Wrześniowy wyjazd do Nowego Jorku sprawił, że mój dysk przenośny zapełnił się tysiącami zdjęć. Dziś przyszła pora na ostatnią wyprawę ulicami NY. Wpis będzie bardzo, bardzo długi (ponad 120 zdjęć!), więc usiądźcie wygodnie…
Zaczynamy!
Ruszamy z West Village. Piękne stare kamienice, charakterystyczne schody przeciwpożarowe i dużo, dużo słońca.
Jest i żółty autobus szkolny:) W podstawówce chciałam takim jeździć do szkoły. A Wy?
West Village to dawna dzielnica artystyczna, wielu projektantów ma tam swoje butiki. Znajdziecie tam również księgarnię Marca Jacobsa, a w niej poza książkami, całą masę rzeczy zaprojektowanych przez niego. (ja skusiłam się na pokrowce na tablet, laptopa i Iphona oraz długopis przypominający szminkę).
Wszystkie fanki „Sexu w wielkim mieście” powinny znać tę cukiernię. Magnolia Bakery – to właśnie tutaj Carrie Bradshaw kupowała najlepsze babeczki w NY.
Serialowych motywów jest więcej. Oto słynne schody i dom Carrie. Na dole wisi karteczka z prośbą o niedzwonienie do drzwi. Obecni mieszkańcy kamienicy mają ogromne problemy z natrętnymi turystami.
Ciekawostką jest to, że Sarah Jessica Parker również mieszka w West Village, kilka przecznic od serialowego mieszkania.
Uciekamy do Bryant Parku – to jedno z wielu zielonych miejsc Nowego Jorku, w czasie przerw w pracy nowojorczycy chętnie wychodzą odpocząć do takich miejsc jak to. Co ciekawe, w parku jest dostępne wi-fi, więc pracoholicy czują się tam jak ryba w wodzie. To również idealne miejsce dla lubiących aktywnie spędzać czas na powietrzu (w parku można poćwiczyć jogę, wziąć udział w wielu zabawach).
Long Island City – dzielnica z najlepszym możliwym widokiem na Manhattan. Mieć tutaj mieszkanie na 30 piętrze to spełnienie marzeń. Przy okazji, jest to kolejne miejsce uwielbiane przez artystów, a dawne hale przemysłowe zamieniają się w lofty, galerie sztuki i doskonałe miejsca na wernisaże.
Chcąc zobaczyć Statuę Wolności, warto najpierw zajrzeć do Battery Park, a następnie skierować się na południe w kierunku promu. Przy fantastycznej pogodzie możemy podziwiać rozmiary nowego 'One WTC’.
Na rejs statkiem w kierunku Statuy Wolności najlepiej wybrać się tuż przed zachodem słońca (rejs jest darmowy), dzięki czemu będziemy mieli możliwość powrotu tuż po zmroku. Wtedy widok Manhattanu jest naprawdę wyjątkowy.
Nowojorskie metro- niedościgniony wzór. Ma najwięcej stacji na świecie – 468. Liczy 26 linii, łączna długość torów wynosi ponad 1050 km. Dla porównania w Warszawie mamy 25 linii tramwajowych, a długość torów wynosi zaledwie 276 km. Tak więc nowojorskie metro bije warszawie tramwaje i metro razem wzięte:)
Początkowo korzystanie z metra wydaje się bardzo skomplikowane. Dzięki mapie, którą dostajemy przy zakupie biletu (tygodniowy kosztuje 30 $) jest jednak bardzo łatwe do opanowania. Nie da się w nim zgubić.
Jeśli wybieracie się do NYC latem, przygotujcie się na to, że w podziemiach metra będzie bardzo gorąco, a w samych wagonach klimatyzacja, która mocno nas „zmrozi”. Przeskok temperatury jest ogromny!
Mimo wszystko musimy być uważni, np linia nr 7 ma dwa kolory: zielony i czerwony. Czerwona jest linią przyśpieszoną i zatrzymuje się tylko na wybranych stacjach.
W Nowym Jorku wyglądałam jak japoński turysta na Warszawskiej Starówce. Tylko cyk cyk cyk:)
Moma ( 53rd Street, pomiędzy Fifth Avenue a Sixth Avenue)- nowojorskie muzeum sztuki współczesnej. Powstało w 1928 dzięki zaangażowaniu Abby Aldrich Rockefeller i jej dwóch przyjaciółek. W muzeum znajdziemy zbiór rysunków, grafik, obrazów, rzeźb, fotografii czy filmów video.
W piątki, między godziną 16-20 wejście jest darmowe, więc warto wybrać się w to miejsce. Mimo kolejki na ponad 500 osób, nie trzeba wcale długo czekać na wejście.
W Momie warto odwiedzić też bibliotekę, która posiada ponad 300 tysięcy książek dotyczących sztuki współczesnej.
Powyżej możecie zobaczyć kilka obrazów i eksponatów znajdujących się w jego wnętrzach, w tym „32 puszki z zupą firmy Campbell” Andy’ego Warhola.
Nowy Jork to cała masa restauracji. Jedząc codziennie w innej, prawdopodobnie zabraknie nam życia, by odwiedzić wszystkie.
Niestety, nie pamiętam dokładnego adresu miejsca, w którym sprzedają te ciasteczka (W 40th St między 5th av, a 6th av), ale naprawdę warto ich poszukać:) Kruche ciasteczko, świeże owoce – Mniam:)
Kolejne słodkości – Baked by Melissa -529 Broadway New York, NY 10012(między Prince St a Spring St) . Tanio i bardzo słodko.
Pizza Mariella (935 8th Ave, New York, NY,) – przepyszna kuchnia włoska. Poza pizzą, która jest ogromna (a Pan pytał czy na pewno cała! ), dostaniemy tu wyśmienite sałatki.
Kuchnia chińska- JOHN”S SHANGHAI -144 W 46th St (między 7th Ave & Avenue Of The Americas) New York, NY 10036 .Nie skłamię mówiąc, że jadłam tu najlepszego w swoim życiu kurczaka w sosie słodko- kwaśnym.
Kuchnia włoska wydanie drugie-MERCATO TRATTORIA (352 W 39th St, New York, NY 10018 ) – cudowna włoska obsługa, wyjątkowy klimat, a przede wszystkim pyszne jedzenie. Powszechny zwyczaj w restauracjach w NY – napiwek doliczony do rachunku. Niezależnie, czy Ci smakowało czy nie, czy w Twoim daniu był włos, czy mucha, napiwek trzeba zapłacić (zazwyczaj 20%).
Polska kuchnia popularna nawet za oceanem – ROYAL WARSAW -871 River Dr, Elmwood Park, NJ 07407. Po 2 tygodniach dobrze było zjeść coś znajomego.
Być w Ameryce i nie zjeść hamburgera? Niewykonalne. Smak – poniżej krytyki. W Polsce smakują dużo lepiej.
LUPA (170 Thompson Street New York, NY 10012 )- restauracja, w której dania wyglądają jak dzieła sztuki i smakują tak samo.
SUSHI ARIYOSHI 4113 Queens Blvd Sunnyside, NY 11104 – to wyjątkowo mi smakowało.
MAGNOLIA BAKERY (1240 Avenue of the Americas at 49th Street New York ; Grand Central Terminal, Lower Dining Concourse New York ; 401 Bleecker Street and W. 11th Street New York)- rekomendacja zbędna.
THE SMITH– Lincoln Center 1900 Broadway, NYC- krem pomidorowy, zupełnie nie warty swojej ceny. Burgery,z których słynną- jeszcze gorsze.
PETER LUGER– tylko dwa takie miejsca na świecie. Na wolny stolik czeka się blisko 3 tygodnie, chyba, że zdarzy się cud i uda się dostać wcześniej. Na obiad dla 4 osób nie wybierajcie się z kwotą mniejszą niż 350$. Nie ma miejsca, w którym zjecie lepsze steki.
Nowojorska wiewiórka – podobno to ta, która przerywała mecze US Open.
Stara karta kredytowa Micheala Jordana do kupienia za jedyne 5500$.
Wychodząc z Muzeum Sztuki Nowoczesnej, trafiamy prosto na butik Manolo Blahnika. To kolejne nawiązanie do „Sexu w wielkim mieście”, w końcu Carrie uwielbiała jego szpilki.
Dolny Manhattan to nie tylko prom w kierunku Statuy Wolności. Tutaj mamy możliwość zobaczenia wielu rządowych budynków oraz sądów.
Union Square.
Widoki zapierające dech w piersiach, to coś, co idealnie opisuje NYC. Na nich kończymy naszą podróż po tym mieście. Mam nadzieję, że podobał Wam się ten wirtualny spacer i zachęcił Was do odwiedzenia Wielkiego Jabłka.
132 komentarze
m
16 stycznia 2014 at 23:14byłaś w nowym jorku i zamiast pójść na hamburgera do jednego z wielu kultowych miejsc to poszłaś do burger kinga?
Charlize Mystery
16 stycznia 2014 at 23:17Przepraszam, ale po północy było otwarte tylko to 🙁
Wolę kultowe steki od kultowych burgerów.
Maggie
17 stycznia 2014 at 09:55Droga Karolino- muszę przyznać, że hamburgery i ogólnie jedzenie w amerykańskich McDonald’s, czy Burger King jest okropne (nie mówiąc o wielkościach porcji), ale za to hamburgery w Wendy’s, albo Denny’s…niebo! Koniecznie spróbuj w czasie następnej wizyty w USA 🙂
Aga
16 stycznia 2014 at 23:16Na schodach Carrie jest przede wszystkim napisane zeby na schodach nie siadac 😉 a za wycieczkę na statue wolności lepiej zaplacic, darmowy prom ktory płynie na staten island nie podplywa blisko, a za $12 mozna podplynac do ciekawych miejsc i wyjsc na statue. Co do mapy metra mozna ja dostać za darmo w każdej chwili, nie trzeba kupować biletu
Charlize Mystery
16 stycznia 2014 at 23:211)To też. Ale przede wszystkim, żeby nie zakłócać spokoju mieszkańców .
2)Gdy byłam we wrześniu, wejście na Statue nie było możliwe. Gdy byłam 2 lata temu w NYC skorzystałam z płatnego przejazdu, teraz wystarczyło mi w zupełności to, tylko po to by zrobić zdjęcie Statuy podczas zachodu słońca.
3)Po co byłaby mi mapa metra, skoro miałabym z niego nie korzystać? Kupowałam bilet- dostałam mapę.
Aga
16 stycznia 2014 at 23:20A co do napiwków to 18% jest dodawane do rachunku jesli jesteście w sześć osob albo wiecej, zadko zdarza sie zeby był doliczany rachunku gdy jest mniej niz sześć osob, a jesli tak juz sie zdarzy to mozesz poprosić o to, zeby to anulowano i mozesz sama zostawić ile uważasz
Charlize Mystery
16 stycznia 2014 at 23:23W większości miejsc, w których miałam okazję być, naliczali napiwek automatycznie, pomimo, że byliśmy w 2 osoby.
anna
19 stycznia 2014 at 14:59Charlize ma rację. W US napiwki są doliczne do rachunku, bo jest to uregulowane prawnie. Tam trzeba rozliczać się z ich skarbówką z napiwków. To nie tak jak w Polsce, że dostajesz napiwek i 100% jest dla Ciebie i nie płacisz podatku 😉
julia
26 stycznia 2014 at 06:20napiwki tu, w Stanach są rzadko dodawane automatycznie, tylko jeśli przychodzi się grupowo, ale jeśli we dwójkę to nam się nigdy nie zdarzyło… może zobaczyli, że turyści z Europy (którzy zwyczaju dawania napiwków nie mają) to dopisali automatycznie ;)) dodam jeszcze, że ZAWSZE się zostawia napiwek – nawet jeśli się nie było zadowolonym, kelnerzy tutaj praktycznie żyją z napiwków, ale o tym, że muszą płacić podatek od napiwków to nie słyszałam 😉
Asia
16 stycznia 2014 at 23:29piękne miasto, widać na zdjęciach, że budynki są wolne od szpetnych reklam
Sweetberry
30 stycznia 2014 at 14:29Oprócz Time Square hahha ;)))
Hania
16 stycznia 2014 at 23:29Post świetny, ale jedno mnie denerwuje – zdjęcia sa za wielkie a połowa z nich nie chce się naładować.
Aga
16 stycznia 2014 at 23:301) oczywiscie, ze chodzi o mieszkancow, codziennie przychodzi tam wiele.
2) tak wiem bo naprawiali wiele rzeczy po Sandy, ale to tylko taka informacja dla kogos kot czyta I moze kiedys w ny bedzie, Bo nawet bez wyjscia na statue, wycieczka jest ciekawsza I mozna zrobil ladne zdjecia
3) bilet mozesz kupic w wielu miejscach, nie tylko w metrze, a informacja ze mape dostaje sie przy zakupie moze byc mylaca
4) w takim razie jadalas w bardzo bardzo drogich restauracjach,albo zostalas naciagnieta
Kasia
17 stycznia 2014 at 11:32Widze, ze usilnie chcesz pokazac wszystkim ze sie znasz. Dobra, super – mieszkasz tam (lub mieszkalas) ale juz nie czepiaj sie tak. Service charge czasem jest optional czasem nie – nie znaczy ze byla naciagnieta. Jadla drogo bo moze ja stac? Z ta mapa tak samo – taka analiza kazdego slowa jest zbedna.
Paula
17 stycznia 2014 at 21:00no uspokójcie się:) ponad rok mieszkałam w stanie Waszyngton, w jednych miejscach doliczają , w innych nie, przynamniej tam tak było, niezależnie od liczby osob:)
Aga
16 stycznia 2014 at 23:30*wiele osob, co dla mieszkancow jest bardzo meczace.
Aga
16 stycznia 2014 at 23:37A gdyby w jedzeniu byl wlos czy mucha to prawdobodobnie nie musialy bys rachunku placid wcale, o napiwku nie wspominajac
Charlize Mystery
16 stycznia 2014 at 23:38To była napisane z przymrużeniem oka…;)
Jiga
16 stycznia 2014 at 23:39Cudowne zdjęcia .Nie przesadzę jak napiszę ,ze zazdroszczę !
Co do doliczania napiwku to u nas również się już to spotyka ( U Fukiera ) chodź osobiście jestem przeciwna .Kelner praca jak każda , pielęgniarka za zastrzyk nie dostaje napiwku czy też sprzedawczyni stojąca 12 godzin w sklepie .;) Dajemy bo tak się przyjęło ok , nikt nie chce burzyć zwyczaju ale to doliczanie …
Aga
16 stycznia 2014 at 23:43Doliczanie nie jest czeste, a gdy sie zdarza mozna poprosic o anulowanie tego (jesli jest niej niz 6 osob, powyzej 6 osob liczy sie to jako serwis a nie napiwek)
justyna
18 stycznia 2014 at 16:27Aga, już wszyscy wiemy, że tam jesteś/byłaś i wiesz najwięcej z nas. Dzięki, wierzymy Ci. Możesz już przestać udowadniać.
julia
26 stycznia 2014 at 06:27w Stanach napiwki są powszechne i daje się je nie tylko kelnerom, ale np. fryzjerom czy taksówkarzom, tutaj jest po prostu inna kultura niż w Polsce czy w ogóle Europie i wiele razy spotkałam się z negatywnymi opiniami o turystach właśnie ze względu na zapominanie o daniu napiwku 😉
Aga
16 stycznia 2014 at 23:41No tak, ale duzo mylnych informacji przekazujesz czytelnika
Julu
21 stycznia 2014 at 12:22czytelnikom…;) skoro już tak się czepiamy…
Patricia B.
16 stycznia 2014 at 23:42Również byłam w tym roku w NY. Cudowny post, na sercu robi się cieplej gdy można zobaczyć znajome widoki. Pozdrawiam
A
16 stycznia 2014 at 23:46Kawal dobrej roboty – swietny post!
Pozdrawiam;)
asia
16 stycznia 2014 at 23:51nigdy nie komentuję, ale teraz muszę. ZAZDROŚĆ miliard! Chcę tam jechać jeszcze bardziej i bardziej dzięki tej fotorelacji!
Oligatorka
16 stycznia 2014 at 23:58Kiedy po raz kolejny bede w Paryżu,to pomyśle sobie,ze biegam z aparatem jak Charlize po NY!;) to lepsze niz nawiązanie do japońskiego turysty ;p
Marta
17 stycznia 2014 at 00:00NY to piękne miasto bez względu na porę dnia czy pogodę!:)
Jedyne czego nie moge zrozumieć to obowiązkowy napiwek:/ Bezsensowne wyłudzanie pieniędzy za przyniesienie dania przez kelnerkę do stołu.. Tonący brzytwy się chwyta i ma z tego zysk:P U nas by coś takiego nie przeszło, i całe szczeście..
Justi
17 stycznia 2014 at 02:11to nie jest wyludzanie pieniedzy. te kelnerki pracuja po 12 godzin za smieszne kwoty i napiwek jest podstawa ich pensji. w Polsce taki system jest juz w wielu miejscach.
ewa
18 stycznia 2014 at 11:34Tez bym chciala by kazda osoba ktora obsluguje w pracy placila mi za to dodatkowe pieniadze;)
inka
17 stycznia 2014 at 00:56Trochę Ci się dziwię. W godzinach darmowego wstępu we wszystkich muzeach są straszne tłumy (w Momie też, co widać po Twoich zdjęciach), co bardzo utrudnia zwiedzanie. Bilet kosztuje mniej niż obiad w restauracji (zwłaszcza Peter Luger;), pewnie jakieś 2-5% ceny torebki LV, a zwiedzając muzeum w innych godzinach mogłabyś bardziej nacieszyć się zgromadzonymi tam dziełami sztuki, nie musząc przepychać się miedzy turystami.
justyna
18 stycznia 2014 at 16:31A dla mnie to cenne informacje, że tu czy tam mogę wejść za darmo. Może to Karolina chciała pokazać? Że nie trzeba mieć masę kasy, czy 2-5% wartości torebki żeby coś zobaczyć? Jak „się drogo nosi” macie jej za złe, bo nie każdego stać, jak pokazuje tańsze ubrania to szmaty, jak wejść za darmo – po co, przecież można zapłacić? Byle się doczepić, prawda?
Agata
20 stycznia 2014 at 10:41a może po prostu Karolinie tak wypadło czasowo? ;p
Ola
17 stycznia 2014 at 02:23NY- marzenie… razem z ostatnim postem mogłabyś dać nadzieję na kolejną fotorelację 😀 Teraz może wybierasz się w inne równie ciekawe miejsce na ziemi, i chciałabyś się z nami podzielić swoimi wrażeniami? 😀 haha proszę o więcej tego typu wpisów!!!!
Charlize Mystery
18 stycznia 2014 at 11:50Uważaj, bo wypowiadanie marzeń na głos może sprawić, że spełnią się szybciej niż Ci się wydaje :)Pozdrawiam:)!
Ola
18 stycznia 2014 at 20:30marzenia są po to żeby się spełniały 😀
a.d.
17 stycznia 2014 at 06:53Napiwki, napiwki, napiwki… Widać, ze mało kto z Was miał w ogóle do czynienia z tego rodzaju praca. Brak napiwków = pół wypłaty mniej, która w sumie nie wynosi więcej niż 2000 zł (w Polsce oczywiście), często dużo, dużo mniej – wszystko zależy od dnia, ilości przestanych w pracy godzi, a także klientów.
W większości restauracji ludzie zarabiają ok 1300 zł, pracując ponad 200 h/mc- lub więcej (oczywiście z przymrużeniem oka kierowników, którzy zdają sobie sprawę z tego jak bardzo pracownik potrzebuje pieniędzy).
Zaraz odezwa się glosy: uczyć się trzeba było. Kto nie pracował, niech się nie wypowiada. Kto nie zna, niech nie ocenia. Wiele z tych osób to albo studenci, albo wykwalifikowani pracownicy, którzy po prostu lubią tą pracę.
Nie stać cie na napiwek, nie stać cie na restauracje – bo przecież nie mówimy o fast foodach.
Nie zapomnijcie, że ktoś tą restaurację musi jeszcze posprzątać – nie zawsze jest od tego specjalna ekipa.
Ktoś w niej gotuje, ktoś w niej słucha dziennie milionów wyzwisk, gdy trafi na gbura – a musi przyjąć to z uśmiechem, ktoś poleruje sztućce, talerze, szklanki, czyści ekspres –> to tylko nieliczne z obowiązków.
Myślicie że robią to male duszki? O nie nie 🙂 Wiec to NIE tylko podawanie do stolika… To tyle. Jak widać w Polsce uwielbiamy krytykować wszystko o czym nie mamy pojęcia, wynosząc samych siebie na piedestały 🙂 i kolejny raz się to potwierdza.
A post jest świetny 🙂 Piękne zdjęcia. Mogę spytać o model aparatu?
ewa
17 stycznia 2014 at 14:27Nie opowiadaj glupot,bo w wirlu pracach ludzie wykonuja nie tylko to co maja na umowie,a nikt im napiwkow nie daje. Mieszkam w Krakowie .jestem po studiach,13 lat pracuje za najnizsza krajowa w malej firmie,bo firma biedna w umowie mam prac. adm.-biurowy i na poczatku tak bylo,a teraz robie wszystko,oprocz robot biurowych, zrobili ze mnie ksiegowa,nie mam takiego wyksztalcenia,ale od starej ktora byla uczylam sie,ja zwolnili a ja jade ti za nia,sprzatam raz w tyg. 3 pokoje,co dwa miechy szoruje okna,kabine wc tez mamy dla siebie na klucz wiec ja ja jade oczywiscie. I ciesze sie ze mam prace z ubezpieczeniem a nie czekam na napiwki,a ile jest takich ciezkich zawodow gdzie ludzie nie dostaja,a usiadz sobie na kasie w tesco ,dostaniesz napiwek? Dlatego szlag mnie trafia jak fryzjer,taksiarz,listonosz kurier czy kelner czeka na napiwek. Jak mu nie pasi i zq malo to niech szuka innej roboty,albo niech sie cieszy ze wogole ma. Praca kelnera ciezka,jaja normalnie niech idzie na budowe lub do kopalni to zobaczy jak sie pracuje.
a.d.
17 stycznia 2014 at 19:47Rozumiem, że w kopalni i na budowie masz ogromne doświadczenie, a także jako kelner pracowałaś? 🙂
Zabawne ile jadu w ludziach siedzi.
Wiesz, Ty podejmując prace nie wiedziałaś na co się piszesz. Kelner wie. Umowa opiera się o godziny, a stawka na niej zawierana na napiwkach, jakie otrzymywane są dziennie przez kelnerów z tejże restauracji.
Głupot nie opowiadam, bo mam doświadczenie dość spore w tej branży- więc ja w przeciwieństwie do Ciebie, opieram się na wiedzy i doświadczeniu, a nie goryczy, że dałam się wpędzić w prace, której nienawidzę. Tak jak Ty- przynajmniej tak brzmisz. Także zmień pracę lub chociaż dowiedz się czegoś więcej, a później oceniaj.
Uwielbiam ludzi takich krzyczących najgłośniej o tym o czym wiedzą najmniej 🙂
Poza tym przepraszam, ale rozbawiło mnie branie napiwków za szorowanie toalety 🙂
Napiwki to swojego rodzaju tradycja, która ma odzwierciedlenie w umowach i zarobkach. Jest to umowa niepisana dla wybranych zawodów, obowiązująca od wieelu lat.
Wiec jeszcze raz: stać Cie na taksówkę, drinka w barze, jedzenie w kanjpie- stać Cie na napiwek. Proste. Oczywiście nie musisz. To swojego rodzaju premia, którą otrzymuje się za dobrze wykonaną prace. Nikt Ci siłą pieniążków z kieszonki nie zabierze.
Kasia
17 stycznia 2014 at 22:33cyt: „Napiwki to premia za dobrze wykonaną pracę”, a jak można źle wykonać kelnerowanie, przecież to żadna filozofia!
ana
18 stycznia 2014 at 04:30Ta odp. jest do ewy, która skomentowała Twój post. Otóż dziewczę, nie robisz za księgową tylko fakturzystkę, to po pierwsze. Po drugie, jak się dałaś wrobić w sprzątanie, to tym bardziej nie pisz o pracy jako księgowa. Rzuć ją i przestań pisać bzdury. Jakąś umowę podpisałaś i na jakąś pensję się zgodziłaś, jeśli pracodawca tego nie przestrzega, to trzeba to inaczej załatwić. Przez takich jak ty psuje się rynek pracy, skoro nic z tym nie robisz. A zawód kelnera jest taki, że oni dostają podstawową pensję, a domyśle jest „prowizja” z napiwków. Jest jeszcze kilka innych zawodów, które tak działają, ale nie porównuj ich, np. do pracy biurowej i stałej pensji. Czy dawać i ile napiwków, to zależy od jakości serwisu, ale musisz znać realia, ci ludzie zarabiają gł. dzięki napiwkom. I od razu uprzedzam, ja nigdy do czynienia z tym zawodem nie miałam. Mam wyższe wykształcenie i na mgr nie poprzestałam, ale warto mieć szacunek do wykonujących takie „przyziemne” prace. Oni też są potrzebni dziewczyno. Ba, nierzadko, idąc jeszcze dalej, odwalają kawał na prawdę potrzebnej roboty i maksymalnie pożytecznej. I nie mam tu na myśli akurat pracowników restauracji itp. Ale czy śmieciarz czy sprzątaczka nie robią ważniejszej pracy niż np. „opiekun klienta”?
a.d.
18 stycznia 2014 at 11:41kolejny niedoświadczony a mądry jak ta lala czytelnik 🙂 zapraszam na powiedzmy miesiąc do restauracji pokelnerować.
Skoro to takie proste i nieskomplikowane 🙂
Cokolwiek sądzicie, myślę, że brzydko jest osądzać nie mając żadnego realnego pojęcia na dany temat.
a.d.
18 stycznia 2014 at 11:43a co do tego co napisała ana – brawo, w końcu ktoś pisze z sensem :):):)
Charlize Mystery
19 stycznia 2014 at 21:31Nikon d800 🙂
Agata
20 stycznia 2014 at 10:45dołączam się do komentarza. Ja dostawałam w Sopocie w smażalni ryb 500 zł MIESIĘCZNIE (tak, tak…) na umowę o dzieło, cała moja wypłata opierała się na napiwkach… wyszłam na swoje, natomiast byłam non-stop spalona nerwowo, fizycznie i psychicznie. Użeranie się z ludźmi to masakra. Trzeba było mieć twardy tyłek i serce z kamienia do tej pracy. Nigdy więcej!
Anna
17 stycznia 2014 at 07:23Jesteś fajną dziewczyną Karolino , nie wiem zupełnie dlaczego tyle hejtu u Ciebie. Do każdego Zdania :/ smutne.
NY – kazdy ma swoje wspomnienia ….
Fajne zdjecia, fajna relacje. Pozdrawiam Cie serdecznie
Ewelina
17 stycznia 2014 at 07:48Wspaniały post…przyznam, że bardzo fajnie to przedstawiłas i opisałaś. Rozmarzyłam się….i bardzo chciałabym kiedyś usiąść na schodach…tak jak Carrie :)))
Monika
17 stycznia 2014 at 08:18Super zdjęcia. Byłam w USA w NJ kilka kilka lat temu, mieszkałam tam przez rok, przez niedopilnowanie straciłam zdjęcia. Fajnie, było zobaczyć Twoje i powspominać. Dzięki. Miłego dnia! 🙂
kamila
17 stycznia 2014 at 08:19Co do tych 12h, które ludzie tam przepracowuja… W Polsce nie jest to wcale obce, a nawet baaardzo znajome. Pracuje sie po 12h kilka dni pod rzad i u nas to wyplata wydaje sie byc napiwkiem 🙁 Ale szkoda o tym gadac, takie czasy. Post przepiekny Karolina. Dzieki Tobie czlowiek mogl sie choc na chwile oderwac od tej szarej( teraz nieco przypruszonej sniegiem) polskiej rzeczywistosci 🙂 Bardzo dobra robota 🙂 co do hejtu spotykajacego Karoline i tych zarzutow o niescislosci w poscie. Dziwie sie ludziom, zamiast sie skupic na pozytywach, ktore ten post niesie to sprawdzana jest prawdziwosc kazdej informacji dotyczacej NY. Ludzie wyluzujcie 🙂
pięknie jest żyć
17 stycznia 2014 at 08:29Fajna relacja. Bardzo lubię Twoje posty z NY, tym bardziej, że ja na swoją podróż jeszcze czekam.
No i oczywiście piękne zdjęcia, można poczuć się jakby człowiek sam spacerował po tych ulicach.
SzafaSkrajnej
17 stycznia 2014 at 10:26Kobieto, jak ty to robisz..tyle słodkości, a Ty masz wciąz taką figurkę?…zazdroszczę… 🙂
Charlize Mystery
18 stycznia 2014 at 11:40Kwestia przemiany materii, nigdy nie musiałam zwracać uwagi na to co i ile jem:)
Klaudia
17 stycznia 2014 at 10:32Nie mam ciągot do Nowego Jorku, ale jak zobaczyłam Twoją fotorelację, to trochę Ci pozazdrościłam…. 🙂
Ania
17 stycznia 2014 at 10:55Uwielbiam NY. Po wakacjach znowu tam polecę. Dzisiejszy post był cudownym antre do mojej wycieczki. Dziękuje.
Qrkoko
17 stycznia 2014 at 11:08Piękne zdjęcia i piękne miasto. Aż zrobiłam się głodna patrząc na te wszystkie przysmaki 🙂
Może uda mi się samej wybrać tam na wakacje.
Kika
17 stycznia 2014 at 11:46Szkoda ze juz koniec tej serii postow:) Swietna robota z ta iloscia zdjec, bardzo mi sie to podobalo, na wiekszosci blogow relacje z podrozy sa dosc krotkie, z mala iloscia zdjec. Tutaj Karo ogromny +. Mi sie ten wirtualny spacer bardzo podobal i czekam na kolejne ! Aaa bylabym zapomniala, te wszystkie zdjecia smakolykow sprawily ze jestem mega glodna, wiec lece cos przekasic:)
http://crazy-about-heels.blogspot.com/
17 stycznia 2014 at 11:51nie rozumiem czemu niektórzy tak czepiają się szczegółów ;/ świetna fotorelacja Karo, aż chce się tam być!
MAGDA
17 stycznia 2014 at 11:53Hahahaha ZAZDROSNICE!!! wiekszosc z was NY zna wylacznie ze zdjec i opowiesci innych w tym takze ja.Dziewczyna chciala pokazac nam jedno z najwiekszych i najpopularniejszych miast swiata a wy glupie żmije probujecie dodac do tego swoje 5 groszy i udowodnic ze napiwki,mapa metra itd to chyba sobie wyssała z palca.Bardzo podoba mi sie NY oczami Karoliny i ciesze sie z tyle zdjec tego miasta mogla obejrzec na jednej stronie.Dzieki Charlize!!!
mm
17 stycznia 2014 at 12:47Bardzo fajna wycieczka – bardziej podobała mi się niż te poprzednie, skąd wiedziałaś, że jest tam tyle miejsc do odwiedzenia?? Jak będę tam leciała to zgapię te pomysły od Ciebie 😉
A te zdjęcia…. ahhhhh, na końcu naprawdę poczułam ten klimat!
Charlize Mystery
18 stycznia 2014 at 11:42Czytałam przewodniki, poza tym mam znajomych w NY, więc oni podpowiedzieli mi co warto zobaczyć:)
Magda
17 stycznia 2014 at 13:46Nie wiem skąd tyle nienawiści do autorki???Dziewczyna jest wielce utaentowana,zdjęcia jak na amatorskie-cudowne!Przedstawia coś czym chce si podzielić-nie pochwalić!!!Przedstawia miejsca,dzieli się spostrzeżeniami,udziela cennych informacji,a Wy w co drugim komentarzu macie tylko niemiłe uwagi z których płynie jad ,zazdrość i nienawiść…Po co???Po przeczytaniu komentarzy do tego postu ciesze się ,że w Polsce się tylko urodziłam ,bo nie odnalazłabym się w takim środowisku,przepraszam…Karolina,rób co robisz i nigdy nie trać wiary!Nie daj się też „wynieść” gdzieś poza Polskę,bo ten zaścianek potrzebuje takich ludzi jak Ty,żeby im trochę rozjaśnić umysły!
emynia
17 stycznia 2014 at 15:24Rewelacyjne zdjęcia, ulwielbiam Nowy Jork 😉
Patrycja MM
17 stycznia 2014 at 15:26Yeah!!! Moje ukochane posty 😉 z NYC! Jesteś mistrzynią, po prostu jestem pełna podziwu, robisz piękne zdjęcia, uchwyciłaś tak wiele pięknych chwil!!! Ja Ci zazdroszczę, byłam teraz w Krakowie i Zakopanem na weekend i zdjęć odechciało mi się robić po pierwszym dniu, wolałam chłonąć krajobrazy 😉 Dziękuję Ci za to, że dzięki Tobie mogłam poczuć magię NYC 🙂
Prosto z NY
17 stycznia 2014 at 16:21Hej.
Piekne zdjecia i piekna relacja NY!
Brakuje mi tylko watku polskiego. Greenpoint to od lat stolica Polakow. Na przelomie kilku ostatnich lat bardzo sie zmienila na lepsze.
Nastepnym razem odwiedz tez Greenpoint i Ridgewood.
Ooo i jeszcze zabraklo mi tutaj Williamsburgu ktory jest teraz stolica mlodych ludzi, pragnacych uciec z Manhattanu. Cudowne bary, imprezy i klimat.
Mimo wszystko pozdrawiam Cie cieplo i dziekuje za to ze w taki wspanialy sposob ujelas tak codzienny i dla mnie szary NYC.
Magda
17 stycznia 2014 at 16:26super zdjecia. wraca mi sentyment do NYC, ktory uwielbiam i gdzie spedzialm wiosną 2 meisiace zwiedzając jak ty 🙂
zakladnicycodziennosci
17 stycznia 2014 at 16:37dziekuje za ta popoludniowa wycieczke do NY 🙂
Bellissima
17 stycznia 2014 at 16:48Wspaniała wyprawa i super relacja:))Mam nadzieję,że w najbliższym czasie uda mi się zwiedzić NY:))
Miłego weekendu:**
s.
17 stycznia 2014 at 17:06Fajny przewodnik! Dobra robota 🙂
Jeans Please
17 stycznia 2014 at 17:56niesamowicie Wam zazdroszczę! świetne zdjęcia!
asia
17 stycznia 2014 at 19:49marze o NYC od dawna, ale wciaz cos staje mi na przeszkodzie, zeby tam pojechac. Moze uda sie pod koniec roku. Tymczasem dziekuje za „wycieczke” pod Twoja opieka:) Mnóstwo niesamowitych zdjec miejsc, ktore sama chciałabym obejrzec. jeszcze raz wielkie dzieki:) You made me day
JOJO
17 stycznia 2014 at 20:12Dzięki za fajny spacer po NY!
Gocha
17 stycznia 2014 at 20:20Witaj Karolino,
Od 2 miesięcy śledzę Twój blog i chociaż mam już 40 lat 😉 Twoje inspiracje modowe i nie tylko bardzo mi się podobają i po raz pierwszy pozwalam sobie na wpis.
W ubiegłym roku również miałam okazję odwiedzić NY i chociaż był to pobyt tylko 2-dniowy bardzo mnie urzekł. W pewnym sensie podzielam Twój zachwyt Nowym Jorkiem, ale żeby to zrozumieć trzeba tam być, chodzi o pewien specyficzny klimat.
Odnośnie komentarzy na Twoim blogu, faktycznie jest tu wiele jadu i zazdrości, ale nie z Twojej strony tylko raczej niedowartościowanych osób, które być może w ten sposób próbują sobie coś udowodnić.
Uważam, że to Twój blog, Twoje małe terytorium, w którym masz prawo dzielić się swoimi spostrzeżeniami, uwagami i rekomendacjami.
Gratuluję sukcesów, życzę jeszcze więcej odwagi 🙂
Pozdrawiam z lekko zimowej Warszawy 🙂
ana
18 stycznia 2014 at 04:38Dziewczyno, masz 40 lat, a nie już 40 lat. 🙂 Pozdrawiam
Kamila
17 stycznia 2014 at 20:58Uwielbiam „Sex w Wielkim Mieście” i dzieki Tobie mogłam zobaczyć pare tych „wielkich” miejsc dla filmu-serialu 🙂 Bardzo dziękuje ,sprawiło mi to naprawdę przyjemność 🙂
Izis
17 stycznia 2014 at 21:23Karolinka najpiekniejsze zdjęcia NY jakie osobiście kiedykolwiek widziałam! idealnie oddaja klimat,a te w pełnym słońcu są… rewelacyjne,az ciarki przechodzą.. Nawet sobie pozwoliłam zapisać zdjęcia, będę do nich często wracać i oglądać.Pozdrawiam Cie serdecznie i dziekuję za te dzisiejsze zdjęcia ,trafiłaś idealnie, bo miałam kiepski dzień a dzięki nim poprawił mi sie humor 🙂
szyszka
17 stycznia 2014 at 21:44Kolejny raz zauwazyłam, że zwracając bardzo grzecznie uwagę na błąd w tekście mój komentarz się nie pojawił. Błąd poprawiony, a po mnie ani śladu… Ostatnim razem zignorowałam sprawę. Ale tym razem chcę zapytać 😉 Przecież nie zrobiłam tego w sposób chamski, złośliwy czy też obraźliwy, a błędy popełnia każdy (mowa tu TYLKO o błędach w pisowni). Dlaczego aż taka cenzura komentarzy? Pozdrawiam serdecznie! 🙂
Charlize Mystery
17 stycznia 2014 at 21:49Punkt 9 http://www.sophisti.pl/felietony-i-porady/fiolka-najdenowicz/wirtualne-maniery/ pozdrawiam!
szyszka
17 stycznia 2014 at 22:05Dzięki za wyjaśnienie, zastosuję 😀
Kasia
17 stycznia 2014 at 22:30Przydatne wirtualne maniery Fiolki!!!
szyszka
17 stycznia 2014 at 21:45Oczywiście należą się słowa uznania za piękną fotorelację!! 😉
Aoi tori
17 stycznia 2014 at 22:37Karolino:)
od kilku dni śledzę Twojego bloga – chciałam zobaczyć tę blogerkę od „vivivi”, która jest częstym obiektem docinków na nm. Zajrzałam i… myślałam, że jest gorzej.
Może i robisz błędy, może i jesteś bardzo chudziutka, ale w gruncie rzeczy sympatyczna z Ciebie dziewczyna. Na wyżej z wymienionych blogów osoby w komentarzach pisały, że zamiast zwiedzać muzea, chodzić na wystawy, zwiedzać miasto to robiłaś sobie zdjęcia różnych stylówek. Tym wpisem zagrałaś im na nosie – brawo!:)
Czemu ludzie mają Ci za złe, że poszłaś na wystawę kiedy był dzień darmowy? Czy to grzech?
Cudowna fotorelacja. Chciałabym kiedyś zwiedzić NY albo choć jakieś państwo w Europie… a nie tylko Norwegia i Norwegia (choć nie powiem – lubię ten kraj).
PS Tyle apetycznie wyglądających pyszności, aż zrobiłam się głodna:).
Mrs Vain
17 stycznia 2014 at 22:43Widok z Long Island i zdjęcia jedzenia <3 Czuć ten klimat 🙂
25+
17 stycznia 2014 at 23:13Świetne zdjęcia! Ja dziś w otchłaniach internetu znalazłam kilka zabawnych opinii o NYC jednej z mieszkanek miasta 😉 http://joannagoddard.blogspot.com/2013/10/unglamorous-nyc.html
W sumie tak to chyba jest – zachwycamy się danym miastem, a jakbyśmy tam mieszkali, to często mielibyśmy zupełnie inne zdanie 🙂
Aga
18 stycznia 2014 at 02:38Oczywiscie, ze tak jest 😉 ale to chyba jak z każdym miastem, są te pozytywne strony ale są tez te negatywne. NYC ma wiele pięknych i ciekawych miejsc, ale ma tez wiele miejsc w których nigdy lepiej sie nie znaleść 😉 mnie najbardziej denerwuje to, ze jest tu tak brudno, ale to wina ludzi którzy o to nie dbają.
anonim
18 stycznia 2014 at 11:33Cześć,
czy mogłabyś napisać Karolino, z jakich przewodników korzystałaś, zwiedzając Nowy Jork? Jest dużo pozycji na rynku i nie wiem, które wybrać 🙂
Kasia
18 stycznia 2014 at 12:06Wspaniały Post, jak będę planowała swój wyjazd do NY to zerknę tu, czy czegoś w swoich planach nie przeoczyłam. Bardzo Ci zazdroszczę wyjazdu i chciałam się zapytać,czy nie obrazisz się jak napiszę Ci maila z paroma pytaniami „technicznymi” co do zwiedzania NY. Trochę się załamałam zdjęciem z Burger Kinga – i podpisem , że niezbyt dobry…miałam nadzieję, że byłaś w minimum 3 knajpach z Burgerami „PRAWDZIWYMI” i ocenisz i opowiesz 😉 A może któraś z dziewczyn mi podpowie? Tylko poproszę o konkretne ulice 😉
Karolina powiedz mi proszę czy tu byłaś? Masz zdjęcie ? Proszę, wrzuć na fb lub instagram. Pozdrawiam 🙂
http://gbi.geoblog.pl/zdjecie/378311
Pytam, bo kojarze ten łuk z paru filmów i seriali i tak mi się miło kojarzy 🙂 (Kiedy Harry poznał Sally, Friends, Jestem Legendą)
Charlize Mystery
19 stycznia 2014 at 21:33Niestety nie byłam:( Muszę to nadrobić:)
an
20 stycznia 2014 at 00:04washington square
Magda
18 stycznia 2014 at 12:19Hej! Skoro masz tyyyyle zdjęć, to nie kończ jeszcze tej serii z NY 🙂 jest fajna, naprawdę fajna, pokaż gdzie jeszcze byłaś, niezależnie czy to parki, muzea, spacery czy sklepy 😉
Anna
18 stycznia 2014 at 13:27Super opisy i zdjęcia! Szkoda, że to ostatni wpis o NY. Ale mam nadzieję, że w przyszłości pojawi się więcej 🙂
Charlize Mystery
19 stycznia 2014 at 21:34Na pewno:)
Magdalena
18 stycznia 2014 at 14:00Dlaczego mam wrażenie, że wszędzie jest piękniej niż w Polsce… szkoda. Zazdroszczę podróży 🙂
waszakasza
18 stycznia 2014 at 15:05Karola, zdjęcia są prześwietne!!! Kocham ten post! :*
marianna
18 stycznia 2014 at 15:17^Magdalena, bo wszędzie „lepiej” jest tam, gdzie nas nie ma 😉
Natalia
18 stycznia 2014 at 15:27Przez tą środkową część zdjęć jestem teraz głodna ;p
NYC my dream <3
Sandra
18 stycznia 2014 at 17:01Fajna jesteś 🙂 Życzę Ci, żebyś dzięki blogowaniu miała jeszcze dużo okazji by zwiedzać świat 🙂
karla
18 stycznia 2014 at 19:26I bez tych wycieczek jest moim marzeniem odwiedzić Nowy Jork 🙂 ale przynajmniej upewniłaś mnie w moim marzeniu 🙂
paula
18 stycznia 2014 at 20:08chcialabym zapytac o twoje rozowe adidasy ;p
widze,ze to nike,ale jaki „fason/model” ? i w jakiej cenie tak plus minus wystepuja ??
Charlize Mystery
19 stycznia 2014 at 21:35Nike free run 3:)
monia
18 stycznia 2014 at 21:34mowisz ze marzenia sie spelniaja.. Nie do konca tak jest…Odwiedzilas ny bo masz pieniadze,sponsorow dla innych to ie do spelnienia
Charlize Mystery
18 stycznia 2014 at 22:14Ale na te pieniądze musiałam jakoś zapracować:) Jeżeli coś jest dla Ciebie ogromnym marzeniem, to przez 40 lat będziesz na to oszczędzać systematycznie, aż w końcu uda Ci się je spełnić:)
Linda
20 stycznia 2014 at 05:03Ja nie mam sponsorow, nie jestem bogata, a do NYC pojechalam 🙂
nela
18 stycznia 2014 at 22:00Na jednym ze zdjęć jesteś ubrana w szarą (?) spóniczkę i czarny t-shirt. Mogłabyś napisać skąd jest ta spódniczka? Urzekła mnie absolutnie.
ola
19 stycznia 2014 at 19:43Nela,to spódniczka simple. nie wiem,czy będzie jeszcze dostępna,wszystkie blogerki nosiły ją i kupowały latem.
Olfaktoria
18 stycznia 2014 at 23:16Podoba mi się ten post, uwielbiam oglądać zdjęcia z podróży 😉 Dzięki Twoim wpisom na mojej liście marzeń, pojawił się wyjazd do NY 😀
paula
19 stycznia 2014 at 18:20chyba nie doczekam sie odpowiedzi ;p
Klaudia
19 stycznia 2014 at 19:37I najbardziej zazdroszczę Ci tego, że byłaś w miejscach, w których bywały bohaterki „Seksu w wielkim mieście” 🙂
Martyna
19 stycznia 2014 at 19:49Hej jaki jest model tych butów Nike? Pozdrawiam Martyna
Charlize Mystery
19 stycznia 2014 at 21:35Nike free run 3:)
Ola
20 stycznia 2014 at 08:03Nie ma to jak być w Nowym Yorku ( ogólnie w Ameryce ) jeść hamburgera w Burger Kingu i narzekać na jego smak! Logiczne, że prawdziwe amerykańskie hamburgery najlepiej spróbować w typowej amerykańskiej restauracji a nie w ogólnoświatowym fast foodzie 🙂
Aleksandra
20 stycznia 2014 at 11:00Nowy Jork jest miastem, ktore albo sie kocha albo sie nienawidzi. Ja zdecydowanie naleze do tej pierwszej grupy i z ogromna przyjemnoscia sledzilam Twoje fotorelacje stamtad. Uwazam, ze razem z Twoim fotografem wykonaliscie ogromna prace przy tworzeniu tych postow i powinniscie byc z siebie dumni 🙂 Nie jestem w stanie zrozumiec tych wszystkich negatywnych komentarzy pod Twoim adresem, bo sa zupelnie bezpodstawne. Pozdrawiam i dziekuje za wspaniala relacje z jednego z moich ulubionych miejsc na Ziemii 🙂
Sandra
20 stycznia 2014 at 15:46Bardzo lubię Twoje posty z NY. 🙂 To naprawdę jest miasto do którego wyjazd jest marzeniem. 🙂
martta
20 stycznia 2014 at 17:23tak z ciekawości ile może kosztować kupno mieszkania na West Village tam gdzie mieszkała Carrie??
Paulina T
22 stycznia 2014 at 21:58Fajnie się oglądało 😀 Dzięki za tą wirtualną wycieczkę. Jak masz jeszcze jakieś zdjęcia to wrzucaj. Myślę, że sporo osób też by chętnie obejrzało 🙂
Pozdrawiam 😉
alex
25 stycznia 2014 at 23:33jak sobie radziłas w nyu, skoro nie władasz angielskim?
julia
26 stycznia 2014 at 06:30Karolino! świetne zdjęcia, ja pomimo, że tu mieszkam to z przyjemnością obejrzałam wszystkie zdjęcia i powspominałam lato 🙂 pozdrawiam kochana :*
Justyna
26 stycznia 2014 at 12:53To chyba najładniejsze zdjęcia Nowego Jorku jakie kiedykolwiek widziałam;)
anna
26 stycznia 2014 at 21:59Przepiękne miasto! zdjęcia wykonane bardzo profesjonalnie!
ZzzzzzZzz
27 stycznia 2014 at 07:11Piękne zdjęcia…
NY- marzenie… tak dalekie… tak odległe… tylko marzenie…
Łukasz
27 stycznia 2014 at 10:48Boże, Stany to jedno z takich miejsc, które muszę kiedyś odwiedzić. Wypożyczyć samochód i przejechać wzdłuż i wszerz. Może kiedyś dożyję czasów gdy nie będzie wiz 🙂
XM3N
27 stycznia 2014 at 22:40kocham to miasto i ten kraj, za uśmiech i życzliwość ludzi za chillout życia za żółte taxi central park i ich akcent 😉 Polecam jeszcze zobaczyć strefę zero Madison Square Garden no i o Times square nie wspomnę 😉 mój urlop mam nadzieję że spędzę właśnie tam !Fajne zdjęcia przypomniały mi te piękne chwile i widoki do których chce wrócić jak najszybciej
Ania
27 stycznia 2014 at 23:22Nikon D800 czy D3s?… To ważne bo właśnie wybieram miedzy d4 a D800.
Charlize Mystery
28 stycznia 2014 at 07:43Lepiej d3s:)
Ania
28 stycznia 2014 at 08:23D3s już niestety jest nie do kupienia, jedynie D4, NY robiłaś D800 czy d3s-em?
Charlize Mystery
28 stycznia 2014 at 09:51NY robiłam d3s, w takim razie może d3x? jest w podobnej cenie co d4:)
Monika Loryńska
28 stycznia 2014 at 15:13Aaaaaaaaaa, teraz przez Ciebie mnie wspomnienia wzięły. Byłam w 2003 i tęsknię okropnie! Uwielbiam to miasto!!!
Kasia W.
29 stycznia 2014 at 13:01pisałaś, że na pieniądze musiałaś zapracować… mogę spytać czym się zajmowałaś przed blogowaniem, że tyle zarobiłaś? czy po prostu pochodzisz z bogatej rodziny? czy aż tyle zarobiłaś na blogu? 😀 wiem że to nieco prywatne pytanie, ale też marzę o podróżowaniu
kasik
29 stycznia 2014 at 18:42ja i moj maz mamy wrecz przeciwne zdanie o NY, bylismy nim rozczarowani, co ciekawe moja kuzynka i jej maz ktorzy mieszkaja w Stanach twierdzili to samo, czym ci ludzie sie podniecaja? Stolica USA o wiele ladniejsza, piekna architektura i przede wszystkim czystsze ulice. jestem ciekawa czy tez zauwazylas ten syf na ulicach NY, my spacerowalismy po manhatanie i bylo po prostu przeokropnie, twoje zdjecia wygladaja jak z filmow, gdzie wszystkie ladne i czyste…:)
Marta
5 lutego 2014 at 10:20Twój blog modowy nie należy do moich ulubionych, ale ten wpis był naprawdę super! Dzięki za kilka adresów i świetną fotorelację 🙂
Beata
5 lutego 2014 at 13:56Byłam niedawno w Nowym Jorku po raz pierwszy i muszę powiedzieć, że miasto fajne, aczkolwiek nigdy nie chciałabym tam zamieszkać. Jeszcze gorsza Warszawa 😉 Może dlatego, ze zawsze wolałam mieszkanie bliżej przyrody. Ale za to Floryda to już co innego! Byłam tam 2 tygodnie i był to chyba najlepszy czas mojego życia. Zależy jeszcze co kto lubi, ale dla mnie te klimaty są idealne. Słońce, palmy, ciepło, uśmiechnięci ludzie, świeże owoce i warzywa, z mojego domu 10 min nad morze… pełen chillout. Od kiedy jestem w Polsce obsesyjnie myślę o powrocie na Florydę. Na razie muszę tutaj skończyć studia (a rozmawiałam z taksówkarzem w NY i mówił, że architekt wnętrz to dobra fucha na Florydzie) i wtedy będę się starać by móc tam zamieszkać 🙂
Destination1980
27 września 2015 at 00:16Dziękuję :)))