Yves Saint Laurent to jeden z moich ulubionych światowych projektantów. Gdy dowiedziałam się, że do kin wchodzi film opowiadający historię tego geniusza, wiedziałam, że nie mogę przepuścić takiej okazji. To film nie tylko dla miłośników mody. Pokazuje nam historię człowieka nieśmiałego, bardzo utalentowanego, ale przytłoczonego nagłym sukcesem. Myślę, że niewielu z nas, w wieku 21 lat, odnalazłoby się w roli jaką musiał przyjąć Yves. Jednym, niepotrzebnym już kawałkiem materiału, potrafił zmienić wygląd sukienki a inspirację czerpał nawet z dzieł malarskich. Projektował dla wielkiego domu mody, aby w końcu otworzyć coś co będzie tworzył tylko pod swoim nazwiskiem.
Po zaprezentowaniu pierwszej kolekcji, którą stworzył dla Diora- jego sukces stał się faktem. Ludzie ze świata mody i sam Paryż, byli zachwyceni młodzieńcem i jego wizjonerskimi projektami.
Ten pokaz jak się później okazuje, ma ogromny wpływ na życie Yves’a. To właśnie wtedy poznaje miłość swojego życia. To Pierre Berge wspiera go w jego najtrudniejszych momentach. Jest z nim przy każdym pokazie mody (od pierwszej do ostatniej kolekcji), podnosi na duchu, gdy projektant przytłoczony sławą i sukcesem załamuje się i trafia do szpitala. Wyciąga go z kłopotów, które Yves dość często przyciąga do siebie. Jest z nim pomimo, że młody partner wielokrotnie go zdradza.
Biografia ukazana oczami Pierre’a pokazuje jak świat mody był okrutny dla projektanta. Berge przejął na siebie większość obowiązków w firmie i chciał by Yves skupił się wyłącznie na projektowaniu. Pierre starał się odgrodzić go od mediów, problemów w firmie czy nawet od rodziny. Mało brakowałoby, a dostęp do używek i imprez mógł zmarnować wielki talent jaki niewątpliwie miał Saint Laurent. Obecność drugiej osoby, która była zawsze obok, sprawiła, że Yves doświadczył tego czym jest prawdziwa miłość.
Kreacje haute-couture to coś, co koniecznie trzeba zobaczyć. Żałuję jednak, że wątek modowy nie stanowił głównego wątku w filmie, lecz został zepchnięty na dalszy plan. Oglądanie kolekcji na tak wysokim poziomie, to przecież sama przyjemność. Największą jednak przyjemnością było oglądać grę aktorską Pierre’a Nineya, który wcielił się w postać głównego bohatera. Był niesamowicie przekonujący, przez co moja ocena filmu zdecydowanie poszła do góry. Na plus zaliczam również zwrócenie przez scenarzystę i reżysera uwagi na przełomowe dla mody lata i pokazanie jak zmieniały się kroje ubrań w latach 60 i 70.
Bardzo żałuje, że w filmie nie zostały pokazane dalsze losy Saint Laurenta, lecz urwano je w roku 1976, tuż po zaprezentowaniu kolekcji Opera Ballets Russes.
Pomimo tego,film jest obowiązkowy dla miłośników mody, a także dla tych, którzy chcą poznać choć trochę historię światowych projektantów.
19 komentarzy
http://anna-and-klaudia.blogspot.com/
30 maja 2014 at 00:48Uwielbiam tego projektanta 🙂
ela
30 maja 2014 at 08:08Też planowałam iść ale w Opolu nawet go nie ma w zapowiedziach… Śmiech na sali
Paulina
30 maja 2014 at 08:36„Jest z nim pomimo, że młody partner wielokrotnie go zdradza.” Zdradza kobietę, nie mężczyznę. Pozdrawiam
Charlize Mystery
30 maja 2014 at 08:56Mężczyznę, nie kobietę.
Edyta
30 maja 2014 at 23:21„To Pierre’a Berge wspiera go w jego najtrudniejszych momentach.”
To przyczyna nieporozumienia-błąd w odmianie imienia partnera sugeruję, że Pierre był kobietą.
Charlize Mystery
31 maja 2014 at 06:10Już poprawiłam literówkę:)
ivonavice
30 maja 2014 at 10:13Na festiwalu Planet Doc+ widziałam dokument „Włoski dom mody – historia w trzech aktach” o domu mody Gucci. Tam było duuużo o modzie. Sledziliśmy powstawanie trzech kolekcji i byliśmy za kulisami pokazów. Zwolnione tempo, muzyka…można się było napatrzeć, ale….według mnie to nie był dokument tylko reklama. Podczas całego filmu nie padło ani jedno złe słowo na temat Gucci.
Pola
30 maja 2014 at 10:53Podobał mi się ten film i mnie odpowiadało to, że film skupia się głównie na życiu prywatnym projektanta, jego własnych demonach i relacji z Bergem. Kolekcje można sobie zobaczyc na zdjęciach;)
pozdrawiam!
magadish
30 maja 2014 at 11:37muszę obejrzeć ten film 🙂
angl
30 maja 2014 at 11:51Dzisiaj wybieram się na ten film 🙂
Klaudia
30 maja 2014 at 15:41Właśnie zamierzam iść na ten film do kina 🙂
stylstynka
30 maja 2014 at 18:32Ja ostatnio stwierdziałam, że koniecznie muszę wybrać się na ten film- tym bardziej, że natykam się na jego same pozytywne recenzję 😉
Kasiia
30 maja 2014 at 22:22Widziałam ten film wczoraj. I zgadzam się, że warto go obejrzeć ze względu na autentyczne kreacje projektanta oraz wspaniałą grę aktorską Pierre’a Nineya, natomiast moim zdaniem film pozostawia wiele do życzenia pod względem fabuły…. nie opowiada historii, nie zmusza widza do refleksji. Tym mnie rozczarował. I zgadzam się w 100% z Tobą, że moda AKURAT W TAKIM FILMIE zdecydowanie powinna grać pierwsze skrzypce. Pozdrawiam serdecznie 🙂
swiatbruna
30 maja 2014 at 23:37Witam!
Przypadkowo wczoraj natknęłam się na Twojego bloga jestem pod wrażeniem, fotografie masz piękne i w ogóle bardzo ciekawy blog…
Gratuluje dobrej roboty 🙂
Nevada Blues
31 maja 2014 at 10:43Lubię go, aczkolwiek dużo bardziej przemawia do mnie Alexander McQueen. I dla mnie jest geniuszem. Lagerfelda też lubię, jednak bardziej za zapachy wypuszczone pod jego szyldem.
Rue de Paris
31 maja 2014 at 11:29Widziałam film wczoraj. Bardzo dobry, choć natłok scen teoretycznych trochę mnie przerazal, ale rzeczywiście dobrze podkreślały to co działo się w tym świecie mody, i psychice samego YSL. Takie sceny jeszcze rozumiem, nie są pozbawione sensu. Ja momentami miałam wrażenie, że ten film jest aż za bardzo o Pierre, a sam YSL stanowił główny wątek jego życia, ale nie głównego bohatera.
I nigdy nie jest tak, że udaje się w filmach biograficznym objąć całe życie. Zawsze jest pokazany pewien przełomowy etap, moment.
Mona
31 maja 2014 at 15:35Ja mialam okazje obejrzec ten film juz pare tygodni temu. Bardzo mi sie spodobal, jednak pozostawil po sobie pewien niedosyt. Zdecydowanie za malo pokazano w nim kreacji YSL. Szkoda! Mimo wszystko film wart jest obejrzenia! 🙂
http://www.tahti.de/index.php/2014/05/28/movie-yves-saint-laurent/
MsKatie
31 maja 2014 at 21:55Byłam i zdecydowanie polecam każdej kobiecie.
Katarzyna
31 maja 2014 at 21:58Widziała zapowiedź i jutro wybieram się do kina. Mam nadzieję, że się nie zawiodę.