Tak jak obiecywałam na fanpagu kilka tygodni temu, dzisiaj ogłaszam dla Was konkurs, który przygotowałam wraz z marka Dobrowianka. Dzisiaj liczę na Wasza kreatywność i mam nadzieje, ze w konkursie weźmie udział nie mniejsza liczba osób, niż przy konkursach na 'polubienie profilu’.
Do wygrania jest bon do Zary lub H&M w wysokości 300 zł, nagroda jest świetna, szczególnie w okresie wyprzedaży, wiec myślę, ze warto wziąć udział 🙂
Zadaniem konkursowym jest napisanie w komentarzu pod tym postem, odpowiedz na pytanie wraz ze swoim adresem email:
Czy popełniłaś dzisiaj jakiś drobny grzeszek? Nawet jeśli tak, to nie masz się czym martwić. Zrób coś dla siebie – oczyść się!
Konkurs trwa od dzisiaj do niedzieli 3.07! Wtedy wraz z jury wybierzemy zwycięska odpowiedz!
Regulamin konkursu znajduje sie tutaj.
I bardzo ważna rzecz, w konkursie można brać udział tylko na jednym blogu! Wiec jeśli zgłaszaliście się już w tym konkursie u innych blogerek, niestety nie możecie tego zrobić u mnie.
Powodzenia!
Podczas pokazu mody, przewróciłam się w niebotycznie wysokich obcasach, wróciłam z wybiegu trzymając je w ręku, ale dzięki temu zostałam najbardziej zapamiętaną modelką z tego pokazu!
Autora wypowiedzi prosze o skontaktowanie sie ze mna karo.gliniecka@gmail.com w celu omowienia wysylki nagrody.
Pozostalym osobm gratuluje kreatywnosci i ciekawych odpowiedzi!
222 komentarze
Anonymous
27 czerwca 2011 at 13:27Ta czekoladka po bieganiu, to nie grzeszek, a wielki grzech, ale z Dobrowianką oczyszczę swój organizm mimo wszystko 🙂 natalia_hoky49@interia.pl
ilbereth
27 czerwca 2011 at 13:30Zacznę zatem, bo chyba będę pierwsza.
agniesz.marciniak@gmail.com
Oj tak, popełniłam dziś grzeszek. Nazywa się on ciasteczka. Z pestkami dyni, zrobione w zasadzie z masła ;(. Powiem Wam, że nie ma to jak ciastka na śniadanie do kawy – przebija nawet czekoladowe muffiny tak popularne wśród młodych kobiet sukcesu :). Ślinka cieknie znowu, na samą myśl o rumianym ciasteczku.
Anonymous
27 czerwca 2011 at 13:31Mac Donald z rana to grzech wielki , Dobrowianka pomoże przegonić me rozterki 🙂
julia.pietrzak@gmail.com
Anonymous
27 czerwca 2011 at 13:33czy błogie lenistwo to grzech? hmm sama nie wiem lecz popełniam go prawie codziennie 😉
justiD7@wp.pl
s
27 czerwca 2011 at 13:34loooove ;D
STREET LIFE: Milan VUKMIROVIC
http://t.co/EK7OBuB
Anonymous
27 czerwca 2011 at 13:34Wydaje mi się, iż doktor Dukan nie zaleca jedzenia pizzy i truskawek z bitą śmietaną, ale takie grzeszki to nie grzechy! 🙂 Dla oczyszczenia sumienia i organizmu wypiję Dobrowiankę za Dukanowe zdrowie 🙂
dziubens@gmail.com
Room 65
27 czerwca 2011 at 13:34Cały poranek spędziłam na kanapie, oglądając z córcią jej ulubione Teletubisie i wcinając przy tym pyszne ciasto własnej roboty (btw. straszną bombę kaloryczną!). Ale co tam… Dzięki temu mam pretekst by spalić zbędne kalorie w trakcie szalonego maratonu po sklepach! Wszak wiadomo, że zakupy to sport dla najwytrwalszych 😉 Pozdrawiam roomnumber65@gmail.com
Anonymous
27 czerwca 2011 at 13:35Kto by myślał o grzeszkach kiedy ostatnie dni letniej sesji dają w kość. Zapasy energii do nauki uzupełniam ciastem mamy, które przypomina mi dom w którym już nie długo spędzę wakacje… MMMmm rozpływam się na samą myśl, no i oczywiście dalej rozkoszuje się słodkościami. Ale racja – trzeba pomyśleć nad swoim zdrowiem i kondycją fizyczną jak już skończy się naukowe piekło, dobry pomysł aby zadbać o odpowiedni nawodnienie, pewnie zrobie to z Dobrowianką 😉
ragasia@interia.pl
Anonymous
27 czerwca 2011 at 13:43Jeżeli paczka ciasteczek na dzień dobry i leżenie do 13 jest drobnym grzeszkiem to nie mam się czym martwić ale do tego trzeba dodać 2 paczki cukierków pepsi i filmy od rana, a to już bardzo dużo dla mnie. Jak tak dalej będzie to czekają mnie duże „łowy” na wyprzedażach akurat zostaną same rozmiary 42/44 ( idealne na moja figurę przy tym trybie życia) . Chyba macie racje czas wyjść z łóżeczka skorzystać z pogody i oczyścić swój organizm Dobrowianką skoro pomaga….
Na syndrom wczorajszej imprezy też pomogła:D
ljowita91@wp.pl
Po prostu Ula (ula1223)
27 czerwca 2011 at 13:43Miałam nie jeść dziś batonika, ale nie powstrzymałam się i zjadłam aż 2, ale Dobrowianka mi pomoże!
ula1223@gmail.com
Shiny
27 czerwca 2011 at 13:45zakupowy szał w każdym możliwym sklepie ! tego rodzaju grzech zdarza mi się popełniać nie tylko dzisiaj lecz w każdy poniedziałek czy sobotę ! . lecz w tym szale zawsze pod ręką mam wodę Dobrowiankę ,która oczyszcza mnie oraz sprawia ,że nabieram większego powera na dalsze grzeszki !
Shiny
27 czerwca 2011 at 13:45paulina1914@op.pl moj e-mail (zapomniałam dopisać do mojej wypowiedzi 😉 )
Anonymous
27 czerwca 2011 at 13:47kreatywna2@op.pl
Zjadłam ogromną ilość jedzenia jednak po Dobrowiance mam mniejsze wyrzuty sumienia. W dodatku wiem, że kiedy wybiorę się na zakupy, łatwiej znajdę większy rozmiar. 🙂
Anonymous
27 czerwca 2011 at 13:47Zamiast pojeździć rowerem, oglądam blogi modowe;)
sandra1615@wp.pl
charlotte
27 czerwca 2011 at 13:54Spędzenie wakacyjnego dnia w domu – przynajmniej przeczytam książkę! 🙂
karxlina@gmail.com
ur.
27 czerwca 2011 at 13:57Ten komentarz został usunięty przez autora.
Anonymous
27 czerwca 2011 at 14:00Etam, czekoladki i ciasteczka… To nic w porównaniu do mojego grzeszku! 😉 Od samego rana muszę okłamywać mojego narzeczonego żeby ukryć przygotowywaną dla niego niespodziankę… Wszędzie ta bestia zajrzy!! 😉
On: A tam, w tym pudełku co masz?
Ja: Nic, jakieś graty.
On: Ale wczoraj go tu nie było…
Ja: Kochanie, od zawsze tu stoi… Jak mogłeś nie zauważyć?…
On: A do drzwi kto pukał jak byłem w kuchni? Wydawało mi się, że kurier.
Ja: Kurier o tej porze? No coś ty! Sąsiadka, pytała o… ee… no o coś tam pytała! Już sama nie wiem!
I tak w kółko… 😉 A ja się biedna muszę gimnastykować, żeby się nie wygadać 😉
marta.barszcz@o2.pl
Anonymous
27 czerwca 2011 at 14:01zamiast pracować, dzielnie śledzi modowe blogi 🙂
dominis35@wp.pl
Gall
27 czerwca 2011 at 14:02wróciłam z kilkudniowego biwaku, słodycze nie rosną na drzewach wiec jak się dziś dorwałam do czekolady to nie mogę się opanować 🙂
mino741@gmail.com
Anonymous
27 czerwca 2011 at 14:07Na śniadanie wyczarowałam naleśniki z truskawkami i roztopioną czekoladą… czego nie robi się dla zdrowych kobiecych kształtów, które uwielbia mój facet. Myślę ,że Dobrowianka pozwoli mi pozbyć się wszystkiego kalorycznego i będę mogła cieszyć się chwilą kulinarnej słabości 🙂
ania0629@wp.pl
Anonymous
27 czerwca 2011 at 14:07jestem prawdziwym grzesznikiem z krwi i kosci !
nie bede slodzic ze zapijam sie dobrowianka, bo zapijam sie kolejna kawa z lyzeczka cukru, wstałam za pozno i spoznilam sie do pracy, do 12 nie zrobilam niczego produktywnego i projekty stoja, malo tego mam dzis w planach kolejny grzeszek o dzwiecznej nazwie konkretna pizza z malym piwkiem wieczorem, a przed chwila skonczylam zakupy internetowe ktore zjadly moja karte 🙂 coz u mnie to grzeszek na grzeszku 🙂 ale czym by bylo zycie bez nich?
jasna cholerka ten komentarz pisze w godzinach pracy. bede sie smazyc w piekle 🙂 co gorsza wchodzac do firmy codziennie przy tej grzesznej kawie przegladam blogowe faszionistki. rany boskie. mialam nie pisac, ale musze sie napic tej dobrowianki bo moge juz nie dostac rozgrzeszenia 🙂
aneta.lyko@gmail.com
Anonymous
27 czerwca 2011 at 14:14lenistwo, dobry trunek i słodycz? czy to grzech? 🙂
gabux3@wp.pl
Hanna
27 czerwca 2011 at 14:18popełniłam grzech, a myślę, że ta piosenka będzie podpowiedzią
http://www.youtube.com/watch?v=n1wnOUH2jk8&feature=player_embedded
And when he asked me:
’do you still love me?’
I had to look away
I didn’t want to tell him
That my heart grows colder with each day
hana.bana@interia.pl
Hanna
27 czerwca 2011 at 14:19popełniłam grzech, a ta piosenka będzie podpowiedzią:
http://www.youtube.com/watch?v=n1wnOUH2jk8&feature=player_embedded
And when he asked me:
’do you still love me?’
I had to look away
I didn’t want to tell him
That my heart grows colder with each day
hana.bana@interia.pl
Anonymous
27 czerwca 2011 at 14:21Trochę mnie poniosło… Ale miłej zabawy przy czytaniu:)
Jako osoba dość luźno podchodząca do kwestii wiary, postanowiłam tradycyjnie nie uczestniczyć w niedzielnej Mszy Świętej. Choć moje sumienie już dawno pogodziło się z takim stanem rzeczy, to niestety posiadanie babci uchodzącej za modelowego przedstawiciela gatunku „Moherus pospolitus” wymusza ode mnie stosowanie rozmaitych taktyk w momentach kiedy dochodzi do sondowania mojej osoby w związku z moim lekko omszałym życiem duchowym. Nie inaczej było dzisiaj. Choć powinnam być przygotowana na nieuchronnie zbliżające się pytanie, to masa myśli kłębiących się w głowie uśpiła moją uwagę. Babcia zaatakowała znienacka:
– Wnusiu, jak ci się podobało dzisiejsze kazanie?
– Dzisiejsze kazanie? – odparłam lekko nieobecnym głosem. Wtem dotarło do mnie, że muszę szybko coś wymyślić, żeby nie spadł na mnie gniew babci, która w związku z zaawansowanym wiekiem nie powinna się denerwować.
– Babciu, dzisiaj rano się źle czułam i niestety nie poszłam do kościoła.
– Ojej, a co ci jest?
Tu niestety popełniłam straszny błąd, gdyż pierwsze co mi przyszło do głowy to:
– Chyba jestem w ciąży.
– Co?
Dopiero później do mnie dotarło, że o wiele lepszą odpowiedzią byłoby: „bo mnie bolała głowa”. Ale w tamtej sytuacji „ciąża” wydawała się całkiem logicznym wyborem.
– Oj wnusiu, wnusiu. Ile razy ci mówiłam, że powinnaś stosować antykoncepcję?
– Ale babciu, stosowałam. Tak jak mnie uczyłaś – ząbek czosnku w pępku i po jednym pod każdą pachę.
– I nie działa?
– Najwyraźniej nie. Chyba czosnek nie był świeży.
– Kto ci to zrobił?
Chwila zastanowienia która po tym nastąpiła i zakłopotanie rysujące się na mej twarzy trwały o sekundę za długo.
– A więc to tak… to ten huncwot z naprzeciwka zbałamucił moją wnuczkę. Widziałam jak na ciebie patrzy… to musiało się tak skończyć.
Po czym babcia bez żadnego ostrzeżenia skierowała się do drzwi i rzekła:
– Już ja sobie z nim porozmawiam.
Rzuciłam się do drzwi i zatrzasnęłam je przed nosem babci.
– Babciu, to nie tak. Ja… żartowałam… nie jestem w ciąży.
– Ale jak to?
– No tak po prostu. Zaspałam do kościółka (babcia uwielbia sformułowanie „kościółek”, co skrzętnie wykorzystuję) i nie poszłam, a wiedziałam, że bardzo cię to zasmuci, to musiałam coś wymyśleć. Przepraszam.
– W sumie to szkoda, bo już się cieszyłam, że będę prababcią. Ale mi ciśnienie skoczyło… przynieś mi wnusiu krzesło, muszę usiąść i trochę odsapnąć.
Prośbę babci natychmiast wykonałam, do tego filiżanka melisy i wszystko wróciło do normy.
– Wiesz wnusiu, w sumie to przeczuwałam, że kłamiesz po tym jako powiedziałaś, że czosnek w pępku nie zadziałał. Żyję już parę lat na tym świecie i wiem, że czosnek nigdy nie zawodzi. Ale żebyś tak nie ryzykowała masz tu 20 zł i kup kilka główek… tak dla bezpieczeństwa.
– Tak babciu… tak zrobię.
Czosnek… jasne. Tak się zestresowałam tą sytuacją, że za 2 dyszki nakupiłam truskawek, które maczałam w Nutelli i z czystym sumieniem się zaczęłam obżerać.
tirsa@wp.pl
miikax3
27 czerwca 2011 at 14:23szkoda że nie mogę wziąć udziału bo brałam udział na innych blogach 🙁
Anonymous
27 czerwca 2011 at 14:42Wstałam o 13. A jako, że lenistwo widnieje na liście siedmiu grzechów głównych, to raczej ciężko znaleźć mi dla siebie usprawiedliwienie. Jednak spróbuję – nie od dziś wiadomo, że sen to najlepszy kosmetyk, a w wakacje każda z nas chce wyglądać olśniewająco. 🙂
mandajryjka@yahoo.com
Anonymous
27 czerwca 2011 at 14:43a mój grzech polega na tym, że zamiast ciężko pracować w poniedziałek po dłuuuuugggiim weekendzie, pół dnia spędziłam na czytanie blogów i oglądanie wszystkich wiadomości ze świata mody i zdrowia, które mnie ominęły przez długi weekend. Teraz siedzę i szczerze mówiąc nie mam żadnych wyrzutów sumienia mimo wszystko:) w końcu wszystkie egzaminy zdane, a to najważaniejsze, bo nadchodzą prawdziwe wakacje:) Oczywiście z Dobrowianką i Charlize:)
Pozdrawiam!
ala_shabanovitch@yahoo.com
Anonymous
27 czerwca 2011 at 14:45Jako, ze są wakacje, to ciągle popełniam jakieś drobne grzeszki ;)Opycham się truskawkami, czekoladą i lodami (tłumacząc się sama przed sobą, że czekolada zawiera przecież dużo magnezu, a truskawki są zdrowe). Na dodatek śpię do 10 i całymi dniami się lenię, czytając ulubione książki. Nie wspomnę tutaj o moich ,,zakupowo-wyprzedażowych” grzeszkach. 😉
karogasz@wp.pl
Lotta
27 czerwca 2011 at 14:46I to nie mały grzeszek, ale duży!
Podczas diety zjadłam dzisiaj dwie łyżeczki od herbaty kakao. Masakra ;D
corolla2610@gmail.com
Anonymous
27 czerwca 2011 at 14:46Popełniłem pewny grzech , gdyż za ostatnie pieniądze kupiłem ciuch i przez to nie będę mieć co jeść…
denis11-91@o2.pl
Anonymous
27 czerwca 2011 at 14:48Popełniłam urodowy grzeszek.Postanowiłam nie jadać słodyczy ale niestety…kiedy Twoja mama świetnie gotuje a do tego jest cukiernikiem to nie sposób nie skusić się na marchewkowe ciasto z kremem…bomba kaloryczna ale za to jakie niebo w gębie!Ale nie ma się czym martwić…kolejny posiłek zamiast 4 porcji ciasta zastąpiłam duuuużą ilością wody!To się nazywa dopiero oczyszczenie 🙂
karolina-nowakowska@o2.pl
PaT
27 czerwca 2011 at 14:53Dziś popełniłam drobny grzeszek, mianowicie przez moje zastanawianie się nad kupnem pewnej rzeczy, ktora bardzo mi sie podobała (nie piszac juz o cenie tego cudenka!) Niestety moje watpliwosci trwaly zbyt dlugo i ktos mi zwinal sprzed nosa! och! Lity!
jarzabekpat@o2.pl
Anonymous
27 czerwca 2011 at 15:10Ubrudziłam się jedząc czekoladę (właściwie to dwa grzeszki) Dobrowianka pomogła mi zmyć plamę i dzięki niej oczyszczę organizm!!!
k4te.tee@gmail.com
Anonymous
27 czerwca 2011 at 15:11Czasem gdy zapada noc,
Gdy ciało otula miękki koc,
W głowie układają się sprawy,
Na myśl przychodzi ugotowanie potrawy.
Wtedy pomału z łóżka wstaję
i drogę do kuchni wnet rozpoznaję.
Do lodówki otwieram drzwi odważnie
i rozglądam się po szafkach rozważnie.
Na stole już przyprawy wylądowały,
patrzę by się warzywa nie rozgotowały
okiem eksperta na danie spoglądam
I w lustrze się przeglądam.
Pomału zaczynam mieć wyrzuty sumienia
„E tam! Tabletki na odchudzanie są w sklepach do kupienia!”
I tak sięgam po rumiany kawałek mięska
Na talerzu nie zostawiam ani kęska
Teraz pozostaje się czegoś napić
Aby smak grzechu w ustach zabić
Sięgam więc po butelkę Dobrowianki
i znów błogo wracam do swej leżanki.
egipskiedziecko@gmail.com
Anonymous
27 czerwca 2011 at 15:18monika1k@poczta.onet.pl
Kilogram truskawek to może nie grzech, ale obawiam się, że oczyszczanie się wodą mogłoby przynieść niezłą rewolucję w organizmie. Tak więc pozostaję przy truskawkach, a woda niech zostanie na inne okazje!
Anonymous
27 czerwca 2011 at 15:19Maly grzeszek w postaci babki drozdzowej ktora sama upieklam:)
anecia77@vp.pl
Anonymous
27 czerwca 2011 at 15:24Jeśli byłby to tylko jeden grzeszek, byłoby nieźle. A tak lody, kawa mrożona, aktualnie przegląd blogów, facebook, a na dokładkę grill. Och, chyba mi już nic w oczyszczeniu nie pomoże.
No chyba, że dieta-cud i odrobina silnej woli.
Madziulena
27 czerwca 2011 at 15:34Tak już mam, że dużo wolnego czasu + smakołyki w szafie kończą się wylegiwaniem do 12 w łóżku z dużą ilością czekolady (Szczególnie po tak męczącej nocy z moim misiem ;)). Oczyszczenie na pewno by mi się przydało, w każdej formie…
wikarjak.magdalena@gmail.com
Ewa
27 czerwca 2011 at 15:47Co tam Wasze smaczne grzeszki,
Tu ciasteczko, tam orzeszki.
A lenistwo? – co to dla mnie!
Byłoby aż nienagannie,
Lenić tak się już od rana.
Słusznie bardzo stwierdzam sama,
Że jedynie Dobrowianka gazowana
Moc, by chronić mnie od grzechów
Ma i dostarczy mi do Zary czeków!
Pragnę tego bardzo śmiale
i na wyniki czekam wytrwale!
ewuska8@interia.pl
Anonymous
27 czerwca 2011 at 15:57o tak, postanowiłam popełnić grzeszek i pocałowałam wreszcie mojego Grzesia ;))))
przez ten jeden grzeszek fala sprzecznych uczuć ;))
aletym@o2.pl
fatumfaktu
27 czerwca 2011 at 15:58to przysmażone pierożki mamy były warte grzechu! ale jednak dobrze, że można się oczyścić.
fatumfaktu@wp.pl
Mycha
27 czerwca 2011 at 16:00wyprzedaje swoje życie (no dobra pół szafy :d) na allegro ale przynajmniej będę mieć pieniądze na festiwalowe szaleństwa (tj. Opener) i miliony cudownych wspomnień ! 😀
+ przeczytałam jakieś 30 komentarzy przede mną; od kiedy to jedzenie ciastek na śniadanie jest grzeszkiem ?!?! :O jeśli faktycznie nim jest.. to jestem strasznym grzesznikiem !
Anonymous
27 czerwca 2011 at 16:03Moim grzechem będzie pizza z ciastkami i lodami w jednym dniu.. hmm właśnie tak wygląda moja dieta cud. W agencji powiedzieli mi, że musze schudnąć 5 kilo a ja nie umiem sie pochamować. Dobrowianko zdziałaj cudaaa!
kasia-cwener@wp.pl
Anonymous
27 czerwca 2011 at 16:12Jeśli zjedzenie na śniadanie,które odbyło się po 13 pysznego ciasta babci i wypicie koktajlu truskawkowego z bitą smietaną to grzech to popełniłam mały grzeszek. Aczkolwiek wieczorem go odpokutuje biegając i oczyszczając się Dobrovianką !
nati_940@buziaczek.pl
Anonymous
27 czerwca 2011 at 16:14Dziś popełniłam grzech wielki,
Zjadłam garść cukierków wszelkich,
Niby nic strasznego, ale,
Dwa kilogramy cięższa się staję,
Tylko Dobrowianka mnie może ocalić,
Lecz nie mogę się aż tak napalić,
Bo wygrana to nic pewnego,
Ale wielka rzecz dla człowieka pechowego.
thekatherina@gazeta.pl
Katarzyna.:)
Anonymous
27 czerwca 2011 at 16:17moim grzechem jest własnie teraz objadanie się eklerką i czekanie na pizze która zaraz przywiezie 'pizzarz’oraz plotki z przyjaciółką
butelkę dobrovianki mam zawsze w lodówce.!
nataliasawicka@onet.pl
pyza
27 czerwca 2011 at 16:17wzięłam trochę pieniędzy przeznaczonych na wycieczkę i poszłam na wyprzedaże:( ;p
marioo8@interia.pl
Anonymous
27 czerwca 2011 at 16:27Sformatowałam dysk, a tym samym wysłałam w kosmos PRACE MAGISTERSKĄ mojej siostry… Mam nadzieję, że była już wydrukowana!
wioleta_90@poczta.fm
Anonymous
27 czerwca 2011 at 16:29Zadzwoniłam dziś do przyjaciółki spytać się o jedną rzecz, ale oczywiście na tym się nie skończyło… Po ponad dwóch godzinach rozmowy uświadomiłam sobie, iż przyjaciółka ma telefon w innej sieci, mój abonament skończył się już jakiś czas temu, a te dwie godzinki rozmowy kosztowały mnie dodatkowo koło 150 zł.
Jestem kompletnie spłukana, a mama mnie zabije.
Więc jeśli Dąbrowianka rzeczywiście oczyszcza, to chyba muszę się zaopatrzyć w cysternę tejże wody w celu oczyszczenia atmosfery w domu… Albo inaczej mogę dostać szlaban już na początku wakacji…
lashaana@o2.pl
nudynapudy
27 czerwca 2011 at 16:34Niestety, ale muszę się przyznać, że okłamałam dzisiaj chłopaka, że muszę zostać w domu i się pouczyć do egzaminu, a tak na prawdę idę z przyjaciółką na plotki przy drinku 🙂 hmm.. to chyba aż 3 grzeszki w jednym, ale co tam. Raz się żyje 🙂
sniewiadomska@op.pl
Anonymous
27 czerwca 2011 at 16:56Wyobraźcie sobie piękne ,dorodne , skąpane w złocistym słońcu truskawki a do tego NUTELLA stojąca w zacisznym miejscu szafki aby się nie dorwać a tu BACH! Musiały jakoś się zmówić te słodkie pożeracze kalorii …i co musiałam oczywiście razem je polączyć w pulchnych naleśnikach zrobionych przez moją mame a żeby bylo bardziej kalorycznie i kolorowo posypałam je jeszcze cukrem pudrem i przybralam truskawkami hmmmmmm SMACZNEGO SUMIENIE ! 🙂
asiur15@interia.pl
Anonymous
27 czerwca 2011 at 17:02zjadłam dzisiaj kawałek ciasta, lody czekoladowe i batona ale nie ma tego złego… na wyprzedażach łatwiej o ciuchy w większych rozmiarach więc nie ma co rozpaczać 🙂
Asiia;)
27 czerwca 2011 at 17:06owszem popełniłam. Aktualnie staram się ”trzymać linię” aale dzisiaj troszkę zwiększyłam masę.A mianowicie moja kochana babunia będąc ze mną na zakupach inaugurujących wakacje powiedziała;
-Asiu, kupmy sobie loda.
Kupiłam babci loda,sobie nie. Moja babcia po chwili się lekko oburzyła i powiedziała,że jeżeli ja nie zjem swojego loda to jej w ogóle nie będzie smakował (ten lód babci) więc sobie też kupiłam (mmm. smak budyniowy ;D ).
U nas nad morzem strasznie gorąco więc po pysznych lodach poszłyśmy do sklepu po wodę. Akurat to była Dobrowianka, która cudownie oczyściła mój organizm 😉
asiar9707@gmail.com
Anonymous
27 czerwca 2011 at 17:35żyję pełnią życia codziennie. nie uważam tego za grzech 🙂 dobrowianka pomaga mi nie zwalniać i cieszyć się każdą chwilą.
aachojnacka@wp.pl
Doktor Doktor
27 czerwca 2011 at 17:45oj tak.. zamiast czytac ksiazke siedze na modowych blogach 🙂
cabanamoon1@wp.pl
Anonymous
27 czerwca 2011 at 17:45Moim grzeszkiem były fantastyczne lody nugatowe, ale kto by się im oparł… Paradoksalnie, pozwoliły mi się one jednak „oczyścić”, przede wszystkim ze złych emocji po egzaminie, bowiem zjadłam je w cudownym towarzystwie Przyjaciółki, na zalanym słońcem krakowskim rynku 🙂
carpediem91@o2.pl
Agacia
27 czerwca 2011 at 17:50Słodycze, słodycze, a miałam się powstrzymać! 😉
aga.wieczorek91@gmail.com
Miriam
27 czerwca 2011 at 18:14W wyniku własnego egoizmu pokłóciłam się z koleżanką. W sumie nie ma się czym martwić, bo zgrzewka Dobrowianki załagodzi sprawę i poprawi nam humory 🙂
mirrriaam@gmail.com
Paulin.a
27 czerwca 2011 at 18:14Dzisiaj sen ambitny miałam, że z Dobrowianką się odchudzałam. Ale gdy się obudziłam paczkę Lay’sów otworzyłam i tak na nie popatrzyłam i się szybko zaśliniłam. Lecz na szczęście obok tej paczki stała Dobrowianka i pilnowała zdrowego śniadanka. Jednego czipsa tylko spróbować zdąrzyłam i łykiem czystej wody popiłam.
paulin.a@o2.pl
Anonymous
27 czerwca 2011 at 18:38Kupno nowej sukienki za pieniądze przeznaczone na jedzenie na kilka dni chyba nie jest grzechem, szczególnie, że można zrzucić dzięki temu zbędne kalorie, a przede wszystkim oczyścić organizm. Trzeba tylko pić dużo wody, a Dobrowianka idealnie się do tego nadaje:)
Pozdrawiam,
yoshiha@o2.pl
Anonymous
27 czerwca 2011 at 18:48Dzisiejszym moim małym „grzeszkiem” było kupienie dwóch, cudownych magnesów w kształcie pralinek :). Nie byłoby w tym nic strasznego gdyby nie moje postanowienie- OSZCZĘDZANIE na nową, większą i idealną szafę. Wyrzuty sumienia nie dawały mi spokoju, więc po powrocie do domu postanowiłam oczyścić umysł i ciało. Spakowałam do torebki wodę i poszłam na godzinny spacer z psem po okolicznych łąkach. Delektowałam się słońcem, lekkim wietrzykiem, towarzystwem mojego czworonożnego przyjaciela i smakiem Dobrowianki. To było bardzo detoksujące. I pamiętajmy , małe przyjemności potrafią poprawić nastrój 🙂
kamilaw@poczta.onet.pl
Klaudia `
27 czerwca 2011 at 18:57Grzeszek? Cała masa grzeszków. Mając na uwadze wakacje, chęć oszczędzania i inne takie… zamiar pozbycia się kilku kilogramów etc. Najpierw wybrałam się do pobliskiego butiku i kupiłam kardigan, a także sukienkę/tunikę, majątek nie kosztowała, ale jednak wydałam na to jakieś grosze! Potem (a codziennie o 5:00 biegam do pobliskiej wsi czyli ok 5 km, by schudnąć) zjadłam biszkopty, kiełbaski, a także czekoladowe paluszki. Ale cóż… MOGĘ ZACZĄĆ OD JUTRA, znowu OD JUTRA. Jestem człowiekiem, a dokładniej kobietą! coś mi się od życia należy, mam nadzieję, że te grzeszki nie odbiją mi się potem:p
klaudiapirus@gmail.com
Monica
27 czerwca 2011 at 19:11Jak zwykle zaszłam do sklepu, drogerii miałam nic nie kupować. Jednak te wszystkie rzeczy krzyczały kup mnie kup ! Wyszłam z kremem, lakierem i innymi rzeczami. Ale to chyba taki mały grzeszek 🙂
monika.orpik@gmail.com
Anonymous
27 czerwca 2011 at 19:20Przypaliłam żelazkiem sukienkę… MOJEJ SIOSTRY! Mam nadzieję, że nie będzie bardzo zła, jak się o tym dowie!
wioleta.chwedoruk@gmail.com
Anonymous
27 czerwca 2011 at 19:23Grzeszki to moja specjalność ;)) Piekielnie ostre, diabelski Laysy Strong, to chyba podwójny grzeszek. Poza tym truuuuuuuuskawkii – dużo truskaweeeek. Ale za to na koniec oczyściłam się Dobrowianką. W tym przypadku można ją porównać do wody święconej 🙂
wista99.amorki@op.pl
tiniaczek
27 czerwca 2011 at 19:33Cześć Karolino;)
Kupiłam kolejne cudowne buty, a moim przypadku to zbytek;) Na swoje usprawiedliwienie dodam, że na przecenie i w Topshopie;)
tiniaczek@vp.pl
Bardzo fajny strój, kucyk mi się bardzo podoba;)
Pozdrawiam;)
martii
27 czerwca 2011 at 19:40Ten komentarz został usunięty przez autora.
sylvie
27 czerwca 2011 at 19:46mój ulubiony grzeszek – nowe szpilki! 😀 sssylvie@gmail.com
Anonymous
27 czerwca 2011 at 19:48Popełniłam straszny grzech. Jestem obecnie na diecie, ale olałam dziś siłownie – to nic jutro się odkuję z dobrowianką ;D jeszcze trochę i Hiszpania z rozmiarem S :DD tylko jeszcze fajne ciuszki i to będą moje najlepsze wakacje ;))
sasunia2000@interia.pl
shadow_cat88
27 czerwca 2011 at 19:56Dwa tygodnie temu zobaczyłam na wystawie bluzkę. Biała, w całości utkana z koronki o niesamowitym wzorze. Od tego czasu pojawiała się w mych snach, często przechodziłam koło tej wystawy i wzdychałam po cichu. Cena jak na studencką kieszeń zaporowa.
W ramach uczczenia końca sesji postanowiłam w końcu przekroczyć próg sklepu i ją przymierzyć. Stałam jak zaczarowana w przymierzalni i patrzyłam w lustro. Czar koronki okazał się długotrwały- powędrowałam z bluzką do kasy a wychodząc z torbą ze sklepu wciąż czułam coś jakby motylki w brzuchu. Potem pojawiła się myśl: ,,Wydałam tyle na bluzkę z nowej kolekcji podczas gdy wokół królują wyprzedaże. Będę się za to w piekle smażyć… Oby tylko płomienie piekielne tej iście anielskiej bluzki nie dosięgły” 😉
To mój dzisiejszy drobny, a jakże typowo kobiecy grzeszek. Nie mam wyrzutów sumienia, a patrząc na wiszącą na wieszaku bluzkę, mogę powiedzieć, niejako cytując Anję Rubik, ,,Jestem spokojna, że jest ze mną”.
Łyk wody, ochłonęłam. Teraz na trzeźwo mogę wymyślać zestawy ubraniowe z nowym nabytkiem w roli głównej.
A woda.. hm.. przyda się, jeśli jakiś płomień w pobliżu się pojawi 😉
mój e-mail: katarzyna.wisniewska88@gmail.com
shadow_cat88
27 czerwca 2011 at 20:16Dwa tygodnie temu zobaczyłam na wystawie bluzkę.
Biała, w całości utkana z grubej koronki o przepięknym wzorze. Cena jak na studencką kieszeń zaporowa.
Od tego czasu pojawiała się w mych snach, często przechodziłam koło tego sklepu i wzdychałam po cichu.
Dziś, dla uczczenia końca sesji, postanowiłam ją przymierzyć. Stałam w przymierzalni przed lustrem jak zaczarowana. Czar koronki okazał się silny, gdyż powędrowałam z bluzką do kasy. Wychodząc ze sklepu z torbą skrywającą mój skarb czułam coś jakby motylki w brzuchu. W domu pojawiła się myśl: ,,Wydałam tyle na bluzkę z nowej kolekcji podczas gdy wokół królują wyprzedaże. Będę się za to w piekle smażyć… Oby tylko płomienie piekielne tej iście anielskiej bluzki nie dotknęły.” 😉
To jest mój dzisiejszy, typowo kobiecy, grzeszek. Nie czuję wyrzutów sumienia. Patrząc na bluzkę wiszącą na moim wieszaku mogę powiedzieć, niejako cytując Anję Rubik ,,Jestem spokojna, że jest moja”.
Łyk wody. Ochłonęłam. Teraz mogę obmyślać stylizacje z najnowszym zakupem w roli głównej.
Jak tak teraz myślę… Woda przyda mi się również na wypadek, jakby jednak jakieś piekielne płomienie w pobliżu się pojawiły. 😉
Mój adres e-mail: katarzyna.wisniewska88@gmail.com
Anonymous
27 czerwca 2011 at 20:53Każdy ma na sumieniu jakieś grzeszki ale mój jest chyba szczególny.Mam pewną bardzo dobrą koleżankę,Olgę.Olga jest maniaczką zakupów-wie kiedy pojawiają się nowe kolekcje,gdzie i kiedy otwierają nowy H&M i którego czerwca zaczynają się wyprzedaże.Wczoraj siedziałam sobie z Olgą przed laptopem i obgadywałyśmy znajomych na Facebooku aż nagle coś nas natchnęło by wejść na stronę H&M.Aż tu nagle naszym oczom okazała się piękna maxi dress,cena wyprzedażowa-39,90.Szybki telefon do naszej koleżanki pracującej w H&M,obiecała odłożyć sukienkę,dodała jeszcze że został jeden rozmiar M.Miałam chrapkę na tą sukienkę ale to miała być sukienka Olgi,nie moja.Tak więc wpadłam na sprytny pomysł-zamówiłam pizzę a że Olga jest maniaczką keczupu dodałam mnóstwo keczupu na pizzę.Ale nie zwykłego,lecz przeterminowanego o dwa miesiące.Olga ze smakiem zajadała pizzę a ja już wyobrażałam sobie jej zatrucie pokarmowe.Nie pomyliłam się,dostałam sms-a dziś rano ”Anka odbierz mi sukienkę,źle się czuję”.Odebrałam sukienkę,ale Oldze powiedziałam że koleżanka jednak nie odłożyła.Teraz kiecka wisi sobie w szafie i muszę pamiętać by ją schować gdy Olga przyjdzie…
eksplozja77@tlen.pl
Anonymous
27 czerwca 2011 at 20:59Grzechów na sumieniu mam wiele, co nie przystało złotowłosej anielicy. Nie zdałam egzaminu na prawo jazdy – po raz kolejny. Zamiast po sukienkę na wesele udałam się do biura podróży wykupić choć kilkudniowy odpoczynek. W ten oto sposób na imprezie pojawię się w przedsezonowej sukience, wysiadając z samochodu brata. Rozgrzeszam się więc z zafundowania sobie odnowy i znieważenie pary młodej, w końcu kobieta wypoczęta potrafi olśnić nawet w sukience z przeceny, kupionej rok temu.
cl0ser@interia.pl
Anonymous
27 czerwca 2011 at 20:59przed chwilą pożarta bagietka grzechem? Węglowodany „pójdą w cycki” z dzięki czemu zadowolę wszystkich mężczyzn i nie popatrzą na żadną inną na plaży 😉
martynkapaluch@o2.pl
Anonymous
27 czerwca 2011 at 21:02Tak popełniłam i to nie jeden:)Zaczynając od 2 Snickersów i czekolady kończąc na mleku w tubce i leżeniu na kanapie przed TV:)
Może to nie są drobne grzeszki, ale w końcu grzeszki :p
karola0107@wp.pl
Anonymous
27 czerwca 2011 at 21:03Grzeszę… dobrym humorem, tysiącami planów i tym uśmiechem, który każe się innym zastanawiać, co takiego kombinuję 🙂
(antyromantyzm@gmail.com)
Anonymous
27 czerwca 2011 at 21:08myślę,że drobne grzeszki to luksus,który powinnyśmy fundować sobie nacodzień,tak by stały się one codziennością,a przestały być synonimem niedzieli;)Bo drobne grzeszki to oglądanie „śniadania u tiffany’ego ” właśnie przy śniadaniu i popijanie chociażby soku pomarańczowego z wysokiego kieliszka,chodzenie w 10-cm szpilkach i letniej sukience,nawet gdy pada deszcz,chociażby po to by jakiś miejski odpowiednik księcia z bajki użyczył nam swojego ramienia,by z gracją przebrnąć przez wszystkie kałuże.Drobne grzeszki to nie tylko rzeczy materialne,tak jak torebka chanel,która jest równowartością naszej pensji,ale dzięki niej czujemy i w życiu i w sercu Paryż.To również rchwile,których nikt nam nie zabierze i które składają się z codziennych czynności i mimo to są unikatowe. i właśnie takim moim grzeszkiem,który dzisiaj popełniłam było oglądanie „buntownika bez powodu” zamiast przeglądać notatki do egzaminu,konsumowanie raffaelo i siedzenie w satynowej piżamce do oporu.I gdy w końcu zmusiłam się by ubrać się w elegancki outfit i wziąć talizman z audrey na szczęście,zamówiłam taksówkę pod szkołę i nieprzygotowana następnie zdałam egzamin na 4.5:)W związku z tym,że zbliżają się wakacje,a kalorie w postaci raffaelo są niewskazane,myślę,że dieta warzywno-owocowa i dobrowianka pomoże naprawić te drobne przewiwnięcia 😉
jankes149@wp.pl
Anonymous
27 czerwca 2011 at 21:13Zjadłam calusieńkie pudełko lodów czekoladowych, do tego truskawki z bitą śmietaną..ahh.. bomba kaloryczna!
czarnowska.2.k@wp.pl
Pozdrawiam:)
Marta
27 czerwca 2011 at 21:37Mój grzech jest niby mały, a niby wielki. Po cichutku, po wolutku schowałam się w domowej toalecie i sama, tylko sama, z uśmiechem upiora spałaszowałam całą Milkę z karmelem. Ciekawe co na to moje bikini, które mam na siebie włożyć już za tydzień !
Anonymous
27 czerwca 2011 at 21:47Wcięłam całą i świeżo przywiezioną ze Słowacji czekoladę Studencką, mniam! Jutro na szczęście siłownia, więc pomimo małego grzeszku uśmiech nie schodzi mi z buzi i samopoczucie jest okej 🙂
linka930@o2.pl
Anonymous
27 czerwca 2011 at 22:00hmmm duże ciacho z kremem, hot-dog i kawa przy komputerze w pracy, na którym zamiast pracować poprzeglądałam wszystkie możliwe blogi modowe…;) – ale czy to grzech? Myslę, że zarówno mi, jaki i Tobie takie ciacho nie ciążyłoby zbytnio na sumieniu…;) Za to 10cm szpilki i kawał drogi piechotą do domu to niestety grzech dla moich umęczonych nóg…, ale czego się nie robi dla kolejnej, upragnionej i wymarzonej pary wysokich obcasów? Są warte każdego grzechu. Butelka Dobrowianki z pewnością też się przyda na tego typu grzeszki…;) kiedy to idziemy umęczone po naszych „pięknych”, polskich chodnikach, starając się aby nie poobdzierać zaraz naszych nowych obcasów…;) Bez wątpienia Dobrowianka oczyści nas po tak intensywnym treningu.
Pozdrawiam,
klaudia-89@o2.pl
Anonymous
27 czerwca 2011 at 22:03z racji ze sa wakacje niejedna z nas ma na swoim koncie kilka grzeszkow . Niestety za moj ostatni grzech chyba bd musiala wybrac sie do czestochowy na kolanach.. na ostatnich zakupach przed wyjzadem do goracej hiszpani troszke przesadziłam i na wszystkie „bardzo potrzabne ” rzeczy wydałam ponad 350 zł !! tym samym moj portfel swieci pustakmi..
kingada@o2.pl
Anonymous
27 czerwca 2011 at 22:07Dziś znów przesadziłam- Stan pieniędzy na moim koncie znacznie się zmniejszył przez sezonowe wyprzedaży. Jednak czy można nazwać to grzeszkiem gdy widzi się uśmiech i pożądanie na twarzy ukochanej osoby gdy zakładam na siebie nowe zdobycze?! 🙂
Dzięki temu oczyściłam swój stan konta, umysł. Nie tylko od razu poprawił mi się humor,lecz także zyskałam dodatkową dawkę seksapilu.
ki.bochat@gmail.com
Annia
27 czerwca 2011 at 22:22Grzeszków tego dnia było parę . Wstanie o 12 choć planowałam o 9 😉 Jednak nic z tego moje lenistwo wzięło górę . Myślę ,że grzeszkiem jest też to iż obiecałam sobie nie kupowanie do lipca ,żadnych ciuchów i ruszenie w połowie lipca na wielkie zakupy . Jednak nie potrafiła oprzeć się pięknej tunice w kwiaty . Kupiłam . I sama nie wiem czy jestem zadowolona czy nie . Chociaż humor mi się bardzo poprawił . Ciasto , kakao i paczka chipsów to też mały grzeszek bo miałam zamiar nie jeść słodyczy . No ale cóż , czasami tak bywa . Przesiedziane 4 godziny przed komputerem na modowych blogach . Muszę przyznać ,że wiele czasu spędziłam na tym twoim . W poszukiwaniu starszych postów , by zobaczyć jak zaczynałaś (sama teraz zaczynam prowadzenie bloga o modzie) . Myślę ,że też grzeszkiem jest ukrywanie przed moją siostrą jej prezentu na 18 urodziny. Sprawdziła prawie każdy zakątek ale niestety nie znalazła . No i to chyba tyle . Myślę ,że każdej z nas zdarza się popełniać takie grzeszki ..
owieczka1998@wp.pl
Annia
27 czerwca 2011 at 22:24To do mojego poprzedniego komentarza (niestety przeglądarka się zacięła i dodała taki komentarz )
Myślę ,że każdej z nas zdarza się popełniać takie grzeszki , ale myślę ,że z Dobrowianką damy radę . I pokonamy nasze słabości 🙂
Angelika
27 czerwca 2011 at 22:38Mój dzisiejszy grzeszek? Hmm nie należę do wielkiego grona polskich aniołów więc popełniam ich baardzo wiele jak na 17latkę [choć są baardzo małe i nieszkodliwe ;-)] A więc jednym z tych grzeszków było wylegiwanie się do 14stej [!] w moim hamaku na działce 🙂 i wierzcie lub nie, leżąc w tym hamaku popijałam dobrowiankę i czytałam „Potop” – oczywiście jak na porządną,młodą obywatelkę przystało ;-).
Pozdrawiam! 🙂
ikaolszewska@gmail.com
Heaven
27 czerwca 2011 at 22:43Więc chciałam się oczyścić (choć nie do końca 🙂 ). Otóż grzechem dzisiejszego dnia mogę nazwać kilka rzeczy lecz prawie wszystkie mają wytłumaczenie/uzasadnienie. (Np.
Wstanie z łóżka o 11? – mam wakacje, nie ma pogody to po co mam wcześnie wstawać?
Zjedzenie powalającej ilości słodyczy? – trzeba jakoś umilić sobie gorzkie życie.
Pożarcie hamburgera? – Przecież chodził za mną od tygodnia. Należał mi się.
itp itd)
Prawie wszystkie bo nie jeden, jedyny który ostatnio zdarza mi się co dzień (góra co drugi)!
Jak każda kobieta kocham zakupy! a już na pewno wyprzedaże/okazje czyż nie? 🙂 I to właśnie jest ten ból. Dziś znowu widziano mnie w galerii.
Lecz nie tylko tam. Widziano mnie również na allegro i ebayu.
No ale to że mnie tam widziano to przecież nic nie znaczy… Znaczenie ma to że stałam w kasie. Że płaciłam przez paypal.
No ale to wszystko przez wyprzedaż w H&M. Gdyby nie te obniżki to pewnie nic bym nie kupiła. No bo sama Karo powiedz bluzka przeceniona z 39.90zł na 30zł to okazja?! Okazja która jak wiemy nie zdarza się codziennie !
Oczywiście kupiłam ją. Ale kupiłam również szalik który został przeceniony z 29.90zł na 24.90zł To przecież też okazja.
NIE! NIE! NIE!
To żadne okazje. To pokusy którym ja się kompletnie oddaję! Tak nie można!
Czy to jest złe?
Karo jeśli uważasz że nie to Proszę wręcz mi bon do H&M lub ZARY i pozwól mi dalej łapać okazje 🙂
julka431@buziaczek.pl
Anonymous
27 czerwca 2011 at 22:49a ja mam innego kalibru.nie zlozylam podania na studia do Gdańska, balam sie że za duzo (25) osob na jedno miejsce więc jest za ciezko. a jak tam pojechalam i popatrzylam na morze to strasznie mi szkoooda,ze już za późno
veronika125@wp.pl
Anonymous
27 czerwca 2011 at 22:56Złamałam obcas… na szczeście przed domem, po powrocie z zakupów:)
marta_tusia0@wp.pl
Anonymous
27 czerwca 2011 at 23:27Słodki, chrupiący, delikatny, w kolorze miodu – to tylko niektóre określenia na ten cud kulinarny. Okrywał go puch białego nieba, tak delikatnego i lekkiego… a na samym szczycie soczyste czerwone cuda. Każdy kęs był rozkoszą i mimo, że jest to bomba kaloryczna nie mogłam oprzeć się widokowi…już nie mówiąc o smaku, który przewyższa w swojej słodyczy całkowicie wszystko.
Mimo, że zgrzeszyłam przeciwko sobie, ten grzech warty był swojej ceny.
stucznarulka@gmail.com
Mari:)
27 czerwca 2011 at 23:31Grzechów było dziś bez liku, coraz więcej na liczniku.. Jeden baton, dwa cukierki.. z Dobrowianką widać wdzięki 🙂
Czy jest jakiś grzeszek czy nie, Dobrowianka i tak oczyści mnie..
Pomoże pozbyć się słodkości, które później idą w kości..
A kto myśli, że bez grzeszków może żyć, ten też Dobrowianke powinien pić..
Ona zdrowa, pyszna jest… z wszystkich wód jest the best.
Od dawna Dobrowianke pije, jem słodkości i nie tyje..
Oczyszcza umysł i ciało… Przy niej można wcinać śmiało.
Dobrowianka dobra jest… Tylko z nią można wszystko jeść..
Czy to mały grzech czy duży.. Dobrowianka Mi i Tobie służy!!!!!:))
Więc pijcie ją śmiało i wyginajcie latem ciało!!!
Pozdrawiam;)
dzierlatka@go2.pl
Nina
27 czerwca 2011 at 23:37Przyznaję się bez bicia: popełniłam dzisiaj grzech. Och, co gorsza popełniam go na co dzień. Wciąż i wciąż ten sam… Nie mogę się powstrzymać:( Z dnia na dzień wyglądam coraz lepiej i lepiej! Sama nie mogę znieść tego cudownego odbicia w lustrze! O Panie, przebacz mi ten nienaganny, idealny wygląd! Amen!
agnieszka
27 czerwca 2011 at 23:45pierwszy dzień wakacji w domu po męczącej sesji. wstałam o 12 i nie zrobiłam nic oprócz wyjścia na ogród, spędzenia tam całego dnia ze szklanką koktajlu truskawkowego w jednej ręce i widelczykiem do ciasta z truskawkami w drugiej.
feba89@o2.pl
Anonymous
27 czerwca 2011 at 23:52dotisa@autograf.pl
moim grzechem jest to, że zazdroszcze Ci starsznie bloga i to, że strasznie chce ten bon do Zary (uwielbiam zare), sorry 😉
Anonymous
28 czerwca 2011 at 00:14Każdy przecież czyni grzeszki, jak wiewiórka je orzeszki. Ciastko, lody i cukierki codzienności to są gierki. Lecz gdy zrobisz wody łyk, wszystkie grzeszki zmyku-zmyk. I już czujesz się swobodniej, rzeźko, lekko i wygodniej. Bo przystoi to kobietce, Dobrowiankę mieć torebce! A wieczorkiem włącz netbooka i na fashion bloga lookaj, co Cię dzisiaj znów zaskoczy, może pomysł w głowę wskoczy, na komentarz odlotowy może nawet i modowy. Rano powiedz koleżance, o przepysznej Dobrowiance!
ntzl@wp.pl
Anonymous
28 czerwca 2011 at 00:20Hmmm dzisiejszy grzech?Zależy co rozpatrujemy za tym słowem…bo czy ulubione lody o smaku owoców leśnych poddawane konsumpcji o pierwszej w nocy to grzech?Przecież to raj dla moich kubków smakowych…ale każda kobieta potrafi usprawiedliwić się z każdej sytuacji,taka już nasza płeć…co z tego,że to dodatkowe 534kalorii skoro mogę oczyścić się jednym łykiem?Wtedy już nie ma znaczenia czy zjadłam porcję,czy całe pudełko…mmmniam!
moniapost@plusnet.pl
Anonymous
28 czerwca 2011 at 00:26Mały grzeszek w moim wydaniu to wydanie ostatnich pieniędzy na buty, których mam 30 par, ale jeszcze tą jedną koniecznie musiałam mieć. Patrzyły na mnie takimi smutnymi oczkami z półki, że wielkim grzechem byłoby ich nie wziąć, więc z dwojga złego wybrałam mały grzeszek 🙂 Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, bo przecież dobrowianka oczyszcza z małych grzeszków 😀
pyati@o2.pl
wisienka1000
28 czerwca 2011 at 01:36a ja mam dziś urodziny i grzeszyć zamierzam przez kolejne 12h… nie idę do pracy, wydam ostatnie pieniądze na zakupy w ulubionym sklepie, wypiję coś mocniejszego, a pojutrze w pracy będę żałowała, że się kiedys urodziłam… ale wtedy właśnie woda uratuje mi życie… być moze Dobrowianka… kto wie 😉
wisienka1000@wp.pl
Anonymous
28 czerwca 2011 at 07:38Dzisiaj zgrzeszyłam bo… nie zgrzeszyłam – a przecież powinnyśmy siebie rozpieszczać 😉
markowska_magda@o2.pl
Anonymous
28 czerwca 2011 at 07:56hej 🙂
Ja chyba jako jedyna zrzucę winę na blogerki polskiego rynku! TAK! o Tobie „Charlize Mystery” piszę ! i nie tylko! bo oczywiście i do „Jestem Kasia”, „Cajmel”, „Sanna’s Land Of Illusion”, „Fashionelka”!!!! to dziewczyny przez Was, dosłownie przez Was straciłam prawie i dosłownie całą (wczoraj wpłynęła na konto) wypłatę w sklepach internetowych Romwe.com i Szafomania.pl, oczywiście nie wspomnę o butach DeeZee którymi tak skutecznie w ostatnich postach Karo mnie kusiła… ehhh… WASZA WINA…WASZA WIELKA WINA… 🙂
PS: mój narzeczony jeszcze o tym nie wiem… przerazi się gdy paczki zaczną przychodzić do domku.. ehhh już się boję 🙂
krolewna123@vp.pl
Anonymous
28 czerwca 2011 at 09:39n.krakowiak@wp.pl
Pieniądze przeznaczone na wymianę wycieraczek w samochodzie wydałam na (kolejną) parę butów. Mój samochód chyba nigdy się nie doczeka 😉
Anonymous
28 czerwca 2011 at 10:00Jest taki chłopak co do złego namawia mnie , ciągle kusi i na obiad zaprosić chce .Dziś Nadszedł ten dzień,skusiłam się i poszłam na obiad lecz nie spodziewałam się , że deser także do obiadu zalicza się . Także dieta poszła na marne, bo zjadłam dziś słodką truskawkową tartę , lody co kalorii mają od groma ale jakże byłam wesoła i ten grzeszek wspaniały mam nadzieje , że zostanie mi wybaczony bo do końca dnia tylko DOBROWIANKĄ się nawadniałam. wcyganek@onet.pl
Anonymous
28 czerwca 2011 at 10:30Co rano zamiast brać się ochoczo do pracy rozpoczynam dzień od sprawdzenia prywatnej poczty, nowych postów na blogach modowych oraz wiadomości ze świata. Czy powinnam to robić w służbowym czasie pracy? Czy to naganne postępowanie czy raczej drobny, niewiele znaczący grzeszek? Takich przewinień popełniamy mnóstwo każdego dnia, ale przecież nie można robić w życiu tylko tego, co się powinno. Chwila relaksu potrzeba jest każdemu. Ten komentarz piszę również w czasie pracy, ale czuję się trochę lżej, bo na moim biurku stoi butelka wody mineralnej. Jeżeli wygram ten bon to zamienię ją na Dobrowiankę. Ups… Szantaż to też mały grzeszek.
magda_011@wp.pl
Anonymous
28 czerwca 2011 at 11:24Hm…drobny grzeszek???popełniam go zawsze, kiedy tylko pojawia się nowa kolekcja w H&M..:):):)najbardziej zaś raduje to mojego męża:)czym rekompensuję swoje grzeszki zakupowe??Zimną Dobrowianką z listkami limonki i kostkami lodu…wierzcie-mój mąż wtedy mi wszystko wybacza:):)
burda_ewelina@interia.pl
Anonymous
28 czerwca 2011 at 11:42-„pssst! psssssssst! tutaj… w szufladzie…”
Zagladam do szuflady.
-„witaj mi mój kwiecie, moja grzesznico, skosztuj, skuś się… ciasteczka czekoladowe, maślana babeczka, pączuś… wszystko na wyciągnięcie dłoni…”
Moja dłoń drga nerwowo.
Pomyślałam:”Nikt przecież się nie dowie…
tylko jedno ciasteczko, tylko kęs pączka, okruszek babeczki – o słodka rozpusto…”
Tak, to ja zatwardziała grzesznica. Niewolnica słodkich pokus.
Kolejny poranek, kolejna porcja moich maleńkich, sekretnych grzeszków.
katarzyna-kala@o2.pl
Anonymous
28 czerwca 2011 at 11:51Dobrowianki poczuj błogie moce,
gdy Cię grzeszki dopadną ochocze.
Lody, kawa i ciasteczek morze,
Lżej Ci będzie bo oczyścić się pomoże.
Martyna Ch.
mita123@wp.pl
Anonymous
28 czerwca 2011 at 11:56Już z samego rana dopada mnie mały grzeszek,
Lecz mimo wszystko na twarzy maluje się uśmieszek.
Wstaję, patrzę a tu już 12 godzina,
Jak widać leniwa ze mnie dziewczyna.
Tuż potem na śniadanie lody z truskawkami, czemu nie ?
„Słodkie kalorie z samego rana są niezdrowe!” – ah tam, bzdurne gadanie.
A do tego przepyszne kakao,
W instrukcji 5 łyżeczek, ja dosypuję jeszcze 2 śmiało.
Po takiej dawce rozpływam się w błogości,
Moje ciało wręcz kocha takie nadmierne słodkości!
Lecz co to za głosik w mej głowie słyszę?
Oh to rozum: „Marto, ja już ledwie dyszę!”
Udając, że nic wielkiego się nie stało,
Chociaż czuję, że moje ciało na większy rozmiar awansowało,
Zasiadam do laptopa i wpisuje literki,
Które jakby pod wpływem mej podświadomej kontrolerki,
Układają wyrazy „ zakupy on-line”
Toż to grzech większy niż sam Husajn!
Zaznaczam co tylko wpadnie mi w oko,
Kiedy widzę ceny usta otwierają się szeroko.
Przesyłka ekspresowa, bo przecież się nie doczekam,
Po takim wysiłku znów do kuchni uciekam.
Na język cisną się słowa – mniam mniam mniam!
Ogromnej dawki śliny się nabawiam.
Pochłaniam co tylko się da,
Taka już ze mnie smakoszka!
Wtem Mama krzyczy: „zetrzyj kurze, umyj okna, powieś pranie, potem dopiero odpoczynek”
Wybieram opcję ostatnią, bo przecież nie jestem jakiś robocinek.
Szczerze mówiąc bardzo cenię sobie spokój, ciszę, leniuchowanie,
Do tego jakieś ciastka czy ciuchów kupowanie,
Nie obejdzie się także bez debetu czy nadwagi,
Lecz to są właśnie uroki mojej rozkosznej nierozwagi.
Nie martwię się zanadto, bo przecież znam świetne rozwiązanie,
Pijam magiczny napój, który konkretnie zadba o kalorii się wyzbywanie,
Rozprawi się z nimi w mig i energii mi doda,
Żebym mogła w kuchni pomyć okna oba!
Bo przecież „Grzeszyć każdy może…. a dobrowianka Ci w tym pomoże!”
marta.kusmider@wp.pl
Anonymous
28 czerwca 2011 at 12:27No cóż…ja zdołowana deszczową aurą z bolącą głową wylegiwałam się przez cały dzień w mojej burej pościeli wpatrzona w wyblakłą ścianę , a na do dodatek skuszona przez młodszą siostrę wielkim opakowaniem lodów użalając się nad sobą i zapominając o mojej letniej diecie chętnie skonsumowałam lody po czym przeszła do sypialni moich rodzicieli i postanowiłam nadrobić zaległości filmowe , a na narzekania mojej mamy odpowiadałam MAM WAKACJE !
olivcia5@vp.pl
sophisticatedHB
28 czerwca 2011 at 12:31z minuty na minutę tych grzeszków coraz więcej i niekoniecznie małych 😉
paulaaaem@gmail.com
Anonymous
28 czerwca 2011 at 12:35Faworki, ptysie i inne słodkości,
nikt nie oszczędzi do Was miłości.
Kęska małego, choć najmniejszego,
nie odmawiaj dziś z rana sobie, kolego.
Mały grzeszek nigdy Ci nie zaszkodzi,
jedynie co, to serduszko osłodzi.
Łyczek Dobrowianki, na pewno zaradzi.
Za smutki, kalorie, Tobie wynagrodzi 🙂
blackcherryxox@Gmail.com
Anonymous
28 czerwca 2011 at 12:37dzisiaj najpierw obroniłam pracę licencjacką (ale to nie grzech, a raczej męczeństwo), potem kupiłam pół litra sorbetu malinowego (który tak kocham!), a to już mały grzeszek (ale cicho sza), a na koniec za 11 PLN kupiłam dwie pomadki Chanel, cienie Les 4 Ombres także Chanel oraz lakier do paznokci YSL u przesympatycznej starszej Pani na targu! I wszystko jest oryginalne! grzechem by było nie kupić i nie dać tej Pani zarobić! a teraz jak sobie wyobrażam jak przepiękny będzie mój makijaż, to aż mnie skręca! aż nieładnie tak rozpieszczać się w myślach!
jasniepani@gmail.com
aga
28 czerwca 2011 at 13:04Mój drobny grzeszek? Hmm, nie wiem czy to co zrobiłam można uznać za grzeszek, ale na pewno, za brak rozwagi i to nie drobnej (choć szczerze powiedziawszy, nie ubolewam z tego powodu 🙂 ) A mianowicie, w weekend wybrałam się quadem na przejażdżkę, która z założenia miała być niewinnym kontemplowaniem piękna przyrody..a skończyło się jak zwykle, czyli ugrzęzłam w niezłym błotku. Po wybornych wirażach było mi nieco głupio pokazywać się w domu w „takim” stanie. Na szczęście przed wyjazdem zapakowałam do bagażnika Dobrowiankę, dzięki temu mogłam rozpocząć moje nietypowe oczyszczanie, i z czystym sumieniem stwierdzam, że faktycznie działa niczym „codzienny prysznic”, i choć tym razem na oczyszczaniu nie skorzystały moje nerki, to Dobrowianka i w tym niecodziennym przypadku spisała się na medal! 😀
Pozdrawiam, aga.bober@gmail.com
Anonymous
28 czerwca 2011 at 13:18Pewnie. Ogoliłam nogi. Tylko nie wiem,czy ująć to w perspektywie ujmy moralnej na rzecz zatracenia się w kulcie cielesności, czy może jako dobry uczynek na rzecz całego społeczeństwa. Karzcie mnie albo wynoście na piedestał, a ja sobie zatańczę.
annawanna89@tlen.pl
Anonymous
28 czerwca 2011 at 13:31Ojjjj popełniłam grzeszek! Podczas mojej ciężkiej harówki z dietą skusiłam się dzisiaj na AŻ PÓŁ opakowania Lindt Lindor… i tak poranne ćwiczenia poszły w niepamięć 😉 Mimo tego, że tak wspaniale smakują i jak ugryzę kawałek wypływa słodka delikatna dla podniebienia czekolada, jestem na siebie zła! I jak tu teraz zmieszczę się w tą piękną kiecke z ZARY?!? 🙂
josephine_e@wp.pl
Anonymous
28 czerwca 2011 at 13:51Zapaliłam papierosa 🙁
a przecież rzuciłam…
zkrainydeszczowcow@gmail.com
Anonymous
28 czerwca 2011 at 13:54hmm chyba moim ostatnim grzechem jest to, że nie wchodziłam na Twojego bloga przez 5dni,a zamiast tego wylegiwałam się nad jeziorem czując mega błogość
weroniczka_13@autograf.pl
Atanvarne
28 czerwca 2011 at 13:55Tak, popełniłam. Zawistnie pomyślałam o tym, że wygram 🙂
Anonymous
28 czerwca 2011 at 14:06Wyprzedaże to dla mnie najwiekszy pretekts do kupna kolejnej pary szpilek i choć pewnie nigdy ich nie włoże;) to nie istotne!!!! najważniejsze jest to, że znajdują się w mojej garderobie:)
Ale mam Ją!! Dobrowiankę ona oczyści mnie z moich małych grzeszków!
calixto@wp.pl
Panna Pyza
28 czerwca 2011 at 14:12Rozgrzeszam się z nadzieji, że jednak uda mi się wygrać. 😉
panna_pyza@op.pl
Anonymous
28 czerwca 2011 at 15:09Nie będę się „spowiadać” z kalorycznych grzeszków, ponieważ moja hedonistyczna natura pozwala mi folgować swoim potrzebom. Jest jednak coś co powinnam zrobić dla siebie właśnie ze względu na swoją naturę. Jest to pisanie pracy licencjackiej. Popełniłam grzech, skupiając się na spędzaniu błogo dnia codziennego, że zaniedbałam folgowanie swojej potrzebie edukacji! Po tylu latach walki kobiet o możliwość uczenia się na równi z mężczyznami i uczestniczenia w życiu publicznym, a ja nowoczesna, młoda kobieta zniweczyłam owoce starań moich przodkiń. C’est la vie.
Oczyszona dusza, sumienie czyste. Z nowymi siłami czas się wziąć do pracy nad zdobyciem dyplomu.
033089@wp.pl
Anonymous
28 czerwca 2011 at 15:16Wczoraj kupilam 2 torebka,taka sama jak ta pierwsza,tylko ze w innym kolorze.Jak moj men zapyta po co mi znowu taka sama rzecz ale innego koloru,powiem chyba znowu ze to prezent od siostry, ew.babci,mamy, przyjaciolki,dziadka(do wyboru).Siostra zostanie w jego oczach moim wiecznym aniolem-sponsorem a ja dorzucam male klamstewko do dlugiej juz listy tych wczesniejszych…
marta.pietruczuk2@tlen.pl
eating sleeping dancing
28 czerwca 2011 at 15:39grzeszę nałogowo. ciągle, bez przerwy. dziś nie było inaczej. zgrzeszyłam kupując przecenioną bluzkę i eyeliner. zgrzeszyłam jedząc ogromną kanakę na śniadanie. zgrzeszyłam nie płacąc rachunku za telefon (on poczeka, buty nie).teraz też grzeszę, pijąc kaloryczny napój. czy jest cokolwiek w stanie mnie uratować ?!
Anonymous
28 czerwca 2011 at 15:42Grzeszę tu, grzeszę tam… ale jest przyjemnie;]]
Dzisiaj np jak zwykle zaspałam,co prawda nie spóźniłam się na autobus, ale UWAGA:
wybiegłam z domu z batonikiem zamiast śniadania
w biegu założyłam kurtkę na wywrót no i co najlepsze zdążyłam na autobus ale to nie był mój autobus..;p
Pzdr kama16_92@interia.pl
Anonymous
28 czerwca 2011 at 17:47W moich oczach to co zrobiłam 24h temu to mały grzeszek, ale dla innych może byc troszke większy. A było to tak wchodze sobie na str. ebay, atu patrze orginalna, nowa torebka CHANEL tylko za 300 $ (dla mnie tylko ,bo normalnie to cudo kosztuje dużoooo więcej- więc pomyslałam sobie że ile zaoszczędze, a nawet że moge na niej zarobic bo moge ją sprzedac drożej) no i oczywiście domyślacie się co zrobiłam kupiłam ją. Tylko nie wsopmniałam wam o tym że kasa za którą kupiłam moje cudo miałam przeznaczyc na prawko, no ale cóż stwierdziłam że raz się żyje 😉 Czyż nie?
adrianna.ribon@gmail.com
Anonymous
28 czerwca 2011 at 17:53Mały niewinny grzeszek… zagapiłam się na pracującego pana robotnika… w tym upale oczywiście nie posiadał koszulki… Od razu poczułam się spragniona! Nie tylko wody!!
Kitlas Marcelina
mki@aol.pl
Anonymous
28 czerwca 2011 at 18:34Grzebałam wykałaczką przy tym czymś, gdzie jest żarówka w barku i jakimś cudem wybiłam bezpieczniki w całym budynku:]I tak o to przesiedziałam cały wieczór z zapaloną świeczką;P
monia1126@buziaczek.pl
Anonymous
28 czerwca 2011 at 19:35Grzeszek dość typowy, zwłaszcza podczas sesji-po prostu zamiast nauki wybrałam ciekawsze zajęcia:) Najpierw jedzenie truskawek na leżaku w skąpanym w słońcu ogródku (dodam, że przez opalanie wyglądam jak raczek), a później wypad na przecenowe zakupy. Dzień zaliczam do jak najbardziej udanych, zważając na to, że poranne truskawki zajadałam z czekoladą oraz na to że Dobrowianka mnie oczyści;)
qimono@wp.pl
Anonymous
28 czerwca 2011 at 19:36Tak, mam na sumieniu dzisiaj mały grzeszek. Moje myśli wybiegały poza granice ludzkich wyobrażeń o życiu pełnym wrażeń i emocji. Sprawiło to moje fizyczne rozleniwienie, które w połączeniu dało przyjemne uczucie psycho-fizycznej rozkoszy, uważanej za 'grzeszek’. Dlatego oczyszczam swoją duszę i ciało. Duszę koję kroplą piękna a ciało koję kroplą czystości. Piękno w postaci muzyki lub literatury, a czystość pod postacią wody. Zmywam z siebie tą chęć posiadania tego co zakazane choć najbardziej pożądane. Nie przejmuję się moimi grzeszkami, bo bez nich nie miałabym radości oczyszczenia! 🙂
monika-walczak2@wp.pl
Anonymous
28 czerwca 2011 at 19:42Drobne grzeszki popełnia chyba każda z nas. A wszystko przez Ewę:)Mamy to we krwi:) Życie bez drobnych grzeszków byloby po prostu nudne!!! Nie będę opisywała swoich „wpadek”, bo napisalabym opasłe tomisko. Zatem do oczyszczenia jedna Dobrowianka nie wystarczy:)
alfa1010@op.pl
Anonymous
28 czerwca 2011 at 19:43Większości z nas w kontekście popełnienia grzeszku przychodzi od razu na myśl jedzenie i to na jakie słodkości sobie pozwoliłyśmy. Zastanawiam się z czego to wynika, czyżbyśmy za bardzo do serca wzięły sobie jedno z grzechów głównych („nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu”)? Ale czy jedna czekoladka, batonik, ciasteczko jest grzeszkiem, czy po prostu wpatrzone we wszystkie zagraniczne i rodzime magazyny gdzie kobiety są w rozmiarze 0 (to w ogóle można nazwać rozmiarem) zatraciły zdrowy rozsądek? Przyznam szczerze że dla mnie grzechem jest nie zjedzenie pysznego ciasta, które robi moja mama, albo pysznych spaghtetti, w których się specjalizuje. Noszę rozmiar 36 a codziennie jem na co mam ochotę, po prostu jestem aktywna i piję 1,5l wody, nic prostszego! Za to mam inne grzeszki: zakupoholizm, który staram się stopniowo ograniczać (naprawdę ciężko jak wszędzie widnieją szyldy -50%): dzisiaj kupiłam tylko jedne spodnie na przecenie a nie całą stertę rzeczy – tu miejsce na podziękowanie dla mojego chłopaka, który wspiera mnie w ograniczaniu zakupów 🙂
nikaprawda@gmail.com
Anonymous
28 czerwca 2011 at 19:46wydałam ostatnie pieniądze z tego miesiąca na przecenioną spódnicę, zakupoholizm to też grzech? Pijąc Dobrowianke napewno nie 🙂
martuskaa@gazeta.pl
Anonymous
28 czerwca 2011 at 20:12stanowczo za mało myślałam o sobie
ania457@wp.pl
Anonymous
28 czerwca 2011 at 20:43Znów wykupiłam pół sklepu z ciuszkami, bo nie mogłam się powstrzymać! Wszystkie są cudowne !
iwoonka_xd@o2.pl
martii
28 czerwca 2011 at 21:354 gofry z bitą śmietaną + jagody prosto z lasu! mmmniam!
martula_d@wp.pl
Anonymous
28 czerwca 2011 at 21:55mały grzech? zakochanie się bez opamiętania… z góry przepraszam wszystkich singli 🙂
martyna_ur@o2.pl
Panna A
28 czerwca 2011 at 22:04Mój chłopak doładował sobie konto a ja wygadałam wszystko z moją mamą 🙂
ooolusia88@interia.pl
Anonymous
28 czerwca 2011 at 22:12Popełniłam dzisiaj małe grzeszki –
Zjadłam babeczki z domowej szafeczki.
Oprzeć się nie mogłam iż
Czekolada z nich spływała,
a na wierzchu były pyszne truskaweczki.
Lodów śmietankowych też mi się zachciało i sumienie z głodem przegrało.
Mogłabym się martwić i liczyć kilogramy,
ale ja wolę oczyścić organizm.
Z Dobrowianką to nic trudnego –
wystarczy kilka łyków i koniec problemu ! 🙂
carola07@interia.pl
Izabela
28 czerwca 2011 at 22:57dziś się mega obkupiłam i mimo wyprzedaży i tak wydałam mnóstwo kasy! w jednej kolejce stałam 2h.45min i to właśnie wtedy uratowała mnie Dobrowianka, bo było mega duszno 😉 inaczej to bym tam chyba padła. W sumie można powiedzieć, że Wasza woda nie tyle 'oczyściła mnie z grzechu’ co wręcz pomogła mi ten grzech zakupoholiczki popełnić 😀
W ogóle to Waszą wodę znam od koleżanki, od razu przypadła mi do gustu nie tylko ze względu na smak ale i na etykietę 😛 fajnie ogarnięta grafika i kształt butelki, taka kobieca 😉
izabela.bonkowska@gmail.com
Anonymous
28 czerwca 2011 at 23:0019 lat temu popełniłam jeden, ale poważny i ciągnący się do końca życia grzech – urodziłam się kobietą. Kobiety mają naturę kusicielek i grzesznic. Grzeszymy, gdy ubieramy zwiewne suknie i wysokie obcasy. Zawracamy w głowach mężczyznom, a następnie każemy o sobie zapominać. Dzisiaj rozpuściłam długie ciemne włosy, założyłam najlepszą sukienkę, jaką mam w szafie i uśmiechałam się do przechodniów. I przy tych grzeszkach czułam się lekka, piękna i wiedziałam, że świat należy do mnie. W końcu jestem Kobietą – „słodkie żywioły we mnie śpią, mogę lawiną runąć zła”, jak śpiewa Edyta Górniak.
martusia70@interia.pl
burn-it-up
28 czerwca 2011 at 23:04Prozaiczny grzeszek w postaci ciasteczek owsianych.Jakże przyjemny jednak 🙂
burn_it_up@wp.pl
Anonymous
28 czerwca 2011 at 23:50Miota mną chciwość, niezmiernie pragnę wygrać bony na zakupy w H&M. W te wakacje jadę na odpoczynek za granicę, więc chcę olśnić nowych znajomych nienagannym wyglądem, dodatkowo będę robiła za żywą reklamę… Dobrowianki oczewiście :>
ssplash@wp.pl
Anonymous
29 czerwca 2011 at 00:04Choć jestem jeszcze młoda,
to bardzo, bardzo interesuje mnie moda.
Bon na ciuchy chętnie zgarnę,
ale szanse na to marne :<
Nic, ale to nic nie chcę mi się robić,
mogłabym obijać się całymi dniami,
byle w pobliżu znalazł się komputer i wysoka szklanka schłodzonej Dobrowianki.
madzia-97@wp.pl
Paulina
29 czerwca 2011 at 09:21Przy muzyce, z Dobrowianką, relaksuję się codziennie
W tym wypadku moje grzeszki oczyszczane są bajecznie!
Ciasta, ciastka czekolada i różności, których nie wypada jeść w ogóle!
Bo o zgrozo!! Skumulować w organizmie mym się mogą.
Lecz ja o to się nie boję. Dużo piję, od wód nie stronię!
Dobrowianka mym lekarstwem, gdy obżarstwo weźmie miarkę.
A do tego moje nerki, są od dawna bez usterki!
Pamiętaj: 1,5 litra wody co dzień
odżywi, oczyści i ochłodzi!
sulkowskapaulina@gmail.com
Paulina
29 czerwca 2011 at 09:28Przy muzyce, z Dobrowianką, relaksuję się codziennie.
W tym wypadku moje grzeszki oczyszczane są bajecznie!
Ciasta, ciastka, czekolada
i różności, których nie wypada jeść w ogóle!
Bo o zgrozo!! W organizmie skumulować się mogą!
Lecz ja o to się nie boję, dużo piję – od wód nie stronię.
Dobrowianka mym lekarstwem gdy obżarstwo weźmie miarkę.
A do tego moje nerki są od dawna bez usterki.
Pamiętaj: 1,5 litra wody co dzień:
odżywi, oczyści i ochłodzi.
sulkowskapaulina@gmail.com
Anonymous
29 czerwca 2011 at 10:38popełnilam grzech, zrobilam zdjecie ubierajacemu się sasiadowi, nic nie poradze ze mam do niego slobosc, oczyszcze sie z Dobrowianka.
norac@o2.pl
Anonymous
29 czerwca 2011 at 11:09Choć jestem jeszcze młoda,
to bardzo, bardzo interesuje mnie moda.
Bon na ciuchy chętnie zgarnę,
ale szanse na to marne :<
Nic, ale to nic nie chcę mi się robić,
mogłabym obijać się całymi dniami,
byle w pobliżu znalazł się komputer i wysoka szklanka schłodzonej Dobrowianki.
madzia-97@wp.pl
P.S.
Zapomniałam dodać, że do konkursu zgłaszam się z mamą.
Anonymous
29 czerwca 2011 at 13:20mój ulubiony grzeszek – kolejne nowe buty! disea@interia.pl
Anonymous
29 czerwca 2011 at 14:21Kupiłam bilet na openera! jak szaleć to na całego 😀
mery1007@wp.pl
Nina
29 czerwca 2011 at 14:28Przyznaję się bez bicia: popełniłam dzisiaj grzech. Och, co gorsza popełniam go na co dzień. Wciąż i wciąż ten sam… Nie mogę się powstrzymać:( Z dnia na dzień wyglądam coraz lepiej i lepiej! Sama nie mogę znieść tego cudownego odbicia w lustrze! O Panie, przebacz mi ten nienaganny, idealny wygląd! Amen!
nina219@onet.eu
dodaję raz jeszcze, bo zapomniałam ostatnio dodać maila:)
dysia11
29 czerwca 2011 at 15:42O tak, niestety wakacje są w moim przypadku pełne od małych grzeszków. Dziś na przykład zamiast pójść opiekować się moimi młodszymi kuzynami (co im obiecywałam już od jakiegoś…tygodnia) spędziłam przedpołudnie czytając książkę oraz oglądając filmy. Wiem, że mój czyn okazał się jednym z najgorszych jakie popełniłam w życiu i nie wiem czy Bóg zdoła mi to wybaczyć jednak bardziej boję się reakcji moich kuzynów. Czy moja dusza zostanie przez nich zesłana na wieczne potępienie?? tego nie wiem. Wypiję jednak szklankę Dobrowianki i będę ich błagać o litość aż w końcu zdadzą sobie sprawę, że nawet ja miewam czasem chwile słabości.
e_kielar@wp.pl
Anonymous
29 czerwca 2011 at 19:45Cały słoik Nutelli zniknął wyjedzony starannie łyżeczką. Obiecuję sobie, że następnym razem w końcu dowiem się, jak smakuje kanapka z Nutellą, bo jeszcze nigdy nie udało mi się poznać tego smaku.
ola_pajak@poczta.onet.pl
Nie tylko o modzie
29 czerwca 2011 at 20:19Grzech z dzisiaj? uwiodłam mojego faceta wyjątkowo seksowną bielizną upolowaną na wyprzedażach, rezultat taki iż stwierdził że jutro mam iść znów na zakupy, w jego towarzystwie 🙂
Dobrowianka będzie idealnym rozwiązaniem po rajdzie po sklepach i oczyszczeniem z kolejnego grzechu !
😀
justyna-pyrz@wp.pl
Anonymous
29 czerwca 2011 at 20:22a żeby było tak zwyczajnie , skromnie i normalnie to nie dość że zaspałam dzisiaj a spałam do 13 to zaprosiłam mojego byłego chłopaka na 18 haha 😛 nam nadzieje że mój M:* nie będzie się gniewał 😀
Anonymous
29 czerwca 2011 at 20:48Grzeszek z dziś ? ależ proszę, tona zjedzonych kwaśnych żelek i wypicia coli po dowiedzeniu się o wynikach egzaminu – no w końcu trzeba się jakoś pocieszyć po zawalonej matematyce, prawda ? Echh czasem zaczynam żałować wyboru technicznych studiów, naprawde. Moja figur [jedzenie żelek] chyba tymbardziej, może Dobrowianka będzie dobrym ratunkiem przed wakacyjnym wskoczeniem w bikini ? Kto wie, kto wie..
A tymczasem, pozdrawiam i uciekam uczyć się materiałów budowlanych – bo moja sesja dopiero się rozkręca! :*
koonikpolny@wp.pl
mika
29 czerwca 2011 at 20:50Dla uczczenia oświadczyn popełniłam z moim już Narzeczonym ogromny grzeszek:)najpierw zjedliśmy torcik a potem niezdrową kolację, jednakże nie zapomnieliśmy przed snem o oczyszczeniu organizmu dlatego zamiast kolejnej lampki wina wypiliśmy Dobrowiankę:)
monika28.06@interia.eu
Anonymous
29 czerwca 2011 at 21:51karolina.maluga@wp.pl
hmmm, więc od czego zacząć? spałam do samiuteńkiego południa, wstałam , kawka bogata w mleczko, ciasto i modowe blogi, dopiero pod wieczór zabrałam się za obowiązki przez tego lenia… 🙂
POZDRAWIAM!
Anonymous
29 czerwca 2011 at 22:13Zwolniłam się z pracy, spakowałam manatki i jutro wyruszam nad morze, olewając cały system. Pisząc to oczyszczam swoje sumienie, a robiąc to oczyściłam swoją psychikę i czuję się lepiej niż kiedykolwiek!
schranzy9@gmail.com
Anonymous
29 czerwca 2011 at 22:25Grzeszek ?! I to nie jeden tylko cała masa ; ) Wstać o 14 może i wolno ale wziąć do ręki chipsy i zajadać się nimi już nie bardzo. Do tego telewizor , komputer , muzyka i całe łóżko w drobniutkich okruchach które wbijają się teraz wszędzie. Jakby tego było mało obiadek był baaardzo zdrowy a mianowicie duża pizza którą pochłonęłam sama ! Kolacyjka również niczego sobie czyli zestaw w KFC ! W między czasie oczywiście paluszki , batoniki popijając colą ! W życiu chyba nie zjadłam tylu kalorii co dzisiaj a przypominam , że na lato chciałam schudnąć ! Chyba każdy miał chociaż takie zamiary a co z tego wychodzi to zupełnie inna sprawa ! 😉 Wieczorem zamiast biegać i to wszystko spalać czytam sobie blog modowy! Myślę , że może trzeba się przerzucić na Dobrowiankę a cole zostawić już w spokoju ? ; )
klaudia88@vp.pl
Anonymous
30 czerwca 2011 at 01:24Razem z moim narzeczonym mieliśmy spędzić wieczór w kinie na jednym z tych głupkowatych męskich filmów, przy których tak bardzo wszystko przeżywa, że jeszcze 3 dni później pyta z przejęciem w głosie czy pamiętam poszczególne sceny akcji. Otóż nie, nigdy nie pamiętam ale oczywiście nigdy się też do tego nie przyznałam. Miałam ciężki dzień i dwie godziny przepełnione sztucznym zachwycaniem się głupkowatymi komentarzami, szybkimi samochodami, zrobieniem samolotu z zapałek na styl zdolnego MacGyvera, były czymś ostatnim, na co miałam ochotę. W pracy ociągałam się jak mogłam, spędziłam godzinę w kawiarni a potem wybrałam najdłuższą drogę do domu. Posiedziałam jeszcze parę minut w samochodzie, który zostawiłam nieco dalej niż zwykle. Podskoczyłam kilka razy przed drzwiami, roztrzepałam włosy i wtargnęłam do środka – oczywiście spóźniona. Zanim jeszcze zdążył cokolwiek powiedzieć oznajmiłam, że bardzo mi przykro. Gdy jego oczy domagały się większych wyjaśnień, dodałam, że miałam bardzo dużo pracy, samochód odmówił posłuszeństwa, a portfel z pieniędzmi, za które mogłabym wziąć choć taksówkę spokojnie wylegiwał się na szafce w naszej sypialni. Kłamstwo to wielki grzech, ale o czym tu mówić.. skoro dzięki temu zyskałam szklankę Dobrowianki + nieziemski masaż stóp 😉
katherine.ka@interia.pl
Anonymous
30 czerwca 2011 at 08:30O tak! i to typowy grzeszek, lecz efektem może być mały aniołek.
mdonay@gmail.com
Anonymous
30 czerwca 2011 at 10:01Choć rano nieznośnie kusiły mnie grzeszki..
hmm może orzeszki serdelki a może… może cukierki! Lecz od razu Dobrowiankę wzięłam do ręki! Grzeszki uciekły a ja idealnie zaczęłam dzień !:)
kruszynska.karolina@o2.pl
Anonymous
30 czerwca 2011 at 10:19grzechem jest nie grzeszyc, zdalam mature i ide popelnic mnostwo malych grzszkow z dobrowianka (;
elokwapastyczna@o2.pl
Anonymous
30 czerwca 2011 at 13:00Oj grzeszę, grzeszę za każdym razem odkładając obowiązki domowe, które piętrzą się niebezpiecznie, na potem, na później, na jutro… A ja zamiast prać, sprzątać, gotować, prasować każdą chwilę spędzam z moim kilkumiesięcznym synkiem. Ale dzięki temu nie ominie mnie pierwsze świadomie wypowiedziane słowo „mama”, pierwszy ząbek czy pierwsze kroki 🙂 Dla mnie – bezcenne, radość ogromna i … sumienie czyste 😀 Czuję się rozgrzeszona i przede wszystkim spełniona!
ninaak1984@gmail.com
Anonymous
30 czerwca 2011 at 13:57Zupełnie ,,niechcący” ( A gdzież tam! Całkowicie świadoma, na dodatek z premedytacją i w ramach odwetu) chlapnęłam przy moim ukochanym, że jego perełka ( tak, tak faceci w typowo męskich rozmowach używają różnych pieszczotliwych nazw na określenie własnego SAMOCHODU!!) wygląda ostatnimi czasy gorzej niż źle. Na przyszłość zapamiętam, żeby mimo wszystko nie krytykować samochodu faceta w jego obecności. Ale kto to mógł się spodziewać, że podziała jak płachta na byka… A mama tyle razy mówiła, żeby w pewnych sytuacjach trzymać język za zębami;)
PS. Zgrzeszyłam i wcale nie żałuje, ukochany robi od wczoraj wszystko, żeby tylko więcej nie przeszły mi te zabójczo krytyczne słowa przez gardło;)
alex_mini@wp.pl
Anonymous
30 czerwca 2011 at 15:22Wybyłam na cały dzień z domu do innego miasta. Grzech wcale nie taki straszny, ale moja zmartwiona mama była bliska stracenia przytomności, ale cóż mogę poradzić na stan oszołomienia potocznie zwany zakochaniem? 😉
Elle Michelle
30 czerwca 2011 at 16:35Obiecałam sobie, że już nic nie kupuję bo poszalałam na wyprzedażach.. i co? Dziś idąc z zakupami na śniadanko…nie mogłam się oprzeć i weszłam do swoich ulubionych secondhandów, Skutek? wyszłam z 2 pięknymi sukienkami! 🙂
kora2001@poczta.onet.pl
Anonymous
30 czerwca 2011 at 17:13Wybyłam na cały dzień z domu do innego miasta. Grzech wcale nie taki straszny, ale moja zmartwiona mama była bliska stracenia przytomności, ale cóż mogę poradzić na stan oszołomienia potocznie zwany zakochaniem? 😉
zapomniałam emaila – trupixxx@wp.pl
brulionbebeb
30 czerwca 2011 at 17:56Chciwość: w tej chwili pragnę tylko czarnej sukienki z Zary, która po pierwszej obniżce wciąż jest dla mnie za droga 😉
brulion.bebe.b@gmail.com
Anonymous
30 czerwca 2011 at 19:04Byłam tak zmęczona po przejściu całego mostu poniatowskiego w zabójczym tempie na moich 12cm koturnach, ze z desperacji wstąpiłam na powiększony zestaw w mc i wydałam ostatnie pieniądze na spodenki z wyprzedazy 🙁
ten kupon bylby moim rozgrzeszeniem :))
Anonymous
30 czerwca 2011 at 22:47Kiedyś złamałam nogę biegnąc na tramwaj w 10 cm szpilkach – ewidentny grzech! Po przewiezieniu do szpitala spotkałam swojego (przeszłego) męża, akurat miał dyżur, jest lekarzem, jest warty grzechu!
dorie.carr@gmail.com
morell
30 czerwca 2011 at 23:25Mały grzeszek? Ja nie popełniam małych grzeszków, bo jak już coś robić to na całego! 😉 Tak więc dziś cała tabliczka czekolady, duży talerz przepysznego spaghetti, w międzyczasie popijane słodką colą…
Chwila? Mogłam przecież napić się orzeźwiającej Dobrowianki… W takim razie jutro zaczynam od nowa, z Dobrowianką;)
Anonymous
1 lipca 2011 at 00:04W związku z tym, że mam bardzo dużo wolnego czasu, gdyż jestem tegoroczną maturzystką i moje wakacje są naprawde dłuuuugie, często pomagam mojej siostrze opiekując się jej dziećmi. Tak było też dzisiaj.
W ciagu dnia, gdy dzieciaki (Ania-10 lat i Jaś-4 lata) oglądały telewizje, a ja sprzątałam zabawki w ich pokoju zauważyłam że ich chomik- Zygmunt zdechł. Była mi bardzo szkoda maluchów, bo wiedziałam jak bardzo były do niego przywiązane (szczególnie Jasiek). Postanowiłam nic im nie mówic, zawołałam na chwile sąsiadke, aby ich popilnowała, a sama pod pretekstem wyjścia do sklepu skoczyłam do miasta do zoologicznego po drugie zwierzątko w podobnym wieku\rozmiarze i o podobnym kolorze sierści.
Teraz mam tylko nadzieje, że nowy gryzoń się nie zdemaskuje i wszystko będzie ok.:)
Dłuzej nad tym myśląc, dochodze do wniosku, że mój mały grzeszek mogę zaliczyc do dobrych uczynków dzisiejszego dnia, gdyż zrobiłam to w dobrej wierze:)
Pozdrawiam serdecznie!
ewelinka1604@o2.pl
Fashion with bezimiennaa
1 lipca 2011 at 10:39Filmy, cipsy , zelki i inne słodkosci ? Powiem tak chodz to nie wielki grzech w porównaniu ze biegalam przez 30 min i zjadłam pizze ale Dobrowianke popijałam podczas biegu ; )
anula.anula12@gmail.com
Anonymous
1 lipca 2011 at 11:56Moje „małe grzeszki” wynikają z tego, że jestem ogromnym leniem. Pomimo nawału zajęć i obowiązków, potrafię przesiadywać całymi dniami przed komputerem, choć jestem świadoma konsekwencji. Nie lubię ćwiczyć, za to kocham jeść. Ostatnio wypracowałam sobie świetny sposób na ćwiczenia- ćwiczę z butelkami szampana w rękach, które służą mi jako hantle. Po każdym przysiadzie/skłonie/wykroku biorę łyk szampana, co wygląda dosyć komicznie. Przyjemne z pożytecznym.
hematophobia@poczta.fm
MARTYNA
1 lipca 2011 at 13:32Ah ta czekoladowa pokusa… Rozpływa się w ustach! Jak nie popełnić grzechu skoro to takie pyszne? Pół tabliczki poszło w 5 minut.;)
anytramek@op.pl
Anonymous
1 lipca 2011 at 15:49Kobiece grzeszki
to dla mężczyzn ucieszki
Ja dzisiaj z rana
zjadłam pół kilo krówek jak śmietana
oj ciężko w brzuszku
chyba nie zmieszczę się w nowym fartuszku!
Cudowne bioderka zrobią się szybciutko
Ale Dobrowianka oczyści mnie żwawiutko!
Charlize Mystery pokaże modowe bajery
Aż zazdrościć mi będą wszystkie lampucery!
😀
agnieszka_rozemberg_87@op.pl
pozdrawiam!
Anonymous
1 lipca 2011 at 16:01Dobrowianka pyszna woda,
Na male grzeszki – niezawodna.
Gdy tylko jakis smakolyk zjesz, nie zapomnij wypic jej!
dominisia1555@o2.pl
Anonymous
1 lipca 2011 at 16:21Kobiece grzeszki
to dla mężczyzn ucieszki
Ja dzisiaj z rana
zjadłam pół kilo krówek jak śmietana
oj ciężko w brzuszku
chyba nie zmieszczę się w nowym fartuszku!
Cudowne bioderka zrobią się szybciutko
Ale Dobrowianka oczyści mnie żwawiutko!
Charlize Mystery pokaże modowe bajery
Aż zazdrościć mi będą wszystkie lampucery!
😀
agnieszka_rozemberg_87@op.pl
pozdrawiam!
Anonymous
1 lipca 2011 at 18:24Małe grzeszki sprawiają, że życie jest właśnie tak cudowne i radosne. Udawałam dziś dobrą córkę, która odkurza cały dom. Co jednak motywowane było późniejszym przyjściem pewnego chłopaka. Bo to przecież zawsze jest CHŁOPAK. Potem udawałam że podoba mi się film który oglądamy, w którym nic, tylko strzelają. Ponadto, będąc szczerą udawałam że go oglądam, ale patrzyłam na jego profil, bardzo ładny. A film nie wiem o czym był. I właśnie przed chwilą on wyszedł, więc grzeszenie dopełniłam połową pudełka ptasiego mleczka. Bo życie musi być przecież słodkie, a po za tym… nikt nie widzi, że się tak opycham, prawda? Oczyszczanie nastąpi w wannie z pianą. Symboliczne umywanie rąk oraz całości. Kto by przecież chciał być taką porządną przez calutki czas, prawda?
Anonymous
1 lipca 2011 at 18:32Grzeszek…hmmm, raczej grzeszki ;/ Kurcze od miesiąca chcę doprowadzić do tego żeby dobrze wyglądać rurkach. A właściwie to całe życie, ale nevermind, tym razem się zawzięłam 🙂 3 (!) dni temu postanowiłam zacząć biegać (tak wiem – ambitne :D). Miałam to robić co drugi dzień. Środa: ładnie pięknie, wracam zdyszana. Piątek przerwa. Dziś wstaje – deszcz. I tak do wieczora. Dla zabicia czasu: tortilla w fast-foodzie (+cola, jakżeby inaczej, przecież nie będę popijać setek kalorii zdrową wodą, toż to nielogiczne!), jagodowa muffina w ulubionej piekarni i…co teraz z dietą?!
Jak się tak wyspowiadałam to od razu lżej, ale obiecuję, że już więcej grzeszyć nie będę 😀
pozdrwiam Ola, (aleksandra.swaczyna@gmail.com)
Anonymous
1 lipca 2011 at 18:35Wczoraj odebrałam wyniki matur i w związku z tym dzisiejszy dzień był pełen grzeszków mających wprawić mnie w stan zapomnienia i poprawy humoru.
Czekolada, po 4 tygodniowej diecie, odmóżdżający film z kategorii „nic ci to nie da ale dobrze się ogląda” i spędzenie piątkowego wieczoru w domu to moje dzisiejsze grzeszki. Ale co tam!
panna.vel@o2.pl
Anonymous
1 lipca 2011 at 20:26Z okazji pochmurnego dnia dla lepszego nastroju postanowiłam złamać zasady dress code’u i do pracy ubrałam neonowo-wściekle-żółtą koszulę. Mam wrażenie, że nie tylko sobie poprawiłam tym grzeszkiem humor… 😉
jukaoffspring@o2.pl
Kay
1 lipca 2011 at 21:05Czy popełniłaś dzisiaj jakiś drobny grzeszek? Nawet jeśli tak, to nie masz się czym martwić. Zrób coś dla siebie – oczyść się!
Muszę się przyznać przed wszystkimi, że popełniłam dziś pewien drobny grzeszek. Śpiesząc się na autobus nie zdążyłam nic zjeść, więc na mieście wstąpiłam do kawiarni i nie odmówiłam sobie ciastka z bitą śmietaną, dużej caffe latte macchiato i bitej śmietany z owocami. Jednak dręczona wyrzutami sumienia poszłam do sklepu i kupiłam Dobrowiankę, której wypicie rozgrzeszyło mnie i oczyściło organizm. Od dzisiaj Dobrowianka będzie zawsze obecna w mojej torebce na wypadek kolejnych drobnych grzeszków.
kay93@wp.pl
Anonymous
1 lipca 2011 at 21:48Zaciągnąłem trochę za wysoki kredyt na karcie kredytowej rodziców. Lepiej napiję się Dobrowianki zanim im o tym powiem…
jtarlowski@wp.pl
Anonymous
1 lipca 2011 at 22:56Grzechem jest delektowanie się cydrem (kulinarnego Nobla temu kto go wymyślił!) i rozpływanie się nad zdjęciami swojego dziecka o godzinie 23, kiedy z komody stojącej obok spogląda na mnie chyłkiem góra prasowania, a wyżej wspomniane dziecko skoro świt obudzi mnie okrzykiem „mamooooooo!” 🙂
magda_ci@o2.pl
Anonymous
1 lipca 2011 at 23:21Uwodzę kierowce swego autobusu miejskiego (nie posiadając względem niego planów matrymonialnych) jedynie dla własnej próżności – nie lubię chodzić o wczesnych godzinach porannych na przystanek, więc owy cudny mężczyzna zabiera mnie spod mojej bramki 😉 Grzech myślę zalicza się jako ten o lenistwie, ten o próżności, o wykorzystywaniu i chyba też uwodzeniu męskiego odłamka dla korzyści własnej 🙂
Dodam na koniec, że jednak coś mądrego jest w stwierdzeniu „mężczyźni kochają zołzy” ;P
pozdrawiam
wesz.ha@gmail.com
Anonymous
2 lipca 2011 at 00:42Smutno mi dzisiaj i nudno
Bez celu się włóczę po świecie
I brak mi nadziei na jutro
Już martwię się, że jest po lecie…
A przecież wakacje za pasem
W powietrzu gonią się trzmiele
Pies usiadł znużony na trawie
Do szczęścia mu brak tak niewiele
Porzucam bez sensu włóczęgę
Rozgrzeszam się sama z tych myśli
Zasypiam na kocu w półcieniu
A może i miłość się wyśni ?
Zgrzeszyłam myślami – nie przeczę
Ale to mała przewina
Sen przyniósł mi oczyszczenie
Sama się też rozgrzeszyłam!
ustronie31@o2.pl
Anonymous
2 lipca 2011 at 11:41To istny horror, nie jakiś tam dreszczowiec… horror w pełnym tego słowa znaczeniu. Wrażliwym osobom, proponuje w tym miejscu zakończyć czytanie. Jesteś przygotowana na mocne wrażenia? Jeśli tak, mimo wszystko lepiej usiądź.
Siedząc przy komputerze co chwilę dochodzą do mnie głosy…Tak dobrze przeczytałaś GŁOSY. Początkowo ciche, teraz coraz głośniejsze….”umieram, umieram”…. – słyszę co chwilę. Zaczyna się robić niebezpiecznie… Postanowiłam jednak wziąć się w garść uzbrojona w pilnik i nożyczki wyruszam na poszukiwanie odgłosów…Patrze w lewo nic, patrze w prawo nic wreszcie…MAM…leży…wygląda prawie jak martwy…słychać jeszcze delikatne pojękiwanie: „umieram”…To on mój portfel porzucony na dywanie po tym jak wydałam z niego ostatnie pieniądze na skórzaną kurtkę ;/ Wygląda niczym porzucone dziecko…Zgrzeszyłam podwójnie, nie tylko pozbawiłam go podstawowego pokarmu jakim są pieniądze, ale także „szłam na niego” z pilnikiem i nożyczkami… Chyba to najwyższy czas by sprawdzić czy Dobrowianka rzeczywiście oczyszcza… idą po nią do sklepu… nawet ta wichura na zewnątrz mnie nie powstrzyma
orchideawizaz@wp.pl
Anonymous
2 lipca 2011 at 12:06Pyszna oponka z rana, przekształcająca się w tą prawdziwą na moim brzuchu, godzinne nurkowanie w stertach przecenionych ubrań i szperanie po internecie, kiedy to czuję na sobie wzrok stosu notatek, które same nie chcą wejść mi do głowy, niestety.. Dobrowianko ZGRZESZYŁAM! Ale liczę na oczyszczenie 🙂
szanderka8@wp.pl
Anonymous
2 lipca 2011 at 12:53Pieniądze, które miały leżeć spokojnie w moim portfelu, wydałam na wyprzedażach 🙁 Muszę dodać, że kupiłam sobie m.in brązowe sandałki w ZARZE, takie jak są w twoim najnowszym poście 😀 A postanowiłam sobie że zacznę zbierać na konkretny cel (nowy rower) – by odrobinkę schudnąć. 🙂 Trochę ruchu by mi się przydało 😉 (jednak sandałki wygrały, to była silna pokusa – i miłość od pierwszego wejrzenia.) Teraz portfel leży pusty ;( Ale co tam rower, ważne, że mam sandałki 🙂 😀 Śmiesznie się zdarzyło – wchodzę dziś rano na Twojego bloga i patrzę, a tam moje śliczne buty 🙂 mamy takie same 😛
DOBROWIANKO, jesteś taka dobra, liczę na rozgrzeszenie 🙂
emilagazda@gmail.com
Anonymous
2 lipca 2011 at 13:03Widzę właśnie moją szafę… Wszystko wygląda idealnie. Bluzeczki poukładane kolorystycznie spodnie w kolejności alfabetycznej według firm z jakich pochodzą, spódniczki od najdłuższej do najkrótszej, sukienki odwrotnie. Wszystko w idealnym porządku, mogłoby się wydawać. No właśnie… Szkoda tylko że to moja wyobraźnia. W rzeczywistości nie jest tak różowo. A wszystko przez moje lenistwo, powód grzeszków mniejszych i większych. Potrzebuję energii i motywacji. Potrzebuję oczyszczenia. Potrzebuję DOBROWIANKI! Z nią na pewno się uda.
Tysia205@buziaczek.pl
Anonymous
2 lipca 2011 at 15:25Chyba jednak się umówię z tym przystojnym facetem. wprawdzie ma żonę, ale napiję się Dobrowianki żeby mi przypadkiem nie zaschło w gardle z wrażenia.. 😉
a rozgrzeszyć mnie może tylko ten bon!
cheers.no.tears@gmail.com
Anonymous
2 lipca 2011 at 16:11Oto moja grzeszna historia 😉
Wyrzeczenia,postanowienia kojarzą się zwykle z nowym rokiem,lecz ja największe wyrzeczenia stosuję właśnie w wakacje,gdzie z każdej strony „czają” się na nas słodkie muffinki ze świeżymi owocami,czekoladą,cudowne lody,słodkie ożeźwiające napoje.No ale czego się nie robi dla pięknej wakacyjnej figury.Gdy w myśli mam płaski brzuch,smukłe nogi i piękną,promienną cerę,nawet najsłodsze pyszności nie są w stanie zmącic moich postanowiem.Lecz jak się okazało…do czasu!;) Początek moich pomaturalnych wakacji spędziłam u babci,która jest wspaniałą kucharka oraz miłośniczką truskawek i przeróżnych wypieków.Każdego dnia w domu królował inny wypiek.Ja oczywiście mocno trwałam w postanowieniu,lecz niestety nadszedł dzień,kiedy to babcia postawiła przede mną miseczkę świeżych truskawek,ubiła własną słodką śmietankę i ukroiła jeszcze ciepły kawałek drożdżowego ciasta.Nie wytrzymałam! Nie myślałam wtedy o figurze,liczył się tylko boski smak truskawek,który zawsze kojarzył mi się z dzieciństwem.Uznałam to za swój wakacyjny grzeszek,który babcia skomentowała następująco…”Bóg stworzył jedzenie,a diabeł kucharzy”.Po prostu są grzeszki,których grzech nie popełnic. 🙂
Pozdrawiam serdecznie!
zula.2@wp.pl
Anonymous
2 lipca 2011 at 17:53Zielona żaba z wyłupiastymi oczami wskazywała godzinę 16:51. W dość ciemnym tego popołudnia pokoju na poddaszu, brzmiała od kwadransa, a może dwóch- muzyka Yanna Tiersena. Akordeon oddychający zgodnie z rytmem wybijanym przez pantofelki filmowej Amelii. Ale nie tylko takie skojarzenia kinowe zajmowały moją wyobraźnię.
Leżąc w pozycji embrionalnej pod puszystym kocem pachnącym cynamonem, pomyślałam o ekranizacji „Czekolady”. Cudownie byłoby obejrzeć ją jeszcze raz, po ponad 2 latach. Po kolejnym kwadransie, pod ręką znalazły się nie tylko cynamonowe cuda, które uwielbiało moje podniebienie, ale także bordowo- złote pudełeczko, kryjące nieocenione bogactwo szwajcarskich czekoladek. Najodpowiedniejszy tematycznie film wtórował kolejnym smakowitym poczynaniom.
Kiedy w pokoju zapadł mrok, a z głośników wydobyły się ostatnie tchnienia akordeonu, pomyślałam o swojej popołudniowej słabości. Kilka małych impulsów potrafiło skusić mnie do pochłonięcia mnóstwa słodyczy, a leniwe popołudnie z pewnością nie było sprzymierzeńcem dbania o kondycję fizyczną.
Na biurku jak zwykle wyrozumiale spoglądała na mnie Dobrowianka. Zaledwie kilka łyków oczyściło sumienie, a cała szklanka pozwoliła w spokoju zasnąć tak krystalicznym snem, że wszystkie koszmary pozostały gdzieś głęboko, na dnie podświadomości…
Justyna. e-mail: juti1991@wp.pl
Anonymous
2 lipca 2011 at 18:28moim grzechem jest poranna kawa wypijana podczas celebrowania wschodu słońca i narkomański nastrój wprowadzany przez Placebo…i mimo wszystko chcę więcej…
izia_1408@o2.pl
Anonymous
2 lipca 2011 at 19:05W samym środku nocy, to jest około pierwszej po południu, zbudzona ostrym słońcem zza ciężkiej kotary, podniosła głowę z łoża rozpusty rozwiązła wszech władczyni królestwa nieprawości. Jej oblicze za dnia w odpowiednim oświetleniu i szczelnie zasłonięte kartonem było umiarkowanie znośne, natomiast w tamtej chwili jawiło się jako obraz najpotworniejszej poczwary rodem z najstraszliwszych baśni ludowych. Istota ziewnęła potężnie, drapiąc się po głowie i rozbijając spojrzeniem lustro. Cóż, może i lepiej dla niej, bo gdybyż ujrzała swe odbicie w kosztownym zwierciadle, mogłoby to kosztować ją w najlepszym przypadku utratę zdrowia psychicznego – zapuchnięte oczy posklejane resztkami niezmytego makijażu, kołtun we włosach i tajemnicze czerwone znaki pozostawione na szyi przez… Hm, chyba przez tę chrapiącą bestię z czeluści łoża. Niestety, takie efekty przynoszą hulaszcze dancingi, gdy antycypacja człowieka jest odwrotnie proporcjonalna do dobrej zabawy. Nie ważcie się brać przykładu z haniebnych poczynań królowej dyskoteki! Bo czy któraś z was, drogie czytelniczki, chciałaby przeżywać te męki dnia następnego? Tę głowę pękającą z bólu? Te nudności upiorne?
Otóż, drodzy czytelnicy, opowieść ta zmierza ku niezbyt chwalebnemu końcowi. I jak każda inna opowiastka, winna ona mieć morał co najmniej, a gdyby morału zabrakło, to przydałaby się chociaż puenta jakaś, co by czytelnik nie czuł się oszukany. Jednak nim oczekiwany koniec nastąpi, ja, narrator, muszę się przyznać do kolejnego grzechu i oszustwa, którego dokonałam wobec was. Otóż ta paskudna poczwara, ta niedojda, ta karykatura, podsumowując, bohaterka mej dydaktycznej opowieści jest ni mniej, ni więcej mną. To znaczy JA jestem NIĄ.
– Bądź przeklęty dniu następny! – pogroziłam pięścią światu – Bądźcie przeklęci rozpusto i pijaństwie! Och, skromności! Och, umiarze! Już więcej nie zgrzeszę przeciwko wam! – wielce zaimprowizowałam, po czym ostatkiem sił sięgnęłam po butelkę wody, gasząc piekielne pragnienie i z grzechu się oczyszczając. I cud nastąpił, albowiem z rozmemłanego obrazu wszelkiej nędzy i rozpaczy przekształciła się ma grzeszna osoba w cnotliwą i porządną obywatelkę, obiecującą sobie już nigdy, ale to nigdy nie pić niczego, co ma w sobie alkohol (włączając w to krople żołądkowe!)… Cóż, w każdym razie do następnej imprezy 😉
e.wiszon@o2.pl
Anonymous
2 lipca 2011 at 20:26Zgubiłam oryginał świadectwa ukończenia gimnazjum i zaświadczenie o wynikach egzaminu, ale to nic. W końcu muszą być gdzieś w moim pokoju. Jestem święcie przekonana, że je tu zostawiałam. Tymczasem Fashion TV, modowe magazyny i sernik. Poszukam jutro, byle do poniedziałku się znalazły.
aniakurpas@op.pl
scalpel
2 lipca 2011 at 21:54Ten komentarz został usunięty przez autora.
scalpel
2 lipca 2011 at 21:56Codziennie zdarza mi się jakiś 'grzeszek’ popełnić. Są tak malutkie, że już ich nie zauważam, albo łatwiej jest udawać, że nie istnieją. Ale po co się zamartwiać skoro mam Dobrowiankę i wraz z Marcello mówię La Dolce vita! 😉
olaaa@op.pl
(zapomniała wcześniej o mailu ;/)
Anonymous
2 lipca 2011 at 22:00Hmmm…nawet o tym nie wiedziałem, że popełniłem grzech. Dziś moja dziewczyna bardzo skrytykowała mój wygląd!!! Mam mocne postanowienie poprawy, kto mi pomoże?!
marek.leb@wp.pl
Kasmatka
2 lipca 2011 at 23:11Grzeszne myśli od jakiegoś czasu mam:)
A jakie popełniłam? Rano zamiast śniadania zjadłam całą tabliczkę białej czekolady z orzechami i płatkami mmm…. była pyszna i warta grzeszku:) Mogłabym tak codziennie!:)
Anonymous
2 lipca 2011 at 23:19Nam, zjadaczom chleba, codziennie zdarza się popełnianie grzechów drobnych i tych większych. Dla hedonistów jest to zabawa do rana, alkohol w zatrważającej ilości i różnego rodzaju uciechy. Dla mnie jednak drobnym grzeszkiem okazało się przygotowanie arcypysznego obiadu i kolacji dla mnie i mojego mężczyzny. Czego się nie robi, by przeżyć romantyczny i piękny wieczór we dwoje, gdy za oknem panuje iście przytłaczający klimat? 😉 Kalorie i zmęczenie są grzechu warte,gdyż zadowolonie na twarzy ukochanego to z pewnością wynagradza. A Dobrawianka pozwala mi ugasić pragnienie, no i daje nadzieję na bon na zakupy, których tak mi brakuje…
winylove7@gmail.com
Anonymous
3 lipca 2011 at 03:01mój grzech?
jest 2;55 a ja obiadam się nie tyle co słodyczami a wszystkim co mam w lodówce przy tym oglądajac modowe blogi, a pieniądze które dostałam od mojej cierpliwej mamy wydałam w jeden dzień bo mnie pokusiły te wyprzedaże widać na wyjazd pieniędzy nie bede mieć i za co ja sobie teraz kostium kupię?
jedynie mam nadzieje że pozostane w rozmiarze 36 i już nie popełnie tego błedu czym jest te rozkoszne nocne obżarstwo.
A teraz skoczę chyba na stację po tą Dobrowiankę.. ;))
mafion@op.pl
Anonymous
3 lipca 2011 at 12:28Właściwie całe życie mam kłopoty, a kiedy akurat ich nie mam zajmuję się pilnym poszukiwaniem nowych. Więc do wczoraj miałam oddać gotowy projekt, rozłożyłam na podłodze flamastry, ołówki, szkicowniki, połacie bieli o przeróżnych formatach, położyłam się na łóżku czekając aż najdzie mnie jakaś niesamowicie kreatywna i zaskakująca wizja. A zamiast tego co? Zasnęłam jak słodkie dziecię, rozkosznie rozkopując pościel. Dzisiaj pierwsze co zobaczyłam po otworzeniu oczu to wszędzie leżące niezbędne do wykonania projektu pomoce co oznacza, że dziś też będzie się działo. Skończyć projekt, podjechać do biura, podłożyć projekt( jak dobrze, że w niedziele biuro jest puste i świeci pustką) a w poniedziałek udawać, że leżał tam grzecznie już od soboty. Może nikt nie zauważy? A ja dokonam niemożliwego?? Trzymajcie za mnie kciuki…
dorotamini@wp.pl
Anonymous
3 lipca 2011 at 18:15Jak na niedźwiadka przystało,
przez zimę sadełka się nazbierało.
To w łóżeczku pod ciepłą kołderką się leżało,
to ciasteczka podjadało.
Zgromadzone kalorie pod futerkiem z Zary szczelnie chowało.
Pewnego dnia z samego rana,
niedźwiadka piękna pieśń ptaszka zdezorientowała.
Spojrzał za okno, ujrzał słoneczko.
Poczuł, że w ulubionym futerku jest mu o ciut za ciepło.
„Czyżby już wiosna? To nierealne!
Przecież niedawno kolekcje zimowe były ogłaszane”.
Z niedowierzaniem poszedł do Zary,
tam już nowe kreacje na manekinach wisiały.
Kolorów masa – od żółci po zielenie.
Do tego takie piękne i w tak korzystnej cenie.
„Jak ja się pokażę w tych przecudnych strojach,
kiedy mi wszystko wypływa po bokach?”
Usłyszał, że woda konieczna przy zdrowej diecie.
On już wie, a czy Wy już wiecie?
Dobrowianka jest najlepsza na Świecie!
Pije ją zawzięcie by ubrać sukienkę z Zary w fiolecie.
Teraz, gdy lato już zawitało,
nasz niedźwiadek w kolorowych ciuszkach mógłby się prezentować śmiało!
Wyprzedaży wiosennych się doczekał,
lecz na zakupy biedaczek pieniędzy już nie ma.
🙂
asiek89@poczta.onet.pl
Anonymous
3 lipca 2011 at 18:40Czym zgrzeszyłam? Brakiem odwagi.
Od tygodnia myślałam tylko o nim, obiecywałam sobie że zrobię coś żeby go poznać, wymyślałam scenariusze rozmów… i co?? Mijając go na korytarzu nie stać mnie było nawet na uśmiech…
Być może następnym razem w nowych ciuchach i z butelką Dobrowianki nie zaschnie mi w ustach i zdobędę się na „Cześć” 🙂
wildrose@op.pl
KATE
3 lipca 2011 at 18:49moim małym grzeszkiem popełnionym dzisiaj, jest całkowite poddanie się nurtowi mody. Postanowiłam zrobić coś dla siebie, kosztem codziennych obowiązków i wydatków. Zainwestowałam w siebie. Poszłam do manikiurzystki, fryzjera i na zakupy, a po męczącym a zarazem pięknym i przyjemnym dniu, udałam się na ulubione lody i ciasto, bez wyrzutów sumienia pochłaniałam kalorie i wydawałam pieniądze, a widok mojej szafy i zadbanego ciała, napawa mnie dumą i radością bo zadbałam o coś najcenniejszego co posiadam-siebie samą. W końcu to ja dźwigam wszystkie swoje smutki i radości, a dzięki temu dniu doceniłam swoje wady i zalety i zamierzam tak grzeszyć częściej!
kasiaraven@poczta.onet.pl
Anonymous
3 lipca 2011 at 19:25Grzechem było najedzenie się do syta w restauracji na urodzinach mojej przyjaciółki. Potworny ból brzucha towarzyszył mi przez najbliższe kilka godzina. Na szczęście woda DOBROWIANKA pomogła mi oczyścic mój organizm i „powrócić” do równowagi żywieniowej.
dominika.kor92@gmail.com
Anonymous
3 lipca 2011 at 19:27Grzechem było najedzenie się do syta w restauracji na urodzinach mojej przyjaciółki. Potworny ból brzucha towarzyszył mi przez najbliższe kilka godzina. Na szczęście woda DOBROWIANKA pomogła mi oczyścic mój organizm i „powrócić” do równowagi żywieniowej.
dominika.kor92@gmail.com
Anonymous
3 lipca 2011 at 20:19martiinka@gmail.com
Nie zjadłam śniadania (a to najważniejszy posiłek dnia!),
wciągnęłam paczkę wafelków.
No i cały dzień spędziłam przed komputerem.
Leniwa niedziela, jednak jak zawsze z butelką wody pod ręką 🙂
Anonymous
3 lipca 2011 at 20:30Dzisiaj, zamiast przypilnować obiadu, tak się zaczytałam w Pańskie posty i oglądanie różnych stylizacji, że skończyliśmy całą rodzinką w pizzerii 🙂
wbonifaciuk@wp.pl
Anonymous
3 lipca 2011 at 20:41Ostatnio przybyło mi kilka nadprogramowych kilogramów, ale wybaczam sobie swój apetyt na słodycze, bo mój lekko powiększony biust wygląda w nowej sukience niezwykle seksownie. 😉
e.obroslak@gmail.com
Anonymous
3 lipca 2011 at 21:09A ja dzisiaj popełniłam grzech zaniechania… nie powiedziałam rodzicom, że ich kocham i jestem im wdzięczna… ale ale… do końca dnia jeszcze kilka chwil, wypiję kilka łyków dobrowianki i błędy naprawię, a niewypowiedziane słowa wypowiem. Na głos 🙂
Skoro konkurs trwa do dzisiaj to mam nadzieję, że można jeszcze dodawać odpowiedzi 🙂 a jeśli nie to trudno, najwyżej moja nie będzie brana pod uwagę:)
kamilap145@wp.pl
Anonymous
3 lipca 2011 at 21:13Podczas pokazu mody, przewróciłam się w niebotycznie wysokich obcasach, wróciłam z wybiegu trzymając je w ręku, ale dzięki temu zostałam najbardziej zapamiętaną modelką z tego pokazu!
Anonymous
3 lipca 2011 at 21:35Ubrudziłam farbą ulubioną koszulę. Podarłam ukochane spodnie. Zepsułam jedyne rzymianki, które posiadałam.. Więcej grzechów nie pamiętam, za wszystkie serdecznie przepraszam, droga Garderobo. W celu odbycia pokuty ruszam na wyprzedaże, aby Cię ponownie zapełnić! 🙂
klaudiakaczorek@wp.pl
Anonymous
3 lipca 2011 at 22:04Popełniłaś słodki grzeszek ?
Dobrowianka cie rozgrzeszy !
gwiazdeccka89@wp.pl
Anonymous
3 lipca 2011 at 22:11Nic się nie stało (…) że z piaskowego blondu wyszedł rudy – przynajmniej spełniłam marzenia z dzieciństwa – i jestem Anią z Zielonego Wzgórza!:)
kora134@op.pl
Anonymous
3 lipca 2011 at 22:42Nie przejmuję się, że jadąc samochodem malowałam usta i wjechałam na mały słupek. Co prawda samochód troszkę uszkodzony (oczywiście żadnej ofiary nie było), ale fachowa pomoc P. Marka, jeśli chodzi o auto… warto było 😀
aniax@pino.pl
Anonymous
3 lipca 2011 at 22:48Zmęczony godzinami nauki na egzamin zdecydowałem się zgrzeszyć troszeczkę i wyszedłem z kolegami na imprezę studencką. Noc ta okazała się być dla mnie wyjątkowa. Nie za sprawą dobrej imprezy, czy lepszego przygotowania organizmu do nauki (ps. egzamin musiałem zdawać jeszcze raz we wrześniu), ale za sprawą cudownej istoty, którą wspomnianej nocy poznałem. Nie była to łatwa znajomość, usłana różami…musiałem na moją wybrankę czekać jeszcze 3 lata, zanim zdecydowała się ze mną umówić na prawdziwą randkę, ale powiem wam że się opłacało. 30 kwietnia 2011 roku została moją żoną (po 7 latach znajomości), a ja najszczęśliwszym mężczyzną na ziemi. Czasem warto popełnić drobny grzeszek, zrobić coś tylko dla siebie, bo nigdy nie wiadomo do czego nas to doprowadzi. Życie potrafi zaskakiwać:))))
akotysko@wp.pl
Anonymous
3 lipca 2011 at 23:24taki mały dzisiejszy grzeszek… odłączyłam swojego Kochanego od świata! nie widzieliśmy się tydzień, skutecznie odciągnęłam go od pracy, nauki, rozmów przez telefon z rodzicami/znajomymi, FB i wszystkiego – słowem od codzienności. Udało się, byliśmy tylko my i … uwielbienie do słodkości. Do tego popite solidną dawką wody.
Dzisiaj wszystko wyszło nam na zdrowie!
paulcia1@o2.pl
Anonymous
3 lipca 2011 at 23:58Grzeszek ? Oj tak jest grzeszek, a nawet grzech…
Spieszyłam się dziś na spotkanie z przyjaciółką, która jutro wyjeżdża na wakacje do Grecji, byłam już spózniona, więc przyznaje, nie zawsze pamiętałam o przepisach, jednak starałam się jechać rozsądnie. Pech chciał, że przy wlocie do miejscowości stał radiowóz policyjny, i co ?
I mandacik
Przekroczenie prędkości i wyprzedzanie na podwójnej ciągłej… Ahh… kilka „stów” oraz punktów karnych straciłam.
Mam nadzieje, że zacne jury zechce tą cudowna nagroda zrekompensować moje straty w portfelu jak i nadszarpnięte nerwy ( bo co jak co ale zakupy uspokajają i relaksują najlepiej! ) 🙂
A jutro, dla odreagowania, rower, butelka Dobrowianki i oczyszczamy się i rozładowujemy dzisiejszy stres!:)
Pozdrawiam gorąco!
laczekmarta@o2.p