Dopytujecie mnie jak dokładnie mijają mi dni w Nowym Jorku, czy nie nudzę się już będąc tutaj po raz piąty, czy mam co jeszcze zwiedzać. Dzisiejszy post będzie poniekąd odpowiedzią na te pytania. Chciałabym Wam bowiem pokazać jak wyglądają moje typowe dni w Nowym Jorku.
Dzień rozpoczynam bardzo wcześnie. Zazwyczaj wstaję tutaj między 5 a 6 rano by stracić jak najmniej czasu. Na szczęście Nowy Jork ( i widok budynków na tle wschodzącego słońca) daje mi niesamowitego kopa, więc nie mam z tym problemu i budzę się często przed budzikiem.
Poranek zaczynam od śniadania (koniecznie bajgiel) i herbaty. Dla mnie to podstawa, nie potrafię wyjść z domu z pustym żołądkiem.
Z domu nie wychodzę również bez odpowiedniej pielęgnacji twarzy. Nie ma znaczenia czy jestem na miejscu w Warszawie czy w podróży- krem nawilżający i serum to obowiązek. Tym razem do Nowego Jorku wzięłam ze sobą serię Bielendy z Algami morskimi, którą przetestowałam już przed wyjazdem. Krem jest przeznaczony na dzień i na noc- jadąc w podróż nie lubię brać zbyt dużo kosmetyków, więc często wybieram te które mają podwójne zastosowanie. Ma hydrożelową konsystencję, dzięki czemu wchłania się naprawdę szybko i idealnie nadaje się pod makijaż. Obecność alg nawadnia naskórek, odżywia go i poprawia elastyczność naszej skóry.
2 fazowe serum hydro- lipidowe zazwyczaj stosuję wieczorem lub rano, gdy czuję, że moja cera jest wyjątkowo przesuszona. Wystarczą dosłownie dwie krople, żeby dostała odpowiednią dawkę nawilżenia.
Płyn micelarny stosuję rano (jako tonik), żeby odświeżyć cerę, wieczorem, aby pozbyć się makijażu.
Blisko miejsca, w którym mieszkam znajduje się fantastyczna kawiarnia w nowojorskim klimacie, do której znana sieciówka z zielonym logo się nie umywa (do niej zaglądają wyłącznie turyści, w tym czasami ja, gdy mam ochotę na Strawberry Smoothie). Jeśli chcecie napić się w Nowym Jorku dobrej kawy wybierajcie właśnie małe kawiarenki, w których zapach kawy sprawi, że będziecie tam wracać codziennie.
COS tshirt | MOHITO szorty | AMERICAN EAGLE + DIY kurtka | SABRINA PILEWICZ torebka | BIRKENSTOCK buty / Sarenza | FENDI okulary
Tak jak pisałam Wam już wcześniej, w Nowym Jorku nie opłaca się korzystać z innego środka transportu niż metro. Dojedziecie nim wszędzie, bez wszechobecnych korków, no i karta do niego kosztuje tylko 116$ za miesiąc, co jak na tutejsze warunki jest kwotą bardzo niską (więcej zapłacicie za podróż taksówką z lotniska na Manhattan i z powrotem). Ja z okolicy, gdzie mieszkałam miałam jeden przystanek na Manhattan (dokładniej na przystanek Grand Central).
Po 40 minutach jazdy możecie się znaleźć na jednej z bardziej znanych nowojorskich plaż- Coney Island.
To właśnie tutaj wybrałam się by spędzić trochę czasu do południa. Nowojorskie słońce jest bardzo ostre, więc będąc tu latem musicie bardzo na nie uważać. Jeśli nie użyjecie kremu z wysokim filtrem (najlepiej 50) to nawet po godzinie przebywania na słońcu możecie nabawić się poparzeń słonecznych! Nie tyczy się to wyłącznie plaży, nawet spacerując po mieście powinniście się smarować, by chronić Waszą skórę. Zresztą napiszę o tym więcej niedługo na blogu.
Przyjeżdżając tu z samego rana, w środku tygodnia nie napotkacie tłumów, plaża będzie dopiero co wyrównana, więc nie pozostaje Wam nic jak wybrać sobie idealne dla siebie miejsce i cieszyć się słońcem, szumem fal i śpiewem mew.
Jeśli zgłodniejecie śmiało możecie wybrać się na pyszne hot-dogi i hamburgery Nathan’a. W tym roku bar obchodzi 100 rocznicę istnienia i w czasie wakacji organizuje konkurs w jedzeniu hot-dogów na czas! Jeśli będziecie w NYC w tym czasie wpadnijcie tu:)! Nie pożałujecie, jest smakowicie.
Dwie godziny na plaży stanowczo wystarczą. Czas na odrobinę zwiedzania i spacer po mojej ulubionej części Manhattanu, czyli Soho. Wąskie, kameralne uliczki, w których czuć artystyczny klimat przyciągają mnie jak magnes. Jeśli miałabym wybrać miejsce w Nowym Jorku, w którym chciałabym mieszkać na pewno padłoby na tę okolicę. Niestety ceny 40-50 metrowych mieszkań zaczynają się tutaj od miliona dolarów, więc na tę chwilę pozostaje to w sferze marzeń, ale może kiedyś? Kto wie!
Wystarczyła jedna wizyta w księgarni i już wiedziałam, że bez dokupienia dodatkowego bagażu się nie obędzie. Niedługo pokażę Wam jakie książki wracają ze mną do Polski.
Soho to również niezliczona ilość vintage shopów, w których można znaleźć świetne kurtki baseballówki czy kultowy model 501 od Levi’s za 12$. Jeśli macie zamiar dokładnie sprawdzić takie miejsca jak to powyżej to zarezerwujcie sobie na to cały dzień! Jest w czym wybierać.
Chwilę po wyjściu ze sklepu zostałam zaczepiona przez dziewczynę z aparatem, która poprosiła czy może sfotografować mój zestaw. Jak się potem okazało, Gabrielle jest blogerką i robiła zdjęcia do nowojorskiego street style’u. Jej uwagę najbardziej przykuła moja jeansowa kurtka, którą przyozdobiłam naszywkami tuż przed wyjazdem. Jeśli chcecie zobaczyć ten artykuł zajrzyjcie tutaj. Niedługo na blogu również wpis o tym jak zrobić taką kurtkę.
Po zdjęciach i krótkiej pogawędce udałam się do miejsca, o którym czytałam ostatnio bardzo dużo pozytywnych opinii, a mianowicie do Morgenstern’s Ice Cream. To właśnie w tym miejscu możecie dostać czarne lody! Są one w 100% naturalne. Produkuje się je z popiołu kokosa. Co ważne posiadają właściwości oczyszczające i detoksykujące organizm. Widok czarnej gałki lodów nawet na nowojorczykach robi wrażenie. W ciągu paru chwil kilka osób zapytało mnie gdzie je kupiłam! Ze smaków polecam Wam również bananowe i truskawkowe, są pyszne!
W tym lokalu zachwyciła mnie również podłoga- chcę kiedyś taką samą w moim mieszkaniu!
W tym dniu wyjątkowo deser był przed obiadem, dlatego zaraz po nim udałam się do mojego ulubionego nowojorskiego marketu- Whole Foods. Dlaczego ulubiony? Ze względu na to, że znajdziecie tam same zdrowe rzeczy. To jeden z niewielu sklepów, w którym znajdziemy wyłącznie produkty naturalne, organiczne i bez konserwantów. barwników oraz innych tego typu rzeczy. Wiele z produktów powstaje bezpośrednio w sklepie – od sałatek, przez pizzę, po granolę i pieczywo wszelakiego rodzaju. W porze lunchu cała masa osób przychodzi tutaj nakłada sobie swoje ulubione jedzenie (ogromny wybór mięs, sałatek, warzyw gotowanych, grillowanych czy owoców) i z charakterystycznym opakowaniem rusza przekąsić swój posiłek na powietrzu.
Ja tym razem wyjątkowo wpadłam tylko po opakowanie świeżych owoców i ulubioną lemoniadę brzoskwiniową (2 litrowe butelki za 4$) i ruszyłam po mój obiad w inne miejsce….
To miejsce powinniście kojarzyć z mojego wpisu o filmowych restauracjach. Właśnie tutaj czekają na Was najlepsze kanapki z wołowiną w całym Nowym Jorku. Jak widzicie ta ilość osób na zdjęciu mówi sama za siebie. Brak wolnych stolików w okolicach godziny 14.00 sprawił, że swoje kroki skierowałam do Bryant Parku i dopiero tam zajadałam się kultowym nowojorskim pastrami.
Po obiedzie pora na trochę pracy. W takim otoczeniu aż przyjemniej tworzyło mi się dla Was kolejnego posta. Dzięki udostępnieniu internetu z karty, którą kupiłam na początku wyjazdu, nie musiałam korzystać z powolnego darmowego wifi, które dostępne jest na terenie parku. Jeśli wybieracie się do NYC koniecznie zaopatrzcie się w kartę jednego z operatorów, to znacznie ułatwia korzystanie z internetu. O innych rzeczach, o których warto pamiętać przed lotem do USA przeczytacie tutaj.
Kiedy udało mi się dodać dla Was posta na bloga, pobiegłam szybko po ostatnie drobiazgi dla przyjaciół. Zawsze kiedy jestem w NYC staram się przywieźć dla nich chociaż najdrobniejszą pamiątkę. Mam nadzieję, że przynajmniej część z nich uda mi się zaskoczyć! Trzymajcie kciuki. Niedługo pokażę Wam też co kupiłam sobie.
Na zakupy nie miałam zbyt wiele czasu, bo w tym dniu czekało na mnie jeszcze kino letnie. Ogromny trawnik w samym środku Bryant Parku zamienił się w salę kinową pod chmurką. Pokazy cieszą się tak dużym zainteresowaniem, że trzeba być odpowiednio wcześniej, by udało się znaleźć chociaż skrawek miejsca na rozłożenie koca. Do końca wakacji co tydzień czeka na Was inny film. Jutro z okazji Dnia Niepodległości puszczany będzie…. Top Gun z Tomem Cruisem. Wstyd się przyznać, ale nie miałam jeszcze okazji oglądać tego filmu. Czas nadrobić zaległości.
Pod koniec dnia chciałam zrobić jeszcze w okolicy kilka zdjęć na pamiątkę. W końcu nowojorską bibliotekę publiczną pamiętam przywaloną stertą śniegu. Teraz w końcu była chwila, by usiąść na jej schodach i móc podziwiać ją na zmianę z żółtymi taksówkami pędzącymi po 5 alei. Moim zdaniem to jeden z piękniejszych budynków w całym Nowym Jorku.
Ostatnim punktem na mojej liście tego dnia jest Times Square. Pewna mała królewna z Gdańska imieniem Ina jest wielką fanką Elzy z Krainy Lodu, dlatego nie mogłam odpuścić sobie zrobienia zdjęcia z jej ulubioną bohaterką. Myszki Mickey były zazdrosne i również dołączyły do zdjęcia.
Potem jeszcze zdjęcie z prawdziwymi bohaterami Nowego Jorku, którzy bez problemu zgadzają się na zdjęcia z turystami. I można biec do domu.
Mapa to must have w torebce. Zdecydowanie ufam bardziej papierowej wersji niż tej w telefonie.
Zapomniałabym o wizycie w Hershey’s. Reese’s to jeden z powodów dla których tak uwielbiam tu przyjeżdżać.
Nie mam jednak siły by iść do metra, dlatego decyduję się na powrót taksówką. Po 22 nie ma już korków, więc szybko udaje mi się dotrzeć do domu.
Zanim jednak pójdę spać zerkam jeszcze na zasypiający Manhattan i rozświetlone Empire State Building. Po intensywnym dniu nie zapominam o pielęgnacji i nawilżeniu mojej skóry przy pomocy alg morskich od Bielendy.
Czas spać. Jutro czeka mnie jeszcze bardziej intensywny dzień. Dobranoc New York!
30 komentarzy
Kasia
3 lipca 2016 at 22:39Takie male sprostowanie – Whole Foods to nie tylko nowojorski market – ich sklepy sa w kazdym stanie i w kazdym wiekszym miescie 🙂 ( Taka mala ciekawostka – WF powstalo w Texasie:))
Pozdrawiam z Seattle,
Kasia
Charlize Mystery
5 lipca 2016 at 20:52Kasiu, chodziło o ulubiony market w NYC:)
Ania
3 lipca 2016 at 22:43Nowy Jork to moje największe marzenie, ale nigdy się nie spełni 🙁
Ania
4 lipca 2016 at 18:43Dlaczego nie?
Charlize Mystery
4 lipca 2016 at 18:59Trzeba wierzyć, że marzenie się spełni!!!
Edyta
5 lipca 2016 at 17:41Jak i w Londynie 🙂
LiliEss
3 lipca 2016 at 22:48Rewelacyjny post … przeczytałam z zapartym tchem, chcę więcej. Nowy Jork jest na mojej liście TO VISIT, czekam na wizę.
Ewelina
3 lipca 2016 at 22:51Karolino, nie wiem czy masz tego świadomość ale zrobiłaś zdjęcie rzeczy absolutnie BEZCENNEJ – jeansowej kurtki z napisem Cinderella. Otóż nie wiem czy wiesz, ale Cinderella to jeden z kultowych zespołów lat 80tych nurtu pudel metal. To jeszcze czasy gdzie naszywki się zdobywało i samemu ozdabiało kurtki nazwami zespołów a nie kupowało w Zarze te kłujące w oczy gotowce. Na tej kurtce na dodatek jest autograf frontmana tego zespołu czyli Toma Keifera! Gdybyś przywiozła tę kurtkę do Polski prawdziwi fani pudel metalu ostrzyliby sobie na nią zęby z łezką w oku 😉 Ba, sama bym brała!
😉
Kongoset_mp
3 lipca 2016 at 23:01Witaj!
Nasze dni wyglądają podobnie i aż dziw bierze, że nie spotkałam Cię tu jeszcze, mimo że mieszkamy (po zdjęciach wnioskuję) całkiem niedaleko 😉
Pozdrawiam
Marzena
Charlize Mystery
6 lipca 2016 at 23:20W takim razie musimy umówić się kiedyś na kawę:)!
Monika
3 lipca 2016 at 23:55Mój ulubiony sklep to Trader Joe’s – koniecznie tam zajrzyj. O wiele lepszy niz Whole Foods i tańszy 🙂
Pozdrawiam z Chicago <3
Charlize Mystery
6 lipca 2016 at 23:21Znam go doskonale. Ostatnio przywiozłam stamtąd sporo smakołyków:)
patrycja
4 lipca 2016 at 07:12Piekne zdjęcia ,dziękuje, pozdrwiam 🙂
Tekstualna
4 lipca 2016 at 08:47Ina była zachwycona zdjęciem! Ciocia, która ładnie pachnie i wujek Adi <3
Aneta P.
4 lipca 2016 at 09:19Miasto tętniące życiem jak widać;) świetne zdjęcia.
Marysia
4 lipca 2016 at 14:41Niesamowity wpis! Czytając go postanowiłam, że już od dziś zbieram na wyjazd do NYC, tak by wybrać się tam w następne wakacje. Droga Charlize, zdradzisz gdzie można dostać torebkę, którą nosiłaś na tych zdjęciach? Jest śliczna!
Charlize Mystery
6 lipca 2016 at 23:22To czerwony worek od Sabriny Pilewicz:)
Ev
4 lipca 2016 at 15:35Kapitalny post i piękne zdjęcia! <3
lineczkacloset
4 lipca 2016 at 15:40W sierpniu tam będę :)moje największe marzenie w końcu sie spelni. To jest mój prezent na 30 urodziny ♡.♡
Kasia
4 lipca 2016 at 16:31Witam skad sa te okulary?;)))
Charlize Mystery
4 lipca 2016 at 19:00To okulary Fendi 🙂
Ola
4 lipca 2016 at 17:03Polecam takze miejsca poza Manhattanem jak np. Forest Hills Gardens na Queensie (idealne tlo do zdjec! i latwy dojazd ekspresowa linia E lub F), Williamsburg (mozna dojechac L do Bedford Ave) i Prospect Park plus ogrod botaniczny na Brookynie, czy Staten Island (mozna doplynac promem – piekny widok na Manhattan.) Mieszkalam w NYC wiele lat, to miasto nigdy sie nie znudzi.
Tynka.
4 lipca 2016 at 19:29cudowna pierwsza fotka! i te czarne lody – czad! <3
MaPlu
5 lipca 2016 at 19:49Piękne zdjęcia! Świetny i ciekawy post.
Dziękuję i pozdrawiam!
Fashionandcash
5 lipca 2016 at 21:18Karolino, bardzo ciekawy post, Nowy Jork zachwyca, chyba jesteś jedną z nielicznych blogerek, która tak wnikliwie opisuje podróże do NY 🙂
Charlize Mystery
6 lipca 2016 at 23:28Dziękuję:) Staram się tworzyć dla Was jak najciekawsze posty. Wiem, że lubicie te z wyjazdów, dlatego przykładam do nich równie dużą uwagę co do tych robionych w Warszawie. Być może przy okazji uda mi się kogoś zarazić pasją do tego miasta.
Michalina
6 lipca 2016 at 15:10Post świetny, bardzo przydatny przed podróżą. Wielkie dzięki !!! 🙂
ola
6 lipca 2016 at 18:15oj widac,że to Twoje miejsce na ziemi 🙂 uśmiech na twarzy na każdym zdjęciu to potwierdza 🙂
monia
10 lipca 2016 at 14:57Troche zbijaja mnie z tropu te wpisy sponsorowane. Czekoladki Wedla wplecione w zwiedzanie Nowego Jorku albo Bielenda pielegnacja w miescie gdzie zyje sie szybko. Odbieram to jako naciagane historie. Nie bardzo widze powiązanie miedzy Twoim wyjazdem a produktami. Tak jak w polskich produkcjach nagle bohater nawija o niskich rachunkach za prad/ telefon od kiedy zmienil operatora. Fajnie sie czyta Twoj blog i lubie na niego zagladac ze wzgledu na ciekawa zawartosc, wiec nie zycze Ci żebyś stala sie slupem reklamowym jak juz z jedna blogerka to ma miejsce. Pozdrawiam serdecznie 🙂
http://meganlike.blogspot.com
13 lipca 2016 at 04:38super wpis-uwielbiam takie, to nie wiedzialam ze slonce jest tam duzo ostrzejsze niz w Polsce.