulona zapachem od Marca Jacobsa pragnęłabym, żeby ukochany zabrał mnie na Malediwy i tam oświadczył mi się. Zostać Narzeczoną w takich okolicznościach to musi być coś niesamowitego!
Karolina
27 sierpnia 2014 at 20:58Flakonik Daisy Dream zabrałabym do Helsinek, do mojego miejsca na Ziemi. To miasto jest kwintesencją dobrego stylu i skandynawskiego designu, który uwielbiam. Zapach Marca Jacobsa pasowałby tam idealnie.
ewelajka555
27 sierpnia 2014 at 20:58Daisy Dream… i piękna polska polanka, pełna stokrotek na skraju lasu, biała zwiewna sukienka, stokrotkowy wianek na głowie, pled, blask zachodzącego słońca na niebie w ciepłe letnie popołudnie i ten otulający piękny zapach – marzenie. Niby banał ale w natłoku obowiązków, zajęć, pędzącego życia, miło byłoby spedzic takie chwile, które są na wyciągnięcie ręki, odpoczywając, rokoszując sie widokiem i cudownym zapachem.
Pozdrawiam.
Anna
27 sierpnia 2014 at 20:58Butelka perfum Daisy Dream ma kolory jak ze zdjęć wyspy Santorini – jak domki zwrócone w stronę morza i wyglądające, jakby wchodziły w głąb skały. Do tego zakątka ziemi wybrałabym się otulona zapachem Marc Jacobs Daisy Dream – idealnym przy podziwianiu tamtejszych krajobrazów.
Marlena
27 sierpnia 2014 at 21:00W miejscowości w której mieszkam jest pięknie. Wokoło las, łąki, nieutwardzone drogi, kilku mieszkańców. Mieszkając tutaj można marzyć przez cały czas. Zapach Daisy Dream byłby cudownym ukoronowaniem tutejszej aury ciszy, spokoju i zapomnienia…
Asia
27 sierpnia 2014 at 21:02Wzięłabym je ze sobą do Finlandii. Głównie dlatego, że chciałabym tam pojechać i chciałabym ładnie pachnieć i mogłabym robić to równocześnie. Poza tym renifery mogłyby powąchać stokrotki.
eliza
27 sierpnia 2014 at 21:03Owiana zapachem prfum Daisy Dream chciałabym przeżyć swoją ” Bajkę o Ryżu” w krainie Smoków, Tygrysów i Muzyki z Raju.
Podziwianie widoków na tarasach ryżowych w chińskim Longsheng, warte są tego zapachu.
Widoki i zapach pozostaną w świadomości do końca życia!
Paula
27 sierpnia 2014 at 21:07Z zapachem Daisy Dream chciałabym się wybrać na Santorini- błękitna buteleczka tych perfum nasuwa mi na myśl białe domki z niebieskimi dachami, a wszystko to na tle błękitnego morza. Kwiatowe perfumy pasowałyby idealnie do tego nieziemskiego, romantycznego miejsca.
Malina
27 sierpnia 2014 at 21:07Wybieram się na trzymiesięczne wakacje na Ko Pi Pi (Tajlandia), a delikatny i subtelny zapach perfum Daisy Dream doskonale umilałby moje wakacyjne poranki. Domek z tarasem, widokiem na lazurową wodę, poranek, sok ze świeżych owoców i piękna słoneczna pogoda. Dla takich chwil warto marzyć!
BooTak
27 sierpnia 2014 at 21:10Wraz z zapachem Daisy Dream chciałabym się udać tak naprawdę do każdego zakątka ziemi. Zapach perfum ma współgrać z zapachem skóry, ma być codziennym kompanem naszego życia oraz ma nam przypominać kim jesteśmy i jaki mamy cel w życiu. Jestem kobietą i jak każda kobieta uwielbiam być otulona pięknym zapachem, daje to poczucie siły, a wtedy żadna podróż, nawet do najdalszych zakątków świata, nie jest straszna!
Diana
27 sierpnia 2014 at 21:12Wyobraź sobie Karolino kraj zapomniany przez czas i miasto jak z baśni Tysiąca i Jednej Nocy, dziewicze plaże oraz laguny mistycznej wyspy na Morzu Arabskim, której nie tknęła jeszcze cywilizacja.Tym miejscem jest malowniczy Jemen gdzie przez tysiące lat wytworzyła się niesamowita i zapierająca dech w piersiach fauna i flora, której nie znajdziemy nigdzie indziej na świecie. To właśnie tam zabrałabym zapach Daisy Dream, byłby on moim wspomnieniem, swojego rodzaju pamiętnikiem tego miejsca, używając ich czułabym lekką bryzę przypominającą błękitne jak flakonik fale uderzające o białą plażę podczas wschodzącego słońca natomiast delikatny zapach i kwiaty na buteleczce budziłby wspomnienia malowniczego krajobrazu z wyspy.
ewa
27 sierpnia 2014 at 21:15Wraz zapachem Daisy Dream chciałabym sie udać na Seszele -„Wyspy Miłości”, gdyż jest tam najwięcej odcieni błękitu( ocean bardziej turkusowy być nie może) i zieleni niż można sobie wyobrazić.
To właśnie one Daisy Dream odnalazły moje wymarzone miejsce na ziemi, moje”Wyspy Miłości”,mój prawdziwy raj na ziemi.
Bez Daisy Dream nie ma wiecznej przygody, złotych plaż, bajecznie kolorowych atoli,dorodnych kokosów, poprostu nie ma tych „Wysp Miłości”!!
Paulina
27 sierpnia 2014 at 21:15Moim marzeniem jest podróż do Indii i ujrzenie wszystkich najpiękniejszych zakątków tego niesamowitego kraju. Sądzę, że zapach Daisy Dream byłby znakomitym towarzyszem tej przygody. Obserwowanie zachodów słońca, spacery po piaszczystym brzegu Oceanu Indyjskiego, poznawanie wyjątkowej kultury tego barwnego narodu byłoby zaszczytem, jestem pewna, że momenty tam spędzone zostałyby w mojej pamięci na długo, a dzieło Marca Jacobsa już zawsze kojarzyłoby mi się z Indiami – miejscem spełnienia najskrytszych pragnień.
Kasia
27 sierpnia 2014 at 21:18DISNEYLAND!
O tak, Daisy Dream zapakowałabym ze sobą właśnie tam 🙂
Może to na pozór dziecinne, jednak to moje małe niespełnione jeszcze marzenie 🙂 – założyć uszy myszki Minnie, przespacerować się za rękę z moim Księciem:) cudownymi, kolorowymi uliczkami jak ze snu, zrobić zdjęcie z jedną z księżniczek, które ubarwiały moje dziecięce marzenia..
W tej scenerii zapach Marca Jacobsa sprawdziłby się dla mnie idealnie, bez wątpienia!
Kasia
8 września 2014 at 21:00Niestety umknął mi fakt że używam na facebooku innego maila – korzystam z konta katie.kate@wp.pl, informuję z uwagi na podpunkt w regulaminie 🙂
Pozdrawiam,
Kasia!
Karolina
27 sierpnia 2014 at 21:21Zapach Deasy Dream wziełabym na Mazury,
potem w ulubione góry,
w Karkonosze i Karpaty,
do letniskowego domku taty,
na basenik i na plażę,
tej o której ciągle marzę,
na pustynie i na rajdy,
na ognisko i na narty,
Ja bez Deasy się nie ruszę,
za nią sprzedam nawet duszę.
😉
Gosia
27 sierpnia 2014 at 21:26Nowy Jork… centrum świata. Najpierw zakupy, później obiad, spacer po Central Parku, wizyta w galerii sztuki. Wieczorem kolacja w restauracji z widokiem na Manhattan, wszędzie z Markiem Jacobsem. 🙂
Ada.k
27 sierpnia 2014 at 21:27Oh, Daisy! Miłość od pierwszego użycia. Przypominają mi Paryż: ciepłe wieczory nad Saint Martin popijane cydrem, poranne bagietki i niezwykłe tajemnice miasta. Ożywiły wspomnienia 😉
agata
27 sierpnia 2014 at 21:27Nieważne jest to, gdzie miałabym jechać. Czy byłby to Nowy Jork, Praga, Paryż, Malediwy czy Sri Lanka – najważniejsze jest to, abym czuła się tam jak we śnie. Najszczęśliwsza na świecie…
Karolina
27 sierpnia 2014 at 21:33Zapach Deasy Dream wziełabym na Mazury,
potem w ulubione góry,
w Karkonosze i Karpaty,
do letniskowego domku taty,
na basenik i na plażę,
tej o której ciągle marzę,
na pustynie i na rajdy,
na ognisko i na narty,
Ja bez Deasy się nie ruszę,
za nią sprzedam nawet duszę.
😉
FunWithSon
27 sierpnia 2014 at 21:36Kiedy tylko spojrzałam na flakonik Daisy Dream pomyślałam o Naszym (moim, męża,synka) wymarzonym własnym mieszkanku (jedno już wpadło Nam w oko).Perfumy dumnie prezentowałyby się na białej toaletce w naszej sypialni, używałabym ich na specjalne okazje 🙂 np. romantyczne kolacje, na które z powodu Bobaska wychodzimy tak rzadko. Wyobrażam sobie jak moje dziecię słodko śpi w swoim łóżeczku, a Ja szykuję się do wyjścia z Ukochanym, nakładam na siebie Daisy Dream i wracam wspomnieniami do Twojego bloga i konkursu, który zaczął spełnianie Naszych marzeń.
Kasia
27 sierpnia 2014 at 21:36Ubrana w czarną sukienkę, czerwone szpilki oraz zapach Daisy udałabym się na kolacje. Obojętnie w jakim miejscu na Ziemi… byle z narzeczonym. Spędzilibyśmy najpiękniejszy wieczór śmiejąc się, jedząc i upajając się swoim zapachem i swoją obecnością.
aga
27 sierpnia 2014 at 21:36Z pięknym zapachem Daisy Dream na pewno wybrałabym się do Kapsztadu. Odwiedzenie tego miasta byłoby spełnieniem marzeń… mojego partnera. Zdecydowanie przyjemniejsza byłaby droga z Kapsztadu do Przylądku Dobrej Nadzieji pozostawiając delikatną woń Daisy Dream.
DJ
27 sierpnia 2014 at 21:42Przepyszne jeżyny, grejpfrut, gruszka, jaśmin, śliwka liczi i piżmo, które wchodzą w skład perfum przypominają mi zapachy ciasta kruchego z jeżynami, które latem piekła moja babcia. Słodkie, a zarazem kwaśne, lekkie i delikatne. W Helu gdzie mieszkam samotnie, ten zapach przypominałby mi bieganie po trawie na bosaka, rodzinę, pierwszą milość i smaki dziecińswa.
Gosia
27 sierpnia 2014 at 21:48A ja jako młoda mama 9-miesięcznej Oli udałabym się z zapachem Daisy Dream zwyczajnie na spacer do parku. I mimo dresu, niepomalowanych paznokci i torebki sprzed trzech sezonów chcę być najpiękniejszą mamą dla mojego dziecka 🙂
Gosia
27 sierpnia 2014 at 21:50Otulona zapachem Daisy Dream przemieżałabym Wyspy Zielonego Przylądka. Marzenie… a marzenia przecież się spełniają 🙂
Dominika
27 sierpnia 2014 at 21:55Z Daisy Dream wybrałabym się na Seszele. Większość z wysp znajdujących się na Seszele są bezludne, a do szczęścia nic więcej nie potrzebuje jak niebiańskie widoki, mnóstwo pięknych gatunków ptaków spotykanych tylko tam oraz ja i zapach Daisy dream.
Natalia
27 sierpnia 2014 at 21:59Daisy Dream zabrałabym ze sobą do Nowego Jorku. Myślę, że dzięki harmonijnej esencji tych perfum, pośród tego zabieganego miasta, udałoby mi się znaleźć w sobie spokój ducha i większą wiarę we własne możliwości.
Joanna
27 sierpnia 2014 at 22:00Perfumy dais dream zabrałabym do Japonii. Chciałabym odwiedzić ten kraj. Zobaczyć piękne krajobrazy, które widziałam na razie tylko na zdjęciach. Szczególnie kwitnącą wiśnie oraz wyspy.
magda
27 sierpnia 2014 at 22:08Z Daisy Dream nie potrzebuje wybrać się nigdzie , chcę być tu i teraz żyć w teraźniejszości czerpać z niej całymi garściami małych przyjemności spacer w drodze do pracy, kawa ze słodkim pączkiem z czasu ukradzionego w pracy, spokojny wieczór z dobrą książką i miłym zapachem towarzyszącym w tle .
Aleksandra
27 sierpnia 2014 at 22:133 lata planowałam wyprawę skleślając cierpliwie rubryki kalendarza, odkładając drobne do skarbonki i codziennie przeglądając co ciekawego mogę zwiedzić w ….. Pekinie. Dzisiaj zostało już 26 dni dzielących mnie od baśniowego świata ogrodów, pałaców, harmonijnych świątyń i fantastycznej atmosfery alejek hutong. Z zapachem Daisy Dream mogłabym sama stać się tak intrygująca jak to miasto i z lekkością zapachu przechadzać się po chińskim murze – gdzie w planach mam zamiar przejść 10 km 🙂
kikivanbe
27 sierpnia 2014 at 22:13Moim Daisy Dream jest powrót do Paryża, kolejny 11 -godzinny spacer ulicami miasta w upalne lato, tylko tym razem z tym jedynym. Bo „pomyśleć, że w tym upale komuś może nie być obojętne, czyje wargi całuje, czyja głowa odcisnęła mokry ślad na kieszeni piżamy, tuż nad sercem!” Bo do trzech razy sztuka.
Maja
27 sierpnia 2014 at 22:15Moim najukochańszym zakątkiem świata są Alpy Szwajcarskie, szczególnie wiosenną porą, kiedy chłód nie doskwiera już tak bardzo, śnieg leży tylko na szczytach, a żyjące na wolności mućki szwajcarskie beztrosko zajadają się świeżutką trawą. Świeżość, lekkość i taki szczególny zapach wolności to cechy które charakteryzują najnowsze Daisy, dlatego od razu skojarzyły mi się z tym miejscem. Dla mnie to idealne połączenie, które doskonaje wpasowuje się w klimat mojego ulubionego zakątka, mojego miejsca dream.
Praline
27 sierpnia 2014 at 22:25A ja Daisy zabralabym do starego kina, ktorych juz teraz ze swieca szukac. Jest takie jedno, moje ulubione w Krakowie.
Niezwykle klimatyczne i prawie oderwane od rzeczywistosci. Sale tchna historia, fotele prosza sie o lepszy stroj siedzacych, a panowie przy drzwiach maja blysk w oku!
Dlaczego kino i to w dodatku stare? Bo z Daisy w kinie mozemy przeniesc sie razem z niezliczona iloscia filmow gdzie tylko chcemy. Od Europy, przez Ameryke i Australie po Azje i Afryke. Mozemy tez przeniesc sie w czasie!
W Daisy najchetnie powtornie obejzalabym „O polnocy w Paryzu” i „Czekolade” i „Marzyciela” i wiele, wiele innych..
Daisy! Potrzebuje Cie, bo przeprowadzam sie do Krakowa!
Żaneta
27 sierpnia 2014 at 22:27Flakonik Daisy Dream przywodzi mi na myśl hiszpańskie „pueblos blancos”, dlatego też najchętniej zabrałabym „stokrotkę” w podróż do Cádiz w Andaluzji. Subtelny zapach Daisy Dream byłby idealnym dopełnieniem spacerów po plaży o wschodzie słońca, popołudniowych, beztroskich siest na kwiecistym tarasie i wieczorów w rytmach flamenco.
Justyna
27 sierpnia 2014 at 22:28Z zapachem Daisy Dream udałabym się do jednego z najpiękniejszych miast na świecie – miasta miłości, Paryża. 😉 Daisy Dream kojarzy mi sie z lekkością, rozkoszowałabym się jego zapachem, siedzac w pobliżu wiezy Eiffla i jedząc watę cukrową. Przy moim boku miałabym moja druga polowke i czulabym sie szczesliwa, wiedzac, ze mam obok siebie caly moj swiat, a zapach Daisy Dream podkreslalby piekno tych chwil. 😉
Dagmara
27 sierpnia 2014 at 22:34Ja udałabym się do Włoch a dokładniej do Rimini, gdzie przeżyłam w magiczną noc swój pierwszy raz 🙂 Miejsce to do końca życia zostanie mi niezapomniane, i zawsze myślami będę tam wracać- ponieważ nierealne jest to żebym tam pojechała(choć jest to moim małym marzeniem- usiąść na tej samej plaży, z tym samym chłopakiem 🙂 )
Joy
27 sierpnia 2014 at 22:50Zabrałabym je na Bornholm, gdzie spędziłam pierwsze wspólne wakacje z ukochanym. Perfumy są jak ciepły letni wiatr, a tego na bałtyckiej wyspie nie brakuje. Niezależnie od miejsca na wyspie, które się wybierze jest pięknie i magicznie.
STAŁA CZYTELNICZKA
27 sierpnia 2014 at 22:53Zapach DAISY DREAM zabrałabym ze sobą NA RANDKĘ z wyjątkowym mężczyzną. Dla mnie zakątek świata to miejsce, w którym jestem z tym jedynym. Nie ważne czy to piękny OGRÓD SASKI w Warszawie czy WIEŻA EIFFLA w Paryżu. Zapach DAISY DREAM nawet w chłodne dni daje możliwość odczucia powiewu letniego powietrza. 🙂 🙂 🙂
P.S.Jutro mam randkę! 😀
Konkurs spadł mi z nieba, marzę o tym zapachu <3
kasia
27 sierpnia 2014 at 22:57dobrze, że przeczytałam regulamin, bo trzeba jeszcze polubić stronę na fb.
W tym problem, odpowiedź którą tutaj dodałam na innym mejlu na innym mam konto na fb. CO teraz?
Gosia
28 sierpnia 2014 at 07:43dokładnie tak samo zrobiłam, co teraz :/?
Nati
27 sierpnia 2014 at 23:04Zachód słońca, Prowansja, pola lawendy, a na ich środku ja, w wianku ze stokrotek, otulona zapachem Daisy Dream, marząca, aby ta chwila trwała wiecznie! 🙂
Ewelina
27 sierpnia 2014 at 23:04Wraz z tym zapachem chciałabym znaleźć się na wyspie o bardzo różnorodnej florze, porośniętej pnączami wanilii, kwiatami jaśminu, radosnymi stokrotkami, białymi drzewami . Ja leżałabym na hamaku, w pięknej kobiecej czerwonej sukience, wśród biegających piżmowców, zajadając się dzikimi truskawkami i rubinowymi grejpfrutami !!! Po powrocie z wyspy marzeń, perfumy Daisy Dream przypominałyby mi te cudowne chwile 🙂
ewelina
29 sierpnia 2014 at 21:53kurczę, wysyłając powyższą odpowiedź podałam maila innego niż mam na facebook’u. Czy to ma jakieś znaczenie? W każdym razie teraz podałam zgodnego z danymi na fb 😉 pozdrawiam
Aleksandra
27 sierpnia 2014 at 23:12Gdybym miała taką możliwość, z zapachem Daisy Dream wybrałabym się w podróż do Irlandii…Nie do wielkich miast, ale poprzechadzać się po tamtejszych drogach w małych wioskach, łąkach i wrzosowiskach, jak w „PS: Kocham Cię”, towarzyszyłby mi wiatr, zapach Daisy Dream i ukochany pies Frodo. Wsłuchiwałabym się w naturę, podziwiała krajobrazy i napawała całym nastrojem.
Antolove
27 sierpnia 2014 at 23:13Dlaczego mialabym gdziekolwiek sie udawać mając swoje niebo we własnym mieszkaniu, ze swoją małą rodziną? Najchętniej usiadłabym ze swoim synkiem w fotelu, popijając kakao i opowiadała mu rzeczy, które za parę lat będzie kojarzył z tymże zapachem, pięknym zapachem…
Kinga
27 sierpnia 2014 at 23:16Wybrałabym się pewnie do wielu przepięknych miejsc na Ziemi, gdyby to było tylko możliwe. Jest ich przecież całe mnóstwo, codziennie potrafię wymyślić sobie kolejną wymarzoną podróż; jednak jeżeli musiałabym wybrać ten jeden jedyny punkt na mapie, do którego miałabym zabrać Daisy Dream wybrałabym na pewno Nową Zelandię. Uważam, że wszystkie zakątki świata łączą się tam w to jedno wyjątkowe miejsce i właśnie tam mogłabym podziwiać piękno całej naszej planety jednocześnie.
Alicja Adamowicz
27 sierpnia 2014 at 23:36Myśląc o nowym zapachu marki Marc Jacobs widzę oczami wyobraźni słońce, piaszczystą plażę i niebieskie niebo łączące się na horyzoncie z lazurową, falującą wodą Morza Śródziemnego. Popijam lekko gazowaną, musującą wodę Perrier w restauracji przy promenadzie ubrana w zwiewną, ale elegancką sukienkę i obserwuję surfujących w oddali młodzieńców. W długie, zimowe wieczory pragnę przywoływać takie wspomnienia dzięki zapachowi Daisy Dream kojarzącemu mi się z Riwierą Francuską.
Ula
27 sierpnia 2014 at 23:42Wspomnienia budzą się we mnie jak lekki podmuch wiatru,
soczyste gruszki,jeżyny i białych kwiatów tuziny spowiły już sen cały,
marzenia tak słodkie się stały.
Zamykam znów oczy i śnię a w świat ten pachnidło zabieram,
Daisy Dream flakon otwieram i już jestem daleko,
a pod moimi stopami sawanna w Tanzanii,
w blasku słońca skąpana,tajemnicą owiana,
piękna niczym marzenie,jak zapach,jak wspomnienie…
Amanda
27 sierpnia 2014 at 23:43W niezapomnianą podróż marzeń udałabym się z Daisy Dream do niezywkłego miejsca jakim jest Pamukkale w Turcji. Lekki i delikatny zapach perfum doskonale pasuje do zapierającego oddech w piersiach krajobrazu. Także kolorystyka flakonu oddaje lekkość i niebiańskie piękno Pamukkale, dlatego też nie wyobrażam sobie podróży do tego miejsca bez Daisy Dream.
MagdaM
28 sierpnia 2014 at 00:01Z Daisy Dream zapukać prosto do wrót zamku księżnej Daisy, usiąść na jej ławeczce i zamarzyć, by potem zaraz, od na chwilę oszukać powietrze, że oddycha nim sama księżna, skropiona perfumami Marca Jacobsa, a wszystko to w nieegzotycznej, ale za to jak magicznej Pszczynie 😉
Iwona
28 sierpnia 2014 at 00:35bezapelacyjnie Nowy Jork 🙂 gdy tylko słyszę słowo „dream”, od razu widzę jak spełniam swoje marzenie i stoję boso w Central Parku, jest sloneczny poranek, rosa pod stopami, przy mnie koszyk wypełniony smakołykami i patrzę na to zachwycające miasto 🙂 stokrotka Daisy Dream tylko dopełni czaru i doda magii takim cudownym momentom 🙂
Zuzia
28 sierpnia 2014 at 01:14Wraz z zapachem Daisy Dream, Marca Jacobsa udałabym się do Miami, na Florydzie w Stanach zjednoczonych. To wspaniale upalne, tętniące życiem miasto to marzenie niednego z nas. Nie raz odbiegając od szarej rzeczywistości, wyobrażam sobie… wspaniałą podróz z miłościa mojego życia u wybrzeży oceanu na piaszczystej plaży w tropikalnym klimacie. Wspaniałe spacery wieczorami oraz romantyczne kolacje ze swiecami przy plaży u boku wspanałej osoby do tego wszystkiego wspaniły nastrój panujący wokoło. Mam nadzieje, że moje marzenia się spełnią wraz z zapachem Daisy Dream :)!
Agyness
28 sierpnia 2014 at 01:50Moim wielkim marzeniem jest podróż do Nowego Jorku. Uwielbiam to miasto i komu jak komu, ale Tobie nie muszę chyba tego tłumaczyć… 🙂 Obie jesteśmy tak samo zafascynowane atmosferą jaka unosi się tam w powietrzu, architekturą, różnorodnością kulturową, etc.
Natomiast perfumy KOCHAM! Moment, kiedy z małego flakonika wypryskują kropelki i lądują na moim ciele jest dla mnie wprost mistyczny. Wokół unosi się piękny – najczęściej kwiatowy – aromat i życie zaczyna nabierać barw! Czuję się wtedy naprawdę piękna, seksowna… nawet jeśli mam na sobie tylko te perfumy 🙂
Dlatego właśnie ten flakonik zabrałabym na wycieczkę do NYC. Założyłabym piękną tiulową sukienkę – bo uwielbiam tiul przeokrutnie – cudowne szpilki, a we włosy wpięłabym świeży kwiat… Kilka kropel perfum na nadgarstki, szyję i klatkę piersiową i ruszyła uliczkami Manhattanu
…. ach, ale się rozmarzyłam! 🙂
Aneta
28 sierpnia 2014 at 03:46Ja, Daisy Dream, dobra książka i Włochy! Mała, nieznana miejscowość bez turystów, która pozwoliłaby mi się delektować zapachem i spokojem pomiędzy normalnym życiem mieszkańców. Ahh… Żyć, nie umierać. 🙂
Julita
28 sierpnia 2014 at 07:39Zawsze marzyłam o podróży w kosmos…fascynacja sięgła zenitu, kiedy obejrzałam „Grawitację”. Kiedy pomyślę, jakie to musi być uczucie, kiedy spoglądasz na nasz układ słoneczny z takiej perspektywy to, aż ściska mnie w żołądku. Nie małe wyróżnienie dla „Daisy” – podróż w bezkresny kosmos.
Joasia
28 sierpnia 2014 at 08:24Marzy mi się błękitna jak Daisy Dream Portugalia, ale wystarczy mi już sam zapach, abym w moim przytulnym domku otulona dobrymi myślami planowała w czasie jesiennej szarugi podróż w nowe miejsca, aby odkrywać świat, ludzi, zapachy, smaki.
Niech ten sen się spełni 🙂
Agata
28 sierpnia 2014 at 08:28NOWY JORK – spryskałabym się perfumami DAISY DREAM i ruszyła na podbój wielkiego miasta 🙂 !!! Ach jak ja kocham życie za możliwość marzenia ! Pozdrawiam Agata 🙂
marta
28 sierpnia 2014 at 08:32Kaskady kwiatów, gamy kolorów i radość. Rio de Janeiro czeka:)
Ola
28 sierpnia 2014 at 08:50Czy wiecie, że istnieje hipotetyczna planeta zwana Daisyworld? Rosną na niej czarne, szare i białe stokrotki, które rozświetlają ją swoim blaskiem. W tym przepięknym krajobrazie brakuje tylko mnie, dobrej książki i zapachu Daisy Dream 🙂
Ania
28 sierpnia 2014 at 09:00Zapach Daisy Dream… mój zakątek ziemi to miejsce w którym mieszkam… w tym miejscu, w tych ścianach, wśród tych drzew … w głowie rodzą się marzenia … wiele z nich spełnia się właśnie tutaj … w naszym domu… przy moich dzieciach i wspaniałym mężu… !!!
natalia
28 sierpnia 2014 at 09:16Na bezludną wyspę, bo nikt by mi go nie zabrał 🙂 byłabym tylko ja i ON 🙂
dorota
28 sierpnia 2014 at 09:46Daisy Dream (DD) bierze mnie wszędzie……… do pracy, na plażę,na wycieczke rowerową…. otula mnie i dzien staję sie fajniejszy 😉
Mikado
28 sierpnia 2014 at 09:53Nieważne dokąd, a ważne, w jakim towarzystwie. Wystarczyłoby udać się nawet pod ciepły koc, z filiżanką herbaty z owocową nutą i kawałkiem ciasta pachnącego kokosem. Idealnym połączeniem byłby ukochany u boku, który otuliłby mnie w nadchodzące jesienne wieczory i flakonik perfum Daisy Dream, który przywiałby na myśl podmuch letniego wiatru i pomógł zapomnieć o wszelkich zmartwieniach, wprowadzając w świat marzeń i fantazji.
Soosber
28 sierpnia 2014 at 09:57Daisy Dream… Marzenia.. Sny… Zabrałabym tam gdzie spełniają się marzenia! W ramiona mojego ukochanego, który tuliłby mnie do siebie mocno, mocno… Od tego czasu Daisy Dream kojarzyłby nam się ze wspólnym zasypianiem…
Monika
ella
28 sierpnia 2014 at 10:07Zamach Daisy Dream zabralabym ze soba…na sale porodowa. Niedlugo zostane mama, a w taka wyjatkowa chwile jaka jest narodziny dziecka pieknie jest miec na sobie ten piekny zapach. Moim marzeniem bylo zostac mama i wlasnie sie spelnia.
Basia
28 sierpnia 2014 at 10:10Zapach Daisy Dream zabrałabym ze sobą w wymarzoną podróz do Australii.Skropiłabym się perfumami, włożyła jedwabną sukienkę, usiadłabym nad brzegiem oceanu i podziwiałabym zachód słońca.
Wiktoria
28 sierpnia 2014 at 10:18Daisy Dream zabrałabym na Hawaje, gdzie można podziwiać malownicze krajobrazy, bujną, soczyście zieloną roślinność, błękitny ocean, a przy tym odpoczywać, relaksować się… Taki relaks przy lekkich jak letni podmuch wiatru, przyjemnych, kwiatowo-owocowych perfumach to mój dream – Daisy Dream. 😉
L-usi
28 sierpnia 2014 at 10:18Miłość do zapachów rozpoczęła się u wybrzeży północnej Afryki – w Egipcie. Tu zostałam otoczona wonią najrozmaitszych kwiatów i owoców tego kraju. Kair to świat, do którego chcę powrócić wraz z perfumami Daisy Dream… i być tu w towarzystwie ukochanego mężczyzny pod gwiaździstym orientalnym niebem.
sara
28 sierpnia 2014 at 10:26Chciałabym aby zapach „Daisy Dream” spacerował wraz ze mną po zatłoczonych ulicach Bangkoku lub gubił się nocą w Paryżu… gdy samotnie pokonując każdy krok, rozmyślałabym o tym, że boję się marzyć, by marzeniem się nie sparzyć….
Dodawałby mi pewności siebie i rozbudziłby we mnie słodkie szaleństwo we wszystkich niebezpiecznych momentach mojej podróży, a może i w stolicy zakochanych pozwolił na chwilkę zapomnienia ;>
Sylwia
28 sierpnia 2014 at 10:40Z zapachem Daisy Dream chciałabym się udać do miejsca o którym marzę od dawna… Podróż w to miejsce będzie trwała minimum miesiąc, będę tam oddychać spełnianiem moich marzeń! Jestem pewna, że to jedno z piękniejszych miejsc na świecie, tak spokojnych i gościnnych, mowa o Tajlandii – całej 😉 !
agata
28 sierpnia 2014 at 10:51Zanzibar 😉 jak szalec to szalec w koncu po to sa marzenia! Dlaczego-bo kojarzy mi sie z tym co piekne i nieosiągalne. Tak inne od mojego „pieluchowego teraz i tu” choc oba na swoj sposob magiczne 😉
Karolina
28 sierpnia 2014 at 11:21Od dłuższego czasu miejscem moich celów i marzeń są Wyspy Zielonego Przylądka. Dla mnie są one największym rajem na ziemi do którego chciałabym jak najszybciej dotrzeć, mają w sobie czystą energie i moc. Najpiękniejsze jest to, że każda z wysp jest inna – niepowtarzalna! Niekończące się plaże pełne delikatnego piasku, lazurowej, czystej cieplutkiej wody, rozpościerającego się księżycowego krajobrazu i urodzajnej ziemi z egzotycznymi owocami, oczywiście to tylko namiastka pięknych krajobrazów. Dobrze pomarzyć o takim fascynującym mnie miejscu, kuląc się pod kocem, z kubkiem ciepłej herbaty w ręku, uważam, że zapach DAISY DREAM byłby dla mnie idealnym towarzyszem w tej cudownej podróży!
Pozdrawiam 🙂
Karolina
28 sierpnia 2014 at 11:04Chciałabym uciec daleko od miejskiego zgiełku, słysząc tylko odgłosy natury. Pole stokrotek, perfumy Marca Jacobsa i cały świat staje się mój. To właśnie one spowodują, że nie będę potrzebowała niczego więcej…
Daria
28 sierpnia 2014 at 11:06Zapach Daisy Dream zabralabym ze sobą do Polski i podarowała mojej ukochanej siostrze, która jest najwspanialszą osoba pod słońcem i zasługuje na wszystko, co najlepsze… Jest moja najlepsza przyjaciółka, wielkim wsparciem, kocham ja i bardzo za nią tęsknię…
Sylwia
28 sierpnia 2014 at 11:07Od zawsze chcę wybrać się na cudowną wyprawę z przyjaciółkami naszym środkiem transportu będzie samochód i samolot .Chciałabym zwiedzić Paryż i Włochy . Pragnę podziwiać wieżę Eiffla i robić najdroższe zakupy w stolicy francji albo jeść lody w lodziarnii na przeciwko Koloseum z zapachem Daisy Dream .
Małgorzata
28 sierpnia 2014 at 11:08Zapach Daisy Dream idealnie pasuje do Roztocza na Lubelszczyźnie. Jego zapach jest tak samo świerzy jak powietrze w Zwierzyńcu , kolorem i wyglądem przypomina szumy na rzece Tanew, a urok tych perfum idealnie pasuje do miasta nad rzeką Wiepsz słynnego Szczebrzeszyna. Bajeczną podróż zakończyłabym pysznym deserem na Starym Mieście w Zamościu.
KinaKinia
28 sierpnia 2014 at 11:09….Otulona zapachem Daisy Dream chciałabym wpatrywać sie ze swoim ukochanym w Uroki Zanzibaru, szum lagunowego oceanu, co jest moim marzeniem od wielu lat. Chciałabym podziwiać piękno błękitnej laguny, mając na sobie delikatna biała sukienkę i fascynujący zapach na opalanej skórze…
Karolina
28 sierpnia 2014 at 11:24Od dłuższego czasu miejscem moich celów i marzeń są Wyspy Zielonego Przylądka. Dla mnie są one największym rajem na ziemi do którego chciałabym jak najszybciej dotrzeć, mają w sobie czystą energie i moc. Najpiękniejsze jest to, że każda z wysp jest inna – niepowtarzalna! Niekończące się plaże pełne delikatnego piasku, lazurowej, czystej cieplutkiej wody, rozpościerającego się księżycowego krajobrazu i urodzajnej ziemi z egzotycznymi owocami, oczywiście to tylko namiastka pięknych krajobrazów. Dobrze pomarzyć o takim fascynującym mnie miejscu, kuląc się pod kocem, z kubkiem ciepłej herbaty w ręku, uważam, że zapach DAISY DREAM byłby dla mnie idealnym towarzyszem w tej cudownej podróży!
Pozdrawiam 🙂
Karolina
28 sierpnia 2014 at 11:26Ja z Daisy Dream wybrałabym się na nadchodzący Fashion Week w Londynie. Zapach dałby mi pewność siebie wśród tylu celebrytów.
Aneta
28 sierpnia 2014 at 11:35A ja marzę, aby udać się na bezludną wyspę!, wraz z moim Ukochanym Mężczyzną.. .
Leżeć…marzyć…w niebiańskim spokoju z cudownym powiewem zapachu Daisy Dream, prosto z mojego ciała do Jego zmysłów…i czekać, aż kolejne marzenie się ziści….<3
Natalia
28 sierpnia 2014 at 11:42Udałabym się w swoje ukochane miejsce i choć nie wymarzone, bo odległe o kilkadziesiąt kilometrów ode mnie – całkowicie przeze mnie obejrzane, widziane nawet niedawno. Otóż, jest to magiczny kawałek ziemi na pograniczu polskiej granicy, z dala od cywilizacji, malownicze i przyprawiające o ludzki zachwyt – to małe jeziorko położone między górami, lasami przecięte ośrodkiem wypoczynkowym gdzie można nauczyć się jeździć konno, a później podróżować sobie nimi zwykłą, asfaltową drogą wśród rzadko przejeżdżających samochodów. Nie jest to co prawda egzotyczna wyspa, ale jest tam tak cudowne i spokojnie, że warto zatrzymac się na chwilę, usiąść na brzegu i odetchnąć od zgiełku życia – niewiele potrzeba do szczęścia aby poczuć, że jest się w odpowiednim miejscu i , że znalazło się swój ukochany azyl na lata.
Patrycja
28 sierpnia 2014 at 11:48Moim marzeniem sa indie. Zamykajac oczy widze siebie jak przechadzam sie alejkami jednego z indyjskich miast. Widze stragany pelne kolorowych przypraw. Wszedzie pelno zapachow. Halas. Masa ludzi z calego swiata nagle przystaje w miejscu i wszystkie oczy zwrocone sa na mnie. Nikt nie czuje juz innych aromatow… Czuja tylko mnie. Czuja zapach daisy dream
AnKu
28 sierpnia 2014 at 11:52Malediwy, Nowa Zelandia, Toskania, Prowansja – te azymuty (w przypadku Daisy Dream) zdecydowanie odpadają, bo po co wieźć drzewno do lasu, a więc jechać w towarzystwie tak zjawiskowego zapachu do raju każdej amatorki pięknych widoków i jeszcze piękniejszych nut? Zamiast do turystycznych kurortów wolałabym wybrać się z Marciem Jacobsem na Morze Północne, na kilkudniowe zwiedzanie… platformy wiertniczej! Wiem, że to ekstremalne, ale zawsze o takiej podróży marzyłam i – jeśli udałoby mi się tam kiedyś dotrzeć z Daisy Dream – tak lekki i dziewczęcy aromat stanowiłby uroczy kontrapunkt dla niepogody i z pewnością pomógłby mi stawić czoła wszystkim wyzwaniom.
Karolina
28 sierpnia 2014 at 11:55Od dłuższego czasu miejscem moich celów i marzeń są Wyspy Zielonego Przylądka, dla mnie są one największym rajem na ziemi do którego chciałabym jak najszybciej dotrzeć, mają w sobie czystą energie i moc. Najpiękniejsze jest to, że każda z wysp jest inna – niepowtarzalna! niekończące się plaże pełne delikatnego piasku, lazurowej, czystej cieplutkiej wody, rozpościerającego się księżycowego krajobrazu i urodzajnej ziemi z egzotycznymi owocami. Dobrze pomarzyć o takim fascynującym mnie miejscu, kuląc się pod kocem, z kubkiem ciepłej herbaty w ręku, uważam, że zapach DAISY DREAM byłby dla mnie idealnym towarzyszem w tej cudownej podróży!
Powyżej napisałam tą POPRAWNĄ WERSJE, gdyż wcześniej nieudolnie napisałam odpowiedz w komentarzu! Pozdrawiam 🙂
Natalia
28 sierpnia 2014 at 12:06Wraz z zapachem Daisy Dream wybrałabym się do Francji. Paryż to stolica mody, gdzie mogą spełnić się każde marzenia. Zapach Daisy Dream na pewno potrafi uczynić kobietę silną, pełną skrytych marzeń, do których będzie dążyła aby się spełniły i uczyniły ją szczęśliwą. Otulona tym zapachem kroczyłabym po uliczkach Paryża, czując na skórze lekki podmuch wiatru, unoszący świeży zapach perfum Marc’a Jacobs’a, cieszyła się każdą chwilą życia, pokazując, że nie ma u mnie szans na zmartwienia, ale na fantazjowanie, cieszenie się kobiecym wdziękiem i podbijanie świata z tym zapachem!
Paulina
28 sierpnia 2014 at 12:09Uwielbiam podróże i poznawanie nowych miejsc, jednak miastem, w którym szczególnie chciałabym pachnieć Daisy Dream jest Barcelona. Byłam tam tylko raz i przepadłam – każdy zakątek w tym mieście jest swoistym dziełem sztuki, nawet na sekundę nie chciałam zamknąć oczu i tracić cennych chwil. W dodatku idealne połączenie wielkiego miasta z plażą to po prostu MARZENIE 🙂
Agata
28 sierpnia 2014 at 12:17DAISY DREAM zabrałabym do Czarnego Lądu, ale nie po to, by Go zwiedzić… Tylko po to, by tamtejsze Kobiety mogły poczuć odrobinę luksusu, poznać coś nowego i wyjątkowego, coś co dla nas jest codziennością, a dla Nich czymś nieosiągalnym, czymś o czym nawet nie marzą. Chciałabym móc zabrać tyle flakonów perfum, ile tylko by się dało, po to, aby Kobiety Czarnego Lądu poczuły niesamowitą woń wody kokosowej, piżma czy niebieskiej wisterii, po to, by choć na chwilę wyrwać Je z ich świata, czasami tak bardzo zapomnianego przez nas…
asia
28 sierpnia 2014 at 12:18Moim największym marzeniem od zawsze, od kiedy tylko pamiętam był Nowy Jork. Wierzę, że jeśli jakimś cudem uda mi się wygrać w konkursie Daisy Dream to i marzenie o NY również się spełni 🙂
Karolina
28 sierpnia 2014 at 12:27A ja…..w całym tym natłoku spraw i stresów, jakie niesie za sobą poprostu życie, marzę, aby któregoś dnia spakować męża i mojego 2-letniego szkraba i wyprowadzić się w Bieszczady. Kupić jakiś mały domek, położony wśród lasów i łąk, kilka kóz, piesek, kaczki, kurki….a wszystko to, by być bliżej siebie i natury. Niestety, na tą chwilę to tylko marzenia……ale mam głęboką nadzieję, że kiedyś uda mi sie je zrealizować;)
kasia
28 sierpnia 2014 at 12:30Daisy Dream prowadzi nas prosto w świat marzeń, gdzie możemy oddać się chwili i zapomnieć o wszystkim co nas trapi. Ja zabrałabym Daisy Dream ze sobą na Bora Bora, które jest jak raj w którym można odpocząć, nie myśleć o problemach a jeśli dołożymy do tego ten zapach to zapomnimy o całym świecie. Bora Bora dla wielu jest tylko marzeniem ale warto marzyć chociażby dla tych pięknych, białych plaż, turkusowej laguny – to wszystko zapiera dech w piersiach, idealnie komponuje się z perfumami Daisy Dream, nie bójmy się marzeń i ich realizacji!
Anna
28 sierpnia 2014 at 12:30Zapach Daisy Dream zabrałabym ze sobą do tunelu wisterii, który mieści się w Kawachi Fuji Gardens (to ok. 4h drogi od Tokio). Mogłabym spacerować pod taką konstrukcją otoczona bajką w postaci cudownego widoku i najnowszego zapachu Marca Jacobsa. Wreszcie trafiłabym do miejsca, w którym czułabym się jak w raju. 🙂
patrycja
28 sierpnia 2014 at 12:41Daisy Dream – beztroskie dziecińswo wśród palm, które spedzilam w Wietnamie 30 lat temu. Mała biała dziewczynka w tym dzikim kraju, gdzie roślinność i owoce zapierają dech w piersiach! Chętnie jako dorosła kobieta odwiedzilabym egzotyczne Pagody oraz plac Ho Chi Minh z Daisy Dream na sobie.
edyta
28 sierpnia 2014 at 12:50Na wycieczkę dookoła świata. Wszędzie by się sprawdził!
Olga
28 sierpnia 2014 at 12:51Mam taki sen, że kończę studia i wreszcie mogę wyjechać do uwielbianego przeze mnie Paryża. A tam o zmierzchu wraz z moim ukochanym Barthélemy piejmy wino na drugim poziomie wieży Eiffla w eleganckiej Jules Verne zachwycając się jednocześnie wyśmienitymi smakami kuchni francusjkiej i podziwiając cudowną panoramę rozświetlonego Paryża po zmroku.
Iwona
28 sierpnia 2014 at 13:00Ja Daisy Dream zabrałabym ze sobą w podróż powrotną do domu np. z wakacji ! Zawsze kiedy wyjeżdżałam wracałam zmęczona i nieświeża po podróży dzięki perfumom mogłabym wrócić z wakacji świeża pachnąca i promienna !
Ewelina
28 sierpnia 2014 at 13:04Wybrzeże Algarve to prawdziwa mekka dla konczacych sie wakacji i dla mnie – spragnionej wspaniałej pogody, piaszczystych plaż i ciepłych wód oceanu. Siedzac posrod malowniczych klifow, otulona najnowszym zapach Daisy Dream rozbudzam moje zmysly, chwytajac ostatnie promyki wakacyjnego slonca i oddaje sie wodzy fanatazji. Czuje, ze to jest to, moje miejsce na ziemii, moj malutki raj z nutka slodyczy unoszacej sie w powietrzu. Szkoda, ze nagle czar pryska a ja budze sie z pieknego snu, a moze z pieknego marzenia, ktore kiedys sie spelni.
Monika
28 sierpnia 2014 at 13:07Daisy Dream zabrałabym na Long Island, przechadzałabym się po pięknych plażach Hamptons. Przeniosłabym się do magicznych czasów Wielkiego Gatsbiego i Daisy Buchanan , ich romantycznej , tragicznej historii. A flakon przypominałby mi Daisy- słodką , nieco infantylną , romantyczną kobietę- dziecko.
Karolina
28 sierpnia 2014 at 13:19Niepotrzebne są mi marzenia o wielkim świecie, mając przy sobie takie perfumy. Mogę uciec na taras mojego domu, otulona w Daisy Dream, wziąć do ręki ukochaną książkę i przenieść się w zupełnie inny świat, wymiar. Właśnie o tym marzę…
Aleksandra
28 sierpnia 2014 at 13:21Ten zapach idealnie pasowalby do klimatu polskiej pachnącej kwiatami i owocami wsi i to wlasnie tam chciałabym pojechać z tymi perfumami.
Zmiast uciekać za granicę warto docenić polskie uroki, smaki, widoki. Nie ma nic lepszego nic chlodny wierzyk, piękne słońce zapach skoszonej trawy i polne kwiaty z których można uplesc niepowtarzalny wianek na głowe.To wszystko inspirowane Daisy dream było by magiczne!
Claudiassss
28 sierpnia 2014 at 13:21Perfumy Daisy Dream zabrałabym do Włoch , nad more adriatyckie . Te piekne , wąskie uliczki tuż obok morza idealnie wpasowalyby sie w zapach tych perfum . Chciałabym oczarować mojego chłopaka ktory tam mieszka przy następnej podróży do niego .
Anna ANTJE
28 sierpnia 2014 at 13:25Zdecydowanie z zapachem Daisy Dream wybrałabym się do Tajlandii! To miejsce, kojarzy mi się zawsze z magią barw, niezwykłą architekturą i ciekawą kulturą. To miejsce, ma w sobie po prostu czar, który chce się poczuć…
Natalia
28 sierpnia 2014 at 13:28Jak na razie nie zabrałabym Daisy Dream nigdzie indziej poza granice naszej przepięknej Polski, gdyż priorytetem dla mnie jest teraz nauka. Jednak bardzo miło byłoby mieć przy sobie taki zapach, ponieważ człowiek od razu lepiej się czuje i MYŚLI (co jest mi teraz bardzo potrzebne :P)
marta816
28 sierpnia 2014 at 13:40Zapach Daisy Dream zabrałabym ze sobą do Sydney, o którym często śnił mój tata, że wybiera się tam ze mną na wycieczkę. Chciałabym żeby towarzyszył mi w spełnieniu marzenia mojego taty i własnego, kiedy zamykam oczy widzę siebie ubraną w ten zapach, uśmiechniętą, podziwiającą piękno tego miasta oraz radość ojca, któremu mogę powiedzieć, że tym razem to nie sen.
Karolina
28 sierpnia 2014 at 13:40Prowansja, miejsce kojarzące mi się z wonią kwiatów docierającą do mnie przez otwarte okno, gdy budzę się o letnim poranku, który czasami łączy się z z zapachem świeżo wypranej pościeli, czasami z delikatną wonią rosy pod stopami, kiedy wracam do domu nad ranem, a innym razem z aromatem świeżo skoszonej trawy. Uwielbiam tę woń gdy wyleguję się jak kot w słońcu, na drewnianym krześle wśród drzew – wtedy zapach stokrotek splata się z zapachem pożółkłych kartek książki, schłodzonego czerwonego wina i słodkich truskawek. Bywa też, że zapach tych delikatnych kwiatów spaja się z zapachem lipcowego kurzu, gdy otwieram okno w mojej sypialni z białymi ścianami lub też późną nocą, gdy zagłębiam głowę w pościel, kiedy już tylko księżyc zagląda mi pod kołdrę – tak, to zdecydowanie do francuskiej Prowansji zabrałabym ze sobą uroczy flakon Daisy Dream.
A.
28 sierpnia 2014 at 13:40(…) ubrana w stokrotki wybrałabym się w podróż po zachwycającej i melancholijnej krainie wyobraźni J.L.Wiśniewskiego, a jeśli przemierzałabym jednocześnie bezdroża Road 66 – nic dodać nic ująć! Ah!
weronika
28 sierpnia 2014 at 13:44Z zapachem Daisy Dream wybrałabym się nad nasze piękne polskie morze, gdzieś między Chałupami a Juratą na plaże od strony morza, gdzie jest niewiele ludzi. Położyłabym się na piasku, a wiatr rozwiewałby mi włosy,które byłyby przesiąknięte tym lekkim i przyjemnym zapachem. Wszystko to byłoby idealnym spełnieniem marzeń – słońce, plaża, relaks i Daisy Dream.
justyna
28 sierpnia 2014 at 13:56Zapach Daisy Dream zabrałabym ze sobą w malowniczą, pełną doznań i pobudzającą zmysły podróż dookoła świata – jest tak wiele pięknych zakątków na ziemii, że nie chcę się ograniczać w swoich marzeniach 😉 Oczami wyobraźni widzę jak z impetem zamykam drzwi do biura, zostawiam wszystkie troski za sobą, pakuję plecak (a do niego oczywiście kosmetyczkę z flakonikiem perfum-w końcu jestem kobietą, kocham pięknie pachnieć!) i wyruszam, by przeżyć najbardziej szaloną i pełną emocji podróż. Mam nadzieję, że kiedyś znajdę w sobie tyle odwagi (i pieniążków na koncie..no i te perfumy też by się przydały, co by zrealizować punkt o kosmetyczce :D)
kiki
28 sierpnia 2014 at 13:57Chodźmy na łąkę za lasem w mojej rodzinnej wsi. Wpatrzone w chmury, wplećmy we włosy chabry i delektujmy się naturą spryskaną Daisy Dream. Najpiękniejsze zakątki zazwyczaj kryją się tuż za rogiem..
Pretty Little Fashionista
28 sierpnia 2014 at 13:59Flakonik Daisy Dream zabrałabym na wyjazd do Londynu, ponieważ od dawna interesuję się angielską modą i kulturą. Zawsze wyobrażałam sobie siebie robiącą selfie pod Big Benem, uśmiechniętą jak nigdy. Dzięki temu moja mama (która pojechałaby ze mną) byłaby szczęśliwa, jej marzenie również zostałoby spełnione.
Jaśmina
28 sierpnia 2014 at 14:34Opatulona w ten zapach chciałabym się wybrać do Kraju Kwitnącej Wiśni. Bardzo interesuje mnie Azja, a podróż do Japonii jest jednym z moich marzeń. Kwiatowy zapach Daisy świetnie komponowałby się ze świętem Hanami, a spacer pośród drzew przyodzianych w różowe, delikatne kwiaty to byłaby magia!
Aśka
28 sierpnia 2014 at 14:50Ja bym Daisy zabrała do rodzinnej miejscowości mojego narzeczonego,tam gdzie teraz mieszka,na spotkanie z nim. Od kilkunastu miesięcy mieszkamy osobno i widzimy się bardzo rzadko, wiec zapachy które mam przy sobie, w czasie naszych wspólnych spotkań,szczególnie na długo nam obojgu zapadają w pamięć. Do siebie wróciłabym,mając ten zapach na sobie i pewność,że rok do ślubu to już naprawdę niedługo. 🙂
goździk
28 sierpnia 2014 at 15:09Zapach Daisy kojarzy mi się z moim miejscem zamieszkania – Beskid Śląski! więc zabrałabym ten zapach po prostu na piękną łąkę pełną stokrotek (a takich tu nie brakuje), lub na piękną górę Ochodzita, z której rozpościerają się widoki zapierające dech w piersiach:) Widać nawet Tatry:) Nie trzeba jeździć na drugi koniec świata, aby zaznać trochę nieba!!! 🙂 a Zapach DAISY umiliłby taki wypad;)
patrycja
28 sierpnia 2014 at 15:36Z faktu iż pierwsze skojarzenie z „Daisy” przywołuje mi na myśl narzeczoną Kaczora Donalda, zabrałabym Daisy Dream do Disney World’u na Florydzie. Wizyta tam była by spełnieniem dziecięcych snów, a zapach Daisy Dream gwarantował nieustanne poczucie kwiatowej świeżości poranka, nawet po szalonej imprezowej nocy pod palmami!
NIKA
28 sierpnia 2014 at 16:13Daisy Dream zdecydowanie odsyła mnie na dziewicze łąki Wielkopolski. Ta niedoceniana polska kraina z pewnością uosabia wszystkie cechy, które kojarzą mi się z zapachem Daisy Dream: beztroskę, niewinność i romantyzm.
Aneta
28 sierpnia 2014 at 16:15Z zapachem Daisy Dream chciałabym pojechać do „Tygrysiego Gniazda” w Bhutanie. Po pierwsze: Bhutan jest przecudownym krajem, który nie czerpie wzorców z zachodnich kultur i nie przyjmuje ich bezmyślnie. Po drugie: piękna przyroda, górzyste tereny, niesamowite widoki i kultura oparta na buddyzmie. Po trzecie: klasztor „Tygrysie Gniazdo” jest usytuowane na stromym zboczu góry, żeby się do niego dostać, trzeba się wspinać – idealne miejsce dla miłośników trekkingu;), a sam klasztor jest przepiękny.
Karolina
28 sierpnia 2014 at 16:32Jednym z MOICH największych marzeń jest znalezienie się na szklanej platformie widokowej zwanej „skywalk”, które zawieszona jest nad Wielkim Kanionem Kolorado w Stanach Zjednoczonych. W towarzystwie Daisy Dream chciałabym w ciszy spoglądać w ogromną otchłań kanionu, zapierającą dech w piersiach, wyobrażając sobie przy tym, iż przeobraziłam się w ptaka, który łagodnie i z wdziękiem ( tak jak na kobietę przystało), steruje skrzydłami i poznaje nieznane dotąd horyzonty, zapominając o wszelkich problemach. Lecąc spoglądałabym na wspaniale skomponowany ze sobą błękit nieba i brązy kanionu , czując podmuchy wiatru, które unoszą mnie w górę dodały by mi pewności siebie, czułabym się wolna, szczęśliwa i garściami brałabym to co mnie spotyka w tej baśniowej krainie.
wiola
28 sierpnia 2014 at 16:57Mazurska wieś, biała sukienka obszyta delikatną koronką, potargane wiatrem włosy i zapach Daisy Dream na rozgrzanej słońcem szyi – pełnia szczęścia 🙂
ola
28 sierpnia 2014 at 17:18Rajska wyspa? Zielone pola? Górskie szlaki? Nieważne dokąd, ważne z kim- Daisy Dream może towarzyszyć mi w każdym miejscu świata, byle z moimi ukochanymi chłopakami- synkiem i mężem:)
Agnieszka
28 sierpnia 2014 at 17:25Zapach Daiscy Cream, z rodziny mojego ukochanego zapachu Daisy zabralabym ze soba 17.09.2014 do malego drewnianego kosciolka w ktorym wezmiemy z narzeczonym slub. Wiem ze dzieki temu ja czulabym sie wyjatkowa w ten wspanialy dzien a zapach ten przeszedly do naszej cudownej i romantycznej historii. Zarowno tej ktora mamy za saoba jak i tej ktora nasze zycie razem dla nas napisze. Tak mi sie marzy…:)
Justyna
28 sierpnia 2014 at 17:32Na pewno do Nowego Jorku..Byłam tam dawno temu i nigdy nie zapomnę klimatu, a zwłaszcza zapachu tego miasta..
W końcu Mark Jacobs to nowojorczyk , a jego dzieło Daisy Dream to kwintesencja dobrego smaku i gustu !
Magda01
28 sierpnia 2014 at 17:40Przepiękny zapach Daisy Dream by Marc Jacobs pozostawił mnie w świecie marzeń na wiele dni i wyobraziłam sobie jedno z tych największych, które jest bliskie spełnienia, jakim jest podróż poślubna na Malediwy. Zabrałabym ze sobą właśnie ten finezyjny zapach ciesząc się pięknym słońcem oraz ujmującymi widokami, gdzie każdego poranka mogłabym otulać się nieskazitelną niczym przyjemny podmuch wiatru nutą . Podróż już wkrótce, a woń przywodzi mi na myśl słońce, plażę, morze i romantyczne chwile z moim ukochanym, jakie nas czekają i od tej chwili nie wyobrażam sobie innego zapachu na nadchodzącą podróż.
Kasia
28 sierpnia 2014 at 17:46Moim marzeniem jest jedno z najdroższych miast świata. MOSKWA….. Najpiekniejsze, pełne ciekawych zakatków nieco niebezpieczne… My Dream…
Kornela
28 sierpnia 2014 at 18:01Wyobrażam sobie że płynę gondolą z moim mężczyzną po kanale Grande w Wenecji, jest romantyczny wieczór przy blasku księżyca. Podziwiamy piękne widoki, słuchamy serenad oraz cieszymy się chwilą. Towarzyszą nam piękne zapachy – Daisy Dream, perfumy które spełniają marzenia.
gaja
28 sierpnia 2014 at 18:04Otulona w jesienny dzień zapachem Daisy Dream mogłabym być wszędzie… Samo zamknięcie oczu i delikatny zapach kompozycji DD przenosiłby mnie każdego dnia w inne miejsce… Podróż zaczęłabym od ciepłego Madagaskaru następnie przez Mauritius, Sri Lankę by przed powrotem do szarej rzeczywistości zaczepić o północną część Norwegi…
Basia
28 sierpnia 2014 at 18:09Piękną woń chcę kojarzyć z czymś luksusowym i z pięknymi chwilami. Dlatego wybrałabym Paryż za jego szalenie profesjonalne podejście i wielki szacunek do zapachów. Tam sam proces testowania perfum to jedna z życiowych przyjemności. Pozdrawiam!
Kasia
28 sierpnia 2014 at 18:20Moje pierwsze skojarzenie z „Daisy Dream” to ogródek mojej babci usypany małymi białymi stokrotkami i każde wakacje spędzane u dziadków w dzieciństwie. Jest to mała wieś na Podkarpaciu i to właśnie do tego zakątka zabrałabym ten zapach a wtedy jeszcze raz pobiegłabym w pole, pościgała zające, pomoczyła nogi w potoku i poskakała na sianie. Wraz z zapachem „Daisy Dream” mogłabym przywoływać te wspomnienia i zapachy lata za każdym razem kiedy naciskam pompkę perfum.
Pozdrawiam!
Natalia
28 sierpnia 2014 at 18:33Daisy Dream to zapach lekki, zwiewny i subtelny. Wyspa Santorinii to jedyne miejscem kojrzące mi się ściśle z tym zapachem, dlatego tam, najchętniej bym je zabrała.
aleksandra
28 sierpnia 2014 at 18:34Ten piękny zapach, jaki mają perfumy Daisy Dream zabrałabym do dwóch najpiękniejszych miejsc w Europie… Paryża i Barcelony.
Paryż, gdyż jest jedyną tak stylową stolicą na świecie i ostoją najlepszych projektantów. Barcelona, ponieważ… właśnie ponieważ jest cudowna i chyba każdy się w tym mieście zakochuje. Urokliwa, po prostu cudowna. Uwielbiam też Amerykę Południową, a najbardziej Brazylię, oraz Kolumbię. Mają wiele ciekawych zakątków, wartych obejrzenia. Ale co tu dużo mówić, dla mnie każdy zakątek na Ziemi jest urokliwy, po prostu jedyny w swoim rodzaju.
Najpiękniejsze perfumy mogłabym zabrać wszędzie, a takimi perfumami są właśnie Daisy Dream Marca Jacobsa.
Kasia
28 sierpnia 2014 at 18:51Daisy Dream zabrałabym ze sobą na Dach Świata – Mont Blanc. Miejsce moich z marzeń, które śni się w nocy, a czasem nie daje zasnąć. Skoro marzenia są po to by je spełniać, więc czemu nie ubrana w kurtkę puchową, raki, czekan i przyobleczona w marzycielski zapach?
Ola
28 sierpnia 2014 at 18:54Wszyscy zawsze uciekają za granicę i marzą o egzotycznych podróżach, a ja odkryłam piękno polskiego Bałtyku w tym roku, gdy wybrałam się z moją drugą połówką oraz z moim ukochanym pieskiem chihuahua. W Dębkach ponownie odżyłam, czując spokój, zwalniając tempo, nie myśląc o pracy czy obowiązkach i już planuję tam wrócić, najszybciej jak się da. Daisy Dream odzwierciedla to wszystko, nadając życiu spokój i piękno, pozwalając otulić się świeżością i zauważyć to, co inni zazwyczaj lekceważą.
Pozdrawiam 🙂
Kasia
28 sierpnia 2014 at 19:02Najbardziej chciałabym się udać na wyspy Bahama, patrzeć i kąpać się w lazurowej wodzie, pić drinka z palemką. Musi być to tak wspaniałe uczucie, że postanowiłam, że kiedyś w przyszłości, chociaż raz w życiu odwiedzę tak wspaniałe miejsce, by mieć wspomnienie którego nikt nigdy mi nie zabierze i będzie to najwspanialsza przygoda mojego życia.
Ola
28 sierpnia 2014 at 19:05Jeśli chodzi o zapach Daisy Dream
poszłabym wszędzie z nim.
Czy to Paryż, Londyn czy nasza stolica,
on mnie niezmiennie zachwyca.
Otuliłabym się nim w Rzymie i skropiła na słonecznym Krymie,
zabrała ze sobą na wakacje, na piękną Chorwację.
Bo Jacobs spełnia me marzenia,
i we śnie wszędzie mnie tam przemienia.
Karolina
28 sierpnia 2014 at 19:19Nowy Jork to jedno z moich największych marzeń. Razem z Daisy Dream łaczy ich jedna bardzo wielka cecha , słowo „dream” obie te rzeczy są na mojej WISH LIŚCIE. Mam nadzieję ,że wkrótce oba marzenia się spełnią. 🙂 Pozdrawiam!
zielona-karuzela
28 sierpnia 2014 at 19:32W towarzystwie Daisy Dream z pewnością chciałabym spędzić swoją wędrówkę po moim największym podróżniczym marzeniu, czyli Indiach. Jego świeży, delikatny zapach byłby idealnym rozwiązaniem w często upalnym i dusznym klimacie. Poza tym jego nuty zapachowe już na zawsze przenosiłyby mnie do tego niezwykłego zakątka na ziemi a dodatkowo byłyby niezbitym dowodem , że warto marzyć i co więcej warto realizować te marzenia.
Agata
28 sierpnia 2014 at 19:37Zapach Daisy Dream wzięłabym ze sobą na wymarzone wakacje na wyspę Bali. Perfumy Marca Jacobsa od zawsze kojarzą mi się z latem, wolnością, słońcem i beztroską radością. Jestem pewna, że pomogłyby mi one przetrwać każdą chwilę urlopu z uśmiechem na twarzy i błyskiem w oku, a po powrocie do codzienności przypominałyby każdą minutę spędzoną na wyjeździe i odtwarzałyby wszystkie wspomnienia, niemal jak album ze zdjęciami.
Joanna
28 sierpnia 2014 at 19:49Polska wieś. Pole na którym zapach perfum unosi sie wraz z zapachem polnych kwiatów.
iwona T
28 sierpnia 2014 at 20:04Moim marzeniem jest zabrać Daisy Dream na mój ślub 😉 chciałabym aby ten dzień był wyjątkowy nie tylko pod względem duchowym, chciałabym aby mój przyszły mąż kojarzył ten zapach właśnie z naszej uroczystości. Nie byłoby chyba nic bardziej wspaniałego jak czułe słowa męża : „pięknie dziś wyglądasz i nieziemsko pachniesz, kochanie”;)) to jest właśnie moje cichutkie marzenie!
Magdalena
28 sierpnia 2014 at 20:04W moim przypadku Daisy Dream pojechaloby prosto do Lodzi , a dokladnie na porodowke 🙂 Tam zisci sie moj najwiekszy DREAM. A kto powiedzial , ze mama musi pachniec pieluszkami ? 🙂
meg
28 sierpnia 2014 at 20:17Wschód słońca, ja na łące, boso, rozkoszując się dotykiem trawy oszronionej poranna rosą, ubrana jedynie we włosy falujące na wietrze i zapach… daisy dream, witam budzący się do życia nowy dzień… gdziekolwiek na świecie.
Gosia
28 sierpnia 2014 at 21:12Pusta plaża, morze…powiew wiatru, zapach wolności…słodki sen, nasz zakątek, mój i Daisy Dream….
Klaudia
28 sierpnia 2014 at 21:52Wenecja…miejsce gdzie zaczął „istnieć” nasz synek, istota wyjątkowa, dzięki której czuje się wyjątkowo. chciałabym tam wrócić z zapachem Daisy Dream bo uważam, że ten zapach jest wyjątkowy, jego opakowanie, wyjatkowe jest również to jak poprawia kobiece samopoczucie.
Anka
28 sierpnia 2014 at 22:05Zapach Daisy Dream zabrałabym ze sobą do najpiękniejszego dla mnie zakątka na świecie, do którego wracam zawsze kiedy chcę przypomnieć sobie, że marzenia się spełniają. Chcę zabrać ten zapach ze sobą w miejsce w którym poznałam miłość mojego życia. W tym dniu spełniło się moje marzenie i pomyśleć, że stało się to na najzwyklejszym, rozpadającym się pomoście, nad jednym z wielu jezior w Polsce.
PatrycjA
28 sierpnia 2014 at 22:26Marze o nich i zabrałabym je do mojego domu.Do mojego synka Maksymilianka.Bo dzięki nimi będę szczęśliwa, a szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko.
justyna
28 sierpnia 2014 at 22:42Daisy Dream.. WSZEDZIE tam gdzie moje cialo, mysli i wspomnienia..
Pobudza z rana moje zmysly i marzenia..
Od switu po zmierzch otula moja radosc, smutek i wszystkie pragnienia..
Aneta
28 sierpnia 2014 at 23:10Zapach Daisy Dream by Marc Jacobs kojarzy się z ciepłymi promykami słońca na twarzy, delikatnym zapachem zroszonych o poranku kwiatów, lekkim, przyjemnym podmuchem wiatru oraz puchatymi kłębami chmur. Otulona tym zapachem chciałabym się znaleźć na łące pełnej stokrotek ponieważ flakon przywołuje na myśl błękit nieba, beztroskość, niewinność oraz eteryczność. Nie potrzebuję przemierzać tysięcy kilometrów- wystarczy oderwać się od rzeczywistości.
Beata Rajczak
28 sierpnia 2014 at 23:11Daisy Dream znalazłby się na zawsze w mojej torebce, a ona ma zamiar bywać w wielu klimatycznych miejscach: tych z kawałkiem lazurowej, egzotycznej wody i tych, z kołdrą stokrotek na wiosennych, polskich łąkach. W mojej torebce jest też miejsce na Wielkiego Gatsbiego…
Jolanta
28 sierpnia 2014 at 23:29Z Daisy Dream chciałabym udać się na prawdziwie polską, pachnącą sianem i domowym chlebem, polską wieś, której nie widziałam od niepamiętnych czasów dzieciństwa. Wraz z Daisy Dream chciałabym przywołać najpiękniejsze wspomnienia aromatów owoców, przetworów, nagrzanej ziemi pomieszanych z miłością i troską babci oraz zapachem jej różanych perfum, gdy przytulała mnie na powitanie racząc pachnącym rabarbarem buziakiem.
To właśnie naszą rodzimą wieś spowitą zapachem pola, zwierząt, najsmaczniejszych owoców, lodów na patyku, które dzieciaki jedzą pod sklepem i radości- niczym niezmąconego szczęścia z możliwości przeżywania tak beztroskich chwil, wybrałabym jako wyjątkowy zakątek świata, który odwiedziłabym wraz z Daisy ! 🙂
Natalia
28 sierpnia 2014 at 23:52Gdzie chciałabym się udać z tym cudownym zapachem? Mazury byłyby odpowiednim miejscem. Uwielbiam taki sielankowy klimat jaki panuje właśnie tam, a nowa Daisy Dream kojarzy mi się z beztroskimi chwilami, których można doświadczyć w tym miejscu. 🙂
Karolina
29 sierpnia 2014 at 01:10Zapach Daisy Dream zabrałabym ze sobą do Barcelony, pięknego, słonecznego miasta. Szczególnie do jednego magicznego miejsca jakim jest bunkers el Carmen, gdzie Hache i Gin z filmu Tylko Ciebie Chce mieli swoją randkę, myśle że pasowały by do niej te perfumy i tym samym do mnie, mogłabym się wczuć w rolę Gin z pięknej historii o miłości. Mogłabym spędzić całą noc patrząc na wspaniałą Barcelonę, czuć się jak w filmie lub jak we śnie i przy tym zjawiskowo pachnieć – pachnieć Daisy Dream.
Natalia
29 sierpnia 2014 at 01:34Z Daisy Dream wybrałabym się na Santorinii..Spełniałabym z tym zapachem mój wymarzony sen,na tej cudownej Greckiej wyspie…Spacerowałabym wzdłuż wąskich uliczek wraz z tym nieziemskim zapachem. Przy wyciąganiu flakonika patrzyłabym na niego przez pryzmat pięknego,ciepłego Słońca.Wraz z powiewem ciepłego,morskiego wiatru moje perfumy otualłyby mnie podczas wieczornych spacerów po plaży..Gdy wróciłabym do domu, psikałabym się moimi Daisy Dream,zamykałabym oczy,aby od razu przenieść się do tamtych chwil..:)
Julia
29 sierpnia 2014 at 08:18Niemcy, Turyngia, Suhl – tam, ponad 700 km ode mnie, od ponad roku mieszka i pracuje mój ukochany. To właśnie zakątek, do którego chciałabym się udać wraz z zapachem Daisy Dream. Po to, aby zostawić po sobie wyjątkową woń i aby słone łzy smutku, które każdego, samotnego wieczoru spływają po policzkach, zamienić w błękitną, aromatyczną i pozytywną łzę szczęścia, usłaną kwiatkami i być razem, na zawsze!
Paulina
29 sierpnia 2014 at 08:43Jest jeden zakątek na tej ziemi gdzie spełniają się wszystkie marzenia, a nawet największe troski odchodzą w dal – objęcia mojego Ukochanego. W kwietniu przyszłego roku udam się w najpiękniejszą podróż mojego życia – wezmę ślub. I własnie tego dnia kiedy spełnią się moje najskrytsze marzenia chciałabym, aby zapach Daisy Dream był ze mną i zawsze mi o tym wyjatkowym dniu przypominał.
Karolina
29 sierpnia 2014 at 09:15Wraz z zapachem Daisy Dream udałabym się na wspaniałą łąkę na której było by mnóstwo kwiatów. Spacerując po niej czuła bym się tak jakbym idealnie pasowała do tego miejsca. Najchętniej zatrzymałabym wtedy czas…..
Agnes
29 sierpnia 2014 at 09:36Niezmierzony błękit nieba, nieskazitelna biel niskich klimatycznych domków, czyste, jasne, wąskie uliczki i odświeżająca morska bryza- taki świat, jak prosto z bajki, znaleźć można tylko na Santorini. To tam przenosi mnie wyobraźnia, kiedy czuję Daisy Dream i tylko z tym zapachem chciałabym udać się na tę magiczną wyspę. Poczuć czystą radość, płynącą z przebywania w miejscu, które nie tylko wygląda jak z marzeń, ale również tak pachnie- to moja wizja, związana z Daisy Dream.
Krystyna
29 sierpnia 2014 at 09:41Zapach Daisy Dream wzięłabym ze sobą na Dominikanę. Perfumy Marca Jacobsa kojarzą mi się z latem, wolnością, słońcem i beztroską radością. Jestem przekonana o tym, że pomógłby mi przetrwać każdą chwilę urlopu, a po powrocie przypominałyby każdą minutę spędzoną na Dominikanie i odtwarzałyby wszystkie wspomnienia.
linda
29 sierpnia 2014 at 09:54Lekka i owocowa kompozycja Daisy Dream byłaby idealnym dopełnieniem wakacji w Australii. Bryza oceanu na szerokiej australijskiej plaży zmieszana z tym zapachem to kwintesencja lata, beztroski, radości, wolności…Płynne szczęście 🙂
mishelle-a
29 sierpnia 2014 at 10:12Codziennie zdarza mi się marzyć o Paryżu:zachód słońca,widok na wieżę Eiffla,ukochany trzymający mnie za dłoń. Romantyzm tej niesamowitej chwili,podkreśliłyby idealnie perfumy Daisy Dream,dopełniając najpiękniejszy moment w moim życiu. Dzięki temu mogłabym każdego dnia wracać do cudownej przeszłości,pryskając się zapachem Marca Jacobs’a.
Beata
29 sierpnia 2014 at 10:54Z perfumami Daisy, wybrałabym się do mojego ogrodu… Mieszkam na wsi, więc jest cudowy.
Zapach idealni pasowałby do starych jabłoni, wiśni czy winogron. Tylko tam mogę zrelaksować się i odpocząć…
Olkas
29 sierpnia 2014 at 10:54Karolino czy przy tak wielu odpowiedziach powyżej 3 zdań, ten punkt regulaminu nadal zostanie?
Część dziewczyn „popłyneła” z pisaniem, a część z nas dostosowała się do wymogu :))
Charlize Mystery
29 sierpnia 2014 at 11:33Niestety punkt musi zostać, brane będą pod uwagę tylko odpowiedzi max 3 zdaniowe.
Natalia
10 września 2014 at 10:56jak widać mozna było „popłynąć” z pisaniem, bo wygrały komentarze złozone z kilku zdań. wielokrotnie złożone zdanioa wygrały. http://portalwiedzy.onet.pl/93677,,,,zdanie_wielokrotnie_zlozone,haslo.html
Monika
29 sierpnia 2014 at 11:06Zamiechów to miejsce na ziemi, gdzie perfumy Daisy Dream zatrzymają czasoprzestrzeń.
Jeszcze nikt nigdy nie znał tu takiego zapachu świeżości. Wystarczy odrobinka, aby rozbudzić zmysły i zacząć spełniać swoje marzenia! 🙂
Kasia
29 sierpnia 2014 at 13:00Wraz z Daisy Dream wybrałabym się do wiejskiej chatki mojej babci położonej nad jeziorem. Gdzie wraz z nią robiłabym owocowe konfitury na zimę, a z dziadkiem i psami spacerowałabym po polach i lasach. A to wszytsko w towarzystwie tego cudownego letniego zapachu otulajacego moje ciało.
Agata
29 sierpnia 2014 at 13:13Gdzie bym zabrała ze sobą perfumy daisy dream by Marc Jacobs? Zabrałabym ten wspaniały flakon w podróż na wyspę Bali, do magicznego miejsca na Ziemi, równie magicznego jak właśnie ten przepiękny zapach. Otulona tym pięknym zapachem odkrywałabym wyspę każdego dnia, spacerując brzegiem oceanu po śnieżnobiałym piasku..
magda
29 sierpnia 2014 at 13:14Z perfumami Daisy Dream, wybrałabym się w podróż do fioletowej Prowansji. W tym zachwycającym miejscu podczas poranków zrywałabym kwiaty lawendy, a wieczorami spędzałabym czas w wygodnym fotelu i czytała książki, podziwiając widoki. Otulona w Zapach Marzeń, zapisywałabym w pamięci najpiękniejsze chwile, które zamknęłabym w buteleczce, by przy każdym jej otwarciu móc powrócić pamięcią do chwil, które sprawiły, że było pięknie.
Zuza
29 sierpnia 2014 at 13:18Z perfumami Daisy Dream mogłabym udać się nawet na koniec świata, ponieważ ich zapach potrafi przenieść mnie w każdej chwili gdziekolwiek poniesie mnie moja wyobraźnia. 🙂
Katarzyna
29 sierpnia 2014 at 13:32Daisy Dream zabrałabym na wycieczkę po Portugalii. Śnię o niej już od dawna, więc jeżeli los chciałby żebym wygrała flakonik tych perfum to potraktowałabym to jako przeznaczenie i zobowiązanie do rozganizowania tej podróży dla nas 🙂
Bożena
29 sierpnia 2014 at 13:33Razem z zapachem Daisy Dream Marca Jacobsa wybrałabym się w podróż po zakątkach Francji, gdzie dzięki perfumowi Daisy Dream poczułabym się lekko, kobieco i pewnie siebie. Dzięki jego świeżości i fantazyjności zapomniałabym o wszystkich zmartwieniach i rozkoszowałabym się pięknymi widokami jakie oferuje Francja 🙂
Sylwia
29 sierpnia 2014 at 13:47Daisy Dream zabrałabym ze sobą do Włoch. Otulona ich zapachem chciałabym, jak miliony przede mną, poszukać w Rzymie – Wiecznym Mieście – śladów sprzed dwóch tysiącleci. Potem dałabym się uwieść krainie leżącej w samym sercu apenińskiego buta – Toskanii, by utonąć w jej zapierających dech w piersiach malowniczych pejzażach.
Monika
29 sierpnia 2014 at 14:21Nie musiałabym długo szukać miejsca,do którego zabrałabym Daisy Dream,po prostu razem z puentami i szyfonową spódniczką wzięłabym je na trening,aby poczuć jak perfumy od Marca Jacobsa zmieniają mnie w beztroską marzycielkę.Kręcąc piruety,arabeski,plié-nuty zapachowe zawarte w tym małym flakoniku uwolniłyby się delikatnie przenosząc moje ciało nawet w najdalsze zakątki świata.Czując glicynię przeniosłabym się do dalekiej Japonii na Fuji Matsuri w Tokio,woń jeżyn przywiodłaby moją wyobraźnię do pięknej mazurskiej puszczy,zaś liczi do odległych Chin,kokos zabrałby mnie do południowych Indii,popijając kallu zapomniałabym o szarej rzeczywistości,dzięki nucie grejpfruta przeniosłabym się nad Morze Karaibskie,gdzie dryfowałabym dniami i nocami po bezkresnych wodach,woń gruszki zakończyłaby moją podróż w sadzie dziadka,gdzie na chwilę zamieniłabym się w Daisy- ta niepozorna wędrówka uświadomiłaby mi ,że bez wyobraźni i woli walki,marzenia się nie spełniają. 😉
Kasia
29 sierpnia 2014 at 14:48Zapach Daisy Dream zabrałabym ze sobą na wycieczkę do Islandii. Kraj o prawdziwie księżycowym krajobrazie, pełny gejzerów, wulkanów i lodu jest naprawdę unikalny. W tym chłodnym i surowym klimacie mogłabym w pełni docenić kwiatowo-owocowy zapach Daisy Dream.
Malwina
29 sierpnia 2014 at 15:01Z zapachem Daisy Dream pojechałabym do świętokrzyskiego. Bo tam są spoko ludzie, dużo zieleni i ładne zamki. W jednym z nich bym się zamknęła, zaległa na łożu i pachniała całymi dniami 😀
Magda
29 sierpnia 2014 at 15:11Karo, gdybym miała zapach Daisy Dream udałabym się w jakiekolwiek magiczne miejsce, a takim może być i rynek mojego ukochanego Wrocławia, i sam środek Nowego Jorku. Dla mnie magicznym miejscem jest każde, które „łączy” w sobie kilka rzeczy – przede wszystkim mojego Męża, najbliższych przyjaciół, dobrą atmosferę (no ok, Mąż+przyjaciele = zawsze dobra atmosfera :)), dobre jedzenie, wiele mogłabym wymieniać. To jest banalne, wiem, ale życie jest banalne i składa się z prostych rzeczy, które zebrane w całość tworzą magię i po prostu radość życia 🙂
Kamila
29 sierpnia 2014 at 15:48Zapach Daisy Dream zabrałabym na spacer po Fairy Glen na Wyspie Skye na zachodnim wybrzeżu Szkocji. „Dolina wróżek” w połączeniu z tym niezwykłym, lekkim, orzeżwiającym, a jednocześnie wprowadzającym w stan fantazjowania zapach to idalny przepis na to, by poczuć się jak w bajce. Otulona tymi perfumami niczym magicznym pyłem wróżek, podążając w głąb doliny mogłabym śmiało konkurować z Dzwoneczkiem z Piotrusia Pana.
Kasia
29 sierpnia 2014 at 15:58Moim marzeniem jest wyjazd do Nowego Jorku. Zabrałabym ze sobą Daisy Dream, a po powrocie ten zapach kojarzyłby mi się ze spełnianiem marzeń!
Marta
29 sierpnia 2014 at 17:24Właściwie wszyscy chcieliby wyjechać gdzieś daleko, a ja bym chciała, żeby Daisy Dream przeniosło mnie na nasze swojskie, bajecznie zielone, pełne niezwykłych zakamarków Mazury. Świergot ptaków i niebo usłane gwiazdami (jak podczas Nocy Spadających Gwiazd), czy nawet pełnia (najpiękniejsza, gdy księżyc jest czerwonawy) działają kojąco. Ponadto zawsze zaszywam się tam, gdy chcę popisać do szuflady. 😉
Pozdrawiam,
Marta Kr.
Judyta
29 sierpnia 2014 at 18:16Z tym zapachem udałam by się do miasta pełnego elegancji i piękna -Paryża.Dlaczego do końca sama nie wiem ale patrząc na tą butelkę ozdobioną kwiatami , myślami przenoszę się do tych miłych paryskich uliczek ,które zawsze chciałam odwiedzić.
Paulina
29 sierpnia 2014 at 18:45Zapach Daisy Dream zabrałabym do mojej rodzinnej miejscowości. Małe miasteczko gdzieś w Polsce…na śląsku. Polska to kraj, w którym czasami trudno żyć, więc perfumy Marca Jacobsa pozwoliłyby oderwać się od szarej rzeczywistości i zrelaksować się.
Ewelina K.
29 sierpnia 2014 at 18:53Aż uśmiecham się na samą myśl – z zapachem Daisy Dream udałabym się do kalifornijskiej Death Valley! Widzę siebie, w upalny dzień, pędzącą jeepem z wiankiem (i wiatrem) we włosach przez ten piękny zakątek ziemi, wymarzony zakątek. Śmiejąc się jak dziewczynka, bo spełnia się moje szalone marzenie – tak widzę swoją podróż z Daisy Dream, słodko z pazurem.
ola
29 sierpnia 2014 at 18:53Każde miejsce na ziemi pasuje do zapachu Daisy Dream. Nie ma znaczenia, gdzie jesteśmy, czy gdzie zamierzamy się wybrać. Z Daisy Dream tak silnie pobudza, że wszystkie marzenia się spełniają.
Josinka
29 sierpnia 2014 at 19:25Daisy Dream zabrałabym do Las Palmas gdzie czeka na mnie mój chłopak i gdzie mam zamiar odpocząc po egzaminach. Dzięki Daisy Dream mogłabym już nie tylko leżeć, ale i dosłownie pachnieć wypoczywając na plaży. Mam nadzieje, że ten „dream” się spełni.
Karolina
29 sierpnia 2014 at 20:01Zapach Marca Jacobsa- ,,Daisy Dream” zabrałabym ze sobą do Tunezji, ponieważ w tym roku już tam byłam,ale moim 'dream’ jest właśnie ponownie tam powrócic. Wąchałam dziś w Sephorze ten zapach,jest przecudny ,lecz dla mnie nie najtańszy. Ten zapach spełniłby chociaż jedno z moich teraźniejszych marzeń,bo powrót do Tunezji raczej nie jest już możliwy w tym roku, więc byłabym szczęśliwą posiadaczką tego pięknego,mojego wymarzonego zapachu MJ ,,Daisy Dream”.
Karolina
29 sierpnia 2014 at 20:04:))
Kasia kade
29 sierpnia 2014 at 21:08Wysiąść tam daleko, gdzie ciepło i beztrosko. Biegać po gorącym piasku i cieszyć oko turkusem wody. W otoczeniu palm i przyjaciół z powietrzem woniącym daisy dream- smakować Miami.
Aga
29 sierpnia 2014 at 21:53„Wsiąść do pociągu byle jakiego, nie dbać o bagaż, nie dbać o bilet”, ściskając w ręku flakon w stokrotki, zostawić za sobą wszystkie zmartwienia i troski. Odwagi dziewczyno! Podróżuj, śnij, odkrywaj…
Camille
29 sierpnia 2014 at 23:33Piaski… malutka miejscowość nad naszym morzem, zatoką. Ostatnia miejscowość przy naszej wschodniej granicy. poza sezonem miejsce wyciszone totalnie, w sezonie też malutko ludzi… Jeden sklep, kilka domów, brak stacji, brak bankomatu, na plaży pustka, leśne zwierzątka które beztrosko chodzą po plaży, bielutki piasek, bursztyny, piękne zachody słońca – myślałam, że u Nas nie ma już takich miejsc, gdzie można zamknąć oczy i wsłuchiwać się w szum fal, szum morza – a jednak 🙂 Tam można się wyciszyć, totalnie odpocząć, zamknąć oczy i marzyć…
Monika S
30 sierpnia 2014 at 00:37Chcialabym, zeby perfumy Daisy Dream towarzyszyly mi w podrozy na wyspy Galápagos. Konkretnie na najpiekniejsza wyspe – Isabele. Moim zdaniem perfumy Daisy Dream najbardziej oddaja klimat tej wyspy, wolnosc i poczucie spelnienia najskrytszych marzen.
Monika
30 sierpnia 2014 at 05:38Daisy Dream zabrałabym do mojego zakątka życia. Rano, kiedy jeszcze cisza…zakładam szlafrok, otulając się zapachem Marca Jacobsa…w chmurach miłości tworzę śniadanie.Wracam i…dwóch najwspanialszych mężczyzn życia wtulonych uśmiecha się przez sen…a ja popijając poraną kawę delektuje się tym widokiem, otulona zapachem Daisy Dream. Tak, do tego zakątka ziemi zabrałabym ten zapach.
nina
30 sierpnia 2014 at 07:30W moim świecie marzeń czuje błogość, ciepły wiatr na twarzy, czuje słodki zapach kwiatów. Otwieram oczy, przede mną, za mną, cudowna, niekończąca się aleja biało-różowych kwiatów wiśni. Czy jestem w raju, tak się czuje…nie to Japonia, a ze mną moje Daisy Dream.
ewelina
30 sierpnia 2014 at 09:28Marc Jacobs Daisy Dream-pozanałam ten zapach jakiś czas temu. Mója miłość do gruszek i jeżyn wywęszyła te nuty zapachowe i myśl nasuwa się jedna.Wrócić do ogrodu mojej Cioci w Kluczborku, tak, cofnąć się w czasie, by zajadać się owocami i pachnieć nimi, pachnieć gruszkami, pachnieć właśnie tym zapachem…
aga
30 sierpnia 2014 at 12:12Budzi mnie zapierający dech w piersiach widok wieży Eiffla otulonej promieniami porannego słońca. Wybiegam w swoich ulubionych szpilkach i letniej, zwiewnej sukience na dziedziniec renesansowej kamieniczki,gdzie rozkoszuje się smakiem świeżo mielonej kawy i ciepłego, chrupiącego croissanta. Wokół mnie roztacza się zapach, niczym morska bryza muskający moja ciało, potęguje uczucie błogiego szczęścia, pobudza do działania w ten słoneczny, paryski poranek… Daisy Dream.
aga-dreamer
30 sierpnia 2014 at 13:19Zapach Daisy Dream chętnie spakowałabym na mój nadchodzący wypad na Mazury. Byłby to jedyny luksuks podczas wypadu na zacisze- przy porannej kawie bez makijażu, gumiakach ale pięknym zapachem czułabym się fenomenalnie błogo!
Karolina
30 sierpnia 2014 at 13:35Z zapachem Marca Jacobsa „Daisy Dream” chciałabym pojechać do Japonii.
Ten cudowny, pełen finezji, uroku i romantyzmu flakonik kojarzy mi się z charakterystycznym dla Japonii drzewem wiśni. Dzięki zapachom Daisy Dream wraca do mnie wspomnienie wiosny. Mam przed oczami ogród Japoński i połacie kwitnącej wiśni. Marzenie!
Zapachy Daisy Dream kojarzy się ze świeżością, rodzącą się do życia przyrodą, zapowiedzią czegoś nowego, niepowtarzalnego.
adriana
30 sierpnia 2014 at 13:57gdzie?
BALI!
a dlaczego?
Lazurowe wybrzeża, folklor i kultura tej wyspy przekonała mnie, zwolenniczkę „big city life”, pośpiechu i wiecznej gonitwy za życiem. Tam człowiek przestaje myśleć o życiu a zaczyna nim w pełni żyć. A z tym wszystkim kojarzy mi się zapach daisy dream!
Mmoonika
30 sierpnia 2014 at 15:36M- magia O- onieśmielające widoki N-nietuzinkowa architektura T-tak bardzo malownicze miejsce E-eteryczność N-niekończąca się radość życia E-energia G-garść radości R-romantyczność O-orientalizm…
Montenegro – tak w paru słowach wygląda mój zakątek na ziemi, gdzie sen staje się rzeczywistością.
Mary
30 sierpnia 2014 at 15:38Codziennie, kiedy siadam przy maszynie do szycia i z uporem szyję kolejne ubrania, marzę, że kiedyś zobaczy je cały świat. Widzę wybieg, w tle wieża Eiffla, czerwony dywan, a po nim dumnie kroczą najlepsze światowe modelki. Daisy dream zabrałabym za kulisy, żeby spryskać nimi każdą wychodzącą modelkę, bo moje marzenie pachnie dokładnie zapachem Marca Jacobsa.
Michelle
30 sierpnia 2014 at 16:29Gdzie udałabym się z Daisy Dream? Odpowiedź jest prosta,nieskomplikowania i tak bardzo oczywista.
Tam,gdzie
nic nie muszę
słonce wstaje wcześniej
dzieci biegają radośniej niż zwykle
kwiaty zachwycają kolorami,a łąka kusi soczystością trawy
nikt mnie nie ocenia
mogę byc sobą
każdy jest życzliwy i traktuje mnie jak członka rodziny
nawet chleb smakuje inaczej
TAK NAPRAWDĘ ŻYJĘ PEŁNIĄ ŻYCIA.
Magda
30 sierpnia 2014 at 17:17Zapach Daisy Dream towarzyszyłby mi w wyprawie do miasteczka Soddy-Daisy w stanie Tennessee w Ameryce Północnej. Dla amatorów aktywności fizycznej na świeżym powietrzu łaskawa matka natura pozostawiła tam rozliczne dziewiczne tereny, umożliwiając uprawianie sportu w otoczeniu wody i gór jednocześnie. Wbiegając na jedno z pasm (i tym samym spełniając swoje marzenie) krzyknęłabym: “THANK YOU DAISY! DREAMS COME TRUE!”, a żywym wspomnieniem tej chwili byłby dla mnie zapach DAISY DREAM! 🙂
sobe
30 sierpnia 2014 at 23:49Moim specyficznym miejscem na ziemi ,które niesie ze sobą poruszającą moje serce aurę jest Dworzec Centralny w Warszawie
i to właśnie w tym miejscu chciałabym mieć przy sobie zapach w pełni określający moją osobowość i marzycielską naturę- DAISY DREAM . Może i to dziwnie zabrzmi ,ale uwielbiam unoszący się tam zapach,gdyż w tym miejscu mieszają się zapachy ludzkich nieszczęść i tragedii, tęsknoty i radości z powodu powitania kogoś bliskiego, przenika nas woń przygody i atakujący zewsząd nieciekawy zapach przypalonego sera z budki z zapiekankami.Czasami z tego miejsca pragniemy szybko uciec, przeklinamy w myślach gdy nasz pociąg znowu się spóźnia,ale ten właśnie zapach kiedy jestem na Dworcu sprawia że mam ochotę spontanicznie wskoczyć do byle jakiego pociągu i pojechać przed siebie, gdziekolwiek, przeżyć przygodę życia i nie patrzeć wstecz.
Tamara
31 sierpnia 2014 at 00:05Jako mała dziewczynka przez całe dzieciństwo marzyłam i odkładałam z mamą na wyjazd do Disneylandu… Niestety przyszedł taki czas, gdy musiałyśmy wybrać inne priorytety, a nasze wspólne marzenie nigdy się nie zrealizowało. Mam nadzieję jednak, że zabiorę tam pewnego dnia swoją córeczkę, a może nawet zapach Daisy Dream, bo idealnie pasuje do klimatu tego bajkowego miejsca..
beata Bibi
31 sierpnia 2014 at 00:26Ten boski zapach towarzyszylby mi w mojej jakze waznej i pieknej podrozy ktora rozpoczelaby sie w kosciele . W podrozy po szczescie , milosc .Towazyszylby mi na mojej nowej drodze zycia jaka jest malzenstwo .
kamila
31 sierpnia 2014 at 00:28Zapach Daisy dreams zabralabym …… Do domu
Paula
31 sierpnia 2014 at 09:53Rodos! To moj dream – pierwszy zagraniczny wyjazd i o niczym wiecej nie marze by tam wrocic, do tych zachodow slonca, zwiedzania caluskiej wyspy na skuterze z wiatrem we wlosach. Na lotnisku wtedy pierwszy raz powachalam Daisy i wpadlam po uszy – zakochalam sie od pierwszego powachania w tym zapachu! A wiec Daisy i my Dream to idealne polaczenie:)
Joanna
31 sierpnia 2014 at 10:55Jest takie miejsce, w które chciałabym się udać wraz zapachem Daisy Dream, ale tylko z przewodnikiem, czyli Marc’iem Jacobs’em. Pragnę zobaczyć miejsce, które zainspirowało projektanta do stworzenia tego zapachu, kolebkę Daisy Dream i wszystkiego, co go tworzy. To z pewnością cudowny świat marzeń, bez miejsca na negatywną energię, za to z dużą dozą inspiracji, która mogłaby dostarczyć mi wielu nowych pomysłów.
Asia
31 sierpnia 2014 at 11:04Ja z zapachem MJ powróciłabym na Maderę. Zapierająca dech w piersiach roślinność, różnorodne smaki i zapachy stanowią wizytówkę tej wyspy. Zapach Daisy jest wyjątkowy i niepowtarzalny tak samo jak ta wyspa.
Monika
31 sierpnia 2014 at 14:42a ja zebrałabym wszystkie najpotrzebniejsze mi rzeczy do kupy i z największą ochotą pojechałabym podziwiać Grand Canyon, sama, bez tej sztucznej otoczki codziennego życia, „przyjaciół” i ludzi, którzy mówią ci jak masz żyć, komentując na każdym kroku twoje poczynania, a zapach daisy przypominałby o tym, że czasem można poczuć się naprawdę wolnym, jeśli wiesz co mam na myśli.
Katarzyna
31 sierpnia 2014 at 17:09Te perfumy zabrałabym do miasta, na punkcie którego oszalalam na poprzednich wakacjach – do Oslo. Jednym tchem przeczytałam cykl Jo Nesbo z Harrym Hole i pokochałam od razu tego policjanta jego miasto. Chociaż nie jest to typowo wakacyjne miejsce na mapie, kiedyś tam pojadę 🙂
Kasia
31 sierpnia 2014 at 18:06Przepis na fascynującą podróż? Perfumy Daisy Dream, sukienka, szpilki i poczujesz sie jak na wyspie Flores.
kaska
31 sierpnia 2014 at 18:17zapach Daisy zabralabym ze soba do tej smiesznej wioseczki Warszaffki. Poczulabym wreszcie troche luksusu bedac tam.
Aneta
31 sierpnia 2014 at 18:21Baśniowy zapach zabrałabym do baśniowej krainy pełnej smoków i egzotycznych roślin… Do najdziwniejszego zakątka na ziemi, na Wyspę Smoczej Krwi. To miejsce owiane jest legendą o krwiożerczych smokach polujących na słonie (smok przygnieciony ciężarem słoni wypuścił brunatną krew, a ta zabarwiła ziemię), poza tym podobno mieszkali tam mityczny Feniks i olbrzymi orzeł Ruchch z baśni o Sindbadzie Żeglarzu.
Gosia
31 sierpnia 2014 at 18:38Z nowym zapachem Daisy Dream chciałabym się udać do mojego raju na ziemi czyli do Irlandii. Otulona mgiełką perfum spacerowałabym po zielonych wzgórzach, tańczyłabym wśród wrzosów, orlików i kaczeńcy. Szum morza celtyckiego byłby moją muzyką, wiatr we włosach towarzyszem.
marcika
31 sierpnia 2014 at 19:57Z zapachem Daisy Dream wybrałabym się na łąkę pełną białych stokrotek, zielonej trawy i wypełnioną ciepłymi promieniami słońca. Bez makijażu, bez ułożonej fryzury, w zwykłej koszulce, spodniach i boso. Czasem, by w pełni docenić życie wystarczy chwila kontaktu z naturą i towarzystwo zapachu, który przenosi do świata idealnego – świata marzeń.
Okt.
31 sierpnia 2014 at 21:17Laponia – to dla mnie bardzo wyjątkowe miejsce, nie ma takiego drugiego na świecie!Chciałabym zobaczyć wioskę Św.Mikołaja, wybrać się w rejs lodołamaczem po Zatoce Botnickiej i zobaczyć psie zaprzęgi. Daisy Dream zabrałabym właśnie tam, po to by choć trochę 'ocieplić’ zapachem lata atmosferę tej krainy :).
ilona
31 sierpnia 2014 at 22:10Z tym zapachem udałoby się na Polską wieś znalazła polane pełną stokrotek z drzewem i nieopodal szemrzacym strumieniem. Uplotłabym wianek, usiadła na trawie i przez 30 minut delektowała się pięknem na wyciągnięcie ręki starając się zapamiętać każdy szczegół. W takich miejscach sny stają się rzeczywistością jak że snu.
Marysia
1 września 2014 at 09:57Zawsze chciałam pogłaskać lwa Aslana, poznać Białą Czarownicę i zwiedzić magiczny świat Narnii. Z butelką perfum Marca Jacobsa udam się więc do własnej szafy (która jest równie wielka i antyczna jak ta od profesora) i siedząc między ubraniami, poczekam spokojnie aż otworzą się wrota do baśniowej krainy… Ewentualnie spróbuję to sobie wyobrazić, bo tylko z Daisy Dream może mi się udać!
Marlena
1 września 2014 at 10:52Daisy Dream przenosi mnie do egzotycznej Tajlandii. Nuta tajemnicy, subtelnych kwiatów -czysta kobiecość. Wyłaniam się z wody owiana aurą lekkości, podążając przez ten piękny zakątek na ziemi docieram do niedalekiej puszczy posiadającej swą historię, skrywającej wiele tajemnic- i JA naznaczająca sciężkę słodkim zapachem poranku.
Sesil
1 września 2014 at 11:06Skandynawskie plaże w swoim pięknym a zarazem surowym chłodzie potrzebują delikatnej doskonałości zapachu.
Dlatego słodki aromat jeżyny, grejpfruta i gruszki wydaje uchwyceniem cząstki szczęścia, którego brakowało w czasie zwiedzania Szeckiego Królestwa 🙂
Z tym zapachem mogłabym oddać się niepohamowanej radości spełnianiającego się marzenia, jakim jest zwiedzenie Szwecji 🙂
Lilia
1 września 2014 at 11:13Z zapachem Daisy DREAM chciałabym się udać do pracowni Marca Jacobsa, żeby zobaczyć w jaki sposób dobiera kompozycje zapachowe do stworzonych przez siebie perfum a później rzucić mu się w ramiona że stworzył coś tak genialnego.
Klaudia
1 września 2014 at 11:27Spryskałabym się nimi dokładnie 29 września – wtedy zobaczę się po 3,5 miesiąca rozłąki z ukochanym.
Świeżość Daisy Dream i ponowne świeże spotkanie :). Będzie magicznie.
ewelina
1 września 2014 at 12:51Daisy Dream zabrałabym ze sobą w przeszłość jeśli byłoby to możliwe. Do wspomnień o spacerach z dziadkiem po sadzie pełnym jabłoni, otoczonym mnóstwem polnych kwiatów. Idealne miejsce dla idealnego zapachu.
Joanna
1 września 2014 at 15:27Perfumy Daisy Dream zabrałabym na bal, na którym spełniają się marzenia. Byłyby jak dobra wróżka dodająca wiary w siebie, budząca nadzieję na lepsze, zamieniająca zwykły dzień w święto. I choć zapach – jak zaklęcie – z czasem straci swoją moc, pragnienia się ziszczą i można będzie iść na następny bal, gonić za kolejnymi marzeniami.
kinga
1 września 2014 at 15:50Nie bez powodu na buteleczce Daisy Dream znajdują się słodkie obłoczki, kojarzące się z chwilami odpoczynku i wytchnienia, o których marzy codziennie każda zapracowana kobieta- taka jak ja. Samo spojrzenie na flakonik przenosi mnie w myślach na naszą polską, rodzimą łąkę, nad którą w słoneczne dni wolno płyną chmury. Niby banalne ale dla osoby pragnącej relaksu zapach Daisy Dream jest jak wechikuł przenoszący ją w miejsce, w którym tak bardzo chce się znaleźć.
kinga
1 września 2014 at 16:36Nie bez powodu na buteleczce Daisy Dream znajdują się słodkie obłoczki, kojarzące się z chwilami odpoczynku i wytchnienia, o których marzy codziennie każda zapracowana kobieta – taka jak ja. Samo spojrzenie na flakonik przenosi mnie w myślach na naszą polską, rodzimą łąkę, nad którą w słoneczne dni wolno suną chmurki. Niby banalne ale dla mnie, osoby pragnącej relaksu zapach Daisy Dream jest jak wechikuł przenoszący w miejsce, w którym tak bardzo każdego dnia chcę się znaleźć.
Aleksandra
1 września 2014 at 18:22Mówi się, że chłopaki są jak gwiazdy, jest ich miliony, ale tylko jeden z nich może spełnić twoje marzenia.
I wlaśnie tym „chłopakiem” byłby zapach „Daisy Dream” Marca Jacobs’a , z którym udałabym się w podróż do Tasmanii, chłodnej, tajemniczej, magicznej, po prostu cudownej.
Wystarczy tylko spojrzeć na błękitny flakonik, aby w myślach przenieść się na dziką zatokę Wineglass Bay. <3
Martack
1 września 2014 at 18:28Otulona zapachem Daisy Dream chciałabym przechadzać się ulicami Nowego Jorku, miasta Marca Jacobs’a – w końcu kto jak nie On, najlepiej wie czym są marzenia i jak je spełniać.
Magda D.
1 września 2014 at 18:53Zapach Daisy Dream zabrałabym na Zamek Neuschwanstein. Słowo „romantyczny” nie oddaje w pełni charakteru tej budowli, już lepiej określic ją mianem „fantastycznej” lub „rodem z fantasmagorii”. Zamek ten jest tak ekscentryczny, a jednocześnie tak zachwycający, że trudno się dziwic, że odnajdziemy go w filmach rysunkowych Walta Disneya.
xxx
1 września 2014 at 18:55Daisy Dream wezme tam, gdzie mieszka Kaczor Donald, Myszka Miki, Minnie, Goofy no i Daisy 😉 Na chwile zapomne o pracy i codziennosci, a wraz z tym slodkim zapachem i bohaterami znajde sie w krainie dziecinstwa i beztroski 🙂
Gabi
1 września 2014 at 21:01Zapach Daisy Dream zabrałabym ze sobą tam, gdzie mogę chociaż na chwilę oderwać się od ziemi i lecieć wysoko w chmurach. Praca stewardesy to spełnienie moich marzeń, ponieważ pozwala mi na podróże do wielu miejsc na świecie, jednak nigdy nie zapominam, że będąc na pokładzie jestem tam dla komfortu i zadowolenia pasażerów. Profesjonalizm, nienaganna prezencja, uśmiech i miłe słowo to zestaw niekompletny jeżeli nie towarzyszy im piękny zapach.
Marta
1 września 2014 at 23:12Choć narodowym kwiatem Hawajów jest hibiskus, jestem pewna, że śliczne stokrotki podbiłyby całe Oahu! W deszczowym lesie, na zboczach wulkanu, na gorącej plaży Waikiki – wszędzie tam chciałabym pachnieć właśnie Daisy Dream. Podejrzewam, że na takie wakacje moja walizka wprost nie domykałaby się od ilości wspaniałych kreacji, ale na boskie perfumy zawsze musi znaleźć się miejsce! 🙂
Ada
1 września 2014 at 23:25Gdybym miała szansę bez wahania zabrałabym ze sobą perfumy Daisy Dream do słonecznej Barcelony, której odwiedzenie jest jednym z moich największych marzeń. Spacer po Ogrodach Gaudiego, podziwianie słynnego kościoła Sagrada Familia oraz odkrywanie najpiękniejszych zakątków stolicy Katalonii na pewno byłoby dużo bardziej urokliwe gdybym czuła na sobie ten zapach. Mam też przeczucie, że ściągnęłabym na siebie wiele spojrzeń zaintrygowanych tak pięknym zapachem w połączeniu z magiczną scenerią Barcelony nocą 😉
Magda
2 września 2014 at 01:21Perfumy te zabrałabym ze sobą do swojego rodzinnego domu, ponieważ żadne miejsce na Ziemi mi go nie zastąpi. Każdy zapach traci znaczenie, kiedy nie mogę dzielić się nim z bliskimi mi osobami. 🙂
Aga
2 września 2014 at 09:18“Wsiąść do pociągu byle jakiego, nie dbać o bagaż, nie dbać o bilet”, ściskając w ręku flakon w stokrotki, zostawić za sobą wszystkie zmartwienia i troski. Odwagi dziewczyno! Podróżuj, śnij, odkrywaj…
P.S. dodalam komenatrz jeszcze raz, ponieważ adres mailowy różnił się od maila na fbk. Teraz dodałam z „fbkowego maila”. 🙂
POZDRAWIAM!
Agnieszka
2 września 2014 at 11:01Zdecydowanie do Stanów Zjednoczonych, a konkretnie na New York Fashion Week! Marzę by na własne oczy zobaczyć to wielkie wydarzenie, poczuć ten niezwykły klimat, spotkać światowej sławy postacie na czele z Anną Wintour i Anną Dello Russo. A w wolnej chwili posiedzieć na kultowych schodach Carrie Bradshaw, przejechać przecznicami „betonowej dżungli” charakterystyczną, żółtą taksówką i sprawdzić czy Nowy Jork faktycznie jest miastem, które „nigdy nie śpi”.
Malwina
2 września 2014 at 11:30Zapach Daisy Dream zabrałabym do Dubaju – najpiękniejszego według mnie miejsca na ziemi, do którego podróż jest moim marzeniem od wielu lat. Gdy pierwszy raz powąchałam Daisy Dream w perfumerii i poczułam słodycz kwiatów i owoców, które delikatnie pieszczą zmysł węchu, wiedziałam, że to zapach idealny dla takiej marzycielki jak ja. Jeśli stan portfela nie pozwoli mi się wybrać kiedyś do barwnego Dubaju to mam nadzieję, że wygrany zapach Daisy Dream będzie mnie tam przenosić w marzeniach chociaż przez te 50 ml ! 🙂
fab
2 września 2014 at 17:11Zapach Daisy Dream zabarałabym do mista (moich) marzeń – Nowego Jorku! Co roku spełniam małe marzenie o nowej buteleczce od Marca. Moim największym marzeniem jest podróź do miasta, w którym wszystko staje się możliwe, oczywiście z zapachem marzeń 🙂
paulina
2 września 2014 at 17:11Witam 🙂
Od zeszłych wakacji marzę o podróży na Islandię, która jest miejscem dla mnie szczególnie niezwykłym choć nadal niezdobytym. Wyspa jest niesamowita, gdyż łączą się na niej żywioły ( możemy obserwować zarówno wulkany, w tym czynne jak i lodowce, które zajmują część kraju). Zakątkiem na ziemi, do którego chciałabym udać się z zapachem Daisy Dreams jest właśnie ta kraina na granicy płyt tektonicznych – Islandia, którą chciałabym zwiedzać jako silna i ciekawa świata kobieta, pachnąc przy tym jak delikatny kwiatuszek 🙂
Hmmm… to tyle na temat marzeń 🙂 Pozdrawiam 🙂
la victoire
2 września 2014 at 18:35Gdzie chciałabym zabrać flakonik perfum Daisy Dream? Moja odpowiedz to Paryż. Nigdy tam nie byłam, ale to sprawia że moja wytrwałość w dążeniu do spełnienia tego marzenia jest jeszcze większa! Paryż to miasto miłości,wspaniale ubranych kobiet i w dużej mierze „dom” światowych marek np. Chanel. Moim marzeniem jest przejść się po placu koło wierzy Eiffla w tiulowej spódniczce i szpilkach, zrobić zdjęcia starym polaroidem, napawać się widokiem Paryża i to wszystko w wieczorowej (ale nie nocnej) scenerii, spryskana właśnie tymi perfumami. Napawać się widokiem pięknie oświetlonego miasta i obserowawać wszystko myśląc ” życie jest piękne”. Podobają mi się absolutnie wszystkie zapachy Marca Jacobs’a ale ten jest niesamowicie absolutnie piękny 😀 Wygranie tego zapachu, dopełniło by moją wizję którą mam zamiar spełnić. A to wszystko stanie się już niedługo. Za 3 lata, będę najszczęśliwszą dziewczyną na ziemi, gdy wejdę do samolotu i odlece do Paryża. Swoją 18, spędzę w Paryżu! Już nie mogę się doczekać :DD
Dagmara
2 września 2014 at 20:18Z zapachem Daisy Dream udałabym się do ojczyzny Marca Jacobsa, czyli do Stanów Zjednoczonych. Jednak zamiast odwiedzić jego rodzinne miasto, wybrałabym się do Antelope Canyon w stanie Arizona, gdzie otulona w piękną owocowo-kwiatową wonią przechadzałabym się wśród kolorowych ścian kanionu. Czego można chcieć wiecej niż piękne perfumy, kiedy jest się otoczonym przez cud natury.
Kasia
2 września 2014 at 23:13I want three things in my live:
Ticket to Marrakech for one night,
Mint tea for one morning and
Daisy Dream forever…
Dominika
2 września 2014 at 23:48Zapach Daisy Dream zabrałabym ze sobą do Nowego Jorku. Miejska dżungla, zawrotne tempo życia, morze ludzi i ciągła gonitwa stanowią idealny kontrast dla delikatności nowego zapachu Marca Jacobsa. Pomoże on wydobyć lekkość i zmysłowość z każdej kobiety, podkreśli jej delikatność i sensualność- czego chcieć więcej ? W miejscu, w którym wszystko jest aż nadto wyraziste każdy szuka odrobiny wytchnienia i orzeźwienia, ucieka w spokojną sferę marzeń- kwiatowe i owocowe nuty zapachowe Daisy Dream pomogą zatracić się w marzeniach i uciec od szarej rzeczywistości.
Ewelina
3 września 2014 at 00:08Daisy Dream zabrałabym w niezbyt odległe miejsce, gdyż od czegoś trzeba zacząć, nie sztuką jest zwiedzić cały świat samotnie, ale wędrować w doborowym towarzystwie i poznawać cudownych ludzi. Miejsce, które chciałabym odwiedzić charakteryzuje się dziką przyrodą, bogactwem gatunków ptaków, zwierzyny leśnej, w lasach pełno grzybów, owoców, wszystko jest piękne i surowe. To Skandywania, zaczęłabym od Szwecji, pewnie od stolicy, dalej gdzie oczy poniosą, wioski, małe domki, zatoczki, potężne drzewa i ten zapach, zapach marzeń.
Gosia
3 września 2014 at 09:06A ja zupełnie z innej beczki! Moje Daisy Dream zabrałabym ze sobą na porodówkę i obdarowałabym nimi panią położną, która przyjmie mój poród, ponieważ moim największym marzeniem jest obecnie szczęśliwe rozwiązanie! 🙂
LekkoMissMargerita
3 września 2014 at 11:04Gziekolwiek pojadę, zabiorę ze sobą zapach Daisy Dream i będę pieścić nim swoje zmysły… A mój mózg zakonotuje to miejsce i ten zapach tak trwale, że pozostanie ze mną na zawsze…
karolina
3 września 2014 at 11:16Zapach Daisy Dream chętnie zabrałabym na Dzień Fiołka w miejscowości Toulouse we Francji. Fiołki są kolebką tej miejscowości i wyhodowano tam nawet specjalną odmianę fiołka – violette de Toulouse – z podwójną koroną płatków, zapewniającą jeszcze silniejszy aromat. Daisy Dream, wraz ze swą zdobioną buteleczką, wprawiłoby mnie w prawdziwie kwiatowy nastrój czyniąc tę wyprawę spełnieniem fiołkowego marzenia.
ewelina
3 września 2014 at 12:44Może nie bede oryginalna ale zabrałabym tam gdzie marzę pojechać…do Paryża do królestwa perfum 🙂
Karolina
3 września 2014 at 14:55Moim marzeniem jest spędzić semestr studiów w Szanghaju i to właśnie tam zabrałabym ze sobą perfumy Daisy Dream. Może to dość nietypowe, bo to największe miasto w Chinach, zatłoczone, głośne i pełne smogu ani trochę nie przypomina lekkiego zapachu najnowszych perfum od Marca Jacobsa, ale o to właśnie chodzi! Świeże, delikatne Daisy Dream przypominałyby mi o mojej kochanej Europie, towarzysząc jednocześnie w poznawaniu kolorowego Szanghaju.
Anna
3 września 2014 at 16:20Gdy pierwszy raz zobaczyłam flakon Daisy Dream, przed moimi oczami natychmiast pojawił się Nowy Jork! Właśnie tam chciałabym zabrać ze sobą ten zapach: leżałabym na trawie w Central Parku i zrywała rosnące tam stokrotki, przypominające te z flakonu perfum. Chciałabym, by ta chwila trwała wiecznie, a ten zapach już zawsze przypominałby mi to niezwykłe miasto, do którego podróż jest jednym z moich największych marzeń, pewnie banalnym, ale moim!
Zuza
3 września 2014 at 17:02Zapach Daisy Dream zabrałabym ze sobą do Irlandii, która jest tak piękna i intrygująca jak on. Nuty jeżyny, jaśminu i kokosa znakomicie wkomponują się w urokliwy krajobraz, pośród gór, plaż, lasów, klifów i średnowiecznych zamków. Irlandia jest moim marzeniem, a w końcu po to są marzenia, by je spełniać!
vero
3 września 2014 at 17:05jest tylko jedno miejsce na ziemi, które chciałabym zobaczyć i przekonać czy jest takie jak w moich snach.
miejsce, w którym zdarzyła się jedna z najpiękniejszych historii o przyjaźni, wierności, zaufaniu, miejsce, w którym najważniejszą rzeczą pod słońcem są właśnie marzenia.
i dlatego chciałabym pojechać kiedyś do zihuatanejo, którego sama nazwa brzmi tak, jak nic innego w całym wszechwświecie, by przekonać się, czy tam naprawdę ocean jest tak błękitny jak w snach – do tej podróży idealnym ekwipunkiem byłby marzycielski zapach stokrotek.
klaudia
3 września 2014 at 17:20Zanzibar, urokliwe plaże, widoki zapierające dech w piersiach i zapach przywołujący na myśl same cudowne wspomniania. A w tym ja, leżąca pośród tych dobrodziejstw, podziwiając, szalejąc, śpiewając, po prostu ciesząc się chwilą.
Martyna
3 września 2014 at 17:23Gdybym była szczęśliwą posiadaczką Daisy Dream zabrałabym je w Polskie góry, które są przepięknym miejscem. Klimat który tam panuje idealnie komponowałby się z przepiękną buteleczką i zapachem. Jak to mówią „cudze chwalimy, a swojego nie doceniamy”. 😉
Justyna
3 września 2014 at 19:21Moim największym marzeniem jest podróż po Stanach Zjednoczonych. Wynajęłabym razem z przyjaciółmi samochód i zwiedzałabym najpiękniejsze zakątki USA – gorącą Kalifornie, słoneczną Florydę, tajemniczą Luizjanę i dziki Teksas. Zwieńczeniem podróży byłby Nowy Jork gdzie spacerowałabym po klimatycznych ulicach Manhattanu otulona cudownym zapachem Marca Jacobsa – zapachem spełniających się marzeń!
ania
3 września 2014 at 20:06leżąc w stokrotkach na zielonym skwerze
zapachem marzeń lekko otulona
zamykam oczy i gdziekolwiek zechcę
jestem….
w najodleglejszych zakątkach świata
i w tych na ręki wyciągnięcie
będę …
Karolina
3 września 2014 at 20:46Daisy Dream zabrałabym ze sobą do Szwecji- państwa, w którym urzeczywistniło się jedno z moich największych marzeń. To właśnie tam odnalazłam swoją miłość, miejsce to powoli staje się moim rajem na Ziemi, a oprócz tego właśnie tam odkryłam w sobie pasję do żeglowania. Cudowny kraj, wspaniali ludzie, a wśród nich nutka zapachu od Marca Jacobsa- cudowne połączenie.
Ola
3 września 2014 at 21:21Patrząc na kolor flakonu przypominam sobie błękit nieba w Lizbonie i głębię oceanu widocznego z miasta. Delikatne białe kwiaty widoczne na trawnikach w centrum miasta przypominają mi się, kiedy widzę perfumy nowe perfumy Daisy Dream. Jeszcze wybrałabym się w podróż do Lizony ale tym razem z ukochanym i być może z perfumami
Ewa Widyńska
3 września 2014 at 21:33Zapach Daisy Dream
Dominika
3 września 2014 at 21:42Daisy Dream zabrałabym do Holandii, aby sprawdzić, czy urok jednej Stokrotki przebije urok milionów tulipanów 🙂
Ania
3 września 2014 at 21:59Perfumy Daisy Dream zabrałabym nad morze. Plaża w Sopocie byłaby idealnym miejscm, szczególnie o tej porze, gdy jest tam zdecydowanie mniej turystów. Spacerowałabym brzegiem morza i wspominała wakacje otulona pięknym zapachem Daisy Dream.
Ania
3 września 2014 at 21:59Jestem przywiązana od kilku lat do jednego zapachu. I oczywiście chętnie bym przy nim pozostała. Mój przyszły mąż co jakiś czas próbuje zwrócić moją uwagę na inne perfumy- wnioskuję że lubi inne nutki zapachowe;). W połowie września bierzemy ślub i chciałabym go czymś zaskoczyć. Wybieramy się na Santorini. I po odczytaniu tego posta, w mojej głowie pojawił się fantastyczny obraz naszego „miodowego” wyjazdu, który pachnie i wygląda jak Daisy Dream.
Ewa
3 września 2014 at 22:03Zapach Daisy Dream schowałabym głęboko w swoim sercu aby lekko , swobodnie i zawsze przenosić się wraz z nim w najbardziej wymarzone i wyśnione miejsce w danej chwili .Niczym do Krainy Tysiąca i Jednej Nocy, baśniowej, magicznej,pięknej i tylko mojej, kiedykolwiek i gdziekolwiek zapragne.Daisy zawsze w moim sercu ,zawsze wszędzie ze mną .. <3
Marta
3 września 2014 at 22:15Bałtyk. Ale własnie teraz, kiedy ubywa turystów, a samotne plaże zachęcają do spacerów. Ubrana w białą, zwiewna sukienkę, otulona ciepłym szalem i zapachem Daisy Dream, bez końca mogłabym wpatrywać się w niesforne fale w towarzystwie ukochanej osoby.
Agata
3 września 2014 at 22:17Z Daisy Dream wybrałabym się do urokliwej, słonecznej Barcelony. Słodycz tego zapachu idealnie pasuje do tego tonącego w słońcu, pełnego zaułków i tajemnic miasteczka. Każda perfuma ma swoje nuty zapachowe- nuty Daisy Dream odkrywałabym tak samo jak Barcelonę- stopniowo, powoli, zanurzając się w popołudniowym zapachu kwiatów, siedząc na rozgrzanym murku w sercu tego oszałamiającego miasta-marzeń.
Karolina
3 września 2014 at 22:22Perfumy Daisy Dream zabrałabym na konferencję naukową do Kalifornii. Kobieta w męskim świecie nauki potrzebuje szpilek i pięknych perfum by czuć się piękną, pewną siebie i znać swoją wartość.
Anna
3 września 2014 at 22:31Nie znam bardziej bajecznego kawałka ziemi jak wyspa Burano! To malownicze miasteczko sprawia, że pragnę porwać zapach Daisy Dream w rytm włoskiego tanga! Kolory miasta wprawiają mnie w dobry nastrój, a bajeczne perfumy Marc a Jacobsa Daisy Dream sprawiają, że jestem pewna siebie. Ta bajeczna mieszanka jest moim przepisem na szalony i niezapomniany wyjazd!
Patrycja
3 września 2014 at 22:49Jestem filmoznawczynią i moim największym marzeniem zawodowym jest praca krytyka filmowego oraz wyjazd do Cannes na festiwal – to właśnie tam zabrałabym ze sobą Daisy Dream. Jestem niepoprawną marzycielką uciekającą często w bujanie w obłokach i niejednokrotnie sceny, które sobie wyobrażam są bardzo filmowe, z konkretnymi figurami montażowymi i jazdami kamery. Zatem moja obecność w Cannes przedstawia się tak: obraz ziarnisty, oślepiające światła, wysoki klucz oświetlenia, tłum ruszający na ogłoszenie wyników konkursu głównego. Wchodzę wejściem dla prasy niezauważona, kamera ujmuje mnie z ptasiej perspektywy. Wchodzę i widzę z boku całą rzeszę aktorek i aktorów ubranych w piękne suknie i fraki od najlepszych projektantów. Patrzę na siebie i swój skromny w porównaniu do nich strój. Sięgam po dyktafon, by móc nagrać wywiad z reżyserem, który nakręcił film otwarcia. Zapominam o bożym świecie, tak się stresuję. Szukając dyktafonu w dużej i pełnej wszystkiego torebce znajduję Daisy Dream. Psikam się od niechcenia a zapach roztacza się wokół mnie (wtedy następuje jazda kamery, która sugeruje rozsiewanie lekkiej kwiatowej woni wokół mnie, jak w „Matrixie”). Pociągam nosem i czuje się dziewczęca i pewna siebie (wtedy kamera ujmuje mnie z perspektywy żabiej). Teraz już nic mnie nie powstrzyma. Szukam reżysera, z którym miałam robić wywiad (kamera z ręki) chwytam go za ramię (slow motion) i mówię „Przepraszam, czy zechciałby Pan udzielić wywiadu dla magazynu XYZ?” na co reżyser zamyka oczy i odpowiada „Oczywiście, tak pachnącej kobiecie nie da się odmówić”. Zatem mogłabym parafrazując Marilyn Monroe rzec: co noc ubieram się tylko w Daisy Dream. Ps. z reguły oglądam filmy o lepszym scenariuszu, ale czasem warto popuścić wodze naiwnej fantazji i wrócić do starych dobrych marzeń z dzieciństwa 😉
la.la
3 września 2014 at 22:58Otulona zapachem Daisy Dream, ubrana w kremową sukienkę, zamawiam taksówkę na lotnisko, do torebki spakowałam tylko kilka najpotrzebniejszych rzeczy; kupuję bilet na najbliższy lot za granicę, na ustach kasjerki zarysował się niewinny uśmiech, to chyba przez wianek ze stokrotek niesfornie wpięty w moje rozpuszczone włosy, nie ukrywam, że trochę panikuję, w końcu to mój pierwszy lot samolotem, a w dodatku do ostatniej chwili nie wiem jaki zakątek świata będzie jego celem. Przeszedł mnie dreszcz, to już – wsiadam do samolotu, stewardessa prowadzi mnie do miejsca przy oknie, powieki same mi się zamykają, a ja zaczynam sobie wyobrażać miejsce, w którym się znajdę po wylądowaniu… Bardzo chciałabym poznać zakończenie tej historii i wiem, że moje marzenie może się spełnić tylko z Daisy Dream.
Justyna
3 września 2014 at 23:09Może to glupie,ale ja Daisy Dream zabrałabym nad rzekę,która płynęła za moim rodzinnym domem. Czysta woda,zielona trawa,świeże powietrze a wokół kaczeńce a dalej stokrotki-nawet flakon wpasowałby się tam idealnie! Czystość tego miejsca i czystość tego zapachu to idealne połączenie.
Joh
3 września 2014 at 23:12Budzą mnie nieśmiałe promienie słońca, liście palmy leniwie kołyszą się na wietrze, a już po chwili przechadzam się ciasnymi uliczkami pełnymi kolorowych straganów z orientalnymi przyprawami. Na rozgrzanych policzkach czuję piasek pustyni, w żyłach pulsuje krew, a ja, pachnąca euforyzującym zapachem Daisy Dream śnię na jawie….Jestem w Marrakeszu, bo tam jest moje serce, i już wiem, że dzięki Daisy Dream odwiedzę ten mój raj na ziemi.
Patrycja
3 września 2014 at 23:13Przepraszam, nie doczytałam informacji o max 3 zdaniach – ale mnie fantazja poniosła 😉 Przepraszam za wywód 😉
Kasia
3 września 2014 at 23:24Z zapachem Daisy Dream tak naprawdę chciałabym udać się gdziekolwiek, byle tylko z najbliższymi dla mnie osobami. Zapach ten kojarzy mi się z radością, beztroskim czasem, a tylko z moimi bliskimi i przyjaciółmi mogę być w pełni szczęśliwa. Natomiast perfumy byłyby miłym dopełnieniem 😉
Marta
3 września 2014 at 23:36Zakatkiem w ktory zabaralabym daisy dream bylaby moja 'torebka’ najwazniejsze zeby ten zapach byl zawsze ze mna. chcialabym zeby towarzyszyl mi we wszystkich chwilach, tych lepszych by je podkreslac oraz przy tych gorszych by mnie rozweselac i motywowac do dzialania.
Wiktoria
3 września 2014 at 23:55Ten zmysłowy, a zarazem świeży zapach polnych kwiatów, zabrałabym w najbardziej magiczne miejsce na ziemi, którego wciąż poszukuję. Wierzę, że Marc Jacobs pomoże mi w tym wyborze.
gry
10 września 2014 at 08:29Mam wrażenie, że wszystkie komentarze zostaly wybrane „na jedno kopyto”
ada
10 września 2014 at 08:51W regulaminie jest napisane: uzasadnij w max 3 zdaniach. W poprzednim konkursie były odrzucone te prace, które przekroczyły limit zdań, a teraz to nie ma znaczenia???
Charlize Mystery
10 września 2014 at 08:56Oczywiście, że było to brane pod uwagę. Który komentarz ma więcej niż 3 zdania?
Natalia
10 września 2014 at 10:48poza tym nie wiem czemu ale te komentarze wyglądają jakby napisała je ta sama osoba. Dziwne.
Natalia
10 września 2014 at 10:52to nie wporządku. Miały być 3 zdania, a komentarze, które wygrały nie są owymi 3 zdaniami.
Charlize Mystery
11 września 2014 at 07:05Wydaje mi się, że nagrodzone odpowiedzi składają się z 3 zdań złożonych.
Adrianna
11 września 2014 at 21:24też się zdziwiłam patrząc na długość, ale dziewczyny faktycznie zmieściły wszystko w 3 zdaniach! szczwane bestie 😛
Klaudia
10 września 2014 at 09:49to nawet zabawne, ze tak wspaniale perfumy wygrywaja ludzie, ktorym kojarza sie one z sianem, starymi meblami czy wiejskimi zwierzetami
Genialne.
Patrycja
10 września 2014 at 10:08„Mam wrażenie, że wszystkie komentarze zostaly wybrane “na jedno kopyto” – to fakt ja też mam takie odczucia ale mam jeszcze jedną uwagę..W takich konkursach przeważnie wygrywają te opisy które są pisane w sposób wyniosły w oparciu o epitety – to nie konkursy dla prostych zwykłych ludzi, którzy pisza to co czują i o tymo czym marzą 🙂 Trzeba jeszcze ubrać to w podpowiednie słowa bo inaczej o nagrodzie można marzyć i śnić.
Natalia
10 września 2014 at 10:47juz nawet nie ochodzi o to czy wygrały komenatrze w których jest siano, czy stare meble, ale o zasady. Miały byc max 3 zdania! Charlize to nie fair, że wybrałaś odpowiedzi skłądające się ze zdań złożonych, sprytnie podzielonych znakami interpunkcyjnymi. Nastepbnym razem ktoś idąc tym tropem napisze ci powieść, no ale będą tylko 3 zdania (skłądające sie z 55 złozonych) i co? tez wybierzesz taką osobe? Zawiodłam się na poziomie tego konkursu 🙁
Charlize Mystery
11 września 2014 at 07:06Zdanie złożone mimo wszystko pozostaje jednym zdaniem, więc spełnia wymogi konkursowe.
Adrianna
11 września 2014 at 21:25nie płacz natka, tylko bierz się do następnego konkursu:p
Josinka
10 września 2014 at 10:51mialy byc 3 zdania. rozumiem, ze zdania moga byc wielokrotnie zlozone, ale niektore z tych zdan konkursowych to juz przesada. uzywanie po raz n’ty przecinka badz „-„, serio? gratuluje cwaniarom i jury.
Klaudia
11 września 2014 at 12:25Punkt regulaminu mówiący o max. trzech zdaniach sugeruje wyraźnie czytającym ze zrozumieniem, że wypowiedź ma być krótka, a nie przeciągana na siłę w ilości znaków, by wepchnąć jeden epitet więcej… Tam, gdzie zdanie powinno się kończyć jest miejsce na kropkę, a nie myślnik.
Polecam odwiedzenie tego linku: http://www.besmarter.pl/4-najdziwniejsze-ksiazki-o-jakich-slyszalem/
„3. Dancing Lessons For The Advanced In Age
Jest to nowela, którą napisał Bohumil Hrabal w 1964. Opowiada o starszym mężczyźnie, który podchodzi do 6 kobiet, które się opalają w środku miasta. Nawiązuje z nimi kontakt i opowiada historię swojego życia. Brzmi jak nic dziwnego? Zwyczajna nowela. Dopóki nie zaczniesz czytać. Wtedy okaże się, że jednak coś dziwnego się dzieje, bo cały czas czytasz jedno zdanie, i kropki nie widać. Okazuje się, że nowela ma 128 stron i cała napisana jest jednym zdaniem. ”
Jak widać jednym zdaniem można napisać książkę.
Bardzo, bardzo nieuczciwe zagranie.
Patrycja
11 września 2014 at 14:45Nie jestem czepliwa i wiem, że wynik już nie będzie inny ale nagroda która powędruję do numeru 3 jest w ogoóle bez uzasadnienia. Są błędy w tekście i jest to nieskładne. Pozdrawiam
bibi
21 września 2014 at 02:19Wstretne zagranie !!! Gratuluje tupetu !