Kuchnia włoska jest jedną z bardziej popularnych kuchni na świecie. Makarony, pizza, bruschetta – to typowe włoskie przysmaki obok których nie możemy przejść obojętnie.
Moja wizyta w NYC nie mogła obejść się więc bez wizyty w Little Italy. A to za sprawą Kominka. Po tym jak zapytaliśmy go co zjeść dobrego w okolicy, napisał: „Chcecie być dziś na tym festiwalu:) Musicie to zobaczyć. Kierujcie się na Mulberry „.
Mulberry kojarzyło mi jedynie ze słynnymi torebkami, ale postanowiliśmy zaufać Tomkowi. I bardzo dobrze, bo było to jedno z lepszych doświadczeń kulinarnych w tym mieście.
Mieliśmy szczęście bo w tym czasie w Little Italy odbywał się festiwal San Gennaro. To coroczny festiwal, którego nazwa pochodzi od imienia patrona Neapolu- św. Januarego. Wiąże się z tym, że na początku XX wieku do Nowego Jorku przybyło bardzo wielu imigrantów z tego miasta, którzy bardzo chcieli obchodzić święto swojego patrona na obczyźnie.
Serce Little Italy mieści się na Mulberry Street. To ulica otoczona niskimi kamienicami z czerwonej cegły z charakterystycznymi schodami pożarowymi na zewnątrz. Jest tutaj typowo włoski gwar- ludzie przekrzykują się, biegają, śmieją się. Ulica jest wąska, otoczona restauracjami, w których ludzie siedzą rodzinami jedząc narodowe przysmaki.
Podczas takich wydarzeń nawet nie ma możliwości by zrobić zdjęcia dużą lustrzankę, stąd mój pomysł na zabranie małego Nikona 1 V2, który nie dość, że jest poręczny to z jakością zdjęć naprawdę „daje radę”.
San Genarro to budki z jedzeniem rozstawione na całej długości ulicy. Znajdziemy tam potrawy- zaczynając od tych tradycyjnych jak pizza czy różne wariacje makaronowe, kończąc na canolli, paelli, włoskich hot dogach z kiełbasą i papryką i najlepszą rzeczą jaką dane mi było spróbować w tym dniu- zapiekanych oreo.
Cannoli (rurki z chrupiącego ciasta nadziewane ricottą)
Gelato- najlepsze we Włoszech albo w Little Italy
Większość deserów była z wykorzystaniem Oreo. Byłam w raju!
Zeppoles (włoskie pączki). Do wyboru z nadzieniem Oreo. Ten kto to wymyślił powinien dostać Nobla! Dostanę je gdzieś w Warszawie?
Wariacja na temat hot-dogów. Tutaj podawane z typowo włoską kiełbasą, cebulą i papryką. Słodkie, tłuste i bardzo pożywne.
Poza jedzeniem, na targu można było kupić… wszystko. Tanią biżuterię, stare resoraki, ozdoby do domu, farbowane szale czy koszulki z napisem „I love Italy”. Można było też posłuchać muzyki i zagrać w różne gry- zajęcie od rana do wieczora.
Jeśli kiedykolwiek będziecie w NYC we wrześniu- odwiedźcie San Gennaro. Wyjdziecie najedzeni, zaspokojeni kulinarnie i kulturalnie- na pewno i Wam udzieli się włoski harmider.
———————————————————————————————————————————————————————-
W ostatnich dwóch tygodniach już dwa razy miałam okazję wystąpić w telewizji i wypowiedzieć się na tematy z „mojej dziedziny”.
Gdy przypominam sobie czasy podstawówki i występy w przedstawieniach szkolnych, jedyne co pamiętam to stres. Teraz, gdy jestem zapraszana na różne wywiady, czuję stres- ale ten mobilizujący. Zawsze wybieram rozmowę na temat, na który mogę się wypowiedzieć i w temacie którego mam wiedzę. Więc czego się bać :)?
Jeśli mówimy o stresie- obejrzyjcie filmik przygotowany przez tancerkę programu You Can Dance. Zobaczcie jak ludzie zachowują się w sytuacjach stresowych 🙂 A to wszystko stworzone w celu promocji nowych produktów Nivea Stress Protect, które mają nas chronić w trudnych, niekomfortowych dla nas sytuacjach. A Wy czym się zawsze stresujecie?!
31 komentarzy
kcomekarolina
16 października 2013 at 14:17super zdjecia!
Tusia
16 października 2013 at 14:23WOW, ale foty! aż się zrobiłam głodna
Anna
16 października 2013 at 14:44idę coś zjeść 🙂
hj
16 października 2013 at 14:46W pierwszym zdaniu przecinek przed słowem „obok”, a nie po. „Obok których ” stanowi tutaj jedną frazę.
Emmy
16 października 2013 at 14:55bardzo ladne zdjecia! gratulacje!
Monika
16 października 2013 at 14:55Znowu zapomniałaś zaznaczyć, że post sponsorowany.
Charlize Mystery
16 października 2013 at 15:01A przez kogo sponsorowany? Wyjazd nie był sponsorowany przez markę Nivea ani przez markę Nikon (która była patronem technologicznym).
Asia
16 października 2013 at 15:31A z jakich względów „Podczas takich wydarzeń nawet nie ma możliwości by zrobić zdjęcia dużą lustrzankę”???
To nie sprzęt a fotograf robi zdjecie:)
I co za roznica czy robisz zdjecie jak to okreslilas „dużą” czy „małą” lustrzanka-cokolwiek to znaczy w Twoim mniemaniu… Czy zwykłym kompaktem.
Liczy sie spryt, kompozycja, pomysl na zdjecie a nie wielkosc body czy ogniskowa obiektywu, która zazwyczaj jest atutem przy dobrych lustrzankachi jest pomocna technicznie przy robieniu zdjecia…
Ciekawa jestem Twojej argumentacji co do braku mozliwosci uzywania lustrzanki przy okazji takich wydarzen jak ten festiwal…
Charlize Mystery
16 października 2013 at 15:37Chodzi o to że na tym wydarzeniu był ogromny tłum, w którym bardzo ciężko byłoby skorzystać z dużej, nieporęcznej, ciężkiej lustrzanki. O mały aparat mniej się po prostu bałam i łatwiej było z niego korzystać w takim miejscu. Dodatkowo obiektyw, który mamy (w lustrzance, której nie braliśmy na targ) jest stało ogniskowy, którym nie dałoby się wykonać idealnych zdjęć (chyba, że z głowami ludzi z przodu).
Tusia
16 października 2013 at 16:00a pojedziesz jeszcze kiedys do nowego jorku i zabierzesz zmnie ze soba?? 🙂
http://newlookstyleblog.blogspot.com/
16 października 2013 at 16:03Wszystko wygląda bardzo apetycznie :)))
kinga
16 października 2013 at 18:55Bardzo pozytywny post 🙂
Tak tylko, żeby być poprawnym językowo… pisze się Cannoli – 2 „n” i 1 „l” 😉
Charlize Mystery
17 października 2013 at 08:38Dzięki! Poprawione 🙂
oczynamode
16 października 2013 at 19:29głodna się zrobiłam 🙂
Sara
16 października 2013 at 19:37Przepyszne zdjęcia! 🙂 Cannoli to wspaniały, sycylijski przysmak, polecam w różnych wariantach, nie tylko z serkiem ricotta 🙂
Zapiekane oreo? Ale ktoś miał pomysł. Jeśli tylko kiedyś będę w Nowym Jorku, to postaram się wybrać na ten festiwal, bo uwielbiam włoskie jedzenie i kocham festiwale, lubię ten tłok, gdy coś się dzieje. 🙂
Mnie wiele rzeczy stresuje, ale często jest to właśnie ten mobilizujący stres, o którym wspomniałaś, Karolino.
Pozdrawiam
Paula
16 października 2013 at 19:55„Słodkie, tłuste i bardzo pożywne (hot dogi).”
No słodkie i tłuste tak, ale czy pożywne.. chyba nie bardzo 😀
piekniejestzyc
16 października 2013 at 20:15Cannoli rządzi! Aż mi ślinka cieknie na wspomnienie 🙂
SzafaSkrajnej
16 października 2013 at 20:16Zazdroszczę…bardzo bym chciała kiedyś spróbowac prawdziwej włoskiej kuchni…
stylowo40.blogspot.com
16 października 2013 at 20:16Zgłodniałam…. i to bardzo 🙂
Świetne zdjęcia!!
Ruda
16 października 2013 at 21:00Dziwię ci się, że nie wzięłaś lustrzanki, mając ją do dyspozycji. Ja mam właśnie odwrotnie – nie wyobrażałabym sobie być tam i zostawić moją kochaną ceglastą wielką lustrzankę w domu. To tak, jakbym poszła bez ręki 😀 Nie w takich tłumach się przebywało z aparatem, nawet na zlocie motocyklowym na większości zdjęć, które nam zrobiono, mój kask zasłania lustrzanka, a siedząc na jadącym motorze jako pasażer który jednocześnie robi zdjęcia to też sztuka (takie go pro umocowane przy kasku to nie dla mnie 😀 ). No i jakość zdjęć nieporównywalnie lepsza niż z jakiegokolwiek kompaktu .
retromoderna
16 października 2013 at 22:01No i zrobiłam się głodna… A już 22! ;p
MPstyleandshop
16 października 2013 at 22:29Świetny post 🙂
Olfaktoria
17 października 2013 at 00:09Wszystko wygląda pysznie, aż się głodna zrobiłam 😀 Bardzo dobrze, że wypowiadasz się na tematy, o których masz coś do powiedzenia, bo w telewizji i internecie jest za dużo bezsensownej gadaniny 🙂
Kasia
17 października 2013 at 12:21Karolino. Nie wiem czy ktoś Ci to już pisał czy mówił, bo odkąd zmieniłaś wygląd swojego bloga już go nie śledzę. A szkoda. Pamiętam jak godzinami nadrabiałam zaległości i wpatrywałam się z Twoje cudowne zdjęcia inspirując się. Teraz, gdy w osobnym oknie trzeba otworzyć każdy post już po prostu tego nie robię. O wiele lepiej było po prostu przewijać bloga z góry na dół. Pomyśl nad tym 😉
Charlize Mystery
17 października 2013 at 22:32Jest to podyktowane wygodą, przejrzystością i minimalizmem:) pierwsza strona wygląda dużo ładniej, nie musisz przewijać 15-20 zdjęć by zobaczyć co było w drugim poście tylko wchodzisz w ten który Cie interesuje.
alicja
17 października 2013 at 13:11podlinkowuj zdjęcia na głównej – klikasz w zdjęcie i przenosi Cię do posta a nie do samego zdj.
Magda
17 października 2013 at 13:34Zdjęcia wyszły w porządku, pomimo użycia kompaktu. Włosi potrafią gotować, to fakt. Wszystko wygląda przepysznie 🙂
kasia
17 października 2013 at 16:27Paella jest daniem hiszpańskim, a nie włoskim…
Charlize Mystery
17 października 2013 at 22:27W którym miejscu na blogu znajduje się informacja, że paella to danie włoskie?
Kaśka
18 października 2013 at 09:46Takie podróże właśnie ubostwiam kulinarno-kulturalne!! Trafiłas w sedno jeśli o mnie chodzi;)!u
monnique
22 października 2013 at 20:20świetne zdjęcia! przepyyyyyyyszne i takie nowojorskie