Po trzech dniach pobytu w Tunezji w końcu mam chwilę czasu, by opowiedzieć Wam dlaczego się tutaj znalazłam, czyja to sprawka i jak długo zamierzam Was męczyć zdjęciami palm i wielbłądów.
Zacznijmy od początku. Do Tunezji zostałam zaproszona razem z Elizą Fashionelką i dwoma dziennikarkami, przez tunezyjski Urząd do Spraw Turystyki. Mając w perspektywie padający śnieg w Warszawie, wolałam wybrać 15 stopni ciepła i tydzień masaży w najlepszych centrach talasoterapii, niż marznąć na kość w naszej stolicy.
Naszym pierwszym przystankiem była Enfidha, z której tuż po przylocie ruszyliśmy w kierunku Dżerby. To właśnie tam czekał na nas nocleg w hotelu . Zanim jednak dojechaliśmy na miejsce posililiśmy się na jednej ze stacji benzynowych. Jak widać na załączonym obrazku, zamiast typowych dla polskich stacji hot-dogów zamówiliśmy kebaba z frytkami. Nie smakował jak ten, który jemy w Polsce. Ten miał dodatkowo marchewkę i pietruszkę.
Po przyjeździe do hotelu nie marzyłam o niczym innym jak prysznic i wygodne łóżko, w końcu następnego dnia bladym świtem chciałam dla Was zrobić zdjęcie wschodu słońca:) To chyba jedna z niewielu rzeczy, która potrafi zmusić mnie do tak wczesnego wstawania. Piękne widoki są zawsze odpowiednim wynagrodzeniem.
Po śniadaniu udaliśmy się na pierwszy z zaplanowanych zabiegów. O nich opowiem Wam jednak więcej w kolejnych wpisach. Musicie uwierzyć na słowo, że są cudowne i bardzo odprężające.
W prawie każdym centrum Talasoterapii towarzyszą nam łabędzie zrobione z ręczników. Można czuć się osaczonym!
Wymasowani i zrelaksowani postanowiliśmy skierować się na obiad. Tam najwięcej pozytywnych opinii zebrała pomidorowa jajecznica z krewetkami. Owoce morza są tu zresztą bardzo popularne. A przystawki w postaci oliwek czy tuńczyka smakują wybitnie. Na razie nie mogę przekonać się do harissy, która jest miejscowym przysmakiem (jest bardzo ostra!)
Po jedzeniu przyszła pora na kilka zdjęć z Elizą:) No dobra, nie było ich kilka, ani kilkanaście, ale w szczegóły nie wnikajmy. Ważne, że udało się zrobić takie, na którym obie wyglądamy w miarę korzystnie.
Zgadnij kotku co mam w środku….
….a kuku. To mój mały przyjaciel, którego znalazłam na farmie krokodyli.
Jego starsi kumple nie wyglądają już tak słodko, szczególnie w porze karmienia, na którą trafiliśmy podczas wizyty w Djerba Explore.
Na szczęście był tam też wielbłąd Wladimir, który zdecydowanie potrafił buziakiem w policzek przywrócić uśmiech każdemu.
Na koniec dnia udaliśmy się jeszcze do jednego z miejscowych barów pod chmurką. W taki właśnie sposób minął nam pierwszy dzień w Tunezji. Jutro spodziewajcie się pierwszej stylizacji zrobionej tutaj.
25 komentarzy
Kacper
26 stycznia 2015 at 14:07kurcze ale pięknie! w środku zimy u nas, takie wakacje <3
odpoczywaj Karola :))
Oligatorka
26 stycznia 2015 at 16:09hahaha… pierwsze zdjęcie wymiata ! 😀 Przeurocze!
An@Mari
26 stycznia 2015 at 17:35Świetne zdjęcie z wielbłądem!
Catherine Black
26 stycznia 2015 at 17:36Piękny kraj.
Charlize Mystery
29 stycznia 2015 at 21:46Masz rację:) Miałam pewne obawy przed wylotem do Tunezji, ale na miejscu zostały one rozwiane:)
Magda
26 stycznia 2015 at 17:45Te baletki do kurtki z futrem i czapki z daszkiem… No nie 🙁
Agnieszka
26 stycznia 2015 at 18:09świetna relacja a zdjęcia piękne;)
aknezz
26 stycznia 2015 at 18:16Zdjęcia rewelacyjne 🙂 Wielbłąd uroczy 🙂
patrycja
26 stycznia 2015 at 19:43Zdjęcia niesamowite ,dziękuje ,dawaj więcej ! Miłego odpoczynku Wam życzę i szczęśliwego powrotu 🙂
vixen fashion
26 stycznia 2015 at 20:52Bardzo fajne zdjęcia i ciekawą propozycję dostałyście:)
Pozdrawiam
ania
26 stycznia 2015 at 21:37wspanialy wielblad,a ty glupio wygladasz w tej czapce i puchowej kurtce.
Charlize Mystery
29 stycznia 2015 at 21:48To łączenie tych dwóch elementów jest zabronione:(?
Słowianie w podróży
26 stycznia 2015 at 22:08Nieziemskie zdjęcia! I jakie pyszności!!! Ah… 🙂
Fashionandcash
27 stycznia 2015 at 01:29Piękne zdjęcia a poza tym mam sentyment do krajów arabskich, chyba że względu na słońce, kolory i architekturę
Paulina
27 stycznia 2015 at 02:00Chcemy taką pogodę w Polsce! 🙂
ściskam mocno,
Sylwia
28 stycznia 2015 at 21:54Mogę do Ciebie przyjechać ? 😉 Miłych ferii
Charlize Mystery
29 stycznia 2015 at 21:48Zapraszam!:)
Iwona
29 stycznia 2015 at 13:19Gdzie można kupić taką śliczną kurtkę? :>
Świetne zdjęcia!!
Charlize Mystery
29 stycznia 2015 at 21:49Kurtka jest z Zary:)
tiszka
31 stycznia 2015 at 21:11Uwielbiam Twoje relacje z podróży. Zawsze potrafisz uchwycić na zdjęciach piękno danego miejsca.
Anka
31 stycznia 2015 at 21:54Zazdroszczę codziennych masaży:)))
elwira
31 stycznia 2015 at 22:02Buziak od wielbłąda najlepszy:)
oliwia
1 lutego 2015 at 12:20Jak długo znacie się już z Fashionelką?
Charlize Mystery
1 lutego 2015 at 13:42Z Elizą znamy się już prawie 5 lat:)
ali
27 lutego 2015 at 02:35Jak mozna promowac farme krokodyli? Szkoda, ze ludzie nie maja wiecej empatii w stosunku do innych gatunkow zwierzat. Z nich sie tam robi mieso i torebki wiec moze bedziesz miala szanse zalozyc toro ke z tego malenstwa ktoregos dnia!