Spora część z Was bardzo interesowała się tematem ślubnym, zarówno jeśli chodzi o ceremonię w Nowym Jorku, jak i ślub kościelny w Warszawie. Pisałyście, że czeka Was to w przyszłym roku lub za dwa lata i że chętnie poznacie więcej szczegółów by móc się zainspirować. Długo zbierałam się do tego wpisu, mimo że zdjęcia z drugiego ślubu już od dobrych kilku dni mam u siebie. Starałam się przeanalizować każdy najdrobniejszy szczegół, o którym chciałam Wam napisać, dlatego tekst jest tak obszerny.
7 września był dla mnie (bezsprzecznie) jednym z najpiękniejszych, jak do tej pory, dni w moim życiu. Tego dnia byłam spokojna i wyjątkowo zrelaksowana. Wiedziałam, że ogrom pracy, jaki razem z pozostałymi osobami, włożyłam w przygotowanie wszystkich szczegółów musi zaprocentować. Poza tym, miałam wokół siebie tyle cudownych osób, że nic nie miało prawa pójść źle. Jak możecie się domyślać, nawet najlepszy plan ma swoje niedociągnięcia. Poza tym są rzeczy których przewidzieć nie można, dlatego potem z uśmiechem na ustach, najbardziej wspomina się drobne wpadki, których również i nam nie udało się jednak uniknąć. O nich także Wam opowiem.
1.Kościół
Parafia Rzymskokatolicka Pw. Bł. E.Detkensa, którą poleciła nam nasza wedding plannerka Kamila Romanow. To jeden z piękniejszych kościołów jaki widziałam w Polsce. Jest z dala od centrum Warszawy, mieści się pośrodku lasku Bielańskiego, z dala od tłumów ludzi. Na tym nam bardzo zależało.
Poza tym światło wpadające przez okna blisko sufitu, tworzy magiczny klimat w środku. Do tego przepiękna podłoga, skromny wystrój i cudowna akustyka. Jednak to nie to było kluczowe przy podejmowaniu decyzji o wyborze miejsca. Dopiero rozmowa z miejscowym proboszczem, utwierdziła nas w przekonaniu, że trafiliśmy na księdza z powołaniem.
Kto z Was jest starszy, z pewnością pamięta program Ziarno, który był w telewizji w latach naszej młodości. To właśnie ksiądz Wojciech Drozdowicz był jego twórcą i prowadzącym. Razem z Ewą Błaszczyk założył również fundację ‘Akogo?’ pomagającą dzieciom w śpiączce. To ta fundacja przyczyniła się do powstania kliniki Budzik. Jeśli będziecie chcieli ją wesprzeć lub przekazać 1% podatku w przyszłym roku, to wejdźcie tutaj. W imieniu wszystkich dzieciaków bardzo Wam dziękuję za nawet najdrobniejsze wsparcie.
Ksiądz Wojtek ma niesamowitą osobowość i energię, którą zaraża innych. Na jego niedzielnych mszach, ciężko „wcisnąć szpilkę” do kościoła, co (szczególnie w dzisiejszych czasach) świadczy o tym, że mamy do czynienia z fantastyczną osobą, która przy okazji żyje bardzo skromnie. Chata księdza Wojtka daleko ma się do pałaców opływających złotem. Część z Was, znająca księdza i uczęszczająca na jego msze, z pewnością potwierdzi moje słowa.
Nasz ślub odbywał się o godzinie 12.00 w południe. Niestety początek września (literka R w nazwie miesiąca) do tego szczęśliwa siódemka i fenomenalny ksiądz sprawiły, że wszystkie popołudniowe godziny były już zajęte. Tego dnia odbywało się tam jeszcze 5 innych ślubów. Co również pokazuje jak ksiądz Wojtek przyciąga do siebie ludzi.
4 dni przed ślubem jest organizowane spotkanie z księdzem, gdzie możecie porozmawiać, opowiedzieć coś o sobie. Większość naszej rozmowy była o Nowym Jorku, podróży po USA i blogowaniu. Wiecie, że ksiądz Wojtek nagrywa czasami swoje kazania na Youtube?
Jeśli chodzi o kazanie, nam bardzo zależało by było spersonalizowane, o nas. Gdy usłyszeliśmy je my i nasi goście w kościele, płakaliśmy ze śmiechu. Z racji tego czym się zajmujemy i że w kościele było sporo osób związanych z blogosferą, ksiądz nawiązał do blogowania i do internetu. Nigdy nie zapomnę tego kazania i tego co w nim o nas powiedział!
Z księdzem Wojtkiem udało nam się dogadać na jeszcze dwie rzeczy. Po pierwsze tak jak już sobie wcześniej z Adim ustaliliśmy, mieliśmy się zobaczyć dopiero w kościele przy ołtarzu. Adi miał tam na mnie czekać, a do ołtarza miał mnie odprowadzić tata. Jak możecie się domyślać, tata miał miękkie nogi i to bardziej ja wspierałam jego, niż on mnie. Udało mu się jednak wykonać zadanie i nie uronić przy tym łzy. Jestem z niego bardzo dumna, bo wiem ile go to kosztowało. W końcu jestem jego jedyną, ukochaną córeczką, co zawsze mi powtarza
Druga sprawa jaką udało nam się załatwić z księdzem to obecność Manolo na ślubie. Ksiądz Wojtek nie miał absolutnie żadnych obiekcji, by Maniek mógł się pojawić w kościele. Ba! Nawet sam to zaproponował 🙂 To w końcu ‘Boże stworzenie’ cytując księdza. W związku z tym Ewelina z Chloe’s Home przygotowała dla Manolo, specjalnie na tę okazję spersonalizowaną muchę z naszymi inicjałami i poduszkę z jego imieniem, na której dzielnie przespał prawie całą mszę.
Gdy wydaje ci się, że wszystko masz pod kontrolą i nic cię nie zaskoczy, to zazwyczaj dzieją się niespotykane rzeczy. Ksiądz Wojtek przygotował dla nas dwie niespodzianki, o których nie wiedzieliśmy. Na koniec mszy zamiast wypuszczania żywego gołębia (co jest tradycją w tym kościele) uruchomił jego plastikową imitację, która latała nad naszymi głowami, co ksiądz Wojtek skwitował słowami “ten żywy nie zawsze chce polecieć, a ten nigdy nie zawodzi”. Druga z niespodzianek to piórko, które wypadło z otworu w suficie kościoła i spadało symetrycznie w dół. Kiedy staliśmy jak wryci i patrzyliśmy na nie, ksiądz Wojtek rzucił tylko do Adiego “co tak stoisz, łap je szybko zanim spadnie”.
2.Miejsce przygotowań
Jeśli chodzi o ślubne przygotowania, to ze względu na sporą liczbę osób z rodziny, która miała być od rana do naszego mieszkania, zdecydowaliśmy się przenieść je do jednego z najpiękniejszych warszawskich hoteli, mianowicie do Raffles Europejskiego, a zabawianie gości zrzuciliśmy na barki moich rodziców. Dzięki temu w spokoju, w pięknych wnętrzach, mogliśmy przygotować się do naszej uroczystości. Plan był taki, że w ogromnym apartamencie dzielimy się na dwie strefy, tak by dopiero w kościele przy ołtarzu zobaczyć się po raz pierwszy.
Nasze przygotowania w związku z wczesną godziną ślubu, rozpoczęliśmy już o godzinie 7. Personel hotelu zadbał o to byśmy zjedli pyszne śniadanie i w pełni cieszyli się tym dniem. Dzięki pogodzie, która od rana nam dopisywała, światło pięknie wpadało do każdego z pomieszczeń apartamentu. Tak dobrze czuliśmy się w hotelu i tak dobrze robiło nam się zdjęcia, że do kościoła wyjechałam z moją świadkową 30 min po planowanym czasie… więc zamiast dotrzeć na 12.00 to byłam tam 12.20 – takie drobne i zupełnie nieplanowane spóźnienie. Adi podobno był na to gotowy i się nie stresował.
3. Włosy
Oczywiście w tak ważnym dniu nie mogłam powierzyć swoich włosów nikomu innemu jak Tomkowi z salonu Agi Płusy. Tomasz dba o moje włosy od kilku lat i wiedziałam, że wyczaruje coś pięknego specjalnie dla mnie. Ze względu na ozdobną sukienkę chciałam by moja fryzura była delikatna i skromna. Zdecydowałam się na podobną fryzurę, którą wymyśliliśmy przed wyjazdem do Nowego Jorku czyli na gładki kok.
4. Makijaż
Za mój makijaż ślubny była odpowiedzialna Iza Wojciechowska, która na co dzień tworzy niesamowite makijaże dla marek Fenty Beauty oraz Kat von D. Kiedy wejdziecie na profil Izy na Instagramie, zobaczycie jak zdolną i niezwykle utalentowaną jest osobą. Dodatkowo jej wiedza na temat składów produktów kosmetycznych jest tak ogromna, że ufam jej poleceniom bezgranicznie.
5. Sukienka
Zarówno moja nowojorska sukienka jak i ta ze ślubu w Warszawie pochodzą ze sklepu Laurelle. Model, który wybrałam na drugą uroczystość to Gia. Sukienka w całości pokryta jest ręcznie wyszywanymi koralikami, które przepięknie mienią się w świetle. Dodatkowo zdecydowałam się na czterometrowy gładki welon. Suknia jest tak ozdobna, że obawiałam się, że dodatkowe aplikacje na welonie będą już przesadą.
Jeśli chodzi o Anetę, która była moją świadkową to jej pudrowo różowa sukienka pochodziła z marki Taranko.
6. Biżuteria
Podczas każdego ważnego dla mnie wydarzenia, już od dobrych kilku lat, zawsze towarzyszy mi biżuteria Apart. Moja miłość do tej marki jest absolutnie szczera i z ogromną przyjemnością noszę ich produkty na co dzień.
Poza tym, że jest to polska marka, to wspieram ją również ze względu na jakość produktów. Kiedy biżuteria innych marek, na stojaku w moim mieszkaniu czarnieje lub dostaje dziwnych plam, to z rzeczami od Apartu nigdy nie miałam takiego problemu. Ich produkty cały czas wyglądają jak nowe.
Adi wybrał na ślub spinki również z Apart– srebrne z niebieskimi elementami. Idealnie pasowały do kamizelki i granatowego garnituru.
7. Obrączki
Oczywiście jeśli ślub to i obrączki. W dniu ślubu kościelnego, na chwilę musieliśmy się pozbyć naszych obrączek, które nosiliśmy od czasu ślubu cywilnego w Nowym Jorku. Na nasze szczęście nie zniszczyły się w tym czasie praktycznie w ogóle.
Zdecydowaliśmy się na model numer 37 z regularnej kolekcji Apart w najwyższej dostępnej próbie złota 750 (klik tutaj) i obecnie jest w promocji! W środku zrobiliśmy sobie oczywiście pamiątkowy grawer. Cenimy sobie klasykę, dlatego stwierdziliśmy, że wybrany przez nas wzór jest ponadczasowy i nawet po latach będzie wyglądał dobrze. Moja wygląda też idealnie z pierścionkiem zaręczonym.
8. Buty
Jeśli zastanawiacie się jak udało mi się przemycić nowojorskie motywy do mojego ślubnego stroju, to powiem Wam, że odpowiedzią są buty.
Manolo Blahnik – to ikona jeśli chodzi o produkcje szpilek i dla wielu niedościgniony wzór. Dla mnie absolutny numer jeden, zdecydowanie wyżej ceniony niż Louboutin czy Jimmy Choo. To właśnie temu projektantowi swoje imię zawdzięcza nasz pies.
Kiedy weszłam do flagowego butiku Manolo Blahnik na 54st w Nowym Jorku wiedziałam, że trafiłam do raju. To właśnie tam znalazłam model, dostępny tylko w tym jednym miejscu na świecie, z limitowanej kolekcji. Na całym bucie złotą nitką wyszyte są najważniejsze nowojorskie budynki oraz przecznice ulic. Nie mogłam wymarzyć sobie lepszych butów na ślub, które będę mi dodatkowo przypominać moje ukochane miasto.
9. Zapachy
Mało kto wie, ale istotną rolę w czasie tak ważnego dnia, odgrywają również zapachy, który potem przez lata kojarzą nam się właśnie z tym wymarzonym dniem. O całym procesie dobierania zapachu opowiem Wam jednak w oddzielnym wpisie już niebawem, a dziś pokażę Wam jedynie jakie zapachy Jo Malone wybraliśmy dla siebie.
Musicie wiedzieć, że zapachy tej marki można ze sobą łączyć, dlatego każde z nas miało po 2 zapachy dobrane pod swoje preferencje i jeden który używaliśmy wspólnie, a który łączył nasze wybory w spójną całość. Poza tym, podczas przygotowań, nie zabrakło fantastycznie pachnących i bardzo trwałych dyfuzorów z JML oraz pięknych świec.
10. Świadkowie
Wybór świadków był dla nas łatwy i oczywisty. Z racji tego, że nie mam rodzeństwa, wybrałam najbliższą mi osobę, czyli moją przyjaciółkę Anetę, którą możecie kojarzyć z bloga Simpledancerslife.com . Aneta jest dla mnie jak siostra i wiedziałam, że tego dnia (zresztą tak jak w każdy inny dzień :P) będę mogła na nią liczyć.
Świadkiem Adiego był jego młodszy brat Mateusz, czyli teraz już mój szwagier. To właśnie on pilnował, żeby Adi tego dnia nie stresował się zbyt mocno, żeby dobrze zawiązał krawat i dojechał cały i zdrowy do kościoła.
Zarówno Anecie jak i Matysowi jeszcze raz ogromnie dziękujemy za pomoc. Jesteście kochani!
11. Nowojorska Taxi
Podczas ślubu nie mogło zabraknąć nawiązań do pierwszej, cywilnej ceremonii i Nowego Jorku. Naszym marzeniem było załatwić jako samochód ślubny, nowojorską taksówkę i ta sztuka nam się udała dzięki panu Piotrowi z Kalisza. Widać, że samochód jest oczkiem w głowie Pana Piotra, ponieważ jest pięknie odrestaurowany i wygląda jak nowy.
Taksówka była też idealnym miejscem do zdjęć z gośćmi. Taka nasza nowoczesna ścianka 🙂
12. Piosenka na wejście i saksofon
Kolejnym naszym marzeniem było, by na wejściu do kościoła wybrzmiała piosenka “Nothing gonna change my love for you” (klik tutaj) zagrana na…. saksofonie. W większości kościołów w Polsce moglibyśmy o tym zapomnieć- po pierwsze nie jest to pieśń liturgiczna, po drugie saksofon nie jest liturgicznym instrumentem. Na szczęście ksiądz Wojtek jest aniołem i na wiele szalonych pomysłów w imię miłości potrafi się zgodzić. Więc jak pamiętacie ze Stories wszystko się udało.
Saksofon jeszcze raz wybrzmiał w czasie mszy, a potem przez ponad godzinę podczas składania życzeń oraz w restauracji Adam Przybyłek, grał dla nas największe klasyki z Frankiem Sinatrą i jego “New York, New York” na czele.
13. Muzyka w kościele
Poza cudownie grającym na saksofonie Adamem, „show w kościele skradła” Emilia Lubańska- Jóźwiak, która swoim śpiewem wręcz zaczarowała naszych gości. Słuchając jej głosu po ciele przechodziły mnie ciarki a w oczach pojawiał się łzy. Jestem ogromnie szczęśliwa, że Emilka znalazła dla nas czas i mogła zaśpiewać podczas mszy. Kto nie słyszał jak śpiewa, niech koniecznie odwiedzi jej profil na IG tutaj.
14. Druhenki
W związku z tym, że mój welon miał cztery metry, potrzebowałam pomocy dwóch małych skrzatów w jego niesieniu. Ani w mojej najbliższej rodzinie ani w Adiego, nie ma dwóch małych dziewczynek w podobnym wieku, które mogłyby podołać zadaniu, dlatego poprosiliśmy o pomoc moją koleżankę Asię, która ma dwie bliźniaczki. Dziewczynki będąc na wakacjach dzielnie ćwiczyły swoją rolę przy pomocy plażowego ręcznika, więc byłam pewna, że dadzą sobie radę. Ola z Mybigday przygotowała im malutkie wianuszki. Zobaczcie jakie one są słodkie!
Dodatkowo przed przysięgą, ksiądz zawołał Maję i Zosię, żeby trzymały obrączki w czasie ich święcenia. Wszyscy byli totalnie wzruszeni!
15.Bukiet ślubny
Ślubny bukiet to również zasługa Oli, która wykonała ogromny kawał pracy tego dnia. Nie wiem jak to zrobiła, ale udało jej się zdobyć we wrześniu moje ukochane peonie, co nie jest prostą sprawą. Dodatkowo Ola wykorzystała do dekoracji bukietu wstążkę z marki Silkandribbonconcept, której właścicielką jest moja koleżanka Olga. Olga postanowiła po latach pracy w korporacji zaryzykować i założyć swój własny biznes. Trzymam za nią mocno kciuki. Jeśli tylko będziecie potrzebowali pięknych wstążek do dekoracji to koniecznie sprawdźcie jej produkty.
16. Prezenty ślubne dla gości obecnych w kościele
Po wyjściu z kościoła dla naszych gości mieliśmy przygotowane małe upominki. Karola z Galerii Słodkości zadbała o to, by każdy po złożeniu nam życzeń, dostał ciastka z grafiką nawiązującą oczywiście do Nowego Jorku.
17. Miejsce na obiad poślubny
Tak jak Wam już wspominałam, po całej uroczystości, dla najbliższych 35 osób zrobiliśmy obiad. Zależało nam na dobrym polskim jedzeniu, które nie będzie specjalnie wymyślne i zasmakuje każdemu niezależnie od wieku. Nasz wybór padł na jedną z naszych ulubionych warszawskich restauracji. Znaliśmy doskonale ich kartę i wiedzieliśmy, że się nie zawiedziemy.
Nawet znalazło się w restauracji miejsce na pierwszy taniec. Wybraliśmy ponownie „New york, new york” Sinatry, zagrane na saksofonie.
18. Krzesła i sztućce
Każde miejsce można udoskonalić i sprawić, że będzie jeszcze piękniejsze. Firma Rajt jest jak taka dobra wróżka i pomaga w spełnianiu takich marzeń. W wypadku naszej uroczystości, wypożyczyliśmy od nich krzesła, na których siedzieli nasi goście, a także my w kościele. Złote sztućce, dzięki którym nasz stół obiadowy wyglądał tak jak sobie wymarzyłam są natomiast stąd.
Jeśli marzy Wam się ślub lub wesele w plenerze to dzięki nim będzie to możliwe, ich oferta jest bowiem znacznie szersza. Zerknijcie zresztą sami.
19. Menu i winietki
Za menu i winietki, podobnie jak za zaproszenia ślubne, była odpowiedzialna ekipa Papierove. Ich kolorystyka i wzór miały oczywiście nawiązywać do zaproszeń i Nowego Jorku oraz pasować do dekoracji przygotowanych przez Olę. Wyszło idealnie- minimalistycznie i z klasą!
20.Dekoracje ślubne
Zbliżając się powoli do końca wpisu, muszę opowiedzieć Wam o kilku niezwykłych kobietach, bez których nasz dzień nie byłby tak cudowny. Na wstępie kilka słów o Oli z ‘MyBigDay’ która była odpowiedzialna za przepiękne dekoracje w kościele. Ola stworzyła również mój bukiet, bukiet mojej świadkowej, wianki dziewczynek, które niosły welon oraz wystrój sali, stołów i przyozdobienie samochodu. To jedna z niewielu osób, którym zaufałam w bezgranicznie i zdałam się w pełni na jej gust. Oczywiście znałam jej wcześniejsze realizacje, dlatego byłam spokojna. Ola miała wolną rękę – mogła tworzyć co i jak jej się podoba. Ode mnie wiedziała tylko o kolorystyce jaka nas interesuje czyli biel, szarość, róż i czerń.
Ze swojej pracy wywiązała się na 6-tkę z plusem, albo i dwoma. Jeśli szukacie kogoś od dekoracji, kto tworzy absolutne cuda to Olę polecam Wam z czystym sumieniem.
Wśród dekoracji znalazły się świece Jo Malone, które miały zapachem nawiązywać do naszych perfum i wpływać na jeszcze lepszy odbiór dań przez gości. Mało kto zdaje sobie sprawę, że zapach którym się otaczamy jest bardzo powiązany z tym jak potem smakują nam dania.
21 .Tort i słodki stół
Drugim moim ‘Aniołkiem Charliego’ była Karolina z Galerii Słodkości. To ona odpowiadała za tort i słodki stół oraz wspomniane już ciasteczkowe upominki dla gości pod kościołem. Podobnie jak w przypadku Oli, z Karolą nadawałyśmy na tych samych falach i rozumiałyśmy się bez słów. Ona również dostała ode mnie wolną rękę przy tworzeniu słodkości. Ci którzy znają mnie dobrze, wiedzą, że nie zdarza mi się to nigdy. To świadczy tylko o tym, że w Karoli zobaczyłam kogoś z tak ogromną pasją do tego co robi, a przy tym z tak wielkim spokojem i opanowaniem, że wiedziałam, że się nie zawiodę.
Kiedy na sali pojawił się rozcięty tort, z którego wystawały kwiaty, a po środku mieniła się panorama NYC, łzy stanęły mi w oczach. To było więcej niż się spodziewałam, a nie łatwo mnie zaskoczyć. To najpiękniejszy tort jaki mogłam sobie wymarzyć, a przy tym absolutnie przepyszny.
22. Wedding Planner
Ostatnia z mojej świętej Trójcy. Kamila Romanow , dbała o to, by to czego „przeciętny Kowalski nie może załatwić” dało się zorganizować bez mrugnięcia okiem. Osoba o stoickim spokoju i duszy anioła. Odebrała od nas setki telefonów, nawet późnym wieczorem. Pomagała ze wszystkim, wszystko koordynowała i spinała w całość. To ona odpowiadała głową za to, by wszystko działało tak jak powinno. To ona pokazała nam kościół na Bielanach, to w końcu ona poznała mnie z Olą i Karolą. Bez Kamy nie zorganizowalibyśmy tego wszystkiego w tak krótkim czasie.
23. Prezenty dla gości obecnych na przyjęciu
Kiedy nasza uroczystość dobiegała końca, a goście zgromadzeni na naszym obiedzie poślubnym rozchodzili się do domu, chcieliśmy podziękować im za obecność, dlatego dla każdej z osób przygotowaliśmy zestaw upominków, które miały im o nas przypominać. Na stole na czas przyjęcia zostały tylko czarne pudełeczka ze świeczką, reszta została schowana do torebek prezentowych, z których wystawała różowa bibuła.
Zapach świecy miał kojarzyć się naszym gościom z naszym obiadem i zapachem, który unosił się w sali w restauracji. Liczyliśmy, że odpalając świecę w domowym zaciszu będą miło wspominać nasz ślub. Wybraliśmy zapach Peony&Blush.
- Likier Lillet
Drugim z prezentów, który wręczaliśmy gościom był francuski napój alkoholowy na bazie wina Lillet, który jest bardzo popularny w Stanach Zjednoczonych. To mieszanka 85% wina bordoskiego z likierami, dająca pyszny aperitif, który w połączeniu z tonikiem, daje jeden z drinków pitych przez Jamesa Bonda. Najprostszy sposób serwowania go to Lillet Spritz- wystarczy dodać tonic i dowolne owoce.
Spora część naszych gości, już dzień po naszym ślubie, w niedzielę wieczorem wspominała, że był świetny, ale szybko się skończył. Niech to będzie dla niego reklamą, a dla nas potwierdzeniem dobrego wyboru jako prezent.
Ostatni z prezentów, na pewno posłuży gościom zdecydowanie dłużej. Przepiękne puszki skrywały bowiem wyjątkowe herbaty, które w chłodne jesienne wieczory, gdy goście rozsiądą się wygodnie w fotelach z kubkiem w ręku, będą również przypominać im o naszym ślubie. Każda para dostała zieloną oraz czarną herbatę.
24. Fotograf
Jeśli chodzi o wszystkie zdjęcia w tym dniu, to ekipą odpowiedzialną za nie było Studio Słoń. Dzięki moim dobrym znajomym ze studiów – Magdzie i Bartkowi, którzy na co dzień zajmują się fotografią oraz Radkowi Świątkowskiemu, który robi nam zdjęcia przy okazji różnych dużych projektów, a którzy polecali bardzo Studio Słoń, wiedziałam, że się nie zawiodę. Dodatkowo, w międzyczasie dowiedziałam się, że to właśnie ta ekipa jest również odpowiedzialna za ostatnie sesje wizerunkowe sukien ślubnych Laurelle, które przeglądałam w katalogach wybierając moją wymarzoną suknię. Nie jestem obiektywna, ale moim zdaniem dziewczyny wykonały mnóstwo wspaniałej pracy, którą teraz widać na zdjęciach.
25. Video
Ekipy video nie trzeba przedstawiać. Bielak Studio byli z nami w Nowym Jorku i zostaną jeszcze z nami (mam nadzieję) na długo, podczas realizacji różnych filmów na potrzeby bloga. Tak jak pisałam Wam już nie raz, podstawą do współpracy są dla mnie relacje i charakter osoby, z którą mam pracować. Mateusz i Krystian są tak po ludzku ciepłymi, uprzejmymi i kochanymi osobami, że nie zamieniłabym ich na żadną inną ekipę. Nadajemy na tych samych falach i dogadujemy się momentalnie. Chłopaki właśnie zbierają zapisy na 2021 rok, więc jeśli planujecie ślub, to koniecznie się do nich odzywajcie. Kto z Was nie widział naszego wspólnego filmiku z NYC niech klika tutaj.
W ten sposób zdradziłam Wam wszystkie najważniejsze szczegóły warszawskiej ceremonii. Gdybyście mieli jeszcze jakieś pytania lub byli ciekawi czegoś o czym zapomniałam napisać w poście, to dajcie znać w komentarzu. Jestem ogromnie ciekawa jak podobają Wam się zdjęcia, dekoracje, tort, prezenty dla gości no i przede wszystkim druga suknia ślubna i buty.
A tutaj jeszcze raz lista osób i marek, dzięki którym nasz ślub i przyjęcie wypadły najlepiej na świecie. Było idealnie!
Tort, słodki stół- Galeria wypieków
Wedding planner- Kamila Romanow
Miejsce przygotowań- Raffles Europejski
Włosy- Tomasz Piszczek
Prezenty dla gości: Lillet, Jo Malone, Newby
Saksofon- Adam Przybyłek
28 komentarzy
Lidka
16 października 2019 at 23:30Jeszcze nie doczytałam do końca, bo zobaczyłam księdza Wojtka. Kiedy miałam jakieś 7-10 lat ksiądz Wojtek pracował w Łowiczu i był i jest najwspanialszym księdzem, z jakim miałam kontakt. W Łowiczu miał małe zoo z osiołkami, które wszystkie dzieciaki uwielbiały, były tam baranki, owieczki. Pamiętam, że miał szalone pomysły, choćby wyrzucenie telewizora z okna. Strasznie fajny człowiek, wspaniałe pomysły dla dzieci, msze, na których było tak fajnie, że nie wiało nudą, sztampą. Pamiętam gazetki dla dzieci „kolegiatki”, które się zbierało po mszy. Dzisiaj mój stosunek do kościoła jest totalnie inny, ale nie chcę o tym mówić. O x. Wojtku potem usłyszałam w kontekście Budzika, ponieważ mój kuzyn był tam rehabilitantem, który uczestniczył w wybudzaniu dzieciaków. Zapewniam, że gdyby każdy ksiądz był taki jak Wojtek, moje dzisiejsze nastawienie do niedzielnych mszy byłoby inne. Zazdroszczę, że własnie on udzielał Wam sakrament, chociaż mój też był wspaniały. Ale dziewczyny, jeśli szukacie fajnego, otwartego, ciepłego i mądrego księdza na ślub, zdecydowanie x. Wojtek jest najlepszym wyborem na początek małżeństwa kościelnego
Charlize Mystery
17 października 2019 at 07:07W Warszawie również obok kościoła ma osły i zagrodę dla nich. W czasie Wielkanocy jeździ na jednym z nich wokół kościoła ? to najlepszy ksiądz jakiego w życiu spotkałam ?
Marta
18 października 2019 at 09:21Przyjaznisz sie dalej z Paula Jagodzinska?
Olga
17 października 2019 at 10:16Bardzo fajnie, że przy okazji tego posta wspomniałaś o fundacji 🙂
Charlize Mystery
22 października 2019 at 09:44Panią Ewę podziwiam od wielu lat, więc jeśli mogę w ten sposób pomóc, to czemu nie 🙂
Monika B.
17 października 2019 at 11:07Cudowna ceremonia! <3 Abyście zawsze byli tacy piękni i szczęśliwi jak tamtego dnia 🙂
Charlize Mystery
22 października 2019 at 09:45Bardzo serdecznie dziękujemy 🙂
DeLaMode
17 października 2019 at 15:06Wcale nie trzeba daleko jechać aby zorganizować piękny ślub. Gratulacje!
Charlize Mystery
22 października 2019 at 09:45Zgadzam się. Obie ceremonie będziemy mieli na równi w pamięci 🙂
Estetka
17 października 2019 at 18:09To zdecydowanie najbardziej wysublimowana aranżacja ślubna jaką widziałam? Kościół, hotel, jedzenie i oczywiście Wy dwoje- klasa i elegancja.
Charlize Mystery
22 października 2019 at 09:47Bardzo dziękujemy. Staraliśmy się zadbać o każdy szczegół, jak zawsze zresztą 🙂 Dla nas dbałość o najdrobniejsze detale to wyraz szacunku dla gości, czy w wypadku bloga dla Was czytelników 🙂
Anna
17 października 2019 at 21:51Piękne zdjęcia, piękna impreza, piękni Wy 🙂 podziwiam ile w to włożyliście pracy i ile trwało przygotowanie tak szczegółowego posta.
Charlize Mystery
22 października 2019 at 09:49Dziękujemy :* Post zajął mi cały jeden dzień. Nie chce myśleć ile dłużej by to trwało gdybym to ja musiała obrabiać te wszystkie zdjęcia. Robiłabym tego posta najpewniej 3 dni 🙂
Paulina
18 października 2019 at 22:54Mam pytanie odnośnie dekoracji w kościele, czy zostały zabrane przed kolejnym, następującym do Was, ślubem? Przepiękna organizacja i zapierające dech w piersiach zdjęcia, te szczegóły, wszystko idealnie dopracowane.
Charlize Mystery
19 października 2019 at 13:37Tak, dekoracje nasza ekipa zaraz po wyjściu z kościoła pozbierała ?
Lidka
19 października 2019 at 21:00Mam pytanie, planujesz jeszcze jakieś wpisy ślubne? Dla Ciebie to może nie ma znaczenia w kontekście wpisów (nie przyjęcia rzecz jasna 🙂 🙂 ) , ale mogłabyś pokazać, co serwowano na taki uroczysty obiad? Pytam, ponieważ wspomniałaś o dobrym jedzeniu, które będzie odpowiadało każdemu. Ciekawa jestem, czy i jakie były przystawki, czy obiad był do wyboru, czy podaje się wtedy jakieś przystawki na po obiedzie, a może drugie danie. Jeśli uważasz, że to pytanie zdecydowanie za bardzo wkracza w prywatność i dlatego nie pisałaś, to ok zrozumiem. Ale może dlatego, że nie przypuszczałaś, że to może być ciekawe. Dla mnie to interesujące, bo sama planuję uroczysty obiad, a nie całonocną imprezę, karta restauracji bogata aż za bardzo i nie wiem, jak to ogarnąć, żeby było właśnie uniwersalnie, ale nie nudno. Ja wiem, że jest dużo porad w internecie, wiem, że restauracja też coś poleca, ale ciekawi mnie, jak Ty to planowałaś? A może też było po nowojorsku? Jeszcze raz wszystkiego dobrego ! U mnie jutro makaron z cukinią i porem ze stories 🙂
Charlize Mystery
22 października 2019 at 10:07Lidka, Restauracja przygotowała nam 3 rodzaje menu w różnych wariantach cenowych. Na początek było 5 różnych przystawek, które były serwowane na stołach i każdy mógł wybrać coś dla siebie. Dwie były mięsne (tatar wołowy i deska mięs i pasztetów), dwie z rybą (babeczki z wędzonym łososiem i tradycyjny śledź w oleju) i jedna wegetariańska (carpaccio z buraka) . Później goście mogli wybierać spośród dwóch zup (rosół z kapłona oraz żurek), a następnie drugie danie spośród trzech dostępnych opcji – jednej mięsnej (noga kaczki z pieczonym jabłkiem i puree ziemniaczanym) , jednej z rybą (polędwica z dorsza na baby szpinaku) i jednej wegetariańskiej (risotto z grzybami). Na koniec były jeszcze 3 rodzaje ciast serwowane przez restaurację + słodki stół i tort z Galerii Słodkości.
Lidka
22 października 2019 at 20:56Wow, bardzo dziękuję za odpowiedź. Czyli było po polsku. Właśnie też stawiam na opcje wyboru dla gości, a nie jedną słuszną zupę i jedno drugie danie. Z przystawkami i słodyczami jest łatwiej, bo zwykle oferty mają kilka pozycji.
Joanna Kacprzak
22 października 2019 at 08:28WOW – powiem tylko tyle!
Pięknie to wszystko wyglądało! Czytając tej wpis przez chwilę poczułam się tak, jakbym uczestniczyła w Waszym ślubie i weselu. Widać, że jesteście naprawdę szczęśliwi! Aż się serce cieszy 😀 Do tego jeszcze piękne zdjęcia – idealna pamiątka!
Charlize Mystery
22 października 2019 at 10:07Ogromnie dziękujemy 🙂
M.
25 października 2019 at 18:28Super 🙂 Choć sama jestem niewierząca to podziwiam takich księży – niestety wiem, że jest ich jak na lekarstwo. Tutaj zdecydowanie widać, że taki ksiądz nie tylko ma powołanie, ale również uwielbia ludzi! Samo przyjęcie bardzo piękne i znowu wasze, a to najważniejsze 🙂 Podziwiam również makijaż. Pozdrawiam serdecznie
Ps. Manolo wyglądał jak prawdziwy gentleman 🙂 Ha Ha
Ola
7 listopada 2019 at 21:32Cześć! Nie wiem czy to nie zbytnio wścibskie pytania ale w przyszłym roku czeka mnie podobny ślub (w sensie obiado-ślub a nie całonocny-ślub ?) i chciałam Cię podpytać jeszcze o kilka rzeczy. Mianowicie czy mieliście jakaś muzykę w restauracji? I czy skoro był pierwszy taniec to były też tańce gości? I czy po obiedzie i torcie jeszcze coś jedliście? (Jakby to było mało ?) nasza restauracja ma jeszcze potem mały posiłek w planie na koniec i teraz nie wiem jak zająć gości do tego czasu, czy może ne ma się czym przejmować bo ten czas i tak szybko mija? ?
Wiem, że to dużo ale zbieram infomarcje i każda Twoja rada będzie pomocna ?? Z góry dziękuje!
No i piękny był ten Wasz ślub! Gratuluje i mnóstwo szczęścia!
Agnieszka
8 listopada 2019 at 20:11Przepiękny dzień 🙂 dużo szczęścia i miłości:)
Ana
27 kwietnia 2020 at 00:07Czy mogłabyś zdradzić jak nazywa się miejsce w którym odbyło się przyjęcie? Sami jesteśmy na etapie poszukiwań wiec bylabym bardzo wdzięczna. 🙂
Karolina
21 maja 2020 at 09:27Wow, wszystko dopracowane w najdrobniejszych szczegółach – a ten kościół naprawdę jest piękny 🙂
Fotograf śubny Śląsk
10 czerwca 2020 at 16:43super reportaż super zdjęcia brawo
Ewa
1 lutego 2021 at 14:53Nie będę oryginalny, po prostu prze piękne zdjęcia, super wyglądacie . Ma cię pamiątkę do końca życia. Wszystkiego najlepszego.
Aranżownia
3 stycznia 2022 at 19:04Przepiękne zdjęcia a sama impreza wręcz wymarzona 🙂