Moda, sport, podróże, filmy- większość z nas ma jakąś pasję, coś co zajmuje nasz wolny czas, co angażuje nas bez reszty. Właśnie o pasji chciałabym z Wami dzisiaj porozmawiać, a w zasadzie poznać Wasze pasje. Razem z marką Semilac, którą tworzą wielcy pasjonaci, przygotowałam dla Was konkurs, w którym do wygrania będą super nagrody.
Waszym zadaniem będzie napisać w komentarzu lub dodać zdjęcie na Instagramie (z hashtagiem #semilacxcharlize i opisem) o swojej pasji. O tym na co poświęcacie swój czas – być może ktoś z Was robi przepiękne swetry na drutach, zajmuje się odnawianiem starych mebli, zbiera znaczki pocztowe, skacze ze spadochronem. Pochwalcie się tym! Kto wie czy nie zainspirujecie innych, pomożecie znaleźć komuś własną pasję, a przy okazji pozwolicie mi zobaczyć czym ciekawym zajmują się moi czytelnicy! Liczę na Was i chcę Was poznać!
10 najciekawszych odpowiedzi zostanie nagrodzonych zestawami startowymi Semilac (z lampą 24W) o wartości 99 zł każdy. Konkurs trwa do 8 grudnia. Macie więc sporo czasu! Powodzenia.
WYNIKI. Zwycięzców proszę o podesłanie danych teleadresowych na contact@charlizemystery.com
1) Kiedy byłam już dość dużą dziewczynką, tuż przy moim domu – w centrum naszego małego miasteczka rozgrywała się jedna z rund Rajdów – Rajd Dolnośląski. Słyszałam huk silników, wiwaty ludzi i do końca nie wiedząc o co w tym wszystkim chodzi chciałam za wszelką cenę zobaczyć co się tam dzieje. Od tamtej pory więc stałam się małą fanką rajdów, która wraz z dorastaniem interesowała się owym tematem – choć wiadomo raz więcej, a raz mniej. Kilka lat temu, kiedy już pracowałam i studiowałam pojawiła się możliwość spełnienia rajdowego marzenia – start w tzw. Konkursowej Jeździe Samochodowej, czyli po prostu lokalnym „mini rajdzie”, który jest przepustką do tych ogólnopolskich. Długo się nie zastanawiając poświęciłam dziesiątki godzin na naukę podstawowych komend, na uzupełnienie wiedzy w tym zakresie i skompletowaniu wszystkich niezbędnych do tego dokumentów (nie było ich zbyt wielu, bo to nie jest etap ogólnopolski, ale mimo wszystko trochę się tego uzbierało). Udało się wystartować – do dzisiaj pamiętam kiedy zapinałam kask, podłączaliśmy z kierowcą wszelki sprzęt i kiedy wyciągałam swoje notatki – startowałam bowiem jako pilot, bo własnie to było moim marzeniem. Przejechaliśmy wtedy dwa dni świetnych tras, towarzyszyła nam przy tym adrenalina i ogólna radość – w końcu jechaliśmy sobie rajdówką, machaliśmy ludziom i odbieraliśmy dyplom. Rok później pojawiliśmy się znów na starcie i niestety był to nasz ostatni przejazd w tej konfiguracji. Jednakże żyjąc już na maksa rajdami zaczęłam uczyć się wszelkich definicji, przepisów i zrobiłam licencję sędziego rajdowego. Ku ogromnemu szczęściu trafiłam na jeden z PKC (Punkt Kontroli Czasu) własnie tego Rajdu Dolnośląskiego, który był w mojej pamięci praktycznie od zawsze. Ten moment przełomowy uświadomił mnie, że pasja jest nieodłącznym elementem życia każdego człowieka, że trzeba dążyć do tego, aby osiągnąć pełną perfekcję w tym i nigdy się nie zniechęcać. Każda pasja bowiem jest niesamowita, każda pasja uskrzydla,dodaje siły i ważne jest aby spełniać się w niej w 100 %, bo to ona pisze jeden z naszych rozdziałów w życiu.
2) Droga Karolino! Nie mam instagrama dlatego dziękuję Ci, że umożliwiłaś mi napisania tego komentarza tutaj. Ale jeśli bym miała na pewno znalazłoby się na nim zdjęcie mojej uśmiechniętej klasy. Jestem z powołania i pasji nauczycielem języka angielskiego. Zaczęło się to wszystko od buszowania po second handach, ale nie w celach znalezienia ubrań;), a książek w j. angielskich. Te kryminalne były wtedy na wagę złota! Ty bardziej, że u mnie w miejscowości nie było nawet księgarni. Wtedy zasiało się we mnie ziarenko -ej zrób coś z tym! Dopiero później w dobie internetu zaczęłam słuchać radia np. BBC w języku angielskim oraz czytać czasopisma oraz gazety angielskie dostępne online np The Guardian . Swoją pasję już studiując początkowo odkrywałam w przedszkolu. Gdyby nie miłość do tego języka pewnie już dawno wzięłabym nogi za pas! A wymyślanie ciekawych konkursów, zabaw, piosenek, materiałów-stało się moim życiem. Tworzenie własnoręcznie mapy skarbów, fiszek, angielskiego Piotrusia Pana czy monopolu to była frajda nie tylko dla mnie, ale wtedy też mojego chłopaka, obecnie męża. Bardzo mnie wspierał we wszystkich moich pomysłach i tak jest do dziś gdy przygotowuje i egzaminuje maturzystów:). Chciałabym wspomnieć też i o Nim. o moim mężu. Z zamiłowania informatyk, specjalista ds. sieci, który uwielbia naprawiać innym telefony, laptopy, tablety itp. Którego pasja związana z mikro-kontrolerami sprawiła, że światło włączamy i wyłączamy zdalnie tak samo jak ekspres do kawy, wiemy nawet jaka jest wilgotność w kwiatku u znajomych;) i masa innych rzeczy:) Karolino uwierzysz, że ostatnio robimy własną fotobudkę! wykorzystując stary laptop, mikrokontrolery i pleksę!:) wyślę Ci zdjęcie jak ukończymy, jeśli zechcesz ? Każdy z nas ma swoje pasje, którymi zarażamy innych. Ale również co ciekawe same zrodziły się nasze wspólne! Pieczemy razem! Babeczki, tarty, ciasta. Robiliśmy ostatnio nawet konfiturę z zebranych wcześniej płatków dzikiej róży(mieszkamy nad morzem).Naszą pasą są też stare filmy, uwielbiamy razem oglądać je oczywiście w j.angielskim. I wiesz co jest najlepsze? że to nie koniec naszych pasji. Codziennie odkrywamy je na nowo. Nie tłamsimy ich w sobie, a rozwijamy A dla mnie najważniejsze jest, że ktoś mnie wspiera i mogę codziennie budzić się z głową pełną pomysłów i uśmiechem, którym od razu zarażają się inni. Bo tylko ten kto chce i marzy może osiągnąć wiele. Całuję i pozdrawiam.
3) Mam wiele zainteresowań, wplatam je w codzienność, tak jak wplata się we włosy kolorowe pasemka. Dzięki temu konkursowi zadałam sobie bardzo ważne pytanie: co jest dla mnie najważniejsze w życiu? Co stanowi o mojej tożsamości? Myślałam dość długo, co wybrać, co pominąć i już miałam zrezygnować, gdy nadeszło: „Taadaam!”. Dla mnie żyć i działać z pasją to nie znaczy zamknąć się w swoim „ogródku” – w jednej dziedzinie życia – jej tylko służyć i zostać przy niej po wsze czasy. Działać z pasją to smakować każdą chwilę, chłonąć jej nieskończoność i pozwalać, by trwała.
Czy bardzo Was zdziwi, jeżeli powiem, że pasjonują mnie letnie poranki? Że uwielbiam zapach powietrza i wiatr we włosach w drodze na przystanek, gdy idę do pracy. Że pola, łąki, rozległe tereny bez zabudowań dają mi poczucie wolności, którą nie umiem się nacieszyć. Wieczorny jogging i popołudniowa kawa to moje wyzwalacze energii. Choćby był środek zamieci, to na spacer czy pobiegać i tak pójdę, gdyż unieruchomiona znikam i umieram duchowo. Biec, iść, jechać przed siebie, siłą własnych mięśni, nie dla wybranych zawodów, nie dla rekordu, dla samej siebie, pędzić i czuć, jak pulsuje we mnie życie, jak rodzi się nowa chwila, jak odnawiają się moje komórki, pędzić przed siebie mając w sercu te wszystkie wspaniałości, jakich zaznałam i zaznam – to dla mnie kwintesencja życia. Ruch na świeżym powietrzu leży u podstaw mojej osobowości . I chociaż nie wiem, czy można go nazwać pasją – z pasją go uprawiam. Raz mam czas i ochotę na spacer, inny, razem wolę biec, jeśli mam więcej czasu wybieram łyżwy lub rolki, choć najwięcej frajdy sprawia mi jazda na rowerze. Robię to by żyć, to jest mój pokarm.
Muszę jednak przyznać, że biegając i spacerując od rana do wieczora, nie byłabym w pełni szczęśliwa. Bo moja dusza, poza przymusem ruchu, ma jeszcze dwie cechy – jest społeczna i jest artystyczna. Rodzina. Ta, którą założyłam, którą współtworzę to szczęście, zbyt oczywiste, by o nim na co dzień mówić, ale czuje się je w kościach, z każdym porankiem i z każdym wieczorem. Głowa mojego synka, gdy co rano niespodzianie wynurza się znad łóżeczka cieszy mnie za każdym razem tak, jakbym zobaczyła ją po raz pierwszy. Moi mężczyźni bawiący się wspólnie, śniadanie lub kolacja w ich towarzystwie – to mój mały codzienny, cud. W sercu naszej rodziny, ku mej wielkiej uciesze, leży muzyka. Od niej wszystko się zaczęło -bo męża poznałam w chórze – i do niej prowadzą wszystkie nasze drogi. Wspólne muzykowanie to jest taka przestrzeń, do której się wchodzi i w której się jest wspólnie z innymi. W niej zacieśniają się więzy, pomnaża radość, znikają przykre emocje. Moi mężczyźni obstawieni instrumentami – ukulele, melodyka, mandolina, harmonijka, przeszkadzajki i bęben – pomagają mi na nowo odkrywać, czym jest muzyka i jak wiele dla mnie znaczy. Dołączam do nich śpiewem. Słucham swojego głosu, czuję wolność, i moc. Czuję energię, tę samą, którą dają mi spacery. Muzykowanie wspólnie z innymi – to drugi fundament mojego jestestwa, źródło życia, miłości, piękna. W moim domu rodzinnym tata grywał na pianinie i śpiewał, ja poszłam w jego ślady i odtąd nie umiem żyć bez tej namiastki „artyzmu” na co dzień.
Gdybym otrzymała 5 000 złotych na realizację pasji, to wydałabym je na to, co dotyka istoty mojej osobowości i bez czego nie byłabym sobą – na muzykowanie i ruch na świeżym powietrzu -kupiłabym porządny rower i pianino. Obydwu tych rzeczy bardzo mi brakuje, o obu tych rzeczach marzę od dawna. Obie te rzeczy by mnie uszczęśliwiły, nie wyrywając z rodziny i nie każąc wybierać pomiędzy sobą, a mężem i dzieckiem. Przemcio jeździłby ze mną i z Michałem w foteliku przez całe lato po wszystkich okolicznych łąkach i lasach. Wiatr rozwiewałby nam włosy, byłoby cudownie! Po powrocie do domu zjadalibyśmy – z pasją ? i bez wyrzutów sumienia, że tyle kalorii ? – ogromną pizzę, a potem byśmy siadali do pianina, grając i śpiewając na dobranoc ulubione utwory. Mój mąż potrafi z pianina wyczarować cuda. Ja jeszcze nie – ale wszystko da się nadrobić.
Niezależnie od tego, czy mój tekst zdobędzie nagrodę, chciałabym, aby te słowa dotarły do internautów i zagościły w ich sercach, niczym ewangeliczna „Dobra Nowina”. Bo działać z pasją naprawdę warto. Warto robić całym sobą to, co się robi, choć nie jest się ani muzykiem ani olimpijczykiem – tylko zwykłym człowiekiem, jakich miliony. Warto żyć tak, jakby istniał tylko ten jeden, jedyny dzień i dzielić się własnym szczęściem z innymi. Bo chwila, ta która właśnie trwa, jest w doczesnym życiu wszystkim, co mamy.
4) „Jeśli masz w domu radio, nigdy nie będziesz sam”, na to zdanie wpadłam w internecie, kiedy mieszkałam sama, z dala od domu rodzinnego, w wynajętej kawalerce i szukałam sposobu na poprawę nastroju. Uświadomiłam sobie, że do tej pory nigdy w mojej kawalerce nie wybrzmiewały żadne melodie. Po przeprowadzce przestałam podśpiewywać, w obawie, że przez cienkie ściany bloku usłyszą mnie sąsiedzi, w końcu nie mieszkałam już w domu z ogrodem, kolekcja płyt także została u rodziców, telewizora nie miałam. Cisza. Cisza. Cisza. Od razu postanowiłam dać szansę staremu radyjku pozostawionemu w mieszkaniu przez właścicieli. Włączałam je każdego dnia wstając, po powrocie z uczelni, towarzyszyło mi aż do późnego wieczora, naprawdę zaczęłam czuć, że ktoś mi towarzyszy, że nie jestem sama. Kiedy prezenter mówił rano „dzień dobry”, ja mu odpowiadałam, kiedy życzył wszystkim słonecznego dnia, ja podnosiłam stare żaluzje, żeby odrobinka słońca wpadła do kuchni. Wtedy zaczęłam marzyć, o tym, żeby znaleźć się z tej drugiej strony, żeby był towarzystwem, źródłem dobrego nastroju… Nie czekałam, zgłosiłam się na staż do lokalnej rozgłośni. Bez doświadczenia, bez kierunkowego wykształcenia, bez poparcia rodziców, którzy woleli, żebym ten czas wykorzystała na naukę. Przez kilka miesięcy siedziałam na krzesełku obok prezenterów i patrzyłam, z jaką pasją i zaangażowaniem przygotowują się do audycji, parzyłam kawę i zazdrościłam. W końcu nastał ten dzień. To ja zajęłam główny fotel. Od tamtej pory, a minęło już osiem miesięcy, to ja mówię w pochmurne dni słoneczne dzień dobry, to ja w deszczowe dni rozkładam nad słuchaczami muzyczny parasol, to ja czekam z czekającymi na zielone światło. „Jeśli masz w domu radio, nigdy nie będziesz sam”, to motto przyświeca mi codziennie w drodze do pracy. Co jest moją pasją? Praca, praca jest moją największą pasją.
5-10 miejsce:
74 komentarze
Aleksandra
27 listopada 2017 at 09:28Gdy Ty przechodzisz obojętnie obok second handu, ja zatrzymuję się tam i wychodzę z perełkami, widząc od razu jak je przerobię. Wtedy, gdy Ty wyrzucasz starą rzecz z pokoju, ja ją zabieram i odnawiam. To właśnie moja pasja, nadawanie drugiego życia rzeczom. Kiedy możesz z czegoś starego, zrobić coś nowoczesnego, pięknego. Efekty cieszą każdego dnia, jeśli coś wykonało się samemu! 😉
Ela - themomentsbyela.pl
27 listopada 2017 at 11:03Fotografia przewijała się w moim życiu od bardzo dawna. W trzeciej albo czwartej klasie szkoły podstawowej dostałam analogowy aparat radzieckiej produkcji i się zaczęło. Potem była małpka i kilka prostych modeli. Sprawa trochę ucichła, bo wiadomo sprzęt fotograficzny nie jest tani. Po latach wróciłam. Uwielbiam zatrzymać piękną chwilę w kadrze na dłużej. Teraz dzielimy tą pasję z moim mężem i staramy się pokazać część naszych prac na blogu.
Natalia
27 listopada 2017 at 13:03Kiedy byłam już dość dużą dziewczynką, tuż przy moim domu – w centrum naszego małego miasteczka rozgrywała się jedna z rund Rajdów – Rajd Dolnośląski. Słyszałam huk silników, wiwaty ludzi i do końca nie wiedząc o co w tym wszystkim chodzi chciałam za wszelką cenę zobaczyć co się tam dzieje. Od tamtej pory więc stałam się małą fanką rajdów, która wraz z dorastaniem interesowała się owym tematem – choć wiadomo raz więcej, a raz mniej. Kilka lat temu, kiedy już pracowałam i studiowałam pojawiła się możliwość spełnienia rajdowego marzenia – start w tzw. Konkursowej Jeździe Samochodowej, czyli po prostu lokalnym „mini rajdzie”, który jest przepustką do tych ogólnopolskich. Długo się nie zastanawiając poświęciłam dziesiątki godzin na naukę podstawowych komend, na uzupełnienie wiedzy w tym zakresie i skompletowaniu wszystkich niezbędnych do tego dokumentów (nie było ich zbyt wielu, bo to nie jest etap ogólnopolski, ale mimo wszystko trochę się tego uzbierało). Udało się wystartować – do dzisiaj pamiętam kiedy zapinałam kask, podłączaliśmy z kierowcą wszelki sprzęt i kiedy wyciągałam swoje notatki – startowałam bowiem jako pilot, bo własnie to było moim marzeniem. Przejechaliśmy wtedy dwa dni świetnych tras, towarzyszyła nam przy tym adrenalina i ogólna radość – w końcu jechaliśmy sobie rajdówką, machaliśmy ludziom i odbieraliśmy dyplom. Rok później pojawiliśmy się znów na starcie i niestety był to nasz ostatni przejazd w tej konfiguracji. Jednakże żyjąc już na maksa rajdami zaczęłam uczyć się wszelkich definicji, przepisów i zrobiłam licencję sędziego rajdowego. Ku ogromnemu szczęściu trafiłam na jeden z PKC (Punkt Kontroli Czasu) własnie tego Rajdu Dolnośląskiego, który był w mojej pamięci praktycznie od zawsze. Ten moment przełomowy uświadomił mnie, że pasja jest nieodłącznym elementem życia każdego człowieka, że trzeba dążyć do tego, aby osiągnąć pełną perfekcję w tym i nigdy się nie zniechęcać. Każda pasja bowiem jest niesamowita, każda pasja uskrzydla,dodaje siły i ważne jest aby spełniać się w niej w 100 %, bo to ona pisze jeden z naszych rozdziałów w życiu.
emka
27 listopada 2017 at 14:20witam serdecznie,
skąd jest golf widoczny na pierwszym zdjęciu? pozdrowienia
Charlize Mystery
3 grudnia 2017 at 18:00Golf jest z H&M 🙂
D.
27 listopada 2017 at 15:46Droga Karolino!
Nie mam instagrama dlatego dziękuję Ci, że umożliwiłaś mi napisania tego komentarza tutaj. Ale jeśli bym miała na pewno znalazłoby się na nim zdjęcie mojej uśmiechniętej klasy. Jestem z powołania i pasji nauczycielem języka angielskiego. Zaczęło się to wszystko od buszowania po second handach, ale nie w celach znalezienia ubrań;), a książek w j. angielskich. Te kryminalne były wtedy na wagę złota! Ty bardziej, że u mnie w miejscowości nie było nawet księgarni. Wtedy zasiało się we mnie ziarenko -ej zrób coś z tym! Dopiero później w dobie internetu zaczęłam słuchać radia np. BBC w języku angielskim oraz czytać czasopisma oraz gazety angielskie dostępne online np The Guardian . Swoją pasję już studiując początkowo odkrywałam w przedszkolu. Gdyby nie miłość do tego języka pewnie już dawno wzięłabym nogi za pas! A wymyślanie ciekawych konkursów, zabaw, piosenek, materiałów-stało się moim życiem. Tworzenie własnoręcznie mapy skarbów, fiszek, angielskiego Piotrusia Pana czy monopolu to była frajda nie tylko dla mnie, ale wtedy też mojego chłopaka, obecnie męża. Bardzo mnie wspierał we wszystkich moich pomysłach i tak jest do dziś gdy przygotowuje i egzaminuje maturzystów:). Chciałabym wspomnieć też i o Nim. o moim mężu. Z zamiłowania informatyk, specjalista ds. sieci, który uwielbia naprawiać innym telefony, laptopy, tablety itp. Którego pasja związana z mikro-kontrolerami sprawiła, że światło włączamy i wyłączamy zdalnie tak samo jak ekspres do kawy, wiemy nawet jaka jest wilgotność w kwiatku u znajomych;) i masa innych rzeczy:) Karolino uwierzysz, że ostatnio robimy własną fotobudkę! wykorzystując stary laptop, mikrokontrolery i pleksę!:) wyślę Ci zdjęcie jak ukończymy, jeśli zechcesz 🙂 Każdy z nas ma swoje pasje, którymi zarażamy innych. Ale również co ciekawe same zrodziły się nasze wspólne! Pieczemy razem! Babeczki, tarty, ciasta. Robiliśmy ostatnio nawet konfiturę z zebranych wcześniej płatków dzikiej róży(mieszkamy nad morzem).Naszą pasą są też stare filmy, uwielbiamy razem oglądać je oczywiście w j.angielskim. I wiesz co jest najlepsze? że to nie koniec naszych pasji. Codziennie odkrywamy je na nowo. Nie tłamsimy ich w sobie, a rozwijamy A dla mnie najważniejsze jest, że ktoś mnie wspiera i mogę codziennie budzić się z głową pełną pomysłów i uśmiechem, którym od razu zarażają się inni. Bo tylko ten kto chce i marzy może osiągnąć wiele. Całuję i pozdrawiam.
D.
Malwina
27 listopada 2017 at 22:41nie wiem, czy Pani wygra, ale bardzo pozytywny wpis! =)))
energii do dzialania & dalszego zapalu zycze =)
Ell
27 listopada 2017 at 17:25Moje hobby to malowanie. Co prawda nie jestem żadną artystką i nie potrafie pieknie malować, ale z pomocą przychodza mi np. Artimento, malowanie po numerach. Czuje sie wtedy jak prawdziwy malarz, tworzacy swoje dzieło. Siadam w parku, badz w zimne dni przy oknie, gdzie jest dobre światło, z kubkiem herbaty (ciagle dorabiam nową, bo z malowaniem schodzą sie długie godziny), z relaksujaca muzyka indie rock i dopływam do innego świata. Chociaż z gory wiem, jak obraz bedzie wygladal, czasem przez przeoczenie, czasem przez nieuwage, a czasem celowo coś zmieniamx wtedy jest tylko mój, wyjatkowy. Wspaniała alternatywa dla nieco mniej uzdolnionych. W domu wiszą już 3 obrazy, czwarty zamowiony. Totalnie mnie to wciagnelo, przez chwile moge być artystką 😉 polecam! Szczegolnie jak bedziesz urzadzala nowe mieszkanie, akurat cos wpadnie Ci w oko i bedziesz miala na scianie swoją sztukę? 😉
Marysia
27 listopada 2017 at 22:15Moją pasją są konie. Mogła bym z nimi spędzać każdą wolną chwilę. Już jako małe dziecko wolałam zamiast bawić się lalkami czy zbierać karteczki przebywać z końmi. W czasie gdy moje koleżamki wzdychały do chłopców z boys bandów ja opowiadałam o dniu spędzonym w stadninie i jakie to uczucie jak spadasz pierwszy z konia i zaraz szybko się podnosisz żeby znów móc jeździć. Próbowałam moją pasją zarazić mojego narzeczonego na razie mało skutecznie ale może kiedyś?
ladyagat
28 listopada 2017 at 11:20mmmm ale mi narobilas ochoty na te przepysznie wygladajace czekoladki mniam :):):)
Cyrysia
28 listopada 2017 at 19:44Moją największą pasją jest czytanie książek. Przez długi czas szukałam inspiracji w otaczającym mnie świecie. Czułam, że nie żyję pełnią życia, tylko na ,,pół gwizdka’’. Czegoś mi po prostu brakowało. Aż pewnego dnia zupełnie przypadkiem skusiłam się na sławną wampirzą sagę ,,Zmierzch”, na punkcie której oszaleli czytelnicy na całym świecie. I ani się spostrzegłam, jak przepadałam w cudowny, nierealny świat pełen miłości, zawiłych problemów i zaskakujących przygód. Poczułam, że to jest właśnie to, co KOCHAM i chcę to robić już zawsze, czyli odkrywać magię treści zawartą w danej powieści. Szybko złapałam przysłowiowego bakcyla i zaczęłam pochłaniać całe stosy książek. Jednak w dalszym ciągu za czymś tęskniłam. Bardzo chciałam z kimś podzielić się swoją odkrytą inspiracją. I tak oto powstał mój blog : (http://cyrysia.blogspot.com/) – literacko-recenzenckie dziecko, z którego czerpię ogromną radość, spełnienie i satysfakcje. Mam nadzieję, że swoją pasją do literatury zarażę również wiele innych osób 🙂
Wszak….
Książka jest nieocenionym skarbem mającym wiele znaczeń.
Gdy weźmiesz ją do ręki, z emocji Twoje serce niespokojnie zakołacze.
Wspaniała treść jak piękny kwiat rozkwitnie, intensywnie upajając swoją wonią.
Dzięki niej odlecisz między przestworza, ciesząc się ciszą, spokojem i harmonią.
Książka to swoisty alkohol, który daje odprężenie i zapomnienie od wszystkich problemów świata.
Możesz bez obaw upajać się tym nałogiem, bo czytanie po prostu wymiata.
Ale przede wszystkim daje wspaniałe nieograniczone możliwości.
Dlatego usiąść w fotelu z dobrą książką i zapomnij o swojej szarej bytności.
Pozdrawiam 🙂
Paulina
28 listopada 2017 at 21:22Uwielbiam dwie rzeczy: pieczenie i second handy. Zacznę od pierwszej. Moja pasja zaczęła się od pierwszej klasy liceum i biszkoptu. Pamiętam ten zakalec. Strasznie się wtedy wkurzyłam i upiekłam pięć biszkoptów pod rząd(do momentu aż wyszedł idealny). To wtedy,, kliknęło”. Piekłam coraz więcej i więcej. Teraz to ja zajmuję się świątecznymi wypiekami. Doszło do tego, że podczas urlopu w domu rodzice zabronili mi piec, z obawy o swoją sylwetkę(codziennie inne ciasto to przesada nawet dla łasuchów). Smykałka do second-handów też zaczęła się w liceum. Wtedy jeszcze nie znałam reguł tam panujących, dlatego zostałam poturbowana, a do domu wróciłam bez guzika. Mimo wszystko coś mnie tam ciągnęło i dziś jestem specjalistką w wyszukiwaniu-wełnianych płaszczy, marynarek, porządnych jeansów, sukienek. 90%mojej szafy to rzeczy z drugiej ręki. Lubię ten dreszczyk emocji przy szperaniu i satysfakcję, jak już się uda znaleźć coś super.
Dominika
28 listopada 2017 at 22:06Moją pasją są remonty mieszkań oraz lokali. Choć mam dopiero 21 lat, studiów jeszcze nie ukończyłam, to mam za sobą już 8 remontów! Uwielbiam to. Udało mi się namówić tatę na rzucenie swojej dotychczasowej marnej pracy na rzecz współpracy ze mną (wiadomo, sama płytek czy też paneli nie założę 😉 ). Najpierw w wieku 18 lat wpadłam na pomysł wyremontowania swojego pokoju, który był w dość fatalnym stanie. Zaczęłam szukać inspiracji w internecie oraz wszelkiego rodzaju czasopismach. Budżet miałam niestety bardzo ograniczony. Pamiętam, że najpierw kupiłam farbę oraz panele podłogowe (o zgrozo, najdroższe zakupy w czasie remontu!). Oczywiście sama bym sobie nie dała z tym rady więc poprosiłam tatę o pomoc. W miedzy czasie przeglądałam strony z ogłoszeniami- szukałam mebli oraz dodatków które są tanie lub do oddania za darmo. Swoje zdobycze odmieniałam w garażu by dać im drugie życie. Pamiętam jak starsza pani miała na oddanie wielką starą lampę. Oczywiście stwierdziłam, że muszę ją mieć. Wyobraźcie sobie mnie, jadącą w tramwaju z wielką lampą w rękach. No cóż… Auta niestety nie posiadałam a to był mój jedyny możliwy transport 😀 Po remoncie odwiedziła mnie babcia. Była zachwycona efektem jaki uzyskałam i stwierdziła ze ona też tak chce! Tutaj zaczęły się schody bo była to co prawda mała kawalerka w bloku, ale trzeba było zmienić całkowicie nie tylko pokój ale i kuchnię oraz łazienkę. Ten projekt wymagał dużo pracy. Tym bardziej, że to był pierwszy z poważniejszych. Po 2 miesiącach walki udało się zakończyć remont z sukcesem. Kolejne mieszkania były „po znajomości”. Jeden lokal w kamienicy który miał być kawiarnią również przeszedł małą przemianę. Teraz dostałam kolejną propozycję remontu i w sumie nie mogę się doczekać, aż zacznę projektować wnętrze. Mam nadzieję, że kiedy ukończę studia (architekt ), zdobędę większą wiedzę i będę mogła swoją pasję przemienić w firmę znaną nie tylko wśród znajomych ale i w całej Polsce.
Pozdrawiam 🙂
Zwolka
29 listopada 2017 at 13:01Kreowanie samej siebie poprzez szycie, to jest moja pasja miedzy treningami do traithlonu, który mam nadzieję, stanie się moją pasją. Uwielbiam zakładać unikatowe ciuchy, co do których mam 100% pewności, że mam na sobie tylko ja. Zachwyt innych nad moimi projektami jest również mile widziany :P, wtedy właśnie zdaję sobie sprawę, że „kurcze, jednak coś potrafię!” Połączenie nieco bardziej kobiecego krawiectwa i nieco bardziej męskiego triathlonu jest idealnym odzwierciedleniem mnie. Kobiety z dość znacznym pierwiastkiem męskim 🙂 Pierwszy start w triathlonie w lipcu, a tymczasem przydałby się porządny lakier, który nie zjedzie podczas treningu pływania czy wycinania wykroju nowej sukienki 🙂
Patrycja
29 listopada 2017 at 18:26Moja pasją jest taniec. Nigdy nie widziałam że właśnie to pokocham ale jest to połączenie sztuki z aktywnością fizyczna,coś pięknego nieprawdaż ? Chodzę na treningi 3 razy w tygodniu, jeżdżę na zawody ale tez muszę znaleźć czas na naukę i odpoczynek.
GraczPierwszaKlasa
29 listopada 2017 at 19:03Kiedy byłam mała tata kupił mi grę planszową „grzybobranie”. Była to gra bardzo prosta, ale gromadziła się przy niej cała rodzina mile spędzając czas 🙂 od tamtego wydarzenia zaczęłam zbierać gry planszowe 🙂 w przeciwieństwie do innych dziewczyn, zamiast szafy pełnej butów, mam regał pełen gier różnego gatunku, od prostych gier karcianych po skomplikowane, w których polecenia trzeba wyśpiewywać psalmem 🙂 gry planszowe to fajny sposób spędzania czasu z rodziną, przyjaciółmi i znajomymi. pozwala zacieśniać więzy, a jednocześnie rozwija i uczy zdrowej rywalizacji! A przy okazji, w subtelny sposób można zaprezentować nowy kolor paznokci 🙂
Kaja Bartoszewicz
29 listopada 2017 at 19:17Moja taka mała pasją, hobby jest właśnie robienie paznokci choć nie za często to robię. Czasem gdy mam „ fazę” to potrafię usiąść wieczorem i robić różne wzory itp choćby cała noc, ale to nie jest jednak to, to jest tak jakby takie małe hobby którym się zajmuje gdy nie mam co robić ( i nie mówię ze ja tego nie lubię robić lub Poprostu nie chce, nie ja to kocham robić i chce się doszkalać więcej i więcej aby robić piękne mani. Ale tak naprawdę moja prawdziwa pasja są rzeczy typu DIY lub rysunki tzw: zentangle, wiele ludzi o tym nigdy nie słyszało i gdy widza moje obrazki nie mogą uwierzyć własnym oczom ze mam sile i cierpliwość do takich rysuneczkow, bo właśnie zentangle takie jest rysunki czarnym długopisem i każdy element musi być równy inaczej rysunek w ogóle nie ma sensu. No i ogólnie moja pasja jest plastyka i różne takie DIY. Pozdrawiam cieplutko
Aleksandra 22
29 listopada 2017 at 21:15Odkąd pamiętam – śpiewałam. Tak przez przedszkole, chór w szkole podstawowej i gimnazjum, wreszcie indywidualne konkursy w szkole średniej, w końcu wymarzone pierwsze miejsce w konkursie z piosenką Stay Rihanny. W 2 klasie liceum niestety moja cudowna nauczycielka śpiewu zrezygnowała z prowadzenia tanich lekcji śpiewu w centrum kultury, a ja nie chciałam naciągać Taty na indywidualne zajęcia w domu, które za godzinę kosztowały tyle ile za miesiąc wcześniej. I niestety byłam zbyt ambitna i wybierając sobie piosenki nie na moją skalę głosu, z własnej głupoty popsułam sobie głos. Moja pasja stawała się coraz bardziej irytująca bo nic mi nie wychodziło i pod razu bolało mnie gardło. Minęły ponad 4 lata. Teraz trochę zmądrzałam i wracam powoli. W domu przed śpiewaniem najpierw się rozśpiewuje, jak wiem że coś nie jest na moją skalę to odpuszczam i powolutku małymi kroczkami brne do przodu w tym co od zawsze kochałam robić. Dzięki stypendium na studiach od nowego roku będę mogła znaleźć kogoś kto mi w tym pomoże. Nie można się poddawać 🙂
A tutaj link do moich muzycznych przewinień sprzed kilku lat Aleksandra cover: http://www.youtube.com/playlist?list=PLC53304162520B4AA :)))))
Pozdrawiam! 🙂
Natalia
30 listopada 2017 at 01:28Może to zabrzmieć dziwnie, jedni nazywają to przemianą, drugi dobrymi manierami, jednak dla mnie stało się to pasją. Mowa tu o mojej dziwnej pasji jaką jest dawanie ludziom dobra w postaci rozmowy, małych gestów, uśmiechu czy pomocy materialnej. Zbliża się do końca rok 2017, dla jednych był to dobry, dla innych oczywiście zły rok. Z jeden strony to najgorszy rok jaki miałam w swoim życiu, ponieważ przyniósł mi dużo smutku i musiałam pożegnać się na zawsze z ważnymi dla mnie osobami. Jednak z drugiej strony ten rok otworzył mi na coś oczy, stojąc nad grobami najbliższych mi osób, które odeszły tak niespodziewanie zdałam sobie sprawę z tego jak krótkie jest to całe życie. Moja pasja zaczęła się od pomocy, przede wszystkim mojej rodzinie, która po dwóch tragediach nie mogła dojść do siebie. Stawałam na głowie, choć sama również bezradna temu, by rozweselić i wspierać ich, jak tylko się da. Później zdałam sobie sprawę, że to wewnętrzne ciepło warto dawać również nieznajomym. Jak nie ja, zaczęłam wychodzić do ludzi z pomocą. Nawet nie uwierzycie jak zwykły uśmiech działa na drugiego człowieka, jak krótka rozmowa, a jak proste przytulenie. Ludzie potrzebują bliskości drugiej osoby, przede wszystkim jej wsparcia. Moją pasją jest dawanie dobra, może i w małych gestach, jednak coś małego zawsze może przerodzić się w ogromną rzecz, jaką jest szczęście drugiego człowieka. Teraz zaczęłam żyć szczęściem innych, to jedyna maść na rany jakie spotkały mnie tego roku.
A.
30 listopada 2017 at 11:17Od małego dużo inspiracji czerpałam od swoich rodziców. Jedną z nich była muzyka. Wychowywałam się głównie na muzyce rockowej, słyszałam dużo opowieści z koncertów i miałam dostęp do wszystkich możliwych nośników. Moim hobby jest właśnie kolekcjonowanie płyt. Mam swoje ulubione zespoły, za które dałabym się dosłownie pokroić. Jest to niestety kosztowne, nie w każdym miesiącu stać mnie na nowe zakupy. Mimo wszystko sprawia mi to ogromną radość, a największa to, że dzielę się tym razem z moim chłopakiem. Dotknięcie płyty winylowej przez igłę to miód na moje uszy… dosłownie! Koncerty z kolei pozwalają mi na niezwykle przeżycia duchowe.
Kindzietta
30 listopada 2017 at 12:31Nie znalazłam się tutaj przez przypadek. Moją największą pasją są oczywiście PAZNOKCIE, tak ! Od 6 klasy podstawowej interesuje się tym tematem i pogłębiam wiedzę o paznokciach i o lakierach hybrydowych. Z hybrydami SEMILAC bawię się już ponad rok. To jest coś pięknego. Nie chwaląc się mam talent artystyczny, ale to dla mnie nuda, ciągłe rysowanie na kartkach papieru. Dla mnie największym wyzwaniem jest przenieść to na paznokieć! Dla mnie to wielka frajda!
Wiolka
2 grudnia 2017 at 10:46Kreatywność! Od zawsze byłam kreatywna. Próbowałam różnych rzeczy: malowania, szycia, rysowania, kiedyś nawet chciałam założyć bloga modowego! Tych pomysłów było bardzo dużo. Po wielu latach pracy w korporacji postanowiłam wrócić do zajęć bardziej kreatywnych i zaczęłam ponownie robić biżuterię – pierścionki z koralików. To mnie uspokaja i daje możliwość na wyrażenie mojej kreatywności. Dzięki temu zajęciu postanowiłam założyć profil na ig (purely.handmadejewellery) Dla rozwijania swojej pasji i dzielenia się nią.
mo.
2 grudnia 2017 at 11:34„Jeśli masz w domu radio, nigdy nie będziesz sam”, na to zdanie wpadłam w internecie, kiedy mieszkałam sama, z dala od domu rodzinnego, w wynajętej kawalerce i szukałam sposobu na poprawę nastroju. Uświadomiłam sobie, że do tej pory nigdy w mojej kawalerce nie wybrzmiewały żadne melodie. Po przeprowadzce przestałam podśpiewywać, w obawie, że przez cienkie ściany bloku usłyszą mnie sąsiedzi, w końcu nie mieszkałam już w domu z ogrodem, kolekcja płyt także została u rodziców, telewizora nie miałam. Cisza. Cisza. Cisza. Od razu postanowiłam dać szansę staremu radyjku pozostawionemu w mieszkaniu przez właścicieli. Włączałam je każdego dnia wstając, po powrocie z uczelni, towarzyszyło mi aż do późnego wieczora, naprawdę zaczęłam czuć, że ktoś mi towarzyszy, że nie jestem sama. Kiedy prezenter mówił rano „dzień dobry”, ja mu odpowiadałam, kiedy życzył wszystkim słonecznego dnia, ja podnosiłam stare żaluzje, żeby odrobinka słońca wpadła do kuchni. Wtedy zaczęłam marzyć, o tym, żeby znaleźć się z tej drugiej strony, żeby był towarzystwem, źródłem dobrego nastroju… Nie czekałam, zgłosiłam się na staż do lokalnej rozgłośni. Bez doświadczenia, bez kierunkowego wykształcenia, bez poparcia rodziców, którzy woleli, żebym ten czas wykorzystała na naukę. Przez kilka miesięcy siedziałam na krzesełku obok prezenterów i patrzyłam, z jaką pasją i zaangażowaniem przygotowują się do audycji, parzyłam kawę i zazdrościłam. W końcu nastał ten dzień. To ja zajęłam główny fotel. Od tamtej pory, a minęło już osiem miesięcy, to ja mówię w pochmurne dni słoneczne dzień dobry, to ja w deszczowe dni rozkładam nad słuchaczami muzyczny parasol, to ja czekam z czekającymi na zielone światło. „Jeśli masz w domu radio, nigdy nie będziesz sam”, to motto przyświeca mi codziennie w drodze do pracy. Co jest moją pasją? Praca, praca jest moją największą pasją.
Paula
2 grudnia 2017 at 21:02Zero kłamstw, obłudy, sztuczności. Zero biegu, stresu, terminów. Rodzina, bliskość, spokój. Co to takiego? To właśnie góry. To właśnie one uczą człowieka pokory. To one pozwalają dostrzeć, że na mapie świata jesteśmy jedynie mała kropką. Małą, ale jakże wiele znaczącą kropką. Góry uczą mnie pokory, miłości do innych i akceptacji samej siebie. Pokazują mi, że ograniczenia istnieją i niektórych rzeczy nie da się przeskoczyć. Uświadamiają, że nie warto robić niczego dla poklasku, że nie warto robić niczego na siłę. Moją pasją są wspinaczki górskie, które pomagają mi odkrywać samą siebie i uświadamiają mi nie tylko to, kim jestem, ale także to, jaka chcę być na zawsze – autentyczna, szczęśliwa i dobra dla innych.
Aniaa
3 grudnia 2017 at 00:27Karolina, Ja swój czas poświęcam swojej pasji, a moją pasją jest gotowanie.
Zrobienie tak naprawdę coś z niczego.. ?Kocham gotować, kocham spędzać czas w kuchni. Kocham gdy moja rodzina jest uśmiechnięta gdy próbuję moje danie, to sprawia, że czuje się w części spełniona, że moja praca nie poszła na marne.
Osiągnięcie tego dużo mnie kosztowało. Sama zapracowałam sobie na ten mój mały sukces, choć nie wszyscy we mnie wierzyli, a jednak się udało..
Chciałabym kiedyś w przyszłości otworzyć własną restaurację.
Pozdrawiam kochana.! ?
Wiola
3 grudnia 2017 at 15:51Tańcząca księgowa i stylistka paznokci w jednym ! Może śmieszne, ale życie pisze nam różne scenariusze. Parę lat temu w życiu nie przypuszczałabym czym będę się zajmować. Parę lat wstecz widziałam siebie jako pracownika biura rachunkowego, bo przecież to zamierzałam robić po 5-letnich studiach z finansów i rachunkowości. Natomiast w trakcie moich studiów narodziła się we mnie nowa pasja, a mianowicie stylizacja paznokci. Na początku samouk, z czasem wybrałam się na szkolenia, warsztaty i kursy. Studia dokończyłam, bo szkoda mi było przerywać. Natomiast nie pracuję w biurze rachunkowym, a w salonie urody. Robię to co kocham!! Spotykam się z mnóstwem osób, którzy krytykują moje działania, mówią, że się tylko marnuję jako stylistka, przeliczają wszystko na pieniądze, że pewnie zarabiam grosze, a mogłabym porządne pieniądze jako księgowa. Odpowiadam im wtedy, że robię to co kocham, że idę do pracy z uśmiechem na twarzy, nie męczę się jak inni ludzie, nie robię nic przeciwko sobie. Niektórzy robią to co muszą, ja natomiast to co chcę :)) Dodatkowo w tym roku obchodzę 10-lecie jako tancerka. Kiedyś też myślałam, że pójdę w kierunku tańca, zajmę się tym zawodowo, lecz życie pokazało inaczej i taniec pozostał moją wielka pasją. Regularnie uczęszczam na treningi, biorę udział w pokazach, występach, konkursach. Uwielbiam tę adrenalinę podczas występu, ciekawość jak publiczność zareaguje. Również w tej dziedzinie spotykam się z hasłami, że już jestem za stara, żeby tańczyć, już nie te ciało itd. Tańczyć może każdy, dopóki zdrowie pozwoli będę się w ten sposób realizować. Podsumowując moimi głównymi pasjami są taniec oraz stylizacja paznokci. Interesuje mnie również wizaż, lecz to zajmuje mi znacznie mniej czasu. Na pierwszym miejscu praca, którą kocham, a po pracy taniec 🙂 Dziękuję za uwagę, pozdrawiam ciepło 🙂 🙂 🙂
Aneta P.
3 grudnia 2017 at 16:53Moje hobby to pisanie wierszy ,zwłaszcza w trudnych chwilach mojego zycia ,zamykam oczy i przelewam na papier to co mi w duszy gra .Jestem” cholernie” szczęśliwa,że mogę ujawnic to co mnie wzrusza ,rani ,irytuje czy też uszczęśliwia.Smutek,radość to ważne uczucia każdego z nas i warto te ważne chwile uwiecznić .Ważne dla mnie jest by one wzruszały do głębi i skłaniały do refleksji w naszym ziemskim pielgrzymowaniu ….;)
Karolina
3 grudnia 2017 at 19:09Moja pasja jest moda-a szczególnie szycie. To dla mnie magia, której nadal po tylu latach nie odkryłam i nie przejrzalam.Jak z kilku geometrycznych figur powstaje ubranie.Za każdym razem kiedy coś uszyje ten prezes jest dla mnie magia która napędza kolejne projekty. Moja modowa pasja zaczyna się od przelania pomysłu na papier od starannej ilustracji potem wybieram materiał i myśle jak będzie pracował z tym projektem potem robię konstrukcje i szyje i dążę w tym do perfekcji cały czas coś poprawiam ulepszam, potem robię zdjęcia i wstawiam na swojego bloga o szyciu. A potem noszę;) Nie pamietam kiedy ostatni raz kupiłam coś w sklepie
Monika
3 grudnia 2017 at 19:41Zdradzisz skąd torebka z pierwszego zdjęcia? Sliczna
Charlize Mystery
3 grudnia 2017 at 19:42Torebka jest z Pinko:)
zangeliq
3 grudnia 2017 at 20:42Nie mam jednej pasji, tak jak nie mam jednego imienia. Jestem takim trochę człowiekiem renesansu… Zajmuję się rysowaniem, zarówno w ołówku, jak i węglem czy tuszem, troszkę maluję… Nie tylko obrazki, ale i twarze, a właściwie wydobywam makijażem to co najlepsze w moich pięknych znajomych. Śpiewam też sobie a muzom oraz biednym moim towarzyszom z karaoke. Lubię też poszaleć w kuchni, żeby domownicy nigdy nie mieli problemu z zadużymi ubraniami. Kocham też fotografie. Zwłaszcza natury. A już szczególnie uwielbiam uwieczniać na nich wschody i zachody słońca. Kocham też zwiedzać, podróżować, poznawać piękne i tajemnicze miejsca. Nie muszą być znane. Nie muszą być modne. Nie muszą nawet leżeć gdzieś bardzo daleko. Muszą tylko mieć w sobie TO COŚ. Ten klimat. Tego ducha. Wszystko co robię, robię z miłości i z miłością. Nie zaśpiewam piosenki której nie lubię. Nie sfotografuję rzeczy, która mi się nie podoba. Nie odwiedzę miejsca, które mnie nie wzywa… Wszędzie musi być magia i chemia
kropka010
3 grudnia 2017 at 20:56Zamaiana pasji w zawód, choć piękne i pociągające, wcale nie jest takie łatwe… Potrzeba sporo samozaparcia, cierpliwości a czasem i ważnych życiowych wydarzeń, aby z etapu „chciałabym i próbuję”, przejść do etapu „mam, działam, zarabiam”.Uwielbiam fotografować, a już zwłaszcza dzieci. Kiedy jestem na sesji, to wpadam w taki stan, kiedy nic już oprócz zdjęć mnie nie obchodzi. Jestem tu i teraz, i nie myślę o niczym innym, tylko o tym żeby znaleźć dobry kadr. Wtedy właśnie jestem szczęśliwa! Ale staram się nie cykać zdjęć, tylko świadomie dobierać miejsce i kadry tak, abym ja była zadowolona. Moja pasja to ciągłe dokształcanie się, szukanie nowych miejsc, inspiracji. Bo robienie zdjęć to nie tylko cykanie fotek, ale jeszcze cały proces żmudnej i długiej obróbki zdjęć…moja pasja to towarzyszenie ludziom w dobrych chwilach życia. To naprawdę coś cennego. Fajnie, że mogę takie chwile uwieczniać, że można do nich wróć. To daje mi moc. Lubię też obserwować ludzi. Podczas fotografowania jestem takim cieniem, staram się być niezauważalna. Tak, żeby ludzie fotografowani nie zwracali na mnie uwagi, wtedy zdjęcia są szczere i naładowane emocjami. To kocham, a zadowolone twarze…. patrzące na swoje zdjęcia…. mówią…Ania jesteś twórcą własnego zwycięstwa
…. Nie istnieją reguły opisujące dobrą fotografię, są tylko dobre fotografie.
Patrz oczyma, fotografuj sercem
Fotografie to kęs życia trwający 1/100 sekundy.
KAŻDY MOŻE FOTOGRAFOWAĆ!
Wielu ludzi pyta mnie, dlaczego wciąż noszę ze sobą aparat i dlaczego robię zdjęcia. Wówczas odpowiadam ” a dlaczego Ty jesz?
A.Kasia
3 grudnia 2017 at 21:02Moja pasja jest podrozowanie i malowanie paznokci. Samoloty to moje drugie zycie.
Uwielbiam niebo i najczesciej moje paznokcie własnie maja takie kolory: biały, niebieski.
Zawsze marzyłam o lataniu samolotami. 🙂
Teresa
3 grudnia 2017 at 21:25Odkąd sięgam pamięcią zawsze lubiłam podróżować. Nieważne czy były to bliskie wycieczki do pobliskiej miejscowości czy daleki wyjazd. Liczyło się to że mogę poznać nowe miejsca, nowych ludzi, inna kulturę i obyczaje. Z biegiem czasu coś co lubiłam robić w wolnym czasie nie osłabło-przeciwnie, stało się wielkim marzeniem, pasją która nie pozwalała dłużej usiedzieć w jednym miejscu. Z każdym Nowym Rokiem postanawiałam sobie że moim celem będzie wyjazd do miejsca gdzie jeszcze nigdy nie byłam. Nie było łatwo – mojej rodziny nie było stać na wysyłanie mnie na zagraniczne wycieczki. Wieczorami często zasiadałam z albumem geograficznym w ręku oglądając te wszystkie cudowne miejsca i marząc że kiedyś tam pojadę. Czarnym flamastrem zaznaczałam miejsca które chcę odwiedzić a z biegiem czasu okazało się że już nie ma w nim ‘’czystych’’, niezaznaczonych miejsc. Ciągnęło mnie wszędzie. Nieważne czy to morza czy góry, czy dzika przyroda czy wielkie miasto. Marzenie sprawiło że wcześnie zaczęłam pracować. Podczas gdy moje koleżanki prosiły rodziców na pieniądze na zakup nowej bluzki czy spódnicy ja tylko czekałam na wypłatę wiedząc że część środków odłożę na moje wymarzone wyjazdy. Najpierw była Europa-Praga, Budapeszt, Paryż. Londyn i Rzym. Później zapragnęłam wyjeżdżać jeszcze dalej. Moim postanowieniem było znalezienie pracy moich marzeń, takiej która pozwoli mi spełniać swoje marzenia. Udało się! Studiowałam zaocznie a podczas studiów znalazłam pracę. Za nic w świecie nie chciałam utknąć w biurze pracując od przysłowiowej 9 do 17-ej. Zatrudniłam się w Biurze Podróży i teraz mam pracę która łączy się z moją pasją. Zwiedzam, podróżuję, uczę się czegoś nowego, spełniam się. Mieć pracę którą się kocha to wielka wartość.
Ilona Ostrowska-Madeja
3 grudnia 2017 at 21:32Oh żałuję, że nie mogę tu wstawić swoich dłoni przed i po pracy 🙂 Pracuję z węglem! Jestem pionierką biżuterii z węglem w Polsce. Schemat pracy wygląda tak, że każdy kamień, który wyląduje w oprawie pierścionka lub bransoletki jest szlifowany przeze mnie w moich dłoniach. Na sucho. Wyglądam więc jak górnik po pracy. Ręce czarne, paznokcie spiłowane przez szlifierkę. Sukcesy są niemałe i niebagatelne. Pierścionek złoty z zakutym węglem dla Pani Elżbiety Pendereckiej, pierścionki zaręczynowe. Potem ratuję te ręce nowym lakierem lub hybrydą w zaciszu domowym kiedy dzieciaki już śpią. To ciężka praca ale efekt finalny tej biżuterii zachwyca 🙂 Wpadnij do mnie 🙂 #semilacxcharlize
Dorota
3 grudnia 2017 at 22:19Interesuje mnie wiele rzeczy ale moją pasją są podróże do Włoch…we Włoszech zakochałam się parę lat temu i ta miłość nadal trwa i wciąż się pogłębia. Włochy pokochałam do takiego stopnia że zaczęłam uczyć się języka włoskiego i moja nauka trwała nawet wtedy gdy urodziłam syna….spacery z wózkiem w parku nie były po prostu spacerami ale nauką w postaci słuchawek na uszach i słuchaniu włoskiego radia takiego w którym dużo ” gadają” Pochłaniam każdą literaturę w tym temacie i wzruszam się kiedy w telewizji zobaczę włoskie miejsca w których byłam… w sytuacjach kryzysowych myśl że spędzę w tym kraju wakacje dodaje mi otuchy i motywuje do działania. Włochy to moja pasja którą zaraziłam najbliższą mi osobę , jest to moja choroba której nie chcę leczyć i jest mi z nią bardzo dobrze.
Agata
4 grudnia 2017 at 09:02Moją największą pasją są moje psy 🙂 moje dwie Chihuahua 😉
3 letni Elvis i roczna Rosa. Razem pokonujemy stereotypy rasy: wspólne wycieczki po górach, starty w Dogtrekkingu, treningi Agility – dzięki naszej aktywności pokazujemy wszystkim, że chcieć to móc 🙂
Wprawdzie Rosa jako niespełna 2 kg sunia potrzebuję wsparcia w postaci moich ramion, gdy jej małe nóżki nie mają już siły iść na dłuższych spacerach – to jej radość na pyszczku, gdy wspólnie zwiedzamy świat jest bezcenna 🙂 Elvis natomiast wystrojony w mini uprząż dla psów, podczas Dogterkkingów biegnie ile sił w łapkach, nie ustępując wolą walki psom zaprzęgowym 😀
Moje psy, moja pasja, moja miłość, moje życie 😀
PoProstuNatalia
4 grudnia 2017 at 14:01Moją pasja są góry. W wieku 10 lat po raz pierwszy wyjechałam w Pieniny i tata zaproponował mi, abyśmy wspólne zdobyli szczyt – Trzy Korony. Na początku bałam się, że nie podołam temu zadaniu. Obawy minęły już na początku szlaku. Roślinność i wspaniałe widoki sprawiły, że całkowicie zapomniałam o wysiłku i łapczywie pochłaniałam wzrokiem wszystkie cuda natury.
Od tego momentu postanowiłam pogłębiać wiedzę na temat gór. W moim pokoju jest wiele plakatów i zdjęć z wędrówek górskich. Na swoim koncie mam już trochę szczytów: Trzy Korony, Wysoka, Tarnica, Śnieżka, Nosal. Jednak dla mnie to wciąż za mało. Moim marzeniem jest zdobyć Mount Everest i zrobię wszystko, aby ten cel osiągnąć. Każda chwila na szlaku jest czymś przyjemnym, jednak najbardziej lubię podziwiać widok z samego wierzchołka szczytu. Wtedy wszystko jest takie malutkie. Ludzie wyglądają zupełnie jak małe, czarne punkciki, domy jak pudełka od zapałek, a rzeki jak niebieskie wstążki. Takim pejzażem mogłabym upajać się bez końca.
Wielu ludzi uważa, że górskie wędrówki są niezwykle wyczerpujące. Na pewno ważnym aspektem w moim hobby jest kondycja fizyczna. Jednak zawsze można wybrać sobie odpowiedni szlak. Poza tym często poustawiane są ławeczki, na których można usiąść i odpocząć. Uważam, że góry są niezwykle pasjonujące i naprawdę nie wyobrażam sobie życia bez nich. Sądzę, że mój wybór był strzałem w dziesiątkę. Dzięki wędrówkom można poprawiać kondycję fizyczną. A przecież wiadomo, że ruch to zdrowie. 🙂
Nusia
4 grudnia 2017 at 14:19Moja pasja to czytanie i zbieranie książek,uwielbiam czytać książki i przenosić się do innego świata.Uwielbiam to że za pomocą wyobraźni mogę wtopić się w główną bohaterkę z książki i przeżywać razem z nią różne przygody. Książki to moja chwila odpoczynku,relaks,oderwanie się od rzeczywistości i problemów życia codziennego.Cały dzień czekam na tą chwilę,żeby przebrać się w dres,zaparzyć gorącą herbatę z cytryną i usiąść obok kominka żeby poznać nową historię. Moja pasja jest dla niektórych nudna,ale wolę ją niż balowanie po klubach ,ten czas mam już za sobą teraz mogę w spokoju cieszyć się z każdej minuty spędzonej z książką.
Mika
4 grudnia 2017 at 20:23Moją pasją jest moja praca – praca z pacjentem w gabinecie optometrycznym. Każda osoba to dla mnie nowe wyzwanie i nowa tajemnica którą odkrywam – zwykłe dobranie mocy okularów to nie lepiej czy gorzej a 40 minutowa przygoda, po której o oczach pacjenta wiem wszystko – pacjent mi mówi „gorzej widzę” a ja mam 100 scenariuszy i 10000 możliwych zakończeń – badanie krok po kroku funkcji widzenia jak wada refrakcji, tropie, forie, akomodacja, korespondencja, konwergencja, punkt bliży…. Nawet na paznokciach mam oczy namalowane (Red Carpet z resztą ;p) a nad łóżkiem plakat z budową oka…
Ola
5 grudnia 2017 at 10:53Moją największą pasją jest moja praca. Jestem fizjoterapeutą, z zamiłowania motywuje ludzi do działania, spędzam z nimi efektywnie czas i zachęcam do brania z życia tego co nam daje. Każdy dzień jest dla mnie nowy, uwielbiam móc robić to co lubię. Dlatego mogę nazwać to pasją. Pasją do robienia czegoś dobrego dla innych i dla siebie.
Elżbieta
5 grudnia 2017 at 11:43Witam, moja pasją jest kosmetologia..a przede wszystkim surowce kosmetyczne. Od zawsze byłam ciekawa z czego sie składają kosmetyki ktorych używam. Ciagle czytam, szukam nowych informacji i nawet robie sama dla siebie kosmetyki w wolnej chwili. Pomimo, ze juz mam inny zawod , postanowiłam swoją pasje wdrożyć w życie i zapisalam sie na kolejne studia! Studia te sprawily, ze zakochałam sie w kosmetyce leczniczej i spa. Kto wie…moze kiedys moja praca bedzie moja pasją? pozdrawiam serdecznie, Ela:)
marrendajo
5 grudnia 2017 at 12:06Moją pasją są psy. Uwielbiam w wolnym czasie uczyć swojego psa nowych sztuczek czy też normalnego życia (pies po przejściach). Chociaż czasami nie od razu załapuje o co mi chodzi, to fascynuje mnie sam proces myślenia mojego czterołapka. Kocham to jak patrzy wzrokiem mówiącym – „No, patrz jak zajebiście to zrobiłem, dawaj smaka”. Ewentualnie ” Czy Ty mówisz do mnie po chińsku? O co Ci chodzi? Co mam zrobić?”. To jaką radość wzbudza samo sięgnięcie po smakołyki i hasło „zaczynamy”. Niestety czasami w chwilach wielkiego entuzjazmu cierpią moje paznokcie 😀 Mianowicie – z taką pasją chwyta kawałki parówki, że czasami trafia w palce 😉 Lubię też patrzeć na zmiany jakie w nim zaszły odnośnie życia codziennego – brak strachu przed zabawką (teraz pobawi się nawet plastikową butelką!), przejście po parkiecie (wg. ustalonych ścieżek, ale zawsze to coś 😉 ) i wiele innych. A najbardziej uwielbiam darmową funkcję grzewczą, jaką oferuje, w zimne wieczory/noce 😉 I wiem też, że pasja ta nie przeminie, będzie ze mną zawsze.
Marta
5 grudnia 2017 at 12:23Pamiętam czasy jak wszystko było na kartki i wszyscy chodzili podobnie ubrani. Jeśli ktoś miał talent do szycia to był szczęściarzem, ja go nie mam…. jednak u mnie w domu robiło się na drutach i ja załapałam tego bakcyla. Uwielbiam dziergać dla siebie i innych, swetry, czapki, czy rękawiczki. Jak mi się coś znudzi zawsze mogę popruć i przerobić…. i mieć coś nowego.
Danka
5 grudnia 2017 at 22:47Witam!
Moją pasję do gotowania odkryłam dość późno bo dopiero po ślubie czyli jak skończyłam 25 lat ? Uwielbiam pichcić swoje dania popisowe, które wiem, że są smaczne, ale równie, uwielbiam kombinować ze smakami, konsystencjami, kolorami. Odkąd jestem na urlopie macierzyńskim jak mój Bąbelek sobie smacznie śpi w dzień ja oglądam różne kanały w tv albo siedzę na Instagramie i podglądam co ludziska gotują. Podpatruje i kombinuje co moglabym przenieść do swojej kuchni? Uwielbiam jak mój mąż smakuje nowych potraw i zachwyca się nad smakiem nowych dań oraz jak na mnie patrzy to jest największą nagroda ?
Mazii
6 grudnia 2017 at 09:36Jestem kobieta, mam 25lat i zawodowo jestem kierowcą autokaru turystycznego. Moja pasja są duże samochody, dźwięk silnika i niezliczone kilometry trasy. Moja pasja łączy się z praca, chce być zawsze najlepsza w tym co robię. Satysfakcję sprawia mi zakończenie wielogodzinnej trasy z zadowolonym pasażerami. Mimo wszystko jestem nadal kobieta. Zawsze chce idealnie wyglądać w pracy a idealny manicure dzięki hybrydzie jest moim znakiem rozpoznawczym.
Anna
6 grudnia 2017 at 09:36Ja mam pasję, którą ciężko pochwalić się przed znajomymi czy rodziną z obawy przed żartami, docinkami i brakiem zrozumienia. Gdybyś kiedykolwiek miała okazję wejść do mojego pokoju, od razu byś to zauważyła… Kolekcjonuję lalki. Nie jestem małym dzieckiem, już prawie kończę studia, mam narzeczonego, pracę, a mimo to potrzebuję oderwania od codzienności i trochę dziecięcej radości, a dają mi to właśnie moje ukochane Panny. Nie bawię się nimi, raczej podziwiam. Z każdą lalką, która stoi na półce, mam związane konkretne wspomnienia. Uwielbiam robić im zdjęcia, przebierać, od czasu do czasu próbuję uszyć im sama jakąś sukienkę. Część z nich trafiła do mnie jeszcze w pudełkach, część jest z odzysku. Ja im dałam drugie życie, umyłam, naprawiłam luźne stawy w nogach czy rękach, doprowadziłam do ładu włosy. Każda lalka „z odzysku” zanim trafi na półkę, jest poddawana lalkowemu spa.
Bardzo lubię to co robię. To jest uspokajające, odprężające, a pewnego dnia cała kolekcja lalek przejdzie w ręce moich dzieci. Oby trafiły się córki! 😉
Karolina2025
6 grudnia 2017 at 10:11Moją pasją jest wyszywanie. Malowanie obrazów nićmi. Będąc na urlopie chorobowym i czekając na swój pierwszy skarb zachęcona pięknie wyglądającymi obrazami postanowiłam spróbować. Pasja szybko stała się nałogiem. Teraz przechodząc obok pasmanterii nie mogę przejść obojętnie. Za każdym razem zaglądam i szukam to nowej kanwy lub upragnionego koloru muliny. Muszę przyznać, że wyszywanie jest wspaniałym sposobem na odstresowanie się i zapomnienie na chwilę o ciężkich sprawach życia codziennego. Pasja ta i hobby zostanie ze mną na długie lata.
Karolina
6 grudnia 2017 at 10:36Moją pasją jest rysowanie. Od dziecka lubiłam to robić, zawsze miałam ze sobą jakąś kartkę papieru i ołówek, takim moim płótnem były też brudne szyby, oszronione, ulica a nawet ściany. Mogłam przez to wyrazić siebie, ponieważ byłam nieśmiała było mi to ciężko robić słowami więc radziłam sobie w ten sposób. Wykładowca nawet nie dawno powiedział mi, że jak to możliwe, że taka drobna cicha osoba, może narysować tak mocne, duże, silne rysunki. Rodzice zastanawiali się po kim to mam, ale wspierali mnie nieustannie. I dzisiaj jako studentka architektury, zdanym egzaminie z rysunku na dwie 5 mogę im dziękować i odwdzięczać się portretami i rysunkami. Wydaje mi się, że bez rysowania nie byłabym tą samą osobą, moja kreatywność i wrażliwość i odwaga na pewno byłaby mniejsza. Kocham to i polecam wszystkim.
Sabina
6 grudnia 2017 at 12:25Moją pasją jest pieczenie słodkości dla moich najbliższych. Uwielbiam piec i dekorować torty na różne okazje. Żadne urodziny nie obejdą się bez mojego tortu-niespodzianki lub tortu wykonanego zgodnie z życzeniami jubilata. Uwielbiam piec ciasta, serniki, szarlotki, makowce, pierniki ze swoich sprawdzonych receptur. Lubię również próbować nowych przepisów, zmieniać je, udoskonalać. Widok uśmiechniętych twarzy obdarowywanych bliskich jest dla mnie najlepszy wynagrodzeniem. Mam nadzieję jednak w przyszłości moją pasję zamienić w sposób na życie i wciąż do tego dążę.
JoannaL.
6 grudnia 2017 at 13:31Moją pasją są zwierzęta – uwielbiam je. Dlatego też zostałam wolontariuszką w miejscowym schronisku dla zwierząt. Spędzam tam każdą wolną chwilę: wyprowadzam psy na spacery, bawię się z kotami, sprzątam i pomagam organizować zbiórki karmy czy pieniędzy na dalsze funkcjonowanie schroniska. Uwielbiam to. Mimo, że wiele razy płakałam, gdy nasz podopieczny odszedł ze starości czy w wyniku poważnej choroby, widziałam wiele cierpienia niewinnych zwierząt, to nie zrezygnowałabym z tego. Dopóki mogę i mam czas wciąż będę pomagać zwierzętom. Dzięki temu mam w życiu jakiś cel, pasję i czuję się potrzebna, a to piękne uczucie 🙂
Lexie
6 grudnia 2017 at 13:40Moją pasją jest fotografia. Wypatruję piękna w każdym brudnym oknie, deszczu, korku ulicznym. Nie mam swojej strony, ani nie dzielę się zdjęciami z nikim, bo nie uważam, że jestem w tym wyjątkowo dobra. A jednak z aparatem nie rozstaję się nigdy i szukam okazji do pstrykania. Czasem pytam nieznajomych osób, czy mogę zrobić im zdjęcie, bo wyglądają idealnie na danym krajobrazie. Zwykle nie mają nic przeciwko. Mam już cały dysk pełen zdjęć. Mam nadzieję, że w przyszłości uda mi się otworzyć swoją wystawę i będę mogła pokazać światu, co mnie w nim urzeka
Anna
6 grudnia 2017 at 13:54Moją pasją jest fotografia lotnicza. Od kilku lat jeżdżę na niemal każdy pokaz, by ująć w nietypowym kadrze MiG-29, Su-27 bądź mojego ukochanego Boeing C-17 Globemaster III. Drżenie w klatce piersiowej, kiedy samolot przelatuje mi niemal nad głową sprawia mi dziką przyjemność. To jest jak polowanie bez zabijania, gdy nie wiem z której strony pojawi się Raptor, a ja napięta jak struna czekam na niego z aparatem. Dumna jestem z każdego swojego ujęcia, nawet tego nieudanego.
meerlinn
6 grudnia 2017 at 17:57Kaletnictwo! Pierwsze na co zwróciłam uwagę to Twoja torebka i już układam w głowie jakby ją uszyć, gdzie dostanę taki materiał i czy mam czerwone nici 🙂 haha
Wiktoria
6 grudnia 2017 at 20:17Jako mała dziewczynka mieszkałam na wsi w otoczeniu psów, kotów, kur, kaczek, królików i wielu innych mniej lub bardziej puchatych stworzeń. Nosiłam na rękach małe kurczaczki, kaczątka, kocięta woziłam w wózku, dbając jednocześnie by nikomu nie działa się krzywda. Pewnego dnia na wyjeździe rodzice spuścili mnie na moment z oka, a chwilę później omal nie dostali zawału, gdy jako 5-letni szkrab ochoczo głaskałam ogromnego owczarka, do dziś mi to wypominają 🙂 Niestety życie zweryfikowało moją miłość do zwierząt i na wiele z nich mam silną alergię. Jednak z psów nie potrafiłam zrezygnować, więc od małego odczulałam się, a na 12. urodziny dostałam własnego szczeniaka i chyba nie muszę mówić, że byłam najszczęśliwszym dzieckiem na świecie! W miarę upływu lat zagłębiałam się w świat kynologiczny coraz bardziej i odkryłam, że poza spacerami, karmieniem, czesaniem i zabawą z tymi niesamowytymi zwierzętami można robić o wiele więcej! I tak narodziła się moja miłość do psich sportów. Pokochałam zwłaszcza agility i obedience. Podczas wspólnych treningów można stworzyć z psem taką więź, porozumienie, jakiej nie dadzą nam spacery i przytualnie na kanapie. To niesamowite – odkrywać siebie nawzajem, swoje możliwości, uczyć się nowych technik, by być w stanie przekazać psu wszystko w jak najprostszy sposób. W tym roku wybrałam się specjalnie do Czech, ponad 300 km, by podziwiać najlepszych zawodników na mistrzostwach świata agility i był to zdecydowanie jeden z najbardziej emocjonujących dni w moim życiu. Życzę sobie mieć okazję w przyszłości wziąć w czymś takim udział jako zawodnik.
Na pozór moja pasja w żaden sposób nie wiąże się z lakierami hybrowymi, ale jednak pozory mylą. Odkąd pamietam lubiłam mieć zadbane paznokcie i zawsze zazdrościłam koleżankom długich, zadbanych i idealnie pomalowanych. Jednakże energiczne zabawy i treningi z psami często powodowały łamanie paznokci i odpryskiwanie lakieru. Z pomocą przyszedł Semilac i odkąd używam hybryd mogę cieszyć się idealnym manicure nawet po najbardziej ekstremalnych zabawach z moimi psami!
Położna Kasia
7 grudnia 2017 at 06:38Moją pasją jest medycyna ?? Od urodzenia wiedziałam, że pracować w szpitalu ? W klasie maturalnej wyklarowało się, że zostanę położną 🙂 Z tej pasji zrodził się pomysł na stworzenie bloga i dzielenie się wiedzą w Internecie. Cieszę się, że moja pasja łączy się z pomocą innym ludziom ? w szpitalu nie możemy mieć pomalowanych paznokci, to sprawiło, że gdy tylko mogę to uwielbiam je malować ? czuje wtedy ze odpoczywam ?
Gabi
7 grudnia 2017 at 07:51Rok temu w grudniu postanowiłam zmienić swój wygląd , ponieważ czułam się źle we własnej skórze. Chciałam w końcu zmniejszyć swój rozmiar, żeby dobrze się poczuć sama ze sobą. I tak zaczęła się moja pasja – fittness. Ćwiczę w domu, ponieważ przy dwójce maluszków i pracy zawodowej nie mam możliwości, żeby chodzić na zajęcia organizowane w fittness clubach. Sport do tego stopnia mnie wciągnął, że ćwiczę przynajmniej 4-5 razy w tygodniu. Wskakuję w leginsy, podkoszulek i odpalam filmiki w telefonie. Moja pasja pozwoliła mi w końcu pozbyć się znienawidzonego nadbagażu (jak na razie to 14 kg, ale walczę dalej), ale co najważniejsze moja dwulatka i mój czterolatek chcą ćwiczyć razem ze mną!
Sysiek
7 grudnia 2017 at 10:03Od dzieciństwa pasjonowała mnie moda. Możliwość łączenia różnych barw oraz wzorów została mi do teraz. Początkowo jako dziecko podkradałam ubrania od mamy, oraz starszej siostry. Okazało się, że do tej pory ta fascynacja pozostała. Uwielbiam bawić się modą. Często przeglądam modowe portale w poszukiwaniu inspiracji. Może niektórzy powiedzą, że zainteresowanie modą nie może być pasją, lecz osoby, które mają wyczucie stylu, lubią się wyróżniać oraz tak jak ja kochają się tym bawić oraz mają z tego ogrom radości, z pewnością zrozumieją. 🙂
Natiss
7 grudnia 2017 at 11:31Największą pasją jaką posiadam jest teatr.
Od dziecka byłam uzdolniona wokalnie co też zostało szybko zauważone przez moich rodziców. Wiele razy byłam zaangażowana w przedstawienia szkolne i konkursy.
Nigdy nie byłam wstydliwa, a występy na scenie sprawiały mi przyjemność. Uwielbiałam kiedy na mnie patrzono z podziwem gdy odgrywałam jakąś rolę. Do tej pory udzielam się w teatrze, a ostatnia premiera była sporym wyzwaniem. Wystawialiśmy sztukę „Romeo i Julia”, w której zagrałam główną rolę do tego śpiewałam i tańczyłam. To było najpiękniejsze uczucie móc występować przed dużą publicznością dając z siebie wszystko. Poza tym kocham wczuwać się w różne role mi przypisywane i przeżywać emocje bohaterów spektaklu. Uwielbiam wygląd sceniczny, makijaż, szyte na miarę ciekawe kostiumy i peruki.Moim największym marzeniem jest dostać rolę w filmie i wyjechać na plan filmowy w podróż do Stanów Zjednoczonych, by móc dalej realizować swoje pasje. Przede mną jeszcze spora droga do tego by to osiągnąć, ale od zeszłego roku jestem studentką Akademii Teatralnej w Warszawie i mogę dzielić swoje marzenia i plany z innymi.
Natalia
7 grudnia 2017 at 19:18U mnie wygląda to tak, że mam kilka pasji i nasilają się one w zależności od pory roku. Dlatego gdy zobaczyłam ten wpis, pierwsze co pomyślałam – sweterki, ciepłe, miłe przytulne miejsca, świeczki, paznokcie i to te szare, białe…. Ale to zimą;) Zimą zatracam się w świecie tego typu rzeczy, wtedy wpadam w szaleństwo wielkich zmian w domu i to tak wielkich, że w noc potrafię okleić szafę nową okleiną lub stworzyć kolejny wzornik zimowych pazurków….♥ Ale prawda jest taka, że w swoim życiu zajmuję się tym, co ma związek ze sztuką. Kocham historię sztuki, dlatego brałam udział w olimpiadzie z tej dziedziny i… udało się! Jeszcze w szkole plastycznej, co rusz wymyślałam coś nowego, nawet moja praca dyplomowa to były 3 dwu metrowe flamingi, stworzone w nietypowej technice powertex – czyli utwardzania tkanin ekologicznymi farbami, a następnie pokryte złotem lub srebrem, w efekcie czego wydawały się być jakby z metalu:) Spodobało się, dostałam maksymalną ocenę z wyróżnieniem – to zmotywowało mnie do dalszej pracy.. Obecnie wdrażam się w tajniki scrapbooking’u – już udało mi się wykonać kilka explodnig box’ów:D, z okazji ślubu lub jako zaproszenia ślubne. To dla mnie ogromna radość – chyba największa, móc być w małym stopniu częścią tego Wielkiego Dnia!
Natomiast równoległą pasją od maleńkiej dziewczynki były podróże. Brakłoby mi słów by opisać je wszystkie i co się ze mną stało dzięki nim. Gdyby nie te wszystkie odwiedzone miejsca, przeżyte sytuacje… Pewnie nie byłabym tym kim jestem obecnie. I myślę, że każdy, kto podróżuje, wie o czym mówię. Każda wyprawa, powoduje, że staje się dojrzalsza. To w tym kocham najbardziej!! I jestem wdzięczna moim rodzicom, bo im zawdzięczam nie tylko to, że istnieje, ale też to, że wszczepili mi miłość do zwiedzania… Teraz zarażam tą pasją mojego męża :).
Homerka
8 grudnia 2017 at 11:54Mam to szczęście, że pasja stała się moją pracą. Od dzieciństwa fascynowały mnie wnętrza. Nawet moje lalki Barbie miały pięknie urządzone „mieszkania”. Potrafiłam godzinami rysować pokoje a meble były jak części układanki. Im trudniejsze do zaprojektowania pomieszczenie, tym lepiej. Droga, która prowadziła do obranego przeze mnie celu była dość kręta. Za pierwszym razem nie dostałam się na wymarzone studia i aby nie stracić czasu wybrałam się na Architekturę Krajobrazu. Projektowanie ogrodów pokochałam równie mocno jak wnętrza. Dzięki temu zyskałam nową pasję. Hobby daje niesamowitą chęć do działania. Dlatego nie poddałam się i po ukończeniu studiów, dostałam się na wymarzoną Architekturę Wnętrz na gdańskiej ASP. Obecnie, prowadzę własną działalność projektując wnętrza i ogrody. Dzięki jednej pasji, zyskałam drugą a najlepsze jest to, że codziennie robię to co kocham.
Sandra
8 grudnia 2017 at 14:51Hej Karolino! Pasje mam dwie: jedną z nich są podróże, połączone z aktywnością fizyczną i bardzo chętnie z wycieczkami w góry 😀 Staram się podróżować jak najczęściej się da, w tym roku na przykład udało mi się zobaczyć Londyn i Tajlandię a plany są wielkie. Uwielbiam tworzyć plany podróży (nawet jeśli jeszcze nie wystarcza mi funduszy na realizację ), oglądać filmy, czytać blogi i książki podróżnicze. Udało mi się również uczestniczyć we wspaniałych wycieczkach przez Tatry i Karkonosze, więc uczucie pozytywnego zmęczenia było gwarantowane 🙂 Zawsze zwiedzam aktywnie, wszelkie piesze wędrówki, kajaki czy rowery są mile widziane. Uważam, że doświadczenia to coś na co warto wydawać pieniądze i z biegiem czasu chciałabym zobaczyć więcej świata. 🙂 Pozdrawiam serdecznie! 🙂 i w sumie to już życzę zdrowych i rodzinnych świąt w nowym mieszkaniu 🙂
NATASHA
8 grudnia 2017 at 16:29Po 2 latach starania się o dziecko wreszcie się udało. Od razu musiałam
pójśc na zwolnienie lekarskie, tego wymagał mój stan zdrowia.Cieszyłam
się tym okresem miałam czas na swoje ukochane dłubaniny. Przez całe 6
miesięcy zgłębiałam tajniki zdobienia przedmiotów metodą decoupage,
robiłam wianki, przeróżne dekoracje do domu i masę prezentów bez okazji
dla rodziny i przyjaciół. Było mi dobrze, wszystko szło powoli swoim
rytmem. Marzenia o dziecku łączyłam z marzeniami o małym sklepiku i
pracowni rękodzieła. I co jestem szczęśliwą mamą mającą swój własny sklepik.
MILENKA
8 grudnia 2017 at 16:32Czasami ciężko jest jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie: Co jest Twoim hobby/pasją? Bo co można odpowiedzieć, jeśli człowiek nie ma jakiś wzniosłych zainteresowań? Nie gra w tenisa, nie jeździ konno, talentu do rysowania nie ma za grosz, nie robi żadnego rękodzieła? Czasami też czułam się człowiekiem bez pasji, ale teraz już wiem, że to błedne myslenie. Pasją jest to czym zajmujemy się na co dzień, co sprawia nam radość. I tak w moim przypadku jest to czytanie książek od kocem, podróżowanie kiedy tylko mam okazję (lubię podróże zarówno te duże jak i małe). Gotowanie dla bliskich, psychologia snu, języki obce. Te wszystkie drobne rzeczy właśnie mnie definiują i dzięki tym nie wyjątkowym rzeczom czuję się wyjątkowa. Od niedawna zaczęłam też prowadzić dziennik dla uporządkowania wlasnych myśli. Nie taki blogowy, ale ten prywatny. w notesie w kwiaty, bo kwiaty to moja kolejna obsesja 🙂 I tak rozwijam te swoje drobne zainteresowania.
Natalia
8 grudnia 2017 at 16:37MOJĄ PASJĄ JEST NIESIENIE POMOCY POTRZEBUJĄCYCH. UDZIELAM SIĘ W WOLONTARIACIE GŁÓWNIE POMAGAM OSOBĄ NIESŁYSZĄCYM. TO WŁAŚNIE DLA NICH NAUCZYŁAM SIĘ JĘZYKA MIGOWEGO CHOCIAŻ POCZĄTKI NIE BYŁY ŁATWE. TERAZ JESTEM DUMNA Z SIEBIE. A DLA TYCH NIESŁYSZĄCYCH JESTEM KOLEJNĄ OSOBĄ Z KTÓRĄ MOGĄ POROZMAWIAĆ I WIEDZĄ ŻE JA ICH ROZUMIĘ I POMOGĘ. MOJA PASJA TO USZCZĘŚLIWNIANIE TYCH NIESZCZĘŚLWYCH.
KOFFEE
8 grudnia 2017 at 16:42Mam wiele zainteresowań, wplatam je w codzienność, tak jak wplata się we włosy kolorowe pasemka. Dzięki temu konkursowi zadałam sobie bardzo ważne pytanie: co jest dla mnie najważniejsze w życiu? Co stanowi o mojej tożsamości? Myślałam dość długo, co wybrać, co pominąć i już miałam zrezygnować, gdy nadeszło: „Taadaam!”. Dla mnie żyć i działać z pasją to nie znaczy zamknąć się w swoim „ogródku” – w jednej dziedzinie życia – jej tylko służyć i zostać przy niej po wsze czasy. Działać z pasją to smakować każdą chwilę, chłonąć jej nieskończoność i pozwalać, by trwała.
Czy bardzo Was zdziwi, jeżeli powiem, że pasjonują mnie letnie poranki? Że uwielbiam zapach powietrza i wiatr we włosach w drodze na przystanek, gdy idę do pracy. Że pola, łąki, rozległe tereny bez zabudowań dają mi poczucie wolności, którą nie umiem się nacieszyć. Wieczorny jogging i popołudniowa kawa to moje wyzwalacze energii. Choćby był środek zamieci, to na spacer czy pobiegać i tak pójdę, gdyż unieruchomiona znikam i umieram duchowo. Biec, iść, jechać przed siebie, siłą własnych mięśni, nie dla wybranych zawodów, nie dla rekordu, dla samej siebie, pędzić i czuć, jak pulsuje we mnie życie, jak rodzi się nowa chwila, jak odnawiają się moje komórki, pędzić przed siebie mając w sercu te wszystkie wspaniałości, jakich zaznałam i zaznam – to dla mnie kwintesencja życia. Ruch na świeżym powietrzu leży u podstaw mojej osobowości . I chociaż nie wiem, czy można go nazwać pasją – z pasją go uprawiam. Raz mam czas i ochotę na spacer, inny, razem wolę biec, jeśli mam więcej czasu wybieram łyżwy lub rolki, choć najwięcej frajdy sprawia mi jazda na rowerze. Robię to by żyć, to jest mój pokarm.
Muszę jednak przyznać, że biegając i spacerując od rana do wieczora, nie byłabym w pełni szczęśliwa. Bo moja dusza, poza przymusem ruchu, ma jeszcze dwie cechy – jest społeczna i jest artystyczna. Rodzina. Ta, którą założyłam, którą współtworzę to szczęście, zbyt oczywiste, by o nim na co dzień mówić, ale czuje się je w kościach, z każdym porankiem i z każdym wieczorem. Głowa mojego synka, gdy co rano niespodzianie wynurza się znad łóżeczka cieszy mnie za każdym razem tak, jakbym zobaczyła ją po raz pierwszy. Moi mężczyźni bawiący się wspólnie, śniadanie lub kolacja w ich towarzystwie – to mój mały codzienny, cud. W sercu naszej rodziny, ku mej wielkiej uciesze, leży muzyka. Od niej wszystko się zaczęło -bo męża poznałam w chórze – i do niej prowadzą wszystkie nasze drogi. Wspólne muzykowanie to jest taka przestrzeń, do której się wchodzi i w której się jest wspólnie z innymi. W niej zacieśniają się więzy, pomnaża radość, znikają przykre emocje. Moi mężczyźni obstawieni instrumentami – ukulele, melodyka, mandolina, harmonijka, przeszkadzajki i bęben – pomagają mi na nowo odkrywać, czym jest muzyka i jak wiele dla mnie znaczy. Dołączam do nich śpiewem. Słucham swojego głosu, czuję wolność, i moc. Czuję energię, tę samą, którą dają mi spacery. Muzykowanie wspólnie z innymi – to drugi fundament mojego jestestwa, źródło życia, miłości, piękna. W moim domu rodzinnym tata grywał na pianinie i śpiewał, ja poszłam w jego ślady i odtąd nie umiem żyć bez tej namiastki „artyzmu” na co dzień.
Gdybym otrzymała 5 000 złotych na realizację pasji, to wydałabym je na to, co dotyka istoty mojej osobowości i bez czego nie byłabym sobą – na muzykowanie i ruch na świeżym powietrzu -kupiłabym porządny rower i pianino. Obydwu tych rzeczy bardzo mi brakuje, o obu tych rzeczach marzę od dawna. Obie te rzeczy by mnie uszczęśliwiły, nie wyrywając z rodziny i nie każąc wybierać pomiędzy sobą, a mężem i dzieckiem. Przemcio jeździłby ze mną i z Michałem w foteliku przez całe lato po wszystkich okolicznych łąkach i lasach. Wiatr rozwiewałby nam włosy, byłoby cudownie! Po powrocie do domu zjadalibyśmy – z pasją 🙂 i bez wyrzutów sumienia, że tyle kalorii 😉 – ogromną pizzę, a potem byśmy siadali do pianina, grając i śpiewając na dobranoc ulubione utwory. Mój mąż potrafi z pianina wyczarować cuda. Ja jeszcze nie – ale wszystko da się nadrobić.
Niezależnie od tego, czy mój tekst zdobędzie nagrodę, chciałabym, aby te słowa dotarły do internautów i zagościły w ich sercach, niczym ewangeliczna „Dobra Nowina”. Bo działać z pasją naprawdę warto. Warto robić całym sobą to, co się robi, choć nie jest się ani muzykiem ani olimpijczykiem – tylko zwykłym człowiekiem, jakich miliony. Warto żyć tak, jakby istniał tylko ten jeden, jedyny dzień i dzielić się własnym szczęściem z innymi. Bo chwila, ta która właśnie trwa, jest w doczesnym życiu wszystkim, co mamy.
NATASHA
8 grudnia 2017 at 16:49MOJĄ PASJĄ JEST POMOC POTRZEBUJĄCYM. OD 10 LAT DZIAŁAM W WOLONTARIACIE I POMAGAM GŁUCHONIEMYM. MOJA PRACA BYŁA TROCHĘ UTRUDNIONA PRZE CO NIE DAWAŁA MI STU PROCENTOWEGO ZADOWOLENIE, WIĘC POSTANOWIŁAM NAUCZYĆ SIE JEZYKA MGOWEGO. CHOCIAZ POCZĄTKI BYŁY BARDZO TRUDNE ALE UDAŁO SIĘ, JESTEM Z SIEBIE DUMNA ŻE MOGĘ POMAGAĆ POTRZEBUJĄCYM BEZINTERESOWNIE. NAJWIĘKSZĄ DLA MNIE NAGRODĄ JEST UŚMIECH OSÓB KTÓRYM POMAGAM.
Agnieszka
8 grudnia 2017 at 19:04Mam to szczęście, że moją pasją od zawsze była nauka we wszelkich możliwych odmianach. To sprawiło, że od zawsze jestem tam, gdzie jest mi dobrze – czyli w szkole. Jako dziecko jako uczennica, później na uczelni studentka (do dziś moją formą odpoczynku jest wizyta w bibliotece), teraz – już jako nauczyciel. Moja pasja to nie tylko praca, bo gdy wracam do domu dalej uczę, czytam i śledzę nowinki. Kocham to, co robię! <3
Martyska
8 grudnia 2017 at 21:32Jazda rowerem to moja pasja i ulubiony sposób na aktywny relaks – jazda na rowerze sprawia, że czuję się wolna, włosy pięknie falują gdy mknę przez ulice, a moje łydki nabierają odpowiedniego kształtu, nie stoję w korkach, nie stresuję się, dotleniam mózg a moja cera nabiera rumieńców – same korzyści dla ciała i ducha, dodaje mi to powera i pewności siebie na cały dzień ! 🙂 Wiosną, latem, a nawet jesienią i zimą gdy pogoda dopisze w każdej wolnej chwili wsiadam na moje dwa kółka i mknę przed siebie.
Marta
8 grudnia 2017 at 21:43Ja aranżuję pomieszczenia. Robię to totalnie amatorsko i tylko wirtualnie, bo nie dorobiłam się jeszcze własnego, przestronnego domu, ale uwielbiam to robić. Bycie projektantem wnętrz to moje wielkie niespełnione marzenie. Chciałam się kształcić w tym kierunku, ale ostatecznie wybrałam resocjalizację. Przez wiele lat kompletnie zapomniałam o mojej miłości do aranżacji wnętrz, ale od ponad dwóch lat sama się realizuję w tym zakresie. Nauczyłam się obsługi programów graficznych (studiowałam dzięki tutorialom na YT), potem poświęciłam godziny na szlifowanie umiejętności, a dziś tworzę aranżacje wirtualnych pomieszczeń. To trochę taka zabawa w urządzanie mieszkań, jaką serwowałam lata temu swoim lalkom. 😉 Ale gdy wreszcie dorobię się własnego lokum – będę świetnie przygotowana. 🙂
edka767
8 grudnia 2017 at 23:22Moją pasją jest torzenie ozdób DIY z rzeczy które inni by wyrzucili,
nadanie im nowego charakteru, nowego życia , by niejedną półkę ozdobili !
Uwielbiam dekorować, dopieszczać szczegóły i wymyślać ozdoby
gdy widzę pusty słoik czy karton – niesamowite pomysły przychodzą mi do głowy.
Moją pasją jest twórczość w każdej postaci, tak że czasem i mnie zaskakuje
gdy ze ŚMIECIA coś naprawdę wspaniałego powstaje – i to mnie motywuje !
Nie lubię się nudzić i w swoją pasję angażuje dzieci które to uwielbiają
które kleją, dziurawią, naszywają – i one także werwy w tej pasji mi dodają!
Moja pasja odpręża,pomaga mi zrelaksować się po ciężkim dniu i o problemach zapomnieć
i w tej kwestii muszę o uśmiechu od ucha do ucha i radości wspomnieć.
M MOJĄ pasją jest tworzenie z „niczego” prawdziwego arcydzieła
O ODKRYWAĆ w sobie pokłady kreatywności i krzyczeć „do dzieła”
J JA jestem osobą zdeterminowaną, nigdy się nie poddaje, nawet gdy nie wychodzi
A AMBITNIE po zepsutym pomyśle, już kolejny do głowy mi przychodzi.
P PIĘKNE wazoniki, ozdoby i inne zdobią moje mieszkanie i wiecie?
A ATRAKCYJNE są i najfajniejsze dla mnie na świecie!
S SPEŁNIAM się w tej pasji, ona działa na mnie pozytywnie, mnie odpręża
J JAKKOLWIEK by to zwał, dzięki tej pasji nuda i zmęczenie nie zwycięża
A ALE moje paznokcie wyglądają po tym koszmarnie, a zwykłym lakierem pomalować? wygląda marnie !
I co ja tu widzę? Wchodzę do ulubionej blogerki, a tam taaaakie rozdanie
kilka dni myślałam, czy próbować, bo tyle chętnych, szanse marne, ale drogie Panie
kto nie próbuje nic nie osiąga, a moja pasja uczy mnie cierpliwości i wiary
bo czasem można spełnić swoje marzenie i to już nie są czary !
Cecylia
8 grudnia 2017 at 23:37Jesienne ciasto z kremem orzechowym i galaretką z whisky, makowy tort wypełniony suszonymi poziomkami i nasączony ponczem z indyjskiej herbaty i polskiej wódki, różane ciasteczka posypane solą tymiankową a w środku mające słowiańska wróżbę, galaretka z jarzębiny z kawałkami belgijskiej czekolady czy ptysie z masą pistacjową…
Brzmi słodko i niepowtarzalnie smacznie, prawda?
I to jest moja pasja! Odkrywanie warsztatu cukiernictwa a zarazem stworzenie czegoś na nowo, nie zbyt oczywistego. Nadanie słodkim wypiekom współczesną elegancje smaku a zarazem bawienie się jej formą!
Chce tą pasje przekuć w swoje zajęcie życia – bo na razie kaprysy i doskonałości mojego słodkiego szaleństwa pochłaniają przyjaciele i rodzina 🙂
Taka Katarzyna
8 grudnia 2017 at 23:56Fizjoterapia to moja pasja! – jestem taką… Chodakowską lub Lewandowską dla osób 65+. Moi pacjenci to głównie osoby starsze z mnóstwem chorób, dolegliwości bólowych i ograniczeń ruchowych… Gdy widzę efekty, czy też chociaż małe postępy, to uśmiech maluje się na mojej twarzy! Przekazuję im swoją wiedzę – oni mi zaś historię, której nie ma w podręcznikach! Uczymy się przezież przez całe życie. 🙂
KOFFEE
15 grudnia 2017 at 15:29Dziękuję 😉