Lato fantastycznie nas ostatnio rozpieszcza. Pogoda zachęca do spędzania czasu na świeżym powietrzu- a ja staram się z tego korzystać jak tylko mogę. Jeżdżę na rowerze, odwiedzam sąsiednie kawiarenki i cieszę się słońcem zajadając przy tym sezonowe owoce (w ilościach hurtowych!) W ostatni weekend, właśnie po takim dniu, zaplanowałam sobie z dziewczynami babski wieczór filmowy by dopełnić jeszcze bardziej super sobotę. Miało być mniej więcej tak jak na ostatnim piżama party z Anetą, tylko teraz miałyśmy się skupić na komediach romantycznych, zajadaniu popcornu i piciu schłodzonej lemoniady. Powiem Wam, że wyszło super! Udało nam się obejrzeć aż 3 filmy na Netflix z ich serii „Lato miłości”. Jestem w szoku, że nie przegadałyśmy całego wieczoru! Zdałyśmy się częściowo na Wasze rekomendacje, o które pytałam ostatnio na instagramie i powiem Wam, że się nie zawiodłyśmy. Zgodnie stwierdziłyśmy, że nie było słabego filmu pośród tych trzech, które obejrzałyśmy, dlatego opowiem Wam w skrócie o czym był każdy z nich.
Zaczęłyśmy od filmu “Jaki ojciec, taka córka”. Opowiada on historię młodej zafiksowanej na punkcie pracy dziewczyny, która zostaje porzucona przed ołtarzem. Zapijając smutki, kolejnego dnia budzi się na statku wycieczkowym, na który miała wykupioną podróż w ramach miodowego miesiąca. Co ciekawe, w wyprawie towarzyszy jej ojciec, z którym nie ma zbyt dobrych relacji, a z którym upiła się noc wcześniej. Potem następuje seria przezabawnych przygód, które zbliżają Rachel i Harrego. Film bardzo ciekawie pokazuje kwestię wychowywania się bez ojca i pracoholizmu, z którym w dzisiejszych czasach mierzy się coraz więcej osób. Ode mnie film dostaje 5+ i z przyjemnością Wam go polecam.
Drugi z filmów to już typowa komedia romantyczna. “Swatamy swoich szefów” opowiada o dwójce przepracowanych i marnie opłacanych asystentów. Ich młodość przecieka im przez palce, gdy wypruwają sobie żyły dla swoich szefów, którzy wyzyskują ich na każdym możliwym kroku. Harper i Charlie odkrywają, że jedynym sposobem na to, by ich szefowie im trochę odpuścili jest jak najszybsze sprawienie, by przestali być singlami. Obmyślają więc plan, jak wciągnąć swoich zwierzchników w ustawiany romans. Czyim romansem się to skończy Wam oczywiście nie powiem, musicie zobaczyć sami!
Ostatni film z założenia miał być najlżejszy. Było już w końcu późno, popcornu została już garstka na dnie kubełka, podobnie zresztą lemoniady w dzbanku. Miało być dużo śmiechu, więc padło na jeden z chętniej polecanych przez Was na IG filmów – “Ibizę”. A w niej trafimy na miłosną historię Harper, która po 4 latach pracy udaje się w pierwszą służbową podróż do Barcelony, zabierając ze sobą dwie najlepsze przyjaciółki. Oczywiście kończy się to imprezą, na której główna bohaterka poznaje przystojnego DJ-a. Niebawem ma on grać koncert na Ibizie, na którą za namową przyjaciółek udaje się Harper. W końcu czasem za miłością trzeba gonić. Jeśli jesteście ciekawi co jeszcze przytrafiło się dziewczynom w przepięknej Hiszpanii to koniecznie musicie obejrzeć film.
A teraz lepiej się przyznajcie, kto w kolejny weekend idzie w nasze ślady? Jakie inne filmy polecacie do obejrzenia z przyjaciółkami? Być może za tydzień lub dwa powtórzymy taki wieczór !
Na koniec mam dla Was jeszcze konkurs! Jeśli jesteście fanami komedii romantycznych to z łatwością poradzicie sobie z zadaniem. Napiszcie w komentarzu pod postem jaka jest Wasza ulubiona komedia romantyczna i w jaką postać z tego filmu najchętniej byście się wcielili i dlaczego? Na najbardziej kreatywne odpowiedzi czekają super nagrody!
Dla pierwszych 4 miejsc przewidziany jest zestaw w skład którego wchodzą: INSTAX mini 9 wraz z etui i dwoma wkładami , dwie poduszki, dwie piżamy i dwie karty o wartości 60 zł każda do Netflix. To paczka w sam raz dla Ciebie i Twojej przyjaciółki na filmowy wieczór!
To nie wszystko! Na 11 kolejnych osób czekają nagrody pocieszenia : dwie poduszki, dwie piżamy i dwie karty o wartości 60 zł każda do Netflix. Macie więc bardzo dużą szansę na wygraną! Na Wasze odpowiedzi czekam do 16.08. Powodzenia!
WYNIKI:
Zwycięzców proszę o podesłanie na maila: contact@charlizemystery.com danych teleadresowych.
Na maile od zwycięzców czekam do 20.09.2018
Miejsca 1-4
MAGDALENA DRAGA
ANIA WITKOWIAK
KAROLINA MARZYCIELKA
MONIKA (16 sierpnia 2018 at 20:08)
Miejsca 5-15
MAGDALENA (7 sierpnia 2018 at 22:36)
MARTA (8 sierpnia 2018 at 08:23)
NATKA (8 sierpnia 2018 at 18:37)
MARTYNA (9 sierpnia 2018 at 13:22)
D. (9 sierpnia 2018 at 16:25)
JULIA (10 sierpnia 2018 at 14:02)
MONIA (12 sierpnia 2018 at 18:05)
ANETA (16 sierpnia 2018 at 18:55)
ANIA P. (16 sierpnia 2018 at 22:10)
NETKA (16 sierpnia 2018 at 22:39)
ALEKSANDRA (16 sierpnia 2018 at 23:42)
176 komentarzy
Weronika
6 sierpnia 2018 at 20:42Moją ulubioną komedią romantyczną jest `Brzydka Prawda` z Katherine Heigl i Gerardem Butlerem. Film pokazuje nie tylko, jak łatwo przez pracoholizm i perfekcjonizm tracić życie uciekające między palcami, ale i jak ciężko o tę prawdziwą miłość. Bycie producentką telewizyjną jak Abby na pewno stawia życiu wysoko poprzeczkę, jednak kiedy pojawia się Mike, który jest jej totalnym przeciwieństwem, mimo zgrzytów i ciężkich początków, okazuje się, że nie taki diabeł straszny. Myślę, że każda z nas, jako kobieta, ma w sobie taki pierwiastek perfekcjonizmu i lekkiego świra na jakimś punkcie, i każdej przydałby się facet, który pokazałby nam, jak odpuścić, trochę poszaleć, a przy okazji nie zatracić samej siebie, a raczej odnaleźć ją we wnętrzu, głęboko zakopaną pod mnóstwem obowiązków, stresów i wymogów. A poza tym, która z nas nie marzyła choć przez chwilę o pracy w telewizji ? <3
Kasia
6 sierpnia 2018 at 21:42Moją ulubioną komedią romantyczną jest zdecydowanie „Nigdy w życiu” z Danutą Stenką. Widziałam ją co najmniej 30 razy i znam na pamięć każdy tekst tego filmu! Zawsze imponowala mi główna bohaterka- Judyta, która w 100 % odzwierciedla moja mamę. Kobieta silna, potrafiąca poradzić sobie w każdej sytuacji i wyjść nawet z najgorszych problemów jest dla mnie wzorem do naśladowania. I w taką rolę filmową mogłabym się wcielić. Właściwie wcielam się w nią za każdym razem kiedy oglądam ten film- z przejęciem recytując do ekranu wszystkie kwestie, w szczególności tę najbardziej inspirująca do działania: „Proszę się nie poddawać ! NIGDY W ŻYCIU !”
Justyna
6 sierpnia 2018 at 21:45Raczej nie będę odosobniona jeśli napiszę, że ulubioną komedią romantyczną jest dla mnie Bridget Jones`s Diary. Pierwszą część oglądałam lata temu, akurat przeżywałam rozczarowanie po fatalnym zauroczeniu pewnym chłopakiem, film ten bardzo podniósł mnie na duchu i ubawił. Dał też nadzieję, że jednak nawet będąc w kryzysowej sytuacji nie należy się poddawać, a przy tym poczucie humoru jest zawsze wskazane, a nawet niezbędne. Wtedy chciałam być jak Bridget, stanowcza, konsekwentna i bezpośrednia.
Teraz, po latach oglądając trzecią część ( byłam w kinie na każdej części, oraz zakupiłam dvd- aby mieć zawsze pod ręką, kiedy potrzebuje się rozweselić ) , mogę powiedzieć, że można wcielając się w rolę Bridget, być odpowiedzialną, inteligentną dziennikarką, a przy tym popełniać błędy i je naprawiać, upadać i podnosić się, przyjmować wiele rzeczy z pokorą , ale mieć też swoją dumę i godność.
Kasia
6 sierpnia 2018 at 21:53Moją ulubioną komedią romantyczną jest zdecydowanie „Nigdy w życiu” z Danutą Stenką. Widziałam ten film jakieś 30 razy i znam wszystkie jego teksty na pamięć. Zawsze imponiwala mi główna bohaterka Judyta, która bardzo przypomina mi mija mamę. Stąd może sentyment do tej polskiej produkcji 🙂 Kobieta silna, potrafiąca wyjść cało nawet z najtrudniejszej sytuacji zawsze mi imponiwała. Dlatego też najbardziej chciałabym wcielić się właśnie w rolę Judyty. Właściwie wcielam się w nią za każdym razem kiedy siedzę przed ekranem i z przejęciem recytuję każdy dialog ! W szczególności moj ulubiony, który każdy powinien stosować w swim życiu: „Proszę się nie poddawać! Nigdy w życiu! „.
Ula
6 sierpnia 2018 at 23:25Rolę, którą chciałabym zagrać, byłaby zdecydowanie rola Frances w lekko zapomnianym już, kultowym filmie: „Dirty Dancing”. Dlaczego akurat ta postać? Bo poznajemy ją jako skromną dziewczynę, lekko bojącą się swoich pragnień, szukającą swojej drogi, pasji, którą w pewnym momencie staje się taniec. Na końcu widzimy ogromną zmianę, która zachodzi we Frances. Staje się przebojowa i ma jasno określony cel: będzie tańczyć i już! Przeciwko swojemu ojcu i całemu światu. Niesamowite jest to, jak wielka może być chęć, by realizować swoje marzenia. Film przedstawia nam pełną tańca i namiętności grę wspaniałych aktorów, a ja…? Zawsze chciałam spróbować tańczyć, tak wiesz, profesjonalnie 🙂 Byłoby to spełnieniem moich ukrytych marzeń. Ten konkurs zainspirował mnie do tego, by zawalczyć o swoje marzenia, a więc może jeszcze wszystko przede mną…? 🙂
Pozdrawiam Serdecznie,
Ula.
AgataM
6 sierpnia 2018 at 23:31Komedia romantyczna to jedno skojarzenie: HOLIDAY❤️ Film, który już zawsze będzie ulubionym! Cameron Diaz, jej spojrzenie, subtelność. Snieg, ciepłe swetry, kominek i klimat w całym tym filmie to istna magia! Akcent Jude Law powodował ciarki ba całym ciele. Mogłabym niektóre sceny przewijać kilkakrotnie tylko po to, aby na nowo przezywac emocje:) I jednocześnie sceny z gorącego Los Angeles z Kate Winslet z mega śmiesznymi dialogami. Super scenariusz, świetna gra aktorska i super pokazana chemia między aktorami;) no iiii pożyczyłam ten film swojej pierwszej milosci.. ups, do dzisiaj nie dostałam go spowrotem ??
AgataM
6 sierpnia 2018 at 23:37Komedia romantyczna to jedno skojarzenie: HOLIDAY❤️ Film, który już zawsze będzie ulubionym! Cameron Diaz, jej spojrzenie, subtelność. Snieg, ciepłe swetry, kominek i klimat w całym tym filmie to istna magia! Właśnie w nią mogłabym się wcielić! Fajnie byłoby przeżyć te wszystkie sceny! Przyjechac ze słonecznego miasta na wieś na drugi koniec świata. Poznać nowych ludzi, nauczyć się jeździć lewa strona i żyć tym uczuciem które się narodziło ! A także czuć to co ona kiedy płakała poraz pierwszy od lat;) prawdziwymi łzami! Oglądałam ten film i akcent Jude Law powodował ciarki na całym ciele. Mogłabym niektóre sceny przewijać kilkakrotnie tylko po to, aby na nowo przezywac emocje:) I jednocześnie sceny z gorącego Los Angeles z Kate Winslet z mega śmiesznymi dialogami. Super scenariusz, świetna gra aktorska i super pokazana chemia między aktorami;) no iiii pożyczyłam ten film swojej pierwszej milosci.. ups, do dzisiaj nie dostałam go spowrotem ??
Carmelatte
7 sierpnia 2018 at 08:23Jak ślicznie i uroczo <3
paula.j
7 sierpnia 2018 at 09:32Moją ulubioną komedią romantyczną jest PS. I Love You. Na pierwszy rzut oka ciężko jest ten film nazwać komedią. Mimo to, postać Holly grana przez Hilary Swank sprawia, że płacz z wzruszenia staje się płaczem ze śmiechu. Szeroka gama różnych dziwnych, osobliwych postaci sprawia, że film jest jeszcze ciekawszy. Podoba mi się, że mimo wszystko zwrot akcji był bardzo nieoczekiwany (nie będę pisać o co chodzi, żeby nie psuć odbioru filmu tym, którzy go jeszcze nie widzieli), ale ja byłam bardzo zaskoczona, gdy dowiedziałam się kto pomógł Gerremu w realizacji całego planu. Co jest jeszcze super-w filmie gra Lisa Kudrow czyli Phoebe z „Przyjaciół”. Uwielbiam ją! Piękne widoki (Irlandia), wspaniali aktorzy, śmieszne, a zarazem wzruszające dialogi – kto jeszcze nie widział bardzo polecam! ❤️
Martyna
7 sierpnia 2018 at 09:39Zdecydowanie numerem 1 są „Rzymskiego wakacje” z cudowną Audrey Hepburn w roli głównej. Mimo iż wyglądem nie nie mogę się z nią równać to obowiązkami tak. Moim małym marzeniem jest rzucenie pracy, obowiązków i wszystkiego dookoła w celu przede wszystkim relaksu. Ile to można pracować?? Ile można słyszeć zrób to i tamto ? Prowadzenie własnej działalności to niemalże to samo co obowiązki księżniczki-musisz wszystkiego pilnować, dobrze się prezentować, być miła dla swoich klientów, bo inaczej ta działalność padnie. Zresztą w filmie po opublikowaniu zdjęć tańczącej księżniczki jej reputacja była zagrożona. Tak więc w tej kwestii mogą czuć się jak księżniczka-multum obowiązków. Aczkolwiek są też jakieś plusy bycia księżniczka we własnym biznesie-zawsze przy dobrym obrocie można kupić sobie piękną sukienkę:)
Kasia
7 sierpnia 2018 at 09:40Moją ulubiona komedia romantyczna jest film ‚Masz wiadomosc’ z Meg Ryan i Tomem Hanksem. Film osadzony w Nowym Jorku z historia wirtualnej miłości jeszcze kilkanaście lat temu byłby nie do spełnienia. Natomiast dzisiaj niesamowicie aktualny w nieco oczywiście innym klimacie. Uwielbiam w nim te chwile napięcia kiedy główna bohaterka czeka na magiczne słowa – masz nową wiadomość. Nie ukrywam, ze miliony razy wyobrażałam siebie w takiej sytuacji. Klimat książek, aromatycznej kawy i Nowego Jorku jesienią – myśle ze lepiej tego nie można było wymyślić.
Kasia
7 sierpnia 2018 at 09:41‚Masz wiadomosc’ z Meg Ryan i Tomem Hanksem to najwspanialsza komedia romantyczna. Film osadzony w Nowym Jorku z historia wirtualnej miłości jeszcze kilkanaście lat temu byłby nie do spełnienia. Natomiast dzisiaj niesamowicie aktualny w nieco oczywiście innym klimacie. Uwielbiam w nim te chwile napięcia kiedy główna bohaterka czeka na magiczne słowa – masz nową wiadomość. Nie ukrywam, ze miliony razy wyobrażałam siebie w takiej sytuacji. Klimat książek, aromatycznej kawy i Nowego Jorku jesienią – myśle ze lepiej tego nie można było wymyślić.
Magdalena
7 sierpnia 2018 at 09:43Może to nie do końca komedia ale o miłości , pamiętam jak dziś gdy pierwszy raz oglądałam ,,Pamiętnik ” ? ten zachwyt rolą Rayana Goslinga (Noah) ,tym jaki był zmotywowany miłością , tym że się nie poddawał ..aż do końca. Która kobieta podczas oglądania tego filmu nie zamarzyła o swoim Noah?? ?? Całości towarzyszyła piękna sceneria, natura, która tak uwielbiam. Nie mam ulubionej sceny z tego filmu bo całość wywarła na mnie ogromne wrażenie i nie pamiętam żebym wylała na którymś filmie tyle łez od czasów ,,Titanica” . Łzy przeplatane popcornem i zachwytem do pięknie ukazanej miłości ..właśnie tak było . Kto nie oglądał polecam , oczywiście po obejrzeniu filmu musiałam przeczytać książkę, choć zazwyczaj robię odwrotnie ?
Marcin
7 sierpnia 2018 at 09:59Większość osób zdecydowanie nie zaliczy tego filmu do komedii romantycznych, jednak wbrew pozorom (i tytułowi) posiada on wszelkie cechy, by zasiąść pośród innych przedstawicieli tego gatunku.
„Wysyp żywych trupów” ma wszelkie zadatki, by oprócz bycia komedią-horrorem (nie oszukujmy się, iście strasznych scen tutaj nie ma), nazywać go także romantycznym. Film ten pokazuje, jak ważne jest uczucie łączące głównego bohatera z jego ukochaną, dla której rzuca się w wir walki z zombie. Oprócz tego widz pozna wartość prawdziwej przyjaźni, dosłownie do grobowej deski.
Chętnie wcieliłbym się w postać Shauna, tytułowego (w wersji angielskiej) bohatera, ponieważ w życiu nie dane mi będzie raczej przeżyć apokalipsy zombie, lecz nie są mi obce uczucia, jakie żywi do swej dziewczyny – Liz. Możliwość ucieczki przed hordą nieumarłych, w towarzystwie najlepszego przyjaciela i kobiety życia – kto nie chciałby tego przeżyć? Ja z pewnością nie odmówiłbym sobie tej przyjemności!
Aldona
7 sierpnia 2018 at 10:03Dla mnie najlepszą komedią romantyczną jest Love Rosie z 2014 roku. Bardzo wzruszający film ale nie smutny. Film ten pokazuje, że miłość czeka na każdego z nas, czasami jej nie zauważamy a ona być może jest już obecna w naszym życiu tylko jeszcze tego nie wiemy. Uczy, że na wszystko jest w życiu odpowiedni czas i miejsce i pokazuje, że warto być cierpliwym. Nie mogę w tym miejscu nie wspomnieć o pięknej Lily Collins, która gra tytułową Rosie. Wspaniała postać, która mimo młodego wieku jest bardzo dojrzała ale potrafi być także szaloną nastolatką. Życie jej nie rozpieszcza ale potrafi mimo tego cały czas dążyć do realizacji swoich celów i marzeń, podobnie jak każda z nas. Mimo przeciwności, krytyki dajemy na co dzień rade pomału realizując plan i odhaczając kolejne cele z listy, realizując kolejne marzenia nie zapominając, że najważniejsze to mieć tą drugą osobę przy boku, z którą wszystko jest jakby prostsze i łatwiejsze do spełnienia.
Karola
7 sierpnia 2018 at 10:04Cześć!
Odpowiedź na pytanie konkursowe dla mnie nie jest łatwa. Nie mniej wybierając spośród wszystkich komedii które obejrzałam i które uwielbiam, mój wybór padł na HOLIDAY. W rolach głównych Kate Winslet oraz Cameron Diaz. Moim zdaniem to piękna historia o tym, że każda kobieta ma prawo osiągnąć sukces, poznać miłość życia. Dowodzi też, że każda kobieta potrzebuje czasem rady drugiej, silnej kobiety. Chętnie wcieliłabym się w obie postaci w tym filmie, mimo, że obie to kobiety po przejściach. Tutaj temat jest mi znany.. dlatego chętnie zostałabym Amandą. Odważną, silną, niezależną kobietą, która ma odwagę „uciec” z miejsca w którym mieszka po to, by odpocząć i zapomnieć. Chciałabym wcielić się w jej postać…wyjechać na wieś, tak jak zrobiła to Amanda. Zaszyć się w małym domku na wsi zimą, z kieliszkiem wina, kominkiem i niesamowitym klimatem zimowo świątecznym! To coś zdecydowanie dla mnie.
Marcelina Radziszewska
7 sierpnia 2018 at 12:22Super pomysł! Muszę zaprosić znajomych na weekend ;D
Just Be Ju
7 sierpnia 2018 at 12:29Takie babskie spotkania to dla mnie esencja GIRL POWER! Bo gdzie – jak nie w swoim towarzystwie – potęgujemy swoją siłę i udowadniamy, że kobiety mają tę MOC?
No a komedie romantyczne to nasz stereotypowy atrybut! Stereotypowy, ale prawdziwy!
Moje przyjaciółki i nasze nocne spotkania to na to dowód żywy!
Uwielbiana przeze mnie komedia romantyczna to film SEKS W WIELKIM MIEŚCIE!
Mogę go oglądać miliony razy i nigdy mi się nie nudzi – uwierzcie!
Cztery przyjaciółki, miłosne perypetie, Nowy Jork i moda!
W towarzystwie tych szalonych kobiet nie jest straszna żadna pogoda!
Carrie, Miranda, Charlotte i Samantha – ich życie to prawdziwa przygoda!
Do tego te piękne widoki NYC, dobra kawka i słodkie muffiny!
Mogę tak spędzać wszystkie wieczory w lecie, na jesień i podczas zimy 🙂
Najchętniej wcieliłabym się w postać Carrie Bradshaw!
Od zawsze marzę, by mieć w szafie jej ubrania i oczywiście buty od Manolo Blahnika!
Moda, ach, moda – na samą myśl wszelki smutek znika!
Carrie jest pisarką, do czego także i mnie ciągnie moja natura!
Choć wielu uważa, że to jakaś bzdura,
To jednak ja zawsze na swoim stawiam i na przykre opinie innych nie zważam.
I właśnie taka jest także Carrie.
Ja też szukam czegoś wielkiego – własnego BIGA!
Carrie mnie inspiruje, uroki życia pokazuje.
Raz jest lepiej, innym razem gorzej.
Raz kupisz coś taniej, a kiedy indziej – drożej.
Raz spędzisz wieczór samotnie, rozpaczając, a następnego dnia zjesz z przyjaciółmi wykwintną kolację.
Raz będziesz wiedziała coś lepiej, a raz będziesz musiała przyznać komuś rację.
Przypominam sobie o tym za każdym razem, gdy oglądam Seks w Wielkim Mieście.
Ten film to dla mnie prototypowa komedia romantyczna!
Udowadnia, że każda kobieta jest fanatastyczna!
Każda ma wady, głupie pomysły, błędy popełnia,
Ale też jest silna i jeśli tylko chce, to marzenia swe spełnia 🙂
Ewa Macherowska
7 sierpnia 2018 at 12:48Genialny klimat <3
Królik
7 sierpnia 2018 at 13:14Hm, polecę niestandardowo…bo wyskoczę z koreańską dramą romantyczną. Film, który jest dla dziwnego (tak, niestety nie udało mi się nigdy nikogo zarazić pasją do koreańskich dram, ale mimo to nie zrażam się i wciąż polecam osobnikom powyżej 25 roku życia xD) odbiorcy. Zwie się ona Marry Me, Mary!. Oczywiście z chęcią wcieliłabym się w główną bohaterkę i to nie ze względu na dwóch przystojnych, bogatych i charyzmatycznych absztyfikantów, ale ze względu na moje podobieństwo do niej. Jesteśmy w podobny sposób naiwne i uparte, ale mamy też dobre serducho (gdzieś tam, jakby odkopać wszystkie warstwy introwertyka) i nie poddajemy, nawet gdy setny raz coś nam nie wychodzi.
Mogłabym też wcielić się w rolę Kat z „Zakochanej złośnicy”, która ma niesamowity urok. Niedostępna, mroczna, wręcz aspołeczna, która skrywa w sobie duże pokłady czułości i empatii.
Pozdrawiam,
Mk
Aneta
7 sierpnia 2018 at 14:18Pretty Woman – jak cudownie to brzmi, Pretty Woman – to film, który wciąż sprawia frajdę mi. Amerykańska produkcja, ameryński styl, ta Julia Robert i ten Richard Gere! Jakże to para świetnie dobrana, jakże on przystojny, a ona nieokrzesana! 😉 Ileż pięknych ujęć, ileż czułych scen, o jakże ja lubię film ten! A gdybym tak miała być jego bohaterem – wybrałabym Vivian Ward – bo to nie jest kobieta jakich wiele. Ten czar, ten koloryt, żywiołowość, w oczach błysk – nic dziwnego, że urodą skusiła milionera, który we wszystkim przebiera. Vivian to taki współczesny Kopciuszek, co życie w bajkę zamienia. Mogłabym jako Vivian przeżyć niesamowitą przygodę – wyjść z codzienności cienia. Poczuć, jak to jest być piękną kobietą, skruszyć męskiego serca lód, sprawić, by zdarzył się miłości cud. Mogłabym ubierać przepiękne sukienki, nosić brylanty, nie wychodzić przez cały dzień z wielkiej łazienki. Pachnieć, zajadać pyszności, chodzić razem z moim milionerem do różnych gości. Chadzać na koncerty, do opery, na przedstawienia i rozkoszować się tym, że świat wokół mnie, tak pięknie się zmienia. A na koniec tej niesamowitej przygody stanęłabym na balkonie, patrząc jak ukochany wspina się do mnie po drabinie przeciwpożarowej, a gdy się spotykamy twarz moja w kwiatach płonie. ♥
Klaudia
7 sierpnia 2018 at 15:58Moją ulubioną (może nie do końca) komedią romantyczną jest „W chmurach” z Georgem Clooneyem. Praca głównego bohatera Ryana głównie polega na byciu w jednej wielkiej podróży (heloł, cała ja!), co nie pozwala mu na utrzymywaniu relacji z rodziną na porządnym poziomie, nie wspominając już o znalezieniu miłości i utrzymaniu związku. Dopiero po serii wydarzeń i rozmów dociera do niego, że chciałby kogoś mieć i jeśli tylko się postara, to wszystko może się udać. Ta historia daje mi nadzieję, że mimo ciągłego ruchu w moim życiu, wystarczą chęci i dobre działania, aby wszystko się ułożyło. Liczę też na to, że mimo wszystko moja historia skończy się bardziej pozytywnie niż Ryana.
Paulinawe
7 sierpnia 2018 at 17:23Uwielbiam film,, Jak stracić chłopaka w 10 dni”. Oglądałam go już minimum pięć razy i za każdym razem bawi mnie i wzrusza tak samo. Bardzo podoba mi się energia głównej bohaterki- Andie. To właśnie w nią chciałabym się wcielić. Jest nieprzewidywalna, szalona, twarda, ale też romantyczna. Uważam, że obsada filmu jest dobrana idealnie, a Kate Hudson w tej roli jest przeurocza!
Gosiaczek
7 sierpnia 2018 at 17:44Hej 🙂 Ja uwielbiam Leap Year, jest to nie tylko komedia romantyczna, ale przede wszystkim świetna komedia. Oprócz zabawnego scenariusza nie można oderwać oczu od Irlandzkich widoków i krajobrazu (od głównego bohatera też nie można się oderwać :D)Kto jeszcze nie widział, musi koniecznie nadrobić tą ”lekturę”. Jest to świetny pomysł na wieczór z przyjaciółkami (ja z siostrą zawsze się dobrze bawimy!), a także na umilenie wieczoru z ukochanym. Uwierzcie mi On też będzie się świetnie bawił i w końcu przekonasz go do znienawidzonych komedii romantycznych. Dużo uśmiechu i dawka endorfin gwarantowana, nie pożałujecie. 😀 Pozdrawiam Gosia
Gosia
7 sierpnia 2018 at 17:45Hej 🙂 Ja uwielbiam Leap Year, jest to nie tylko komedia romantyczna, ale przede wszystkim świetna komedia. Oprócz zabawnego scenariusza nie można oderwać oczu od Irlandzkich widoków i krajobrazu (od głównego bohatera też nie można się oderwać :D)Kto jeszcze nie widział, musi koniecznie nadrobić tą ”lekturę”. Jest to świetny pomysł na wieczór z przyjaciółkami (ja z siostrą zawsze się dobrze bawimy!), a także na umilenie wieczoru z ukochanym. Uwierzcie mi On też będzie się świetnie bawił i w końcu przekonasz go do znienawidzonych komedii romantycznych. Dużo uśmiechu i dawka endorfin gwarantowana, nie pożałujecie. 😀 Pozdrawiam Gosia
KASIA
7 sierpnia 2018 at 17:49„Masz wiadomość” jest komedią romantyczną, którą mogłabym oglądać ciągle. Chciałabym jak Kathleen Kelly mieszkać w pięknej nowojorskiej kamienicy i móc codziennie w drodze do pracy rozkoszować się urokiem Nowego Jorku. Czasami tak jak główna bohaterka czekam na nową wiadomość, tak jak Meg Ryan czuję dreszczyk emocji czytając treść otrzymanego maila. Co łączy mnie z Kathleen? Miłość do „Dumy i uprzedzenie”. Uwielbiam całą historię oraz język jakim jest napisana. Sama bohaterka charakteryzuje się ogromną radością i optymizmem, i w taka postać chciałabym się wcielić. Przeciez nie bez powodu zakochał sie w niej sam Tom Hanks. 🙂
tititutu
7 sierpnia 2018 at 19:43Ponieważ jako romanistka jestem miłośniczką paryskich klimatów, mój wybór padł na „O północy w Paryżu”. W tym filmie mamy wszystko: szczyptę surrealizmu, typowe dla Allena nietuzinkowe poczucie humoru i magię najbardziej romantycznego miasta na świecie. Ja z przyjemnością wcieliłabym się w postać Gila (tak, tak – wiem, że to postać męska), bo któż z nas nie chciałby odkryć w sobie cząstki niepoprawnego i mało pragmatycznego romantyzmu oraz w Paryżu z lat dwudziestych obcować z Dalim czy Hemingwayem? Obraz na granicy kiczu, za to z morałem. Świetny, jeżeli mamy ochotę uwolnić się na kilkadziesiąt minut od szarej rzeczywistości. Szczerze polecam!
Położna Kasia
7 sierpnia 2018 at 21:39Moja ulubiona komedia romantyczna to Holiday ❤️ chciałabym się wcielić w bohaterkę Iris, którą gra Kate Winslet!!! ❤️
Choć oba wątki i obje bohaterki są zacne, to w przypadku Iris rozczula mnie jej relacja ze starszym panem ❤️ Taka przyjaźń która się między nimi rodzi ❤️
Sam film pokazuje, że nigdy nie znamy dnia i godziny WIELKICH zmian. Warto tez szalone pomysły wcielać w życie i być odważnym ❤️
Kasia
7 sierpnia 2018 at 21:47Czas na miłość, Mary, boooo była dziewczyną Domhnalla Gleesona! Chodziła w puchatym piżamo-kombinezonie po metrze i miała czerwoną suknię ślubną! O! 🙂
Aśka już Woźniak
7 sierpnia 2018 at 21:54Dobry wieczór, moja ulubiona komedia romantyczna to zdecydowanie „moja wielka Grecka wycieczka”, z główną postacią, w ktorąktórą chciałabym się wcielić Georgia (czyli Nia Vardalos). Dlaczego? Ponieważ w tym filmie poznaje faceta, którego początkowo nie zauważa, bo nie podoba jej sie zarost. Drobnym żartem prosi o zgolenie. Po zgoleniu brody zakochuje się w greckim przystojniaku. Film pokazuje cudowną Grecję, którą uwielbiam, ale pokazuje również jak bardzo mylne jest pierwsze wrażenie. Chodzi mi o bohaterów wycieczki, którzy są różni, inni, a po czasie okazują się wspanialymi, dobrymi ludźmi. A ci, co wydawali sie tacy super, okazują się niczego warci. Wycieczka zapowiadała się fatalnie, ale Georgia uczyniła z niej (dzięki pomocy Poupiego) wspaniała przygodę. Tak jest w życiu. Coś wydaje sie fatalne, a tak naprawdę to od nas zależy jak tym pokierujemy. Śmieszna komedia romantyczna ze wzruszającymi akcentami. Polecam 🙂
Agnieszka
7 sierpnia 2018 at 21:54Moją ulubioną komedią romantyczną jest „Nigdy w życiu”. Wcięliłabym się w rolę Judyty, która ma piękny dom na wsi, o którym zawsze marzyłam. Jestem dobra w doradzaniu innym ludziom więc nie miałabym problemu z odpowiadaniem na listy Jej czytelników. Wydaje mi się, że miała ciekawe życie a ja idealnie bym się w nie wpasowała.
Alicja
7 sierpnia 2018 at 21:57Moją ulubioną komedią romantyczną jest ’ szkoła stewardes ’. Uwielbiam ten film, mogłabym go oglądać na okrągło! Oczywiście wcieliła bym się w Gwyneth Paltrow, kobieta która dąży do spełnienia marzeń z dzieciństwa, a jak je już spełni, to okazuje się że miłość dla niej jest ważniejsza, tak było u mnie z moim mężem. Zawsze trzeba dążyć do spełnienia swoich marzeń, ale nie można się pogubić po drodze, bo można stracić coś bardzo ważnego. Chociaż najlepsza jest końcówka filmu, gdzie zdobywa mężczyznę i o wiele więcej niż mogłaby sobie wymarzyć! No po prostu cudowny film!!
Ada
7 sierpnia 2018 at 22:10Bridges Jones! Koniecznie 🙂 zabawne, ponadczasowe, a jednak pokazuje jak wciaz żyjemy. Niezapomniane role wielkich sław, którzy pokazali się inaczej niż na czerwonym dywanie. A nawet wciąga każdego faceta…
Wyobrażacie sobie nie obejrzeć kolejnej części, gdyby wyszła? Must have, trzeba to znać. Bridget to poniekąd bohaterka naszych czasów. Wolna, ale skóra do nałogów. Nie jest naiwna, ale ciągnie ja do facetów przeróżnych… modna, ale potrafi olać trendy i być sobą- i to w tym filmie jest dla mnie najpiękniejsze. Bridget to komedia romantyczna i nie ma osoby, która nie pokocha Bridget właśnie za to JAKA JEST.
Karolina
7 sierpnia 2018 at 22:23Mamy środek lata, a ja na hasło „komedia romantyczna” myślami od razu wracam do „Holiday” z Cameron Diaz i Kate Winslet… ale o dziwo to zaśnieżona angielska wieś wzbudza we mnie ten anielski uśmiech i maślane oczy 😀 klimat jaki panuje w tym małym typowym dla angielskiej wsi domu, grube wełniane swetry, kakao przy kominku i postać zwariowanej Amandy to dla mnie strzał w dziesiątkę. Mimo towarzyskiego usposobienia z sentymentem wyobrażam sobie siebie przed tym kominkiem, a myśl, że Jude Law mógłby zapukać do drzwi brzmi jeszcze bardziej obiecująco 🙂
Magdalena
7 sierpnia 2018 at 22:36Moja ukochana komedia romantyczna to PS. I love you. Może nie do końca jest to idealny lekki film bo dla płaczek filmowych, a ja do takich się zaliczam, jest to film na którym można zanosić się od płaczu. Ale kolejne epizody pokazują że w filmie, tak jak w życiu często śmiejemy się przez łzy. Głowni bohaterowie Holly i Gerry nie musieli szukać się całe życie. Spotkało ich cudowne uczucie, pełne uniesień i temperamentu. Niestety los postanowił ich rozdzielić i Gerry umiera z powodu choroby nowotworowej. Jednak jego miłość do Holly jest tak wielka, że pomaga przeżyć jest żałobę i przyzwyczaić się do życia bez niego nawet zza światów. Gerry „wysyła” jej pośmiertne listy. Opisuje w nich wiele ich wspólnych sytuacji, pozwala jej na chwile smutku i cierpienia, ale tez motywuje do działania. Chciałabym umieć tak jak on w obliczu tragedii, jaka jest nieuleczalna choroba, umieć zachować w sobie taka pogodę ducha i optymizm. Z drugiej strony powdziwoam jego wielka miłość i oddanie do Holly. Film PS: I love you, zawsze będzie moim numer jeden na liście komedii romantycznych (ostatecznie kończy się bardzo dobrze) na której można płakać jak bóbr!
Tosia Be
7 sierpnia 2018 at 22:45Francuski Pocałunek z Meg Ryan z 1995 roku i tu zaskoczenie bo najchętniej wcieliłabym się w postać Luca Teyssier’a. To moja ulubiona postać – prawdziwy mężczyzna którego arogancja budzi moją złość a za chwile jego dowcip sprawia ze się rumienię. Chciałabym przez chwilę móc być właśnie nim – w końcu nawet Kayah i Beyonce śpiewały jak by to było być mężczyzną, a on jest takim jakiego życzę każdej zagubionej kobiecie!
Sylwitka
7 sierpnia 2018 at 22:45Moja ulubiona komedia romantyczna ?
Zdecydowanie „Dirty Dancing” ❤️
Oglądam ją kilkanaście razy ?
Gdybym miała wcielić się w postać z filmu zdecydowanie byłaby to główna bohaterka Frances „Baby”. Młoda, pomocna dziewczyna ,która jak już sobie coś postanowi to zrobi to do końca. Niezależnie od przeciwności losu. Ja raczej też jak się na coś uprę to nie odpuszczam tak łatwo. Poza tym podoba mi się jej dalsza przemiana w filmie. W końcu staje się pewną siebie kobietą. Wie czego chce. Potrafi „tupnąć” nóżką ,gdy jest taka potrzeba i walczy o swoje marzenia. Poza tym zawsze chciałam tego ,aby nauczyć się tańca jaki widzimy na końcu filmu. Myśle ,że w końcu mi się to uda ❤️? może całkiem niedługo ! Ale ciiii???Moja ulubiona scena: Gdy ukochany Johnny podchodzi do Frances i mówi: Nikt nie upchnie Baby w koncie ! ?❤️ Uwielbiam ! Gdy widzę tą scenę zawsze się uśmiecham i znów wierzę w to ,że prawdziwa miłość przetrwa wszystko ! ❤️ Czasem trzeba tylko się na nią bardziej otworzyć .. ?
Julka
7 sierpnia 2018 at 22:55Przepis na udaną komedię? ADAM SANDLER! Uwielbiam go, z chęcią oglądam każdy kolejny film z nim i nigdy nie jestem zawiedziona (to taki mój komediowy Leoardo DiCaprio :P). Razem z Drew Barrymore ( <3 ) tworzą na ekranie idealną parę, zagrali razem w aż trzech komediach romantycznych! Ja wcieliłabym się chętnie w rolę Drew w filmie Rodzinne Rewolucje żeby śmiać się do łez u boku Sandlera i zagrać scenę parasailingu nad pięknym afrykańskim safari. Kto nie widział, niech żałuje i nadrabia, najlepiej w rodzinnym gronie. Jest to komedia, która rewelacyjnie spełnia swoje zadanie, usta same układają się do uśmiechu i na serduszku jakoś milej, no i wakacyjny klimat! 🙂
PS Po obejrzeniu tego filmu stwierdziłam, że koniecznie muszę jechać do Afryki i wybrać się na safari. I wiecie co? Udało się, marzenia się spełniają. 🙂 Hakuna Matata 😀
Marta
7 sierpnia 2018 at 22:59Mój ukochany film romantyczny to „Notting Hill”, pamiętam jak pierwszy raz widziałam ten film z koleżanką jak byłyśmy w podstawówce. Oczywiscie zakochane po uszy po filmie w Hugh Grant, zauroczenie trwało BARDZO długo ? . Uwielbiam ten film nie tylko dlatego że mnie wzrusza (rozbawia też) za każdym razem, ale również dlatego , że przypomina mi piękne czasy dzieciństwa. Moze nietypowo ale ja chciałabym wcielił się w rolę Hugh Granta (damską wersję) , a piękna Julia Roberts podmienić właśnie na Hugh Grant a. Dlaczego? Chciałbym przeżyć miłość prawdziwą jaką w tym filmie jest ukazana. Ja skromna dziewczyna, nie śmierdząca groszem,ale pełna pasji i marzeń, a on aktor przystojny który osiąga same sukcesy zakochuje się w skromnej dziewczynie bo ma piękne wnętrze ?
PS. Oczywiscie jeszcze dlatego że chciałbym przeżyć pocałunek z Hugh Grantem przy piosence „When You Say Nothing at All” hahaha ??
Estera
7 sierpnia 2018 at 23:13Moja ulubiona komedia romantyczna to „Kocha, lubi, szanuje”. Jest to niezwykle przyjemny film, który można spokojnie obejrzeć kilkukrotnie. Postać Hannah jest niesamowita. Wpierw poznajemy ją jako osobę, która w końcu zostawia swojego długoletniego faceta, który jej nie szanuje oraz nie zwraca na nią tak na prawdę uwagi. Następnie widzimy jak pod wpływem % stwierdza, że „odda” się przystojnemu facetowi z klubu (boski Ryan!), całując go namiętnie pozbawiona wszelkiego skrępowania idzie do niego do domu a tam… wraca jej prawdziwa natura i przegadują całą noc :). Ale co najlepsze ten sam facet, który normalnie podrywał każdą napotkaną kobietę zakochuje się bezgranicznie w dziewczynie, która doprowadziła go do snu zamiast do ekstazy. Właśnie za to uwielbiam ten film i Hannah – jest zwykłą dziewczyną a zdobywa mega przystojniaka bez seksu w pierwszej scenie filmu :). Serdecznie polecam!
Agnieszka
7 sierpnia 2018 at 23:19Moją ulubioną komedią romatyczną jest 'Crazy, stupid, love’ z Ryanem Goslingiem i Emmą Stone. Skłamałabym gdybym nie napisała, że chciałabym się wcielić w postać Hanny granej właśnie przez Emmę. Jako, że obsesyjnie uwielbiam piosenkę z Dirty dancing -scena w której, Jacob pokazuje Hannie swój najlepszy podrywowy ruch, czyli podnoszenie właśnie z tego filmu, rozwaliła mnie na łopatki. Inna historia, że przy próbie odegrania tej właśnie sceny na jednej z imprez w gronie znajomych, niestety udało mi się rozbić koledze żyrandol… ;))
Paulita
8 sierpnia 2018 at 00:12Uwielbiam komedie romantyczne ale jest jedna, do ktorej wracam szczegolnie czesto! To ekranizacja ksiazki o tym samym tytule, czyli film ‘Zanim się pojawiłeś’. Kim bym była w tym filmie? Oczywiście Lou Clark czyli wariatkà z głowà w chmurach, która jest gotowa zrobić wszystko żeby uratować ukochanego! Ważny fakt: marzę o rajstopach-pszczołach głównej bohaterki! 🙂
Asia
8 sierpnia 2018 at 00:19Pomimo tego że komedia romantyczna to nie jest mój faworyt wśród gatunków filmowych to i tutaj znalazł się ulubiony tytuł. Lubię połączenie humoru i tej iskry uczucia ktore narasta miedzy bohaterami. „50 pierwszych randek” to cudowna wzruszająca i przy tym bardzo zabawna komedia romantyczna. Może kogoś zdziwić że postacią w która chciałabym się wcielić jest filmowa Lucy (grana przez cudowna Drew Berrymore) która to w wyniku wypadku traci pamięć i każdego dnia żyje w ten sam sposób właśnie z dnia wypadku. Rodzina i najbliźsi przyjaciele nie wyjajawiaja jej prawdy. Lucy poznaje Adama Sandlera.(nie pamiętam jak jego postać miała na imie:) Po niemalych zawirowaniach dochodzi do momentu gdzie są oni małżeństwem, mają córeczkę i razem wypływają w rejs. Dlaczego więc chciałabym chociaż na chwilę wcielić się w postać Lucy ? A która z nas nie chciałaby codziennie na nowo zakochiwac się w swoim mężczyźnie? Czuć ten niesamowity przypływ miłości, euforii i zafascynowania drugą osobą, ja na pewno – chociaż na chwilę 🙂
Filmiaczka
8 sierpnia 2018 at 00:54„500 dni miłości”… tak ta komedia pokazuje jak idealistycznie podchodzi się do miłości, widząc w drugiej osobie chodzących ideał. Chciałabym być filmowym Tomem i mòc spojrzeć wstecz na rzeczy, ktòre się wydarzyły zimnym okiem. Nie tylko na związek, milosc ale wszystkie mniej lub bardziej wazne aspekty życia. Myślę, że uniknelabym większości błędów, porażek i przede wszystkim rozczarowania, ktòre jak filmowy bohater stara się zatrzeć usprawiedliwiajac oczywiste zachowania.
Oliwia sikora
8 sierpnia 2018 at 03:56Moim zdanie tak naprawdę każdy film jest choć w 5% komedia romantyczna bo kto z nas nie widział filmu w którym nie było miłości. Ale wracając do tematu konkursu to moja ulubiona komedia romantyczna jest ,,Gdy spotkaliśmy się pierwszy raz” jest to przezabawna a zarazem piękna i słodka historia. Film opowiada o mężczyźnie który spotkałam miłość swojego życia bez wzajemności. Kobieta która poznał nazywała się Avery z pomocą magicznej budki ze zdjęciami Noah (czyli główny bohater)codziennie gdy zasypia w śnie wraca do dnia gdzie poznał Avery aby wreszcie ja zauroczyć. Bohaterem którym chciabym zagrać w tym filmie jest właśnie Noah który przypomina mi mojego dziadka który za wszelka cenę chce udowodnić kobiecie ze zależy mu na nij nie poddaje się chociaż przez dłuższy czas mu się to nie udaje. Osobiście bardzo polecam ten film dla każdego pasjonata komedii romantycznych.(FILM MOŻNA OBEJRZEĆ NA NETFLIX JAK I NA YOUTUBIE I W TELEWIZJI)
Kin
8 sierpnia 2018 at 06:42Uwielbiam absolutnie Notting hill. Uważam, że jest najbardziej absurdalna komedia romantyczna świata i za to ją wszystkim polecam. Nic tu nie jest oczywiste- bohaterowie, dom głównego bohatera czy historia. Bardzo mi się podoba, że to taki odwrócony kopciuszek. Mamy tu taką płciową zamianę ról (tych stereotypowych kopciuszków) i muszę powiedzieć że uważam to za bardzo udany eksperyment. No i jestem pod wrażeniem że to produkcja z 1999 a cały czas daje radę pod kątem realizacji i tak mocno się nie zestarzała 😉
Magda
8 sierpnia 2018 at 08:10Moją UKOCHANĄ komedią romantyczną jest „To właśnie miłość” („Love actually”)!!! Oglądam ją w każde święta i chyba nigdy mi się nie znudzi :)) A w którą postać chciałabym się wcielić? W postać Pana Premiera granego przez Hugh Granta – scena, w której tańczy do „Jump” to jest chyba moja ulubiona scena ever, a moim znakiem rozpoznawczym na każdej imprezie jest krok zaczerpnięty właśnie od Hugh, hahaha :)) Jest boski!!!
Marta
8 sierpnia 2018 at 08:23Znowu konkurs i znowu po samym przeczytaniu posta mam ochotę wziąć w nim udział… i te zdjęcia w tle! ?
Chyba jak każda kobieta, na hasło film – w głowie mam milion tytułów z serii komedia romantyczna. #love#forever#socute
Wspólny wieczor z przyjaciółkami, oglądając miłosne historie to jedno z najlepszych momentów!
Ulubionych filmów mam naprawdę całe mnóstwo ale ostatni, który totalnie mnie mnie zafascynował emocjami (radość, płacz, ciepło na serduszku) to trzecia cześć przygód „Bridget Jones”. Od 2001 roku minęło naprawdę sporo czasu, aczkolwiek „wariatka dziennikarka” nie dała o sobie zapomnieć. Totalnie zakręcona postać, odegrana przez Renée Zellweger pozwoliła mi utożsamić się z bohaterką i jej przygodami. Wiele przygód, wzlotów i upadków, pasmo porażek pod względem uczuć, walka z kilogramami, swatki mamy, obyś tylko nie została „stara panną”… w 3. Części pokazały, ze pomimo wszystkich trudności w życiu chodzi o prawdziwa miłość!
Bridget udowodniła, ze nie warto się poddawać… trzeba brać z życia garściami, pozostając sobą!
Uwielbiam ❤️
Nell
8 sierpnia 2018 at 08:25Cześć Karola,
moje filmowe serce przeważnie skradają melodramaty romantyczne takie jak Brooklyn w reżyserii John Crowley, (który przy okazji z całego serca Ci polecam) to nie mogę nie docenić filmu wprost z naszego podwórka. Mam tu na myśli polską komedię romantyczną Listy do M. Ciepła przedświąteczna atmosfera, a na jej tle przedstawione losy pięciu bohaterów, dość zagubionych w tym szalonym świątecznym czasie i z wielką potrzebą miłości. Czego chcieć więcej miłość, i Polskie święta – czy jest coś piękniejszego. Najlepsza polska komedia romantyczna przełamująca świąteczny lukier odrobioną refleksji i goryczy.
nyc
8 sierpnia 2018 at 08:31Boskie zdjęcia
Mirka
8 sierpnia 2018 at 09:16Moją ulubioną komedia romantyczną jest film „27 sukienek”. Historia głównej bohaterki Jane, ktora jest wzorową swiadkowa na slubach swoich przyjaciółek staje się przedmiotem artykułu pewnego dziennikarza Kevina , który tworzy rubrykę ślubną w gazecie i który sporo namiesza w jej życiu. Jane staje przed trudnym zadaniem zorganizowania ślubu swojej młodszej siostry Tess ze swoim szefem Georgem w którym od lat jest po cichu zakochana. Fantastyczna postać głównej bohaterki, ktora z ogromnym poświęceniem
i zaangażowaniem pomagała w organizacji wesel swoich przyjaciółek, zakładając az 27 różnych sukienek jako swiadkowa, potrafiaca w jeden wieczór być na dwóch weselach swoich koleżanek jednocześnie, urocza, zorganizowana i oddana . Fajnie byloby móc się wcielić w rolę głównej bohaterki która poznaję swoją prawdziwą miłość, a której zaangażowanie w sluby przyjaciółek zostaje przez nie docenione na jej wymarzonym ślubie.
Pam
8 sierpnia 2018 at 09:59Moja ulubiona komedia romantyczna to „Moja wielka grecka wycieczka”. Uwielbiam ten film przede wszystkim za Greckie scenerie, które idealnie pasują do rozwijającego się uczucia głównych bohaterów. Film jest pełen przezabawnych momentów, przez które ogląda się go z przyjemnością 🙂 Oczywiście chciałabym być główna bohaterką, która znajduje miłość życia tam gdzie zupełnie się tego nie spodziewała i która dzięki tej miłości zaczyna rozumieć idee greckiego życia siga- siga. Utożsamiam się z bohaterką bo nawet z wykształcenia jestem tym kim ona w filmie 🙂 Sama niedawno powiedziałam „tak” na jednej z greckich plaż, a Grecja to moja druga miłość 😉 Dlatego mam taki ogromny sentyment do tego filmu.
PS. Jeśli jeszcze go nie oglądałaś to polecam, lekki i przezabawny film na letni wieczór 🙂
Anja
8 sierpnia 2018 at 10:08Taka moja najulubieńsza komedia romantyczna to „Wyszłam za mąż, zaraz wracam”. Czy wcieliłabym się w jakąś postać z tego filmu? Absolutnie nie. Ale chciałabym żeby ktoś tak pokochał mnie jak Dany Boon swoją Isabelle <3
Ewelka
8 sierpnia 2018 at 11:16Podczas babskiego wieczoru, po popcornie i lemoniadzie, może najdzie Was ochota na wytrawny deser?
Smakowita komedia i romans „Czekolada” z Binoche i Deepem pobudzi wszystkie zmysły! Dwie garści wspaniałej gry aktorskiej, gęsta fabuła dla smaczku, hektolitry płynnej czekolady, wysoka temperatura wrzenia… mmm, atmosfera jest gorąca!
Chciałabym być tak silna i przebojowa jak główna bohaterka filmu – Vianne. Nie bacząc na przeciwności, podąża za swoją pasją i otwiera cukiernię w małym, konserwatywnym miasteczku (dodatkowo w okresie Wielkiego Postu – co jawi się burmistrzowi jako dzieło szatana). Ta pełna energii i odwagi kobieta jest dla mnie jak kolorowy motyl, który wkracza w posępne i szare życie mieszkańców. Przełamuje stereotypy, uczy tolerancji, zmysłowości, daje emocje, humor, optymizm i radość. Prawdziwy girl power w baśniowej, słodkiej otoczce!
Pozdrawiam 🙂
Marta
8 sierpnia 2018 at 12:39Znam chyba wszystkie komedie romantyczne, o których piszą dziewczyny i mimo tego, że grają w nich młodzi, piękni aktorzy wybrałabym film zupełnie inny: „Lepiej późno niż później”. Los przewrotnie łączy ze sobą Ericę i Harrego. Pojawia się tu schemat starszego mężczyzny uganiającego się za młodszymi kobietami i życiem, do którego tak naprawdę już nie pasuje. Dopiero Erica -mądra, niezależna kobieta, która zna siebie pokazuje Harremu, ze radość z życia to nie koniecznie imprezy, sex i alkohol. Ten film jest niesamowicie ciepły i polecam na przyjemny wieczór 🙂 A wcieliłabym się właśnie w Harrego, którego odkrywa inne życie, odnajduje w nim spokój i szczęście.
EMKA
8 sierpnia 2018 at 12:58AMELIA <3 Jestem oczarowana tym filmem odkąd pierwszy raz go obejrzałam. Szalony, ekscentryczny, pełen najróżniejszych emocji, myśli i uczuć. Chciałabym być Amelią i dać się oczarować magią Paryża, skarbów, ludzi i poczuć się jak w bajce.
helicoptercat
8 sierpnia 2018 at 13:34Moją ulubioną komedią romantyczną jest film „Dziennik B. Jones”, kto nie chciałby znaleźć się w skórze Bridget i być w trójkącie miłosnym z Hugh Grantem i Colinem Firthem.
Dodatkowo główna bohaterka zawsze może liczyć na swoją oddaną grupkę przyjaciół,którzy zawsze wspierają ją na duchu i potrafią rozwiązać każdy problem.
Uwielbiam ją też za to,że nie boi się spełniać marzeń i zaraz po zwolnieniu się z biura reklamowego decyduje się na rozpoczęcie kariery w TV albo ubiera się w strój króliczka Playboya na imprezę rodzinną :).
Rozalia
8 sierpnia 2018 at 13:34Zdjęcia piękne! 🙂
Natalia
8 sierpnia 2018 at 13:58Dla mnie absolutnym nr 1 jeśli chodzi o film romantyczny z nutką komizmu jest ekranizacja musicalu” Mamma mia” ❤?? mogłabym oglądać bez końca i zakochuję się w nim na nowo za.każdym razem! Bohaterka grana przez Meryl Streep jest genialna i wiem że to właśnie ta aktorka dała jej tak wspaniałe życie. Chciałabym wcielić się w tą rolę i czuć wszystkie te emocje które towarzyszą bohaterce? a teraz czekam, żeby zobaczyć drugą część?
Dominika
8 sierpnia 2018 at 14:08Z pewnością nie można tego zaliczyć do gatunku komedii romantycznych, ale moją ulubioną romantyczną historią jest Piękna i Bestia. Jakiś czas temu możemy ją oglądać także w postaci filmu, a nie tylko bajki Disneya. Jako dziecko byłam zakochana w tej opowieści i nie rozumiejąc jej dokładnie mówiłam, że to Piękna Imbestia. Bliscy śmiali się z mojej mowy, ale dla mnie najważniejsze było uczucie, jakie towarzyszyło mi podczas oglądania. Dwa lata temu podczas ceremonii naszego ślubu, na wejściu została zagrana na skrzypcach właśnie melodia z tej cudownej bajki. Do dziś jest moją ulubioną, od dzieciństwa, po dorosłość… <3
Gosia
8 sierpnia 2018 at 14:22Moja ulubiona komedia Romantyczna i przy okazji postać z filmu to Kathleen z filmu ‚Masz wiadomość’ (You’ve got mail). Poza przepieknym Nowym Jorkiem w tle, moda (i fryzurami) lat 90, Meg Ryan i Tomem Hanksem, historia jest mi niesamowicie bliska ponieważ z moim chłopakiem poznaliśmy się przez portal randkowy :)! Oczywiście bardziej współczesny, ale za każdym razem jak oglądam ten film to mam gęsia skórkę bo przypominają mi się nasze początki, i brzęczenie telefonu za każdym razem jak dostałam wiadomość od Niego 🙂 tak jak główna bohaterka jestem molem książkowym i pracuje dla ‚dobrej strony’ a moj chłopak dla ‚dark side’ 😉 jeśli można to tak metaforycznie określić sektor publiczny i prywatny. Uwielbiam inne filmy z tymi aktorami z tamtego okresu (Bezsenność w Seattle!!) i co jakiś czas oglądam je jeszcze raz dla przypomnienia:) chyba niedługo jesscze raz obejrzę:) pozdrawiam, Gosia
Ewa C.
8 sierpnia 2018 at 16:42Gdy słyszę komedia romantyczna, myślę – ,,Kocha, lubi, szanuję”. Z jednej strony jest moim ulubionym filmem tego typu, ponieważ Rayan Gosling zdjemuje w niej koszulę, aleeeee z drugiej, ponieważ jest mądry i uroczy. Uwielbiam w nim to, że można go oglądać z mamą, przyjaciółką, czy młodszą kuzynką, bo dzięki rozterkach miłosnych bohaterów w różnym wieku (i różnych charakteeach) jest dla każdego. A wiadomo, że komedie się najlepiej oglądać z kimś 😀 aaaaa no i najważniejsze. RAYAN GOSLING ZDJWMUJE W NIEJ KOSZULĘ!!! Ileż kobiet zmotywował do ćwiczeń 😀
Martyna
8 sierpnia 2018 at 17:29Moją ulubioną komedią romantyczną jest „Czas na miłość”(„About time”).Jest to film ,który pokazuję jak ważna w życiu każdego z nasz jest rodzina, miłość i przyjaźń.
Wartości te widać w każdej scenie tego filmu,nawet takiej najbardziej oczywistej i wydawałoby się na pierwszy rzut oka prozaicznej. Główny bohater posiada umiejętność cofania się do wydarzeń ze swojego życia i kilkakrotnie z niej korzysta w celu zamiany swoich wcześniejszych decyzji. Po traumatycznej śmierci ojca ,dociera do niego jednak,że najpiękniejszych chwil w życiu nie można zaplanować czy poprawić . Właśnie to sprawia, że są one magiczne i wyjątkowe, więc powinniśmy robić wszystko by być naprawdę szczęśliwymi. Ten film kocha się za wszystko: za wspaniałą historię, wzruszające sceny, zabawne dialogi, piękną muzykę czy genialne rolę Rachel McAdams
i Domhnalla Gleesona!
Gdybym mogła wcielić się w czyjąś rolę chciałabym być jak główny bohater. Nie dlatego,że chciałabym coś zmienić w swoim życiu, ale dlatego ,że chciałabym przeżyć niektóre wydarzenia ze swojego życia jeszcze raz! Ponadto powiedziałabym niektórym bliskim to czego nie zdarzyłam i czego nie będę już miała okazji powiedzieć:)
Myślę,że każdy z nas chciałby dostać drugą szansę na przeżycie danej chwili czy spotkanie wybranej osoby z naszej przeszłości:)
Tiffany
8 sierpnia 2018 at 18:37Hmmm….nie było mowy o tym, że postać musi być kobietą więc zdecydowanie wybieram bohatera „Kocha, lubi, szanuje” Jacoba, granego przez Ryana Gosling’a. Facet jest pewny siebie, przebojowy, nie ma najmniejszego problemu z uwodzeniem ale przy tym wszystkim ma dobre serce. Nie wydaje się kimś kto szuka miłości dlatego jest autentycznie zaskoczony gdy ją spotka. 🙂 Dlaczego wybrałam właśnie tą postać? Chciałabym przeżyć miłość, która spada jak grom z jasnego nieba, sprawia że nasze dotychczasowe zachowania i mocne strony zupełnie bledną a nam się wydaje, że kompletnie tracimy kontrolę. Oprócz tego zazdroszczę bohaterowi wytrwałości, zapału, luzu, zdecydowania i wygadania. 🙂
Natka
8 sierpnia 2018 at 18:37Moją ulubioną komedią jest „Love, Rosie” z Lily Collins. Chciałabym się wcielić oczywiście w Rosie ! Dlaczego? Ludzie oglądając ten film widzą dziewczynę, która przez wpadkę tak naprawdę zaprzepaściła całe swoje życie. A ja widzę młodą, silną kobietę, która mimo młodego wieku podołała wszelkim przeciwnością losu. Wychowała cudowną córkę, kupiła dom, a później nawet otworzyła hotel. Jednak przez tą całą trudną drogę nigdy nie miała partnera, który by się nią zajął. Była zakochana w przyjacielu, lecz on o tym nie wiedział i związywał się z innymi kobietami. Rosie nie chcąc niszczyć mu życia nie powiedziała mu, że go kocha. Zawsze myślała o jego szczęściu, nie swoim. Uważam, że to naprawdę bardzo wartościowa postać pokazująca, że wiele młodych mam może dużo osiągnąć i spotkać jeszcze miłość swojego życia. Nie powiem jak skończyła się jej przygoda miłosna, ale sądzę, że Rosie pokazuje, że każda z nas zasługuje na szczęście i czasami w tym całym pędzie powinna pomyśleć w końcu o sobie i spełnić swoje marzenia. Życie nie zawsze idzie w kierunku w jakim byśmy chciały, żeby szło, ale właśnie prawdziwą sztuką jest to, żeby„brać to wszystko na klatę”, iść dalej i nigdy się nie poddawać !
Anula
8 sierpnia 2018 at 21:43Jeśli komedia romantyczna to tylko francuska lub brytyjska. Ulubiona to “ Love Rosie” . Oczywiście wcieliłabym się w tytułowa Rosie bo to osoba silna, optymistyczna I z poczuciem humoru – czasem sarkastycznym. Emanuje ciepłem, pozytywna energia I nie udaje kogoś innego niż jest w danym momencie życia mimo wielu trudności I braku szcześcia w spotkaniu tego Jedynego. 🙂 wracam do tego filmu już któryš raz z kolei I zawsze mi sie podoba. Bardzo wzmacnia I pokazuje że na najlepsze w życiu warto poczekać i kiedyś przyjdzie 😉
Anula MC
8 sierpnia 2018 at 21:43Jeśli komedia romantyczna to tylko francuska lub brytyjska. Ulubiona to “ Love Rosie” . Oczywiście wcieliłabym się w tytułowa Rosie bo to osoba silna, optymistyczna I z poczuciem humoru – czasem sarkastycznym. Emanuje ciepłem, pozytywna energia I nie udaje kogoś innego niż jest w danym momencie życia mimo wielu trudności I braku szcześcia w spotkaniu tego Jedynego. 🙂 wracam do tego filmu już któryš raz z kolei I zawsze mi sie podoba. Bardzo wzmacnia I pokazuje że na najlepsze w życiu warto poczekać i kiedyś przyjdzie 😉 ….
Magdalena Draga
8 sierpnia 2018 at 21:52Upper East Side. Manhattan. Nowy Jork. W jak zwykle basicowym i klasycznym ubraniu kieruję się w stronę stacji metra, by zaczerpnąć trochę inspiracji. Wokół mnie każdy jest stylowy, ubrany inaczej, na swój sposób. Wyjątkowy. Doskonale skrojone garnitury mieszają się z atłasowymi sukniami. Połyskują perły, błyszczą dodatki. Na ulicach Nowego Jorku przeplata się feeria barw. Jedwabne szale powiewają na wietrze. Nagle wśród tych wszystkich ujmujących widoków, pojawia się ona. Wymyślnie zaprojektowana. Dobrze skonstruowana. Niczym maszyna. Mknie wśród nich wszystkich. Torebka Jeremy’ego Scotta. Witam, Tutaj Carrie Bradshaw.
Długo zastanawiałam się nam ugryzieniem tematu, ale pomyślałam sobie, a co! Wcielę się na moment w ulubioną postać ulubionego filmu- „Seksu w wielkim mieście”.
Dlaczego akurat Carrie? To silna, ambitna i zmysłowa kobieta. Wie, czego chce od życia, ale nie jest idealna. Ma gorsze dni, przechodzi kryzysy, nie zawsze jej działania kończą się sukcesem. Za to ją cenię. Jest zwykłą osobą, nie robotem. Nie przepadła w tym choć pięknym, pędzącym świecie. Znajduje balans, ma czas na seks, na rodzinę, na przyjaciół, pracę, podróże i odpoczynek. Tego każdemu nam potrzeba. 🙂
Pozdrawiam, dolce far niente!
Magdalena Draga
8 sierpnia 2018 at 22:08Upper East Side. Manhattan. Nowy Jork. W jak zwykle basicowym i klasycznym ubraniu kieruję się w stronę stacji metra, by zaczerpnąć trochę inspiracji. Wokół mnie każdy jest stylowy, ubrany inaczej, na swój sposób. Wyjątkowy. Doskonale skrojone garnitury mieszają się z atłasowymi sukniami. Połyskują perły, błyszczą dodatki. Na ulicach Nowego Jorku przeplata się feeria barw. Jedwabne szale powiewają na wietrze. Nagle wśród tych wszystkich ujmujących widoków, pojawia się ona. Wymyślnie zaprojektowana. Dobrze skonstruowana. Niczym maszyna. Mknie wśród nich wszystkich. Torebka Jeremy’ego Scotta. Witam. Tutaj Carrie Bradshaw.
Długo zastanawiałam się, jak ugryźć temat, żeby nie było sztampowo. Pomyślałam sobie, a co mi tam! Wcielę się na moment w moją ulubioną postać ulubionego filmu- „Seksu w wielkim mieście”. Dlaczego Carrie? To kobieta ambitna, pracowita, zmysłowa. Wie, czego chce od życia, ale nie jest idealna. Popełnia błędy, nie każde jej działanie kończy się sukcesem, jest prostą osobą, nie robotem. W tym pięknym , choć pędzącym świecie ma czas na seks, rodzinę, przyjaciół, pracę, podróże, odpoczynek. Tego nam wszystkim życzę!.
Pozdrawiam, dolce far niente!
Kaja
8 sierpnia 2018 at 22:21Ja uwielbiam komedie romantyczną Love actually ? jest piękna, smutna, radosna i cudowna zarazem. Nie ma jednej ulubionej sceny jest ich wiele. Po prostu majstersztyk ?
GośkaW
8 sierpnia 2018 at 23:12Moją ulubioną komedią ostatnich lat jest nasza rodzima produkcja-,, Planeta Singli”. Idąc do kina nie spodziewałam się cudów i bardzo się zaskoczyłam! Obejrzałam zabawny, wzruszający film, który został nakręcony ze smakiem, bez wyolbrzymiania i przaśnych żartów. Jeśli ktoś jeszcze go nie widział, warto to nadrobić. A bohaterka, w którą chciałabym się wcielić? Chyba nie będzie zaskoczeniem, że byłaby to główna bohaterka Ania Kwiatkowska. Na co dzień jestem konkretna i twardo stąpam po ziemi. Myślę, że fajnie by się było przekonać choć na jeden dzień, jak to jest być niepoprawną romantyczką. Kto wie, może zmieniłoby to coś w moim życiu?
Ewelina
8 sierpnia 2018 at 23:47Moją ulubioną komendą romantyczną jeszcze do niedawna było kultowe Holuday ale odkąd zobaczyłam Zanim się pojawiles – zakochałam się w powieściach Jojo Moyes i głównej bohaterce – Lou Clark granej przez cudowną Emiliie Clarke. Mimo tego że Znim się pojawiles kończy się śmiercią Willa, po obejrzeniu tego filmu za pierwszym razrm poczułam się jednocześnie wzruszona ale i podniesiona na duchu. Chciałabym grać Lou Clark oczywiście! Uwielbiam jej kolorowy styl, niesztampowosc ubrań. Powiem więcej – ta postać zainspirowała mnie na nowo do „pokolorowania” swojej szafy. Do wlozenia ulubionej sukienki na zwyczajny spacer wbrew temu że komuś może wydawać się zbyt odswietna. Do ubierania się kolorowo i wesoło na przekór niesprzyjającej aurze 🙂 Film bardzo wzruszający ale cudownie pozytywny w całej swej tragedii. Prawdziwy jak życie…
Karo
9 sierpnia 2018 at 10:12Uwielbiam takie wieczory filmowe 🙂 Karolino , ale urocze jest to solo zdjęcia psiaczka 🙂 To spojrzenie <3
Trudno wybrać tę jedną, ale postawię na klasykę – wybieram polska komedię "Sami swoi" a postać w która bym się wcieliła jest Leonia Pawlak – wiem wybór nietzuinkowy- dlaczego Leonia – po pierwsze za jej filmowe teksty, po drugie to prosta a nie dajaca sie nie lubic postać, która i trzecia wojnę jak będzie trzeba przeżyje, po trzecie poniewaz jest inna w wielu aspektach ode mnie, pochodzi z kompletnie innego pokolenia i fajnie choc przez chwile byłoby taka postacią być 🙂
Michalina
9 sierpnia 2018 at 12:35Ulubiona komedia romantyczna? „Kocha lubi szanuje” ! A postać, w którą chciałabym się wcielić – oczywiście grany przez Ryana Goslinga – Jacob Palmer. Dlaczego?Chciałabym kupić wszystkie rzeczy z tele-sprzedaży (dokładnie jak główny bohater) i sprawdzić, czy rzeczywiście są tak rewelacyjne.
Całusy!
Martyna
9 sierpnia 2018 at 13:22Prawie 10 lat temu w małej miejscowości żyła sobie pewna nastolatka. Kochała ona 3 rzeczy: książki, psy i komedie romantyczne. Potrafiła spędzić długie godziny na oglądaniu miłosnych historii, wierząc, że kiedyś i ona spotka rycerza na białym koniu (albo przynajmniej mężczyznę podobnego do Ryana Reynoldsa z filmu „Narzeczony mimo woli”). W czasach kiedy modne były spodnie rurki, arafatki i „Nasza Klasa” dziewczyna spędzała niezliczone godziny przed komputerem, ucząc się do matury (w wersji dla rodziców), a tak naprawdę podglądając znajomych na tym portalu. Jakie było jej zdziwienie kiedy do znajomych zaprosił ją pewien chłopak, którego kojarzyła ze szkoły, a który kiedyś się jej podobał. Para wysyłała sobie niezliczone ilości wiadomości w dzień i w nocy, w szkole i poza nią. Ich znajomość bardzo długo nie wychodziła poza ekran komputera i komórki. Komunikat „Masz wiadomość” zawsze wywoływał w nich żywe zainteresowanie i emocje. Bardzo obawiali się pierwszego spotkania, mimo że znali się przecież z widzenia, ale kiedy postanowili się spotkać okazało się, że mają wiele wspólnych tematów tak, jak podczas rozmów przez komunikator. Są ze sobą już 10 lat i codziennie wysyłają sobie symbolicznego sms-a na znak sposoby, w jaki się poznali. 😉
________________________________________________________
Moja ulubiona komedia romantyczna to „Masz wiadomość” z Meg Ryan i Tomem Hanksem, ponieważ w historii jej bohaterów odnajduję siebie i swojego narzeczonego. My również poznaliśmy się poprzez drogę internetową i doskonale wiemy, co czuje filmowa Kathleen Kelly i Joe Fox. Oczekiwanie na e-maila, szybkie bicie serca na dźwięk telefonu – te uczucia towarzyszą nam do dzisiaj, mimo że jesteśmy razem już wiele lat. Sama komedia jest tak ciepła i urocza w odbiorze, że mogłabym oglądać ją godzinami. Dzięki niej z pewnością można zmienić swoje podejście do życia i doceniać rzeczy na pozór drobne, ale niezwykle cenne dla każdego człowieka.
Oczywiście nie wspomnę o tym, że chciałabym być główną bohaterką komedii – Kathleen Kelly graną przez utalentowaną Meg Ryan! Doskonale odnalazłabym się w roli kobiety kochającej literaturę (uwielbiam książki, w końcu jestem polonistką!), która ma ogromny sentyment do rodzinnego biznesu, jest spokojna, ale lubi postawić na swoim. Uważam, że mamy ze sobą wiele wspólnego 😉
Nasturia
9 sierpnia 2018 at 14:4130 DNI NA MIŁOŚĆ
Powiecie – jest to historia jakich wiele…
On młody i przystojny, ona młoda i urodziwa.
Lecz nic bardziej mylnego, moi przyjaciele.
Bo to nie kolejna bajka, a powiastka prawdziwa.
Keanu Reeves gra w opowieści Nelsona,
Charlize Theron to Sara – kobieta wyzwolona.
On jest pracoholikiem, nowojorskim biznesmenem,
Twardo stąpającym po ziemi, silnym menem.
Ona to delikatna i romantyczna dusza,
Ale i kobieta szalona, z wieloma pomysłami,
Kobieta, która proponuje, nie wymusza –
Z nią czas spędzać mógłbyś tygodniami.
A gdy się spotkają te dwa różne światy,
Ona biedna, on bogaty, jakże odmienni,
To wnet na ziemię zstąpią zaświaty
I tak to będzie trwać, aż do miłości ich głębi.
Lecz niewiele czasu na miłość dostaną,
„Słodki listopad” im tylko przeznaczony.
A gdy minie miesiąc cały, wnet się rozstaną,
Bo tak w życiu bywa, gdy los jest naznaczony.
Można by się poddać, wspominać mile
Ten czas wspólnie spędzony, lecz on
Chwytając w pamięci te cudne chwile –
Zawalczy o Sarę, która nadała jego życiu ton.
Gdybym miała wplątać się w treść tej opowieści,
To chciałabym wcielić się w postać Nelsona,
Który tyle zrobił dla tej miłości,
Tyle, by wróciła ona…
Walczyłabym dzielnie, wspominała nasze chwile,
Nie poddałabym się łatwo, bo miłość moi mili,
Warta jest każdej poświęconej w życiu chwili!
D.
9 sierpnia 2018 at 16:25Droga Karo!
Niewiele jest takich filmów, które gdzieś zapadają w pamięci na długo, a cytaty biegają w myślach pomimo lat. Moją ukochaną komedią romantyczną jest „A walk to remember”. Film ten zadziwiające jak bardzo zmienił moje życie już 15 lat temu! Jego muzyka, słowa piosenek, morał…Aż w końcu książka, z którą ciężko mi było się rozstać. Jako dorastająca nastolatka byłam czasem gnębiona w szkole. Kto zresztą lubi osoby całkowicie pochłaniające angielską literaturę i wrażliwe na krzywdę innych? Ambitne i wysoko stawiające sobie poprzeczkę, zaczytane i chętnie uczące się nowych ciekawostek. Odkrywające nowe pasje. Jako romantyczna dziewczyna grająca na gitarze spotykałam się często z wieloma przeciwnościami losu. Chamskie zachowania, docinki w szkole były na porządku dziennym. Wyzwiska, „bulling”.
Po oglądnieciu filmu ” A walk to remember” w mojej głowie wszystko się zmieniło. Tytułowa bohaterka Mandy Moore jako: Jamie Sullivan była zupełnie nierozumiana przez innych! Żyjąca w swoim świecie naturalna dziewczyna z pasjami, poukładana, oddająca się pomocy innym, słabszym, młodszym zmienia całkowicie świat przystojnego bruneta! Chamskiego, wulgarnego chłopaka Landona Cartera, który z nikim i niczym się nie liczy. Zadufanego w sobie, bogatego, rozpieszczonego, egoistycznego i obracającego się w zupełnie innym towarzystwie osób ” na pokaz”. Powoli warstwa po warstwie kruszeje i zakochuje się w cudownej Jamie. Spełnia jej marzenia! przyklejając „błyskawiczny” tatuaż, budując dla Niej teleskop, biorąc udział w sztuce teatralnej itp. Niestety z czasem okazuje się, że tytułowa bohaterka zmaga się z nieuleczalną chorobą- białaczką. Walka o miłość, życie ściska za serce niejednego twardziela. Mi Jamie pokazała jak wiele można zmienić będąc sobą. Trzeba pozostać w życiu wiernym swoim zasadom, wartościom, pasjom tak jak Ona. Nie zmieniać się poprzez presję i nacisk innych osób. Warto mieć swoje zainteresowania i marzenia by radością zarażać innych. Jej uśmiech i chęć życia oraz piosenka „only hope” towarzyszy mi w życiu od tamtych lat- przecież mamy tyle podobieństw! ;). Ten film jest osłodą w chwilach smutku i choroby. Podnosi na duchu i zmienia każdy wieczór w coś wyjątkowego.
Bo „miłość jest jak wiatr, nie widzisz jej… ale czujesz.”
Karolino polecam Ci, oglądnij koniecznie! Nie pożałujesz!, a i Ty poczujesz, że choć przez chwile chciałabyś pobyć Jamie…:*
AleksandraWawrzyniak
9 sierpnia 2018 at 19:34Komedia wszech czasów – ” Nigdy w życiu” w roli tytułowej bohaterki Judyta mistrzowsku i pozwalająca Danuta Stenka. Pamiętam jak wybrałam się wtedy jeszcze z moim chłopakiem obecnie mężem na premierę filmu. Przyznam nie jestem Lanką komedii romantycznych ale ta zwaliła mnie z nóg. Pełna humoru, huragan emocji, przezabawna. Naśmiałam się jak nigdy dotąd a płakałam jak bóbr. I znowu mam ochotę na „Nigdy w życiu”.
Kinga
9 sierpnia 2018 at 21:00Moją ulubiona komedią romantyczną jest ”Diabeł ubiera się u Prady”. Może nie jest ona taka znowu bardzo romantyczna, ale na pewno świetna do oglądania na babskim wieczorze. Oglądałam ją już z 6 razy, a ja nie jestem z takich osób, które lubią oglądać dany film jeszcze raz 😉 Jest w niej wiele ciekawych kreacji aktorskich, Emily Blunt świetnie gra pierwszą asystentkę, a Meryl Streep jako Miranda Priesley to jest mistrzostwo świata! Jednak ja bym się najchętniej wcieliła w rolę głównej bohaterki, czyli Andy Sachs (granej przez Anne Hathaway). Można powiedzieć, że wręcz się z nią trochę utożsamiam, gdyż sama niedługo kończę studia i czeka mnie szukanie pracy, która odpowiada moim marzeniom. Andy marząc o „poważnym dziennikarstwie” ląduje w gazecie modowej „Runway”, gdzie zupełnie nie może się odnaleźć. Choć koledzy i koleżanki z biura, no i oczywiście specyficzna szefowa, nie ułatwiają Andy przetrwania w firmie, ta jednak jest zdeterminowana i wytrwale walczy o swoje marzenia! Uwaga spoiler: zresztą ciężka praca popłaca i pod koniec filmu Andy dostaje to, o co walczyła 😀 Hura, jest happy end! Podsumowując, „Diabeł ubiera się u Prady” to nie jest żadna głupia komedyjka z żenującymi żartami, a interesująca opowieść o dążaniu do spełnienia swoich marzeń i walce z przeciwnościami losu. Wciąga, bawi, wzrusza, czego chcieć więcej? Może tylko drugiej części, która jest zapowiadana od paru lat, a nadal nie powstała 😉
Ariel
10 sierpnia 2018 at 09:27Chociaż sądząc po nagrodach konkurs jest adresowany do dziewczyn, stwierdziłem, że wezmę w nim udział, a co mi tam! 😉 Jeśli wygram obejrzymy z moją narzeczoną jakiś romantyczny film na Netflixie, a ona sama będzie mieć dwie nowe piżamy!
****************************************
Chociaż jestem facetem czasem lubię obejrzeć jakąś ckliwą komedię romantyczną – czego nie robi się dla swojej miłości! 😉 Moją ulubioną, która zapadła mi w pamięć, jest komedia pt. „Narzeczony mimo woli” z Sandrą Bullock i Ryanem Reynoldsem, w którego rolę bardzo chętnie bym się wcielił. Dlaczego? Pokażcie mi faceta, który nie chciałby być narzeczonym tak pięknej kobiety jak filmowa Margaret, nawet jeśli ma to być przykrywka, by uniknąć deportacji. 😉 Ponadto chciałbym mieć tak dosadną i zabawną babcię Annie! Filmowy Andrew jest ambitnym, ale niedocenionym asystentem, który daje się poznać jako rodzinny i ciepły człowiek, w którym można się zakochać. Rola wprost wymarzona dla mnie!
****************************************
„Narzeczony mimo woli” spełnia wszystkie kryteria tego gatunku. Jest to zabawna i lekka komedia, ale jej zakończenie niesie morał. Odwrócenie schematów damsko-męskich w wykonaniu Sandry Bullock i Ryana Reynoldsa sprawia, że widz zastanawia się nad własnym zachowaniem zarówno w pracy, jak i w życiu prywatnym 😉
Agnieszka
10 sierpnia 2018 at 10:56Moja ulubiona komedia romantyczna to „Annie Hall” z 1977roku.
Naprawdę fenomenalny film, połączenie komedii romantycznej z dramatem. Scenariusz, reżyseria, gra aktorska na najwyższym poziomie ( Woody Allen dostał Oskara za reżyserię i scenariusz, Diane Keaton za najlepszą aktorkę pierwszoplanową a Charles Joffe za najlepszy film). Akcja rozgrywa się w przepięknym miejscu jakim jest New York i Los Angeles. W trakcie filmu jest wiele ciekawych kadrów na te dwa piękne miasta. Film jest niesamowitą, romantyczną historią burzliwego związku. W filmie jest mnóstwo śmiesznych, wzruszających oraz smutnych scen. Po latach przeplatanych wieloma rozejściami i pojednaniami, bohaterowie uświadamiają sobie, że różnią się od siebie diametralnie, co prowadzi do ostatecznego zerwania związku. Annie przeprowadza się do Hollywood, wchodzi w związek z producentem filmowym, wtedy to Alvy uświadamia sobie, że dalej kocha Annie. Nakłania ją, by wróciła do Nowego Jorku, gdzie tworzy sztukę opisującą ich związek. Na koniec filmu pokazane jest spotkanie bohaterów jako dobrych przyjaciół. Alvy mówi piękne przemyślenia na temat miłości i związków. Padają piękne słowa- miłość to coś, czego wszyscy potrzebują, pomimo złożoności i bólu, do którego często prowadzi. Fabuła związku bohaterów pokazana jest za pomocą krótkich skeczy na wybrane fragmenty z życia Alvy’ego i Annie. Skecze nie są pokazane chronologicznie. Film wzruszy do łez!
Chciałabym się wcielić w pierwszoplanową rolę, graną przez Diane Keaton- Annie Hall. Jest ona piękna, pewną siebie, inteligentną i błyskotliwą kobietą. Jej styl bycia i życia jest lekko „frywolny”, tryska ona energią, ma uśmiech na twarzy, lecz jest trochę lekkomyślna. Czasem najpierw zrobi, potem pomyśli. Wielu rzeczy w życiu by już nie powtórzyła, lecz ich nie żałuje, wyciąga z nich lekcje, nie rozpamiętuje, idzie na przód w ogromem energii do działania! Annie jest tak zwaną „panienką z dobrego domu”, elegancka, zadbana, nienagannie ubrana. Mimo tego, nie może odnaleźć jakoś swojego miejsca w życiu, czuje się zagubiona na świecie („nie jesteś zdolny cieszyć się życiem. Jesteś jak Nowy Jork. Jesteś jakby taką wyspą dla samego siebie.”) . Boi się prawdziwej miłości, zranienia. Przypadek-przeznaczenie sprawiają, że poznaje Alvy’ego (granego przez Woodego Allena). Ich związek to wiele miłości, szczęścia ale i strach przed stałym związkiem i całkowitym zaangażowanie. Postać, jaką w filmie stworzy Diane Keaton jest niesamowita, aktorka w niesamowity sposób wcieliła się w swoją rolę, gra ją fenomenalnie.
Na koniec ulubiony i jeden z najpopularniejszych cytatów z filmu „Annie- on wykłada na dwóch katedrach Alvy- dwie katedry to już archidiecezja”.
Film naprawdę mistrzowski, jeden z kilku najlepszych obejrzanych przeze mnie w życiu. Polecam bardzo!
Agnieszka78
10 sierpnia 2018 at 12:07Zastanawiałam się już kilka dni, jaka komedia jest tą ulubioną i wiem wczoraj ponownie oglądałam film „Moja dziewczyna wychodzi za mąż” To historia przystojnego Toma (Patrick Dempsey), który ma duże powodzenie u kobiet i ma przyjaciółkę Hannah (Michelle Monaghan), której się zwierza, z którą spędza każdą niedzielę. Układ idealny zmienia się gdy Hannah wyjeżdża służbowo do Szkocji, gdzie poznaje przystojnego i bogatego Szkota, który na dodatek się jej oświadczył. Tom podczas nieobecności przyjaciółki pojmuje, ze ją kocha i jak puste jest jego życie bez niej. Chciałabym zostać Hannah, chciałabym poczuć jak to mieć cudownego przyjaciela, czy łatwo dokonać wyboru. Ten firm uczy mnie jak ważna w związku jest przyjaźń, zrozumienie. Miłość to sens naszego życia i pieniądze, wszelkie dobra materialne są jedynie dopełnieniem nas, jasne ułatwiają wiele rzeczy, ale poszanowanie i przyjajźń w zwiazku najważniejsze.
Jest jeszcze jedna komedia romantyczna – serial najlepszy na świecie, który znam na pamięć „Przyjaciele”. Chciałabym być Rachel, przyjaźnić się i kochać cała ekipę, scena, w której Ross przychodzi, Rachel otwiera drzwi i pierwszy pocałunek – wstrzymałam oddech – łzy wzruszenia same napłynęły. Tyle historii do śmiechu i tyle emocji, uwielbiam oglądać każdy jeden odcinek. Najlepiej czułabym się jako Rachel to jej osoba najbardziej przypada mi do gustu, jej relacje, miłóść do Rossa, mnóstwo przygód po drodze, tak bardzo bym chciała przeżyć chocoaż jeden dzień.
To moje najlepsze filmy, które mnie zawsze milo nastrajają, które powodują, że warto myśleć nie tylko o sobie, że warto mieć przyjaciół no i miłóść.
Pierwszy raz biorę udział w konkursie i dziękuję Ci, za tak świetne pytanie konkursowe.
Pozdrawiam
Aga
Julia
10 sierpnia 2018 at 14:02Kochana Karolino!
Dla mnie komedie romantyczne są jednym z lepszych gatunków filmowych, gdyż choćby się waliło i paliło, zawsze wiem, że film skończy się szczęśliwie. W związku z pytaniem konkursowym, chciałabym opowiedzieć o komedii, która właśnie odchodzi od standardowej formy jaką niesie komedia romantyczna, a jej tytuł brzmi ,, Mój chłopak się żeni”. Film pomimo, że ma już ponad 20 lat zawsze mnie rozbawi i jednocześnie doprowadzi do łez. Owa komedia opowiada o dwójce przyjaciół: Julianne(graną przez przepiękną Julię Roberts) i Michealu, którzy przysięgli sobie, że jeśli żadne z nich nie znajdzie partnera, to się pobiorą. Któregoś dnia Jules dowiaduje się,że Micheal żeni się z uroczą Kimmy. Julienne, która dopiero wtedy uświadamia sobie, że jest szalenie zakochana w Michealu. W przypływie zazdrości postanawia nie dopuścić do ślubu Micheala i Kimmy.
Oczywiście w filmie nie brakuje intryg, zabawnych scen, a także wzruszeń. Podczas oglądania tego filmu( po tym jak poznaje się Kimmy) nie do końca kibicuje się Julienne, jednak podświadomie trzyma się kciuki za to, że uda się głównej bohaterce odzyskać jej ukochanego. Zakończenie filmu może niektórych zdziwić, zaskoczyć, ale hej czy nie o to chodzi w filmach, nawet o tak prostej konstrukcji jaką prezentują komedie romantyczne?
Wbrew pozorom, postać w jaką chciałabym się wcielić jest Micheal( Tak wiem, że Micheal jest mężczyzną, a ja kobietą, ale kto zabroni marzyć?). Zazdroszczę mu takiego spokoju, pewności, co to swoich wyborów. Bohater wiedział,że Kimmy to jego wybranka, wiedział, co robić, o czym ja bym tylko marzyła. Cudownie jest patrzeć na pewnego siebie mężczyznę, wierzącego w swoje wybory.
,, Mój chłopak się żeni” polecam każdemu, nawet anty-fanom romansideł. Baa, powiem jeszcze więcej: myślę, że każdy po tym filmie będzie nucił: ,,Forever, and ever, you’ll stay in my heart…” Niewątpliwie ten film jest still in heart:)
Julitie
10 sierpnia 2018 at 16:03Niezapomniany klimat.Kadry niczym okładki Vogue’a. Aktorzy godni najznamienitszych hollywoodzkich produkcji.
„Wielki Gatsby”. Ten film romantyczny chyba pod każdym względem skradł moje serce. Szczególnie ciekawe wydają mi się postacie. Jay Gatsby w wykonaniu Leonardo DiCaprio to mistrzostwo, choć nie ukrywam, że chętnie bym się z nim zamieniła i zagrała nowojorskiego milionera. Realnie trudno byłoby odtworzyć postać męską, lecz to hipotetyczna sytuacja, więc mogę pomarzyć. A jest o czym. Po pierwsze garnitury, każdy jeden idealnie skrojony, zachwyca dodaje klasy. Wiąże się to bez wątpienia z bogactwem głównego bohatera. Przepiękna villa z basenem w najlepsze okolicy, wystawne imprezy, ekskluzywny samochód. Trzeba przyznać, każdy z nas choć na chwilę chciałby się tak poczuć. To jednak nie czyni Gatsby’ego szczęśliwym. To nie jest radosna postać. Jay jest samotny, tajemniczy, pełen sekretów i zwyczajnie nieszczęśliwie zakochany. Trudno jakkolwiek wypowiadać się o nim, gdyż ciężko go rozgryźć. To czyni tego bohatera interesującym, wyjątkowym. Granie niejednoznacznych postaci musi być z pewnością ciekawym doświadczeniem. Chciałabym się tam przenieść i choć na moment poznać tych niesamowitych bohaterów i zasmakować klimatu lat 20- 30tych.
Monika
10 sierpnia 2018 at 20:54Moją ulubioną komedią romantyczną jest oczywiście film:
R – ROLA ŻYCIA AUDREY
Z – ZAKOŃCZENIE Z MORAŁEM
Y – YYY? 😉
M – MALOWNICZE ZAKĄTKI WIECZNEGO MIASTA
S – STATUETKI AKADEMII FILMOWEJ
K – KLASYKA KINA
I – IRONIA I DOBRY HUMOR
E – EWENEMENT ŚWIATOWEJ KINEMATOGRAFII
W – WILLIAM WYLER
A – AMERYKAŃSKA KINEMATOGRAFIA
K – KSIĘŻNICZKA ANNA
A – ARTYKUŁ PRASOWY JAKO SCENARIUSZ
C – CZARUJĄCA BOHATERKA
J – JOE BRADLEY
E – ELEGANCKIE STYLIZACJE
Jest to z pewnością arcydzieło w swoim gatunku i mimo że dał on początek współczesnym komediom romantycznym, nie jest tak infantylny jak to, co możemy teraz zobaczyć w kinie. Ta najsłynniejsza historia amerykańskiego, a nawet światowego kina, jest bardzo dobrze przemyślana i pełna smacznego humoru. Czy może być coś lepszego niż ciekawa fabuła okraszona przepięknymi widokami Wiecznego Miasta?
Chętnie wcieliłabym się w rolę Księżniczki Anny, która rezygnuje z dworskiego życia i ucieka, by zaznać trochę „normalności” i w spokoju zwiedzić Rzym. Jako osoba bardzo zajęta i mająca wiele obowiązków, czasem mam ochotę uciec gdzieś daleko, dlatego doskonale rozumiem główną bohaterkę, która pragnie wyrwać się ze sztywnych reguł i przeżyć coś niezwykłego. W moim życiu jest zdecydowanie za mało spontaniczności. Przygoda jaką przeżyła Księżniczka Anna z pewnością wywoływałaby we mnie wiele miłych wspomnień. Oczywiście w drogę po Rzymie wyruszyłabym tylko w stylizacji w stylu Audrey Hepburn zaproponowanej przez Ciebie: https://charlizemystery.com/2017/06/lata-50-audrey-hepburn-styl-retro/ 🙂
jot
11 sierpnia 2018 at 00:25Muzyka zapierająca dech w piersiach.
Odrębne światy – zestawienie zupełnie dwóch różnych kobiet, żyjących na innych kontynentach, w odrębnych światach. Każda z nich jest zaprzeczeniem tej drugiej.
Jest to powiem świeżości wsród komedii powstałych w tamtych latach – światełkiem w tunelu i inspiracją w tworzeniu kolejnych romantycznych fabuł.
Amor towarzyszy i napina cięciwę łuku w czasie całego filmu.
Uniwersalizm – gdziekolwiek byśmy się nie znaleźli na kuli ziemskiej to problemy sercowe są z grubsza bardzo podobne.
Los Angeles – Czy tylko ja jestem bez opamiętania zakochana w tym mieście?
Ucieczka przed komplikacjami życia uczuciowego przyniosła im milsze komplikacje.
Bezpretensjonalna
Inteligentny scenariusz, choć fabuła niby taka sama jak w każdej komedii romantycznej to jednocześnie taka różna.
Obsada – Obsadzenie najseksowniejszego mężczyzny świata(Jude Law) i blondwłosej piękności (Cameron Diaz) mówi samo za siebie.
Nieprzewidywalne zakończenie – film kończy się zupełnie inaczej, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać.
Autentycznie pełna wdzięku i dobrego zagrania aktorów zarówno pierwszoplanowych jak i drugoplanowych.
Komedia, która wpisuje się w każdy nastrój – idealna na wieczór z przyjaciółkami jak i smutny wieczór z chusteczkami i lodami, czy obejrzenie filmu poraz setny przy trwających świętach.
Obyczajowy klimat
Magia nowoczesności i technik.
Eli Wallach, który dostarcza przyjemnych drgań serca.
Dozowanie wzruszeń w rozsądny sposób.
Internet i jego fenomen – to przecież dzięki niemu losy głównych bohaterek się krzyżują
A
Romans, który jak w 2 punktach niżej prowadzi do miłości.
Opowieść o samotności w dzisiejszych czasach, którą niektórzy głęboko w sobie skrywają.
Miłość
morAł filmu : Nie powinniśmy się wstydzić własnych poglądów i walczyć o to, co nam w życiu naprawdę potrzebne, a nie o to, czego tylko pragniemy, dopóki tego nie osiągniemy, bo, mimo iż spełnimy wtedy swoje marzenia, to i tak nie zaznamy szczęścia.
Nieprzewidywalność
Towarzyszy im impuls, dzięki któremu wymieniają się miejscem zamieszkania na okres świąt.
Y
Czas świąteczny – klimat świąt jeszcze bardziej ociepla tę komedię.
Zwroty akcji
Nancy Meyers, czyli reżyserka i scenarzystka Holiday, do jej sukcesów zaliczają się też takie filmy jak : Lepiej późno niż póżniej lub Szeregowiec Benjamin.
A i w odpowiedzi na pytanie to z chęcią wcieliłabym się w postać jednej z dwóch głównych bohaterek. Nie ważne jakiej. Czy to nie byłby super pomysł zamienić się z kimś kogo się zupełnie nie zna domem/mieszkaniem? To naprawdę byłby ciekawy wynalazek, bo w raz z zamianą towarzyszyłaby zamiana życia i spełnienie się w zupełnie innej roli.
To wszystko, co dzieje się w filmie wydaję się być prawdziwe i autentyczne.
Opowiastka, która ukoiła niejedno serce spragnione wzruszeń i ciepłych historii.
Humor – dialogi nie tylko rozśmieszają, ale i wzruszają.
O, zapomniałabym o ciągłej chemii między bohaterami.
Londyn – Czy jest coś piękniejszego niż urokliwy Londyn zimą?
Interakcje postaci
Dźwięki, czyli ścieżka dźwiękowa Hansa Zimmera
serce nie sługA, a miłość nie wybiera!
oglądając film jestem pewna, że każdy się odrywa od rzeczywistości i zapomina o bożYm świecie.
Ania
11 sierpnia 2018 at 11:43Niewiele potrzeba, by kogoś uszczęśliwić – polecam krótkometrażową komedię romantyczną „Validation”. Trwa 15 minut, a potrafi poprawić nastrój na długo. Chciałabym wcielić się w rolę któregokolwiek z klientów z pierwszej części filmu 🙂
Aneta P.
11 sierpnia 2018 at 19:20? Pretty Women ? bez wątpienia mój nr.1 oglądałam już naście razy i nigdy mi się nie znudzi !Główna bohaterka piękna ,pewna siebie ,trochę pogubiona spotyka swego „księcia z bajki ” ,który ją ratuje i pokazuje piękny ,lepszy świat.Wcieliłabym się w rolę Vivian ,która ma dobre serce , kieruje się w życiu rozumem,ma marzenia o które warto walczyć i wierzyć w ich spełnienie ,a wtedy życie będzie prostsze bo pojawi się światło w tunelu,promyk nadziei .Fajnie by było tak na zmienić się całkowicie,nabrać dystansu i wejść w świat pięknych sukien zwłaszcza tej jedynej,którą mam przed oczami ,-długa czerwona z odkrytymi ramionami-przeszła do historii mody .Na koniec zostawiłam to co jest najważniejsze czyli miłość ❤️❤️❤️ bo ona wspaniale smakuje ,jest gotowa do poznawania przez całe życie na dobre i na złe ?.
Judyta
12 sierpnia 2018 at 01:25Nie od dziś wiadomo , że Paryż to magiczne miasto, pełne marzycieli i gustownie ubranych dam.Nie bez przyczyny nazywane jest też miastem zakochanych. Uliczki, które tworzą niesamowity klimat, zwłaszcza kiedy ciepłe światło latarni rozprasza mrok nocy, są wymarzoną oazą dla artystów, którzy napawają się każdą chwilą spędzoną w miejscu, gdzie ograniczenia nie istnieją. Wiedział o tym dobrze Woody Allen, nakręcając film,,O północy w Paryżu”,który od wielu lat zajmuje szczególne lokum w moim sercu. To, co mnie w nim urzekło, to przede wszystkich magiczny wymiar tej miłosnej historii.Jak inaczej można nazwać spotkanie i romans głównego bohatera, pochodzącego z czasów nam współczesnych, z kobietą z innej epoki, która była zarazem kochanką i natchnieniem dla takiego artysty jak Picasso.Wątek fantasy dostarczył mi wiele radości nie tylko z faktu, że mogłam przenieść się do Paryża z 1920 roku, gdzie tworzyli najwięksi artyści XX wieku oraz wsłuchiwać się melodie jazzowej ery, ale też dlatego, że ta historia była w jakimś stopniu urzeczywistnieniem moich własnych marzeń. Jako miłośniczka klimatycznych kawiarenek, gdzie unosi się papierosowy dym elegancko ubranych gentelmenów, którzy właśnie popijają poranną kawę ,dzierżąc w ręce gazetę, która dopiero co wyszła spod maszyn małej, paryskiej redakcji oraz wszelkich staroci, które są często ostatnimi świadkami dawnych, tak odległych nam lat, w jednym momencie zapragnęłam przez chwilę, tak jak główny bohater Gil Pender, przenieść się do czasów znanych mi jedynie z czarno-białych fotografii. Zazdrościłam mu, że co noc, o północy, mógł przekroczyć niewidzialną granicę i zanurzyć się w świecie wybitnych artystów, którzy w jednej chwili stali się dla niego urzeczywistnieniem wszelkich pragnień. Był w stanie doświadczyć na własnej skórze dotyku świata tak odmiennego od tego, który znamy dzisiaj, wolnego od cienia technologii, ale czy przez to szczęśliwszego? Tu właśnie uświadomiłam sobie jedną rzecz. Nie ważne w jakiej erze żyjemy, często wielu z nas będzie pragnąć czegoś, czego część na zawsze utraciliśmy i co stało się jedynie elementem przeszłości. Będziemy marzyć o tym, aby przenieść się do ‘’lepszych” czasów, nie zdając sobie sprawy, że ludzie w nich żyjący skrywali takie samo pragnienie.Zawsze będziemy pożądać brakującego kawałka układanki, którego nasze życie nie jest w stanie nam dać. Jest to ponadczasowa, uniwersalna prawda, która została w tym filmie pięknie ukazana, a bez której nasza cywilizacja nie miałaby tak wielkiej wiedzy na temat przeszłości, która intrygowała, intryguje i zawsze będzie intrygować ludzi.
Katarzynka
12 sierpnia 2018 at 14:08Mimo wielu niepochlebnych recenzji dotyczących tego filmu, ja uwielbiam niezmiennie „Sex w wielkim mieście cz.1” i traktuję go jako miejską bajkę romantyczną z dobrym zakończeniem. Być może dość szablonowo, ale wcieliłabym się w postać niezapomnianej Carrie, która realizuje się nie tylko jako redaktorka własnej kolumny w gazecie czy autorka książek, ale także wielka fascynatka mody i designerskich butów. Trochę szalona, miejscami nieroztropna romantyczka, wierna przyjaciółka, uszczypliwa komentarorka zastanej rzeczywistości, delikatna w środku i czasem na zewnątrz, ale mimo to silna. Czy każda z nas nie jest taką Carrie choć w jednej chwili swojego życia? Uwielbiam „Sex w Wielkim Mieście” za to, że pozwala dorosłym kobietom (w których nadal drzemią małe dziewczynki) oderwać się od codzienności i przez te dwie godzinki pomarzyć o swoim księciu i pocałunkach w butach Manolo Blahnika. O ile nie traktuje się tego filmu zbyt dosłownie, to jest świetna okazja do relaksu, śmiechu (Charlotte i jej puddingi w Meksyku!) czy odrobinki łez (mejle Mr. Big’a z wierszami Beethovena <3). Darzę ten film niezwykłym sentymentem i wspominam wspólne seanse z przyjaciółką i to się z pewnością nie zmieni!
Amaretta
12 sierpnia 2018 at 14:18F ilm jakże ulubiony, bo traktuje o miłości ponad czasem.
I le w nim czułości, słodyczy, dowcipu, wdzięku i czaru.
L ubię takie historie, ze szczyptą magii, a jednak prawdziwe.
M arzenia w tym filmie stają się realne.
*
C udownie dobrana para – Tim i Mary, skradli moje serce.
Z apatrzona w ekran kibicowałam im ile sił.
A lbowiem Tim miał pewen dar – potrafił podróżować w czasie.
S prytnie z tego korzystał by zdobyć serce Mary <3
*
N ie będzie dla nikogo dziwne, że gdybym mogła wybierać,
A absolutnie chciałabym się wcielić w postać Tima.
*
M óc manewrować czasem, zmieniać przeszłość w coś dobrego.
I le razy popełniamy gafy i gdybyśmy tylko mogli cofnąć czas…
Ł adnie to wszystko obmyślił reżyser, bardzo życiowo.
O śmielę się powiedzieć, że zostałam kupiona!
Ś wietna historia przedstawiona w bajkowym klimacie.
Ć mi się we mnie do dziś : )
Monia
12 sierpnia 2018 at 18:05(っ˘з(˘⌣˘ )
Moja ulubiona komedia romantyczna to oczywiście „Listy do M”. Poszłam na nią do kina pod wpływem Twojej recenzji: https://charlizemystery.com/2011/11/listy-do-m-movie/, za którą serdecznie Ci dziękuję. 😉 Oglądamy ten film co roku po Wigilii, ponieważ dopełnia świąteczny klimat bardziej niż „Kevin sam w domu”. Jest to film przepełniony ciepłem i miłością, są w nim zarówno momenty śmieszne, jak i wzruszające, melancholijne. Z pewnością pozwala on na chwile zadumy oraz przemyślenia, które mają szczególny wydźwięk podczas świąt. A wszystko to dzięki zgrabnemu połączeniu kilku wątków, których wspólnym mianownikiem jest wigilijny wieczór i miłość, która ma różne oblicza (miłość ojcowska i matczyna, miłość do zmarłego dziecka, miłość do niewiernego partnera, itp.). W tym filmie każdy odnajdzie tam siebie, dlatego jest bardzo uniwersalny i warto go włączyć nie tylko w święta.
Trudno jest mi wskazać, którą bohaterką kobiecą chciałabym być. Każda niewątpliwie ma coś w sobie. Doris desperacko poszukuje miłości, Małgorzata przechodzi życiowe rozterki związane ze stratą dziecka, „Betty” spędza święta w oczekiwaniu na rozwiązanie ciąży. Najbliższą mi postacią jest na pewno Karina, którą na początku poznajemy jako niewierną żonę (to nie to skłania mnie do tej postaci ;). Karina to niewątpliwie kobieta wyzwolona, chociaż nie układa jej się w małżeństwie, wie czego chce od życia (swoje cele osiąga w kolejnych sequelach komedii). Nie przechodzi cichych dni, potrafi wykrzyczeć Szczepanowi wszystko, co przeszkadza jej w związku. Jest przy tym urocza i zabawna, ma wielki dystans do siebie, a jej największą bronią jest cięty język, którego nie waha się użyć w razie potrzeby. Pod koniec filmu nie widzimy w niej już roztrzepanej, znerwicowanej matki, ale sentymentalną kobietę, która pragnie miłości swojego męża, która chciałaby wrócić do tego, co było i która postanawia zawalczyć o swoją rodzinę.
Bardzo lubię tak nieoczywiste postaci filmowe. Uważam, że p. Agnieszka Dygant zagrała tę rolę po mistrzowsku. To głównie dla niej bardzo chętnie wracam do tej komedii w każde święta. 🙂
(ღ˘⌣˘)♥ ℒ♡ⓥℯ ㄚ♡ⓤ
Paweł
14 sierpnia 2018 at 11:07Moją ulubioną komedią romantyczna jest „50 pierwszych randek” z Drew Barrymore i Adamem Sandlerem, to z jakim uparciem walczył o ich związek i mimo tego, że miał niejedna możliwość zrezygnować z niego, nawet jej ojciec i brat proponowali mu. To jak film się zakończył aż ciarki mi dało. A w kogo się wcielić chciałbym być jak Henry ale Lucy szczęściarą jest w tym serialu.
lawendowa Magda
14 sierpnia 2018 at 19:10Moja ulubiona komedia romantyczna…to niby proste a całkiem trudne.Długo się zastanawiałam co wybrać i zdecydowałam się na „Sylwester w Nowym Jorku”
Lubię ją za to,że choć znam ją na pamięć to zawsze z zaciekawieniem ją oglądam,za każdym razem sprawia,że robi mi się ciepło na sercu i ryczę jak bóbr bo się wzruszam.Mój mąż tego nie może pojąć i jego odwieczne pytanie: „znowu będziesz płakała na tej scenie”
Film może nie jest mistrzostwem kina, ma przewidywalny scenariusz ale ma też w sobie coś takiego,że chce się go oglądać.Historie bohaterów są tak różnorodne i ujmujące,że nie mogłam go nie wybrać jako odpowiedź na pytanie 🙂 A teraz trudniejsza część w jaką postać bym się wcieliła? Jest trzy takie,które mnie najbardziej urzekły to Kim,w której trochę widzę siebie. A tymi najlepszymi są Ingrid i Paul. I Chciałabym być jak Paul.Mieć ten młodzieńczy zachwyt światem,ogrom możliwości z których nie boi się korzystać i ta jego odwaga i kreatywność w spełnianiu marzeń Ingrid,które są proste a Paul spełnia je w sposób bardzo nieoczywisty. Genialna postać. Chciałbym aby mi nigdy nie brakowało tej iskierki,którą on ma w sobie.I nie ważne co inni powiedzą ,ważne że realizuje swój plan a właściwie plan Ingrid na swój własny sposób tak jak on tego chce i tak jak serce mu podpowiada :)Rewelacyjny film.Moja dusza się raduje,że za niedługo już Sylwester i kolejny raz będę mogła go obejrzeć bo najlepiej się go wtedy ogląda….jest klimat i są łzy 😀
Weronika
14 sierpnia 2018 at 21:00Myślę, że każda kobieta uwielbia komedie romantyczne, chociaż nie każda się do tego przyznaje 😉 Moją ulubioną komedią jest „Jak stracić chłopaka w 10 dni” z Kate Hudson jako Andie Anderson i Matthew McConaughey jako Ben Berry. Ten duet aktorski to gwarancja dobrej zabawy na cały wieczór. To dowód, że nawet z banalnej na pozór fabuły można zrobić coś naprawdę dobrego. „Jak stracić chłopaka” to film zarówno śmieszny, jak i smutny. Śmieszny, ponieważ pokazuje wady kobiet i mężczyzn w związkach. Smutny, ponieważ z bólem stwierdzam, że sama popełniam podobne błędy i dziwię się dlaczego mój chłopak jeszcze ze mną wytrzymuje 😉 Film uczy, że nie wolno bawić się cudzymi uczuciami, a miłość może spotkać nas w najmniej oczekiwanym momencie.
Chciałabym być oczywiście filmową Andie – redaktorką popularnego magazynu dla kobiet. Będąc na jej miejscu chętnie przekonałabym się, co doprowadza mężczyzn do białej gorączki. Ponadto chciałabym, aby taki przystojniak jak Matthew McConaughey z uporem starał się o moje względy 😉
Natalia
15 sierpnia 2018 at 09:39Mam kilka ukochanych komedii romantycznych, ale naj, naj, najukochańszą bez wątpienia jest „Czas na miłość”. Gdybym mogła to najchętniej zostałabym …. Timem 😀
Oczywiście cofanie w czasie jest super (marzenie z dzieciństwa!) i niesamowite, ile błędów można by naprawić (i popełnić nowe, haha), ale w tym filmie zachwyca mnie coś zupełnie innego. Jestem już w takim momencie życia (napisałabym starość, ale jestem rocznik 1989 tak jak Ty, więc nie wypada ;)), że rozumiem wagę najmniejszych rzeczy. Życie jest piękne, naprawdę. Często w pogoni za (uzupełnić wg własnych upodobań) nie zauważamy tego co mamy. Bo mamy wszystko co potrzeba. Uczę się tego cały czas. Cieszę się pogodą, pyszną kanapką, udanym dniem w pracy, uśmiechem przechodnia. Tylko tyle i aż tyle…
Motywem przewodnim filmu jest po prostu MIŁOŚĆ – nie tylko ta damsko-męska, ale też ojca do syna, do rodzeństwa itp. Pokazane, że nie tylko romantyczne uniesienia tworzą świat, ale jest wiele innych relacji i wątków, na przykład wątek wujka D – kochanego i akceptowanego dokładnie takiego jaki jest.
Cofać się w czasie niestety nie umiem (a szkoda! :D), ale staram się przeżyć życie tak, żeby było jak najpiękniejsze. Warto!
Magda
15 sierpnia 2018 at 13:25Ponadczasową komedią romantyczną jest zdecydowanie „Pretty Woman”! 🙂 Mimo, że bohaterka, w którą chciałabym się wcielić to prostytutka Vivian Ward (grana przez Julię Roberts), to kto by nie chciał zrobić takich zakupów w najsławniejszych butikch Hollywood?!? 🙂 Opowieść nadal jest zabawna, lekka, może i banalna, ale myślę że w naszym poważnym i często ciężkim życiu każda z nas chciałaby przypadkiem trafić na takiego „księcia z bajki” (gdyby był to Richard Gere, to wcale bym się nie obraziła :p). Do tego te stroje (wciąż mi się podobają) i piękna figura aktorki! Film ten, oglądany przeze mnie pewnie tyle razy co Kevin sam w domu czy Titanic nadal powoduje uśmiech na mojej twarzy i mogę się przy nim totalnie wyluzować (a w towarzystwie najbliższych przyjaciółek to zdecydowanie najlepsza opcja!).
Dominika
15 sierpnia 2018 at 15:44Wraz z przyjaciółką naszą tradycją jest spędzanie czasu z dobrą komedią, popcornem, lodami i kieliszkiem dobrego wina, potem rozmowami do białego rana.
Naszym numerem jeden jest komedia 'Crossroads- Dogonić marzenia’, która opowiada o przyjaźni, wspaniałej znajomości młodych dziewczynek, żyjących marzeniami. W jednym małym pudełku zamykają swoje marzenia, z obietnicą, że otworzą je w noc balu maturalnego. Ich drogi się rozchodzą, każda z nich jest inna. Jedak tej nocy wracają, przypominają sobie swoje plany, złożone obietnice. Wyruszają w podróż, każda z innym celem, w której towarzyszy im Ben, który ma je zawieźć je do celu. Podczas podroży przypominają sobie co to przyjaźń, wzajemne wsparcie i wspólne przygody. Na swojej drodze napotykają wzloty i upadki. Lili odnajduje miłość i wsparcie. Film ma doskonalą oprawę muzyczną, która przeniesie nas do czasu kiedy to my byłyśmy nastolatkami. Reszty nie zdradzam!
Główną postać gra Britney Spears, która wciela się w Lucy, kiedy oglądałam ten film parę lat temu, chciałam być jak ona. Gra osobę rozważną, inteligentną, jednocześnie nie brak jej odwagi spełnić marzenie z dzieciństwa. Jest piękną kobietą, z pięknym głosem. Kto kiedyś nie był jej fanką? Dziś wracając do tego filmu, jednocześnie wracam do marzeń z dzieciństwa, do planów które snułam po kątach z przyjaciółką i które może czas trochę zaktualizować i zacząć realizować?
Film pokazuje aby się nie poddawać, gonić za marzeniami, otaczać się wspaniałymi ludźmi. A miłość? Miłość może przyjść w każdym momencie!
Paulina Miazek
15 sierpnia 2018 at 18:27weekend wolny? mieszkanie ogarnięte? obiad zrobiony?
I tu niektórzy poszliby na imprezę inni biegać, a ja wtedy siadam przed ekranem i dobrym filmem <3
„Home again”-myślę sobie wiadomo będzie kilka historii miłosnych i jedna skończy się powodzeniem, blee to już było milion razy. O Historiach miłosnych powiedziano już przecież wszystko. Ale przecież moja przyjaciółka nie poleca złych filmów…., a więc ryzykuje. I? Zaskakujący zwrot akcji i jak zawsze zapierająca dech w piersi Reese Witherspoon.
Rola jaką gra Reese Withetspoon ma u mnie 10 punktów na 10! 🙂
Spore wyzwanie przed bohaterką, wyprowadzka do nowego miejsca, separacja z mężem, dwójka dzieci które chcą wrócić do starego domu, do taty, brak pracy, brak życia prywatnego.
W dodatku przygarnia pod swój dach 3 potrzebujących facetów na prośbę swojej mamy. Kobiety w filmach zawsze trafiają na panów, którzy mają siłę przegadać całą noc, podczas gdy w filmie „Home again” ( tak jak w realu) życie kobiet nie do końca wygląda tak cukierkowo. Facet nie ma czasu być z tobą na każdej imprezie, przegadać całej nocy, a po 5 minutach w łóżku często słyszysz chrapanie bo rano wstaje przecież do pracy!
I kiedy wydaje jej się ze gorzej być nie może… 🙁
bohaterka niestety nie posiada zdolności teleportacji, nie ma chwilowo możliwości znaleźć się na złotej plaży sama bez problemów. Hibernacja tez odpada…. To wszystko ja mobilizuje i daje jej kopa do działania i chęć do życia . Nowi lokatorzy których traktowała jako kolejny problem nakręcają ją do życia i pchają wyłącznie w dobrą stronę.
Według mnie , sposób w jaki przedstawiono w filmie piękno, siłę i magnetyzm kobiety jest jednym z najlepszych efektów.
Jak widać nawet w komediach romantycznych nie zawsze jest kolorowo. Jednak każdy ma mniejsze i większe problemy ale jak ważny w tym wszystkim jest Optymizm. Optymizm którym bohaterka zaraża.
POLECAM WAM TEN FILM Z NADZIEJĄ, ŻE WAM RÓWNIEŻ UDZIELI SIĘ OPTYMIZM AKTORKI I JEJ ZDROWY DYSTANS DO ŻYCIA ( MI SIĘ UDZIELIŁ:)).
Pomimo wielu potknięć i problemów.( bo je ma każdy, tylko każdy inne )
<3
Madzialena
15 sierpnia 2018 at 18:45„Tylko mnie kochaj!” – niezmiennie od wielu lat, od początku wejścia filmu na ekranu jest to moja ulubiona komedia romantyczna.
Każdy z nas ma w sobie coś z dziecka. Dlaczego by więc nie wcielić się w rolę uroczej, niewinnej Michalinki, której wypowiedzi na długo zapadają w pamięć?
Będąc Michaliną można wierzyć w cuda. Wyłącznie! Wiedzieć wszystko? Nie! Ale sporo… Nie jeść mussli, gdy się tęskni. Marznąć w nóżki, gdy mama zapomina dać kapci i psa. Czy będąc dla Michaliny trzeba robić wszystko? Nie trzeba wszystko! Tylko mnie (ją) kochaj!
A miłość (do) dziecka to ta czysta, niewinna, szczera i bezinteresowna…
A zatem: Tylko (mnie) kochaj!!!
Kiniaaa
15 sierpnia 2018 at 21:19Ulubiona komedia romantyczna, no cóż nie łatwy wybór, ale to zdecydowanie „Notting Hill” z najprzystojniejszym aktorem Hugh’em Grantem i Julią Roberts. Prosta,sympatyczna i zabawna komedia romantyczna. Postać w którą chciałabym się wcielić to Hugh Grant,który przeżył prawdziwą miłość z najsłynniejsza gwiazdą filmową. Dzieliły ich dwa różne światy ale jednak miłość zwycięża wszystko!??
Ania Witkowiak
15 sierpnia 2018 at 21:28Szanowni Państwo! W kategorii „Filmowy Rozweselacz Dekady” moja osobista nagroda trafia do ulubionej komedii romantycznej „Planeta Singli”! Z pewnością chcą Państwo posłuchać uzasadnienia, dlaczego tak znamienite wyróżnienie trafia do twórców tego właśnie filmu. Zdaniem jednoosobowego jury (czyli mnie 🙂 jest to jedna z najzabawniejszych produkcji, jakie jurorka widziała w swoim życiu. Historia głównej bohaterki, nauczycielki Ani, uparcie szukającej miłości (w tej roli zjawiskowa Agnieszka Więdłocha), i telewizyjnej gwiazdy, Tomka Wilczyńskiego, który na bazie doświadczeń Ani nagrywa kolejne odcinki show (rewelacyjny jak zawsze „Młody Stuhr”) wprawiła mnie w niesamowicie dobry nastrój i wywołała niekończące się salwy śmiechu. Rzadko zdarza się, żeby komedia romantyczna podobała mi się od pierwszych minut do samego finału. A tutaj właśnie tak się stało! Jej wszystkie elementy były idealnie dopracowane: świetni aktorzy, rewelacyjne pomysły a przede wszystkim mnóstwo zabawnych scen, które NAPRAWDĘ wywołują niekontrolowane wybuchy śmiechu. Bo przecież o to właśnie chodzi w komediach romantycznych – one mają bawić a nie powodować u widzów zaledwie wymuszony uśmiech. Podczas oglądania tego filmu zapomniałam o całym świecie – to chyba najlepsza rekomendacja. No i happy end! Nie tylko szczęśliwy, ale przede wszystkim równie zabawny jak i cały film.
Gdyby jurorka mogła, z pewnością chciałaby się wcielić w postać Ani. A dlaczego? O tym powie opis głównej postaci, który teraz Państwu przybliżę:
Imię – Ania, uniwersalne, niepretensjonalne. Pewnie dobrane nieprzypadkowo – może po to, by każda z nas odnalazła w sobie cząstkę głównej bohaterki? W tej kwestii mogę być jednak odrobinę nieobiektywna – w końcu to moja imienniczka 🙂
Zawód- nauczycielka muzyki. Podobało mi się, że film nie opowiadał historii znanej dziennikarki, lekarki czy prawniczki, lecz kobiety, która po prostu ma pasję i realizuje ją podczas pracy z dziećmi. Po raz kolejny podkreślono, że romantyczne historie mogą przydarzyć się każdemu!
Wiek – około 30 lat. Większość znanych mi kobiet, twierdzi, że to najlepszy czas w życiu kobiety. Trzydziestolatka jest już dojrzała, skoncentrowana na swoich potrzebach i wie, czego chce od życia. Ach, gdyby można było zatrzymać czas chociaż na chwilę! Tę umiejętność zachowały tylko postaci z książek i filmów, bo nigdy się nie starzeją. Więc gdybym chciała wcielić się w postać z filmu, wybrałabym kobietę właśnie w tym wieku – czyli, znowu Anię 🙂
Strój – początkowo kreacje Ani przypominały połączenie szafy Ciotki Klotki ze stylówą Żwirka i Muchomorka 🙂 Wszystko zachowawcze jak u pensjonariuszki. Na szczęście w miarę rozwoju akcji ubrania Ani szlachetnieją, pojawiają się przepiękne sukienki – moje serce w szczególności skradła bordowa z finałowego koncertu oraz biała (Bizuu!), w której Ania pojawia się w czasie randki z Antonim. Stroje głównej bohaterki pokazują, jak miłość, zainteresowanie ze strony mężczyzny odmienia kobietę. Z szarej, zahukanej myszki, staje się pewną siebie, przepięknie podkreślającą swoje atuty kobietą. Przy czym wszystko co zakłada dobrane jest ze smakiem i klasą. Przede wszystkim jednak – ponadczasowe. Bardzo podobała mi się ta przemiana i zainspirowała do małej rewolucji w mojej szafie.
Włosy – ciemne, zadbane, o naturalnym połysku – moje marzenie! Nie mogłam się napatrzeć na różne upięcia czy loki, które zdobiły głowę filmowej Ani. Trochę zazdroszczę głównej bohaterce tych gęstych i podatnych na układanie włosów!
Charakter – tutaj można by wiele napisać. Ania jest bardzo nieustępliwa i bardzo uparta, przy czym to niepoprawna romantyczka. To co najbardziej urzekło mnie w tej postaci, to z pewnością jej odwaga. W gruncie rzeczy Ania nie czeka, aż pod drzwiami jej domu nagle pojawi się rycerz na białym koniu, tylko sama zabiera się za jego szukanie – oczywiście, jak pokazuje fabuła filmu, z różnym skutkiem. Najważniejsze jest dla mnie, że bohaterka nie jest przezroczysta, lecz bardzo wyrazista, a jej kreacja zapada w pamięć. I jak tu jej nie lubić? 🙂
Hania
15 sierpnia 2018 at 21:58Zdecydowanie Vicky Christina Barcelona, film mający charakter komedii obyczajowej i romantycznej. Idealna propozycja dla każdego, kto chociaż na chwile chciałby się znaleźć w pięknych, klimatycznym otoczeniu barcelońskich ulic albo w Parku Guell. Film opowiada historie dwóch zupełnie innych przyjaciółek, jedna Christina- romantyczka, jest mało asertywną „poszukiwaczka”, ciagle szuka w swoim życiu czegoś nowego, z drugiej strony Vicky- racjonalna, twardo stąpająca po ziemi brunetka, swoją ścieżkę życia ma już zapewne od dzieciństwa ustaloną ?. W zakręconej i pełnej klimatu komedii Woodiego Allena dwie przyjaciółki po przyjeździe do stolicy Katalonii zakochują się w tym samym mężczyźnie. Przystojny, hiszpański malarz, zabiera je na romantyczny weekend w Oviedo. Po pewnym czasie okazuje się, ze życie malarza jednak nie jest takie proste, jest w nim bowiem cały czas jego była żona. Była muza ciągle potrafi sprawiać jakieś problemy i zwracać na siebie uwagę malarza. To właśnie genialna Penelope Cruz jest moja ulubiona postacią w tym filmie. Charyzmatyczna malarka, o ogromnej wiedzy i wielkim sercu, potrafi być jednak bardzo nerwowa. Jednak jej nieprzewidywalność nadaje burzliwego i ciekawszego charakteru całemu filmowi. Niezwykle inspirujące jest jej podejscie do sztuki i świata, potrafi być bardzo czuła i piękna, a jednocześnie agresywna i impulsywna, widać ze dla prawdziwej miłości jest w stanie zrobić wiele. Uwielbiam takie podejscie do bohaterów, nie jest tylko prosta postacią, ale niezmiernie intrygujących kobietą, która nadaje charakter całego filmu:)
Aleksandra Jędruszczak
15 sierpnia 2018 at 22:34Zdecydowanie moją ulubioną komedią jest ,,Narzeczony mimo woli”. Pamiętam, jak oglądałam ją w wieku 12/13 lat, w TV i podziwiałam główną aktorkę- Sandrę Bullock. Pamiętam, jak nie mogłam nadziwić się jaka jest piękna! Podziwiałam jej elegancję i marzyłam o tym, że gdy dorosnę również chcę być taką ,,bizneswoman”. Dlatego gdybym miała wybrać osobę, w która chciałabym się wcielić była by to właśnie ona, grająca w owym filmie Margaret Tate. Jest to typowa kobieta biznesu, będąca podporą wielkiego wydawnictwa. Pewna siebie i idąca do celu! Niestety, grozi jej deportacja dlatego uznaje, że doskonałym wyjściem z tej sytuacji jest wyjście za maz za swojego asystenta- Andrew. I tu zaczyna się istna komedia. W postać Margaret chciałabym się wcielić głównie dlatego, że jest ona wybitną i zdolną redaktorką, a moim marzeniem jest zostanie dziennikarka lub założenie własnej firmy. Poza tym uwielbiam ambitne osoby, a ów bohaterka zdecydowanie do takich należy. Przyznam, że oglądałam ten film już setki razy, jednak zawsze bawi mnie tak samo. Jest lekki i przyjemny w oglądaniu, a takie moim zdaniem powinny być komedie. I na koniec to, co chyba lubię w nim najbardziej… Uświadamia, że miłość możemy spotkać w najmniej oczekiwanym momencie, a zakochać możemy się nawet w osobie o której wcześniej nigdy byśmy nawet nie pomyśleli… Tym samym daje mi nadzieję na spotkanie tej wyjątkowej, prawdziwej miłości. ?♥
Aleksandra Jędruszczak
15 sierpnia 2018 at 22:37Zdecydowanie moją ulubioną komedią jest ,,Narzeczony mimo woli”. Pamiętam, jak oglądałam ją w wieku 12/13 lat, w TV i podziwiałam główną aktorkę- Sandrę Bullock. Pamiętam, jak nie mogłam nadziwić się jaka jest piękna! Podziwiałam jej elegancję i marzyłam o tym, że gdy dorosnę również chcę być taką ,,bizneswoman”. Dlatego gdybym miała wybrać osobę, w która chciałabym się wcielić była by to właśnie ona, grająca w owym filmie Margaret Tate. Jest to typowa kobieta biznesu, będąca podporą wielkiego wydawnictwa. Pewna siebie i idąca do celu! Niestety, grozi jej deportacja dlatego uznaje, że doskonałym wyjściem z tej sytuacji jest wyjście za maz za swojego asystenta- Andrew. I tu zaczyna się istna komedia. W postać Margaret chciałabym się wcielić głównie dlatego, że jest ona wybitną i zdolną redaktorką, a moim marzeniem jest zostanie dziennikarka lub założenie własnej firmy. Poza tym uwielbiam ambitne osoby, a ów bohaterka zdecydowanie do takich należy. Przyznam, że oglądałam ten film już setki razy, jednak zawsze bawi mnie tak samo. Jest lekki i przyjemny w oglądaniu, a takie moim zdaniem powinny być komedie. I na koniec to, co chyba lubię w nim najbardziej… Uświadamia, że miłość możemy spotkać w najmniej oczekiwanym momencie, a zakochać możemy się nawet w osobie o której wcześniej nigdy byśmy nawet nie pomyśleli… Tym samym daje mi nadzieję na spotkanie tej wyjątkowej, prawdziwej miłości. ?
Daria
15 sierpnia 2018 at 23:19Moją ulubioną komedią romantyczna jest tylko i wyłącznie Mama Mia! Są to obie częściej,ale chyba bardziej jednak ta druga jest bliższa mojemu sercu która pokazuje nam życie Donny (Meryl Streep/Lilly James) od początku,jak to wszystko wyglądało od czasu zakończenia studiów i jak cała ta grecka przygoda tak naprawdę się zaczęła. Wydaje mi się ze nie będzie nic dziwnego w tym jak powiem ze to ona jest moja ulubiona postacią i to w nią bym się wcieliła bez dwóch zdań! Film pokazuje nam czasy rozpoczęcia tej wspaniałej Greckiej historii gdzie Dona zaraz po studiach zamierza wyruszyć w podróż po różnych państwach,jednym z nich jest Grecja w której jak wiemy się osiada,osiada się ze względu zajścia w ciąże,ale zostaje tam sama. Mając tylko przyjaciółki i wsparcie osób mieszkach na wyspie którzy przyjęli ja niesamowicie miło oraz ciepło,ofiarując jej również dach nad głową. Postać Donny niektórym może się wydać infantylna bo jak można w przeciągu paru dni przespać się z 3 nieznanymi facetami,ale w jednym z nich Donna się jednak zakochuje i to z nim chce spędzić przyszłość,ale życie ma dla nich napisany już inny scenariusz bo jak to w życiu bywa zazwyczaj dwoje sobie pisanych ludzi spotyka się w ‚najmniej odpowiednim czasie i miejscu’. Po pewnym czasie Dona odkrywa ze jest w ciąży i postanawia urodzić,oraz zachować dziecko jak i pozostać w Grecji już na zawsze. Nie można jej odmówić tego ze jest osoba bardzo silna bo niejedna kobieta by się podobała a ona nie,chciała stworzyć swojej córce jak najlepsze życie i tez to zrobiła. Chciała ofiarować jej to czego sama nie zaznała w swoim życiu,nie zaznała takiej miłości i opiekuńczości jak by chciała wiec postanowiła ze to czego ona nie miała będzie mieć jej dziecko. Można jej zarzuca ze jest lekkomyślna,ale moim zdaniem nie! Pokazuje nam ze jak się chce to można wszystko bo miłością można dużo osiągnąć. Nie pieniędzmi czy tez innymi czynnikami,ale miłością bo to ona odgrywa tutaj główna role. Donna nie miała łatwego życia,ale jednak dała rade i pokazała nam ze w kobiecie siła,ze my kobiety miłością możemy zdziałać wszystko a do tego z każdej sytuacji jesteśmy w stanie znaleźć odpowiednie rozwiązanie! Pokazuje nam ze kobieta to siła i ze my kobiety nie jesteśmy słaba płcią!
Film ma również bardzo ważne osobiste znaczenie ze względu na to ze jest to film z wykorzystaniem piosenek zespołu ABBA który ja,jak i moja najlepsza,najcudowniejsza na świecie przyjaciółka uwielbiamy! To ona od małego zarażała mnie piosenkami tego zespołu i od najmłodszych lat byłam ich największa fanka wraz z moja najlepsza na świecie przyjaciółka ‚BABCIĄ’. To również ona zawsze wpaja mi do głowy ‚Pamiętaj ze my kobiety to najsilniejsza płeć’ dlatego tez sam film jest mi bliski jak i postać Donny która w moim życiu również ma pokrewieństwa. Dlatego tez jest to zdecydowanie moja ulubiona komedia romantyczna a Donna jest moja ulubiona postać i z miła chęcią zamieniła bym się na te rolę.
Joanka D
16 sierpnia 2018 at 00:19Na kolejny babski wieczór polecam Wam już nieco przykurzony „Powiedz tak” z pięknymi Jennifer Lopez i Matthew McConaughey (przy okazji możecie zrobić sobie konkurs na czytanie Jego nazwiska ;)). Jeśli już widziałyście ten film to było to pewnie tak dawno, że śmiało możecie go teraz odgrzać, tym bardziej, że jest dostępny na Netfliksie! Nie wiem jak Wy, ale ja nie spotkałam równie lekkiego i pięknie podanego romansidła. I żeby nie być gołosłownym, puściłam „Powiedz tak” podczas klejenia winietek na ślub siostry miesiąc temu. Praca nudna, powtarzalna i mozolna, ale z taką oprawą minęła nie wiadomo kiedy :). Jeśli już o ślubie mowa – jako świadkowa czułam się niemal jak główna bohaterka w/w filmu, czyli Mary – organizatorka ślubów i wesel. Dziewczyna jest gotowa na każdą ewentualność – od pijanego ojca panny młodej po psującą widoczność fryzurę kochanej cioteczki. I słowo Wam daję, że na ślub siostry wzięłam cała walizkę podróżną pełną nitek, leków, lakierów, baterii, kabli, kosmetyków i sukienek. Pomijając aspekty praktyczne, postać głównej bohaterki oraz jej rodzina bardzo przypadła mi do gustu i mogłabym się w nią wcielić, szczególnie jeśli równie boski pediatra miałby się we mnie zakochać ;).
Ell
16 sierpnia 2018 at 07:50Moja ulubiona komedia to 'The Time Traveler’s Wife’ z Rachel McAdams, jedną z moich ulubionych aktorek. Film jest o nietypowej przypadłości Henrego, moze podróżować w czasie. To piękna, romantyczna, a także momentami tragiczna opowieść o miłości, oddaniu, zaangażowaniu i uszczesliwieniu drugiej osoby.
A najchętniej wcieliłabym sie w księżniczkę Anne z filmu 'Rzymskie wakacje’. Kocham Rzym, i tak jak ona chciałabym oderwać się od obowiązków i błądzić po tym pięknym, wspaniałym Wiecznym Mieście. Fryzjer, lody, spacery, szampan w kawiarenkach – idealny plan na kolejną podróż do Włoch!
To moje marzenie wcielić sie w Anne, a właśnie zrealizowałam wcielenie sie w inną postać – Elizabeth, z Eat, pray, love. Spędziłam wspaniałe 2 tygodnie na Bali. Podróżowałam, jadłam, jogowałam i medytowałam. Były podróże motorem, plażowanie na Padang Padang – plaży gdzie był nagrywany film. Polecam Bali.
Generalnie super wpis, ja uwielbiam takie wieczory filmowe z dziewczynami. Moj wiecZór panieński (w sobote) bedzie wyglądał dokładnie tak- filmy, dziewczyny, dużo dobrego jedzenia i pogaduszki. Marzenie!
PAMELA
16 sierpnia 2018 at 12:19Przyjechałem wraz z narzeczoną do Paryża. Żyję mitem tego miasta z lat 20., gdy było ono mekką wspaniałych artystów. Po cichu liczę, że klimat tego miasta pozwoli mi skończyć pierwszą powieść. Nie ma co ukrywać, ale .. przeżywam kryzys twórczy.
Na moje nieszczęście, ukochana spotkała dawno niewidzianego kolegę – zarozumiałego pseudointelektualistę – z którym właśnie poszła do klubu. A ja? Wypiłem kilka lampek wina dla poprawy nastroju, ale .. prawdę mówiąc, na wisielczy humor trudno znaleźć lekarstwo. Idę na spacer. Jest północ. Rozczula mnie przemoknięty deszczem Paryż.
Siedziałem chwilę na murowanych schodach i podziwiałem! Oczywiście przy jednoczesnym użalaniu się nad własnym życiem. Już miałem iść do hotelu, gdy nagle przed moimi oczami zjawił się stary automobil. Ludzie z furgonetki tak zachęcająco mnie wołali, że zwyczajnie wsiadłam. A co mi tam! Co prawda nie znałem ich, ale chwila obcowania z nimi uświadomiła mi, że to artyści. Zaraz! To przecież słynna bohema lat 20 XX wieku. Czyżbym za dużo wypił?
Czy nie brzmi to zachęcająco? Rany! Właśnie dlatego chciałabym być w skórze Gila Pendera z komedii romantycznej Woodiego Allena „O północy w Paryżu”, którą obejrzałam z prawdziwą przyjemnością. Nie przeszkadzało mi specjalnie to, że w swojej wizji cudownego Paryża Allen aż ociera się o kicz i przedstawia nam wyidealizowany obraz miasta. Mimo że nie jest to „wielkie kino”, a raczej lekka, choć ambitna komedia to jednak film wprowadza w swoistą nostalgię za minionym światem niepoprawnych romantyków, którzy śniąc o złotych czasach, nie potrafili odnaleźć się w prawdziwym życiu. Chciałabym móc, choć na chwilę, przenieść się w tamte czasy i porozmawiać z Gertrudą Stein czy bliżej poznać Scotta Fitzgeralda i zapytać go dlaczego do cholerki jasnej, uśmiercił mojego ukochanego Gatsby‘ego? 🙂
Kasia
16 sierpnia 2018 at 12:57„Jedz, módl się, kochaj” i ja jako Julia Roberts to zdecydowanie to co mogłabym sobie wyobrazić, dlaczego? Najadłabym się, popodróżowała a do tego miałabym najpiękniejszy uśmiech ever! Podróże jakie by mnie spotkały byłyby nie byle jakie. Włochy? Kocham nad życie! Azja? Nigdy nie byłam ale chętnie bym wyruszyła! A wszystko okraszone pizzą, makaronem, lodami, wspaniałymi przyjaciółmi i miłością. Myślę, że ciężko się oprzeć takiej opcji 🙂
Marta
16 sierpnia 2018 at 13:04Moja ulubiona komedią romantyczną stała się ostatnio Mamma mia 2! Nie dosyć ze komedia to jeszcze cudowny musical! A postać w która chciałabym się wcielić to oczywiście młoda Donna Sheridan! To co przeżyła jako młoda dziewczyna to coś pięknego 🙂 chodzi nie tylko o otaczające ja kółko przystojnych mężczyzn, ale przede wszystkim o to ze potrafiła rzucić wszystko i biec za swoimi marzeniami, a do tego sama wychowała córkę, przecież to wzór silnej kobiety, która każda z nas chciałaby być, w tym ja 🙂 no i tak pięknie śpiewać 🙂
Magda
16 sierpnia 2018 at 13:07Moją ulubioną komedią romantyczną, jest „500 dni miłości” 🙂 To realistyczny, słodko-gorzki film, w którym gdybym mogła byłabym … Tomem. Tom fajnie ukazuje to jak samemu można się wkręcić w myślenie na poważnie o kimś, kto tak o nas nie myśli, przeżywa zakochanie i złamane serce, ale na koniec dana jest mu szansa na prawdziwe szczęście 🙂 Podoba mi sie też jak kontrastujące są jego opinie o Summer w trakcie zakochania i po rozstaniu, pieprzyk w kształcie serduszka i karalucha szczególnie 😀 W tym filmie uczciwie pokazana jest też Summer, nie jako zła kobieta tylko jako ktoś, kto uprzedzał o swoich zamiarach a i tak został źle zrozumiany. Ale chciałabym być Tomem i wiedzieć, że po nieszczęśliwym związku można się otrząsnąć 🙂
Kasia
16 sierpnia 2018 at 13:15Moja ulubiona komedia romantyczna to … ” Lepiej późno niż później”, mogłabym go oglądać na okrągło, świetna obsada, bawi i wzrusza do łez. Oczywiście wcieliłabym się w postać Erici, którą zagrała fenomenalnie Diane Keaton (P.S uważam że powinna dostać Oskara za tą rolę) uważam że każda kobieta zasługuje na chwilę szczęścia i miłości bez względu na wiek. Chodź z drugiej strony sobie myślę, że z chęcią wcieliłabym się w postać Harrego ;), zawsze chciałabym zobaczyć co tak naprawdę myśli sobie taki facet, a w szczególności taki kobieciarz jak Harry, gdy trafia go prawdziwa strzała amora, której kompletnie się nie spodziewa i nie bierze pod uwagę 🙂
Gosia
16 sierpnia 2018 at 13:16Moją ulubioną komedia romantyczna, choć z lekka nutka goryczy, jest „Czas na miłość”,bo pokazuje, że w życiu jest zawsze na wszystko czas i czasem, nawet gdy wydaje nam się, że życie ma niewiele do zaoferowania, w rzeczywistości jest zupełnie inaczej i że powinniśmy doceniać to co mamy tu i teraz. Poza tym pokazuje, że wszystko co mam się przydarza, dzieje się z jakiegoś powodu i często, gdy rozpaczamy, że coś nam nie wyszło wczoraj, jest to wstęp do lepszego dzisiaj. Lubię ten film też za fenomenalna ścieżkę dźwiękowa z piosenka How long will I love you na czele. A w kogo bym się chciała wcielić? To oczywiste, że w Tima;), choć jestem kobietą, ale czasem warto cofnąć się w czasie i zobaczyć, że niekoniecznie powinniśmy żałować decyzji z przeszłości, bo to co mamy tu i teraz jest niesamowite.
Marta
16 sierpnia 2018 at 13:22Może to się wszystkim wyda dziwne, ale wybieram „List w butelce”.
To nie jest typowa komedia romantyczna, ale tak niesamowicie mnie ujął ten film, że za każdym razem jak go oglądam, to się wzruszam.
Wcieliłabym się w rolę Theresy, która odnalazła na plaży list w butelce.
List pisany przez mężczyznę do kobiety. Słowa w liście doprowadziły główną bohaterkę do ogromnej chęci odszukania mężczyzny, który ujął jej serce.
Tak jak w prawdziwym życiu, bohaterka musi zdecydować czy iść za głosem serca, czy za głosem rozumu. To smutny film, w którym miłość pokazana jest w piękny sposób.
Weronika
16 sierpnia 2018 at 13:23Kocham komedie romantyczne. Z pozoru niezbyt wybitne kino, ale szczerze bardzo mi to odpowiada. Są to filmu przy których można się zatracić, wyluzować i odciąć od świata rzeczywistego. Jednym z moich ulubieńców jest „to tylko sex” z Justinem Timberlakem i Mila Kunis. Pełna ironi, dobrego humoru i luzu. Chciałabym się wcielić w role Jamie ( i to wcale nie dlatego ze sypia i zakochuje się z samym Justinie) tylko dlatego ze emanuje z niej pewnego rodzaju siła, którą w kobietach podziwiam. Z chcecia przygarnęłabym od niej trochę pewności siebie, nonszalancji. To kobieta iście w nowojorskim stylu, która w swoim szaleństwie mi bardzi imponuje.
Martyna
16 sierpnia 2018 at 13:30Cześć! Długo myślałam pomiędzy „To skomplikowane” z niezastąpioną Meryl Streep, która zawsze kradnie serca, a „Miłość i inne nieszczęścia” z Brittany Murphy i chyba faworytem jest drugi tytuł. Film przepełniony brytyjskim humorem i pięknymi kadrami Londynu, który uwielbiam i mogłabym ciągle do niego wracać. Produkcja opowiada o młodej kobiecie imieniem Emily, która chcąc pomóc swoim przyjaciołom w znalezieniu drugiej połówki, nie zauważa tego co przytrafia się jej. Wywołuje to mnóstwo zabawnych sytuacji i nieporozumień. To przez tę komedię poznałam pojęcie „brunch”, który od tego czasu jest jedną z moich ulubionych form spędzania czasu ze znajomymi. Cudowną postacią jest oczywiście bardzo przystojny Paolo, a także przyjaciele Emily – Peter i Tallulah (chyba najzabawniejsza postać z filmu).
Najbardziej chciałabym się wcielić w postać uroczej, głównej bohaterki, która pracuje w redakcji brytyjskiego wydania Vogue, a co za tym idzie patrzenie na jej styl, nawiązujący do ikony jaką była Audrey Hepburn jest ucztą dla oka. Jak sama przyznaje, Audrey jest jej inspiracją, co bardzo widać już po samym makijażu i fryzurze. Ma niewymuszony, przepełniony prostotą styl. Emily jest też wielbicielką wielkich, romantycznych zakończeń. Ekranizacja jest nie tylko niesamowitą inspiracją modową, ale także wnętrzarską. Komedia jak to komedia, jest lekka, urocza, trochę pogmatwana, ale przyjemna i wzruszająca. Osobiście bardzo go polecam. Pozdrawiam!
Matylda
16 sierpnia 2018 at 13:38Jak pomyślę o jednej, ulubionej komedii romantycznej, która rozśmieszała mnie do łez, ale niejednokrotnie wzruszała to na 100% będzie to Love Actually…
To już moja tradycja, że co roku w święta oglądam ten film i co roku wywołuje on u mnie wiele emocji, to mój wybór na poprawę humoru i gwarancja ma mile spędzony czas.
Wiele wątków i historii ludzi, którzy szukają szczęścia i prawdziwej miłości i wszystko oprawione w dobry humor i świetną obsadę.
Jeśli miałabym wcielić się w jedną postać to na pewno była by to Natalie, dziewczyna lekko szalona, ale naturalna i szczera nie musiała nikogo udawać żeby przyciągnąć uwagę brytyjskiego premiera i znaleźć miłość swojego życia …
Love Actually to zdecydowanie moja ulubiona komedia romantyczna polecam ją każdemu kto ma gorszy dzień lub złamane serce, ponieważ pokazuje że każdy w końcu trafi na odpowiednia osobę i odnajdzie szczęście <3
Anna
16 sierpnia 2018 at 14:22Ulubiona komedia romantyczna to produkcja samego Netflix o wdzięcznej nazwie kissing both w świetnej młodej obsadzie z ogromnym luzem do życia bo co jak nie odcięcie się od rzeczywistości i eprowadzenie nas w bajkowy odrealniony świat zapewni nam dobrą zabawę. Komedia pokazuje rzeczywistości ostatnich klas szkoły średniej które większość osób wspomina z rozrzewnieniem i sentymentem. Wspomina pierwsze miłości, rozczarowania, przyjaźnie oraz pierwsze szalone imprezki. Chciałabym być jak główna bohaterka filmu bo kto by nie chciał jeszcze ra poczuć się jak nastolatka uganiając się za starszym chłopakiem ktory z pozoru nie zwraca na Ciebie uwagi. Posmakować znowu uczucia pierwszej miłości ktora jest czysta i akceptuje wszystko. Jednocześnie kto nie zmagał się z problemem przyjaźni kontra miłości do brata przyjaciela. Poczujmy się znowu jak szalone, nieskomplikowane, czesiące się każdą chwilą życia.
Justyna
16 sierpnia 2018 at 14:32Zacznę od wskazania mojej ulubionej komedi romateycznej jest to „Moje wielkie greckie wesele”. Zawsze gdy ją emitują w telewizji zasiadam i oglądam z wielkim uśmiechem na twarzy, czasem oglądam ją za granicą podczas podróży służbowych w internecie. Ta komedia zawsze wprawia mnie w lepszy nastrój 😉 gdybym miała okazję wcielić się w dowolną postać z tego filmu, bez zawachania wybrałabym główną bohaterkę o imieniu Toula! Bardzo mi zaimponowała swoim uporem i chęcią zmiany swojego życia, z wielkim zaparciem walczyła o swoje marzenia, chciała być kimś więcej, nie smutną kelnerką w restauracji swoich rodziców lecz piękną ( jak później się okazuje) kobietą, która potrafi prowadzić biznes. Piękne jest to, że w momencie gdy uwierzyła w swoją wartość poznała bardzo przystojnego faceta ! pomimo wielu przeciwności (rodzina, kultura, wiara) miłość okazała się silniejsza i pomogła połączyć te wszystkie sprzeczności . Toula trochę przypomina mnie- nie zawsze się akceptowałam, dopiero zmiana środowiska, nauka i małe sukcesy które zaczęłam osiągać pomogły mi wierzyć w siebie, dostałam lepszą pracę która pozwoliła mi zwiedzać świat, zainspirowała mnie to zmiany myślenia o sobie i pewnej zmiany wizerunku. Siła jest kobietą, nie możemy o tym zapominać 😉
Wracając do filmu, kolejnym argumentem dla którego chciałabym być główną bohaterką jest fakt, że Toula jest Greczynką, kocham ten kraj i kulturę! A kobiety które tam mieszkają są obdarzone cudowną urodą 😉 z całego serca polecam Wam tę komedię. Jest przezabawna, opowiada piękną historię o miłości, ukazuje ciepło rodzinne i walkę o swoje ambicje 😉 nigdy nie zapominajmy o sobie, bądźmy trochę egoistkami i walczmy o swoje marzenia <3 wtedy będziemy żyć w zgodzie ze swoimi wartościami, spełnione i szczęśliwe.
P.S
Jak zobaczycie Ian’a – ukochanego Touli, również zechcie być główną bohaterką !
Asia
16 sierpnia 2018 at 14:32Moją ulubiona komedią romantyczna jest „Dzień Matki”.
Pierwszy raz zobaczyłam go w dniu swojego święta, gdy moja córka urządziła nam specjalny pokaz filmowy.
Najchętniej wcieliłabym się w rolę Sandy, graną przez Jennifer Anistone.
Po pierwsze dlatego że bardzo lubię tą aktorkę, a po drugie grana przez nią postać to taka kobieta-wojowniczka, która stara się nad wszystkim zapanować i dla której dobro i szczęście jej dzieci jest najważniejsze. Nawet gdy czasem przytłacza ją codzienność i przesadza z opiekuńczością, to jej matczyny rozsądek zwycięża i daje synom przestrzeń żeby mogli mieć relację z ojcem i jego nową partnerką (mimo że ta sytuacja jest dla niej bardzo trudna).
Ten film to takie cudowne przypomnienie, że raz w roku jest wyjątkowy dzień w postaci dnia matki, podczas którego „szara codzienniść” może nabrać zupełnie magicznych barw, a kobieca przyjaźń która łączy bohaterki filmu jest na dobre i na złe.
Magda
16 sierpnia 2018 at 14:48Moje ulubione komedie romantyczne to „Mój chłopak się żeni” i „Notting Hill”. W jaka postać bym się wcieliła? W te grane przez Julię Roberts <3 Bo jak mówi stara, internetowa prawda "Zawsze bądź sobą. Chyba, że możesz być Julią Roberts. Wtedy zawsze bądź Julią Roberts" 😛 Miłego dnia 🙂
Emilia
16 sierpnia 2018 at 15:32Moją ukochaną komedią romantyczną jest 'jak stracić chłopaka w 10 dni’ i był to jedyny film o jakim mogłabym pomyśleć. Ten film jest dla mnie idealnym zmaterializowaniem słów 'komedia romantyczna’, ponieważ mimo przerysowanej historii i przewidywalności jest po prostu uroczy. Oglądałam go niezliczoną ilość razy (w końcu ma on 15 lat) a i tak za każdym razem tak samo mocno kibicuję Andie i Benowi, tak samo bawią mnie ich perypetie, podchody i zagrania (z założenia nieczyste). Zwariowana Andie, która dwoi się i troi żeby wypróbować wszystkie najgorsze zachowania na Benie, który dzielnie znosi jej najdziwniejsze wymysły. Gdybym mogła wcielić się w rolę któregoś z nich byłby to bez wątpienia … Ben, ponieważ to jego rola wydaje się być 'trudniejsza’, (przynajmniej dla mnie, w byciu 'szaloną dziewczyną’ mam jednak trochę doświadczenia ;)) to on gra o większą stawkę (w tym swój męski honor!) a poza tym, come one, kto nie chciałby być Matthew McConaughey chociaż przez chwilę.
Anna
16 sierpnia 2018 at 15:32Moją ostatnio ulubioną komedią romantyczną jest produkcja Netflix pod chwytliwą nazwą kissing both o dziewczynie w ostatnich latach liceum ktira zmaga się z przemuanami zarówno emocjonalnimi jak i fizycznymi. Czasy liceum dla wielu to czas który wspomina z nutką sentymentu oraz uśmiechu na twarzy. Wszyscy pamiętamy te imprezy, pierwsze miłości, zawody oraz zmiany w postrzeganiu świata z którymi każdy się zmagał :). To nie zaskoczenie jak napiszę że chciałabym być jak bohaterka młoda dziewczyna która musi pogodzić miłość do „zakazanego” chłopaka a przyjaźnią z jego bratem. Na nowo poczuć smak pierwszej miłości, ekscytacji nowym oraz lekkości życia. Kto by nie chciał jeszcze raz przeżyć wszystkie te mlodzieńcze chwile.
Pozdrawiam 🙂
Urszulka
16 sierpnia 2018 at 15:43O rany, zadanie niby proste, a jednak z haczykiem! Jako ulubioną komedię romantyczną wskazałabym bez zastanowienia „Wpływ księżyca” („Moonstruck”), ale w żadną z postaci nie chciałabym się wcielić, bo i w czym tu wybierać? Owdowiała Cher czy jej neurotyczny ukochany ;)? Niemniej film wart obejrzenia – polecam.
W związku z powyższym wybieram francuski film „Amelie”. Kocham go za muzykę, wdzięk i niewinność pośród innych w swoim gatunku. Z przyjemnością wcieliłabym się w eteryczną, zupełnie-jak-Audrey-Hepburn główną bohaterkę i zanurzyła się w bajkowych wytworach własnej wyobraźni. Czarujący klimat, do którego chce się wracać, szczególnie jeśli też mamy te małe natręctwa i przyjemności co tytułową bohaterka – jak zanurzanie dłoni w worku pełnym fasoli czy przeskakiwanie kamieni (ja na przykład wyjątkowo lubię dźwięk kostek lodu odbijających się od siebie i staram się omijać połączenia płyt chodnikowych ;). Et voila! Na babski wieczór, stawiam na francuską komedię romantyczną!
AngelikaO
16 sierpnia 2018 at 15:48Kiedy sięgałam po książkę wiedziałam, że się nie zawiode. Co do filmu,miałam pewne obiekcje, jednak całkiem mylne. Moja ulubioną komedią romantyczną a raczej to dramat romantyczny jest film Bezpieczna Przystań. Czasem mam wrażenie, że próbuje uciekać jak główna bohaterka i tak jak Ona osiedlila się w pewnym małym miasteczku z dala od wszystkich tak samo ja uciekam do innego miasta do własnego m4. Nieufna całkowicie jak ja,subtelna delikatna główna bohaterka od razu przykuła moja uwagę. Miłość po raz kolejny wygrała i to bez graniczna i tak mocno dająca poczucie bezpieczeństwa, wartości i nieustannej satysfakcji z okazania uczyć drugiej osobie. Wygrana w Twoim konkursie z pewnościa była by świetna aby urządzić świetny wieczór filmowy z moją przyjaciółką która wraca do Polski. Nie widziałysmy się 5 lata i na pewno obejrzymy filmy polecane przez Ciebie!
Kasia
16 sierpnia 2018 at 15:55Moją ulubioną bohaterką jest Holly z komedii romantycznej „P.S. Kocham Cię”. Pamiętam, że jako nastolatka postanowiłam sobie, że dzięki niej zacznę nosić sukienki, których wczesny nie znosiłam. Główna bohaterka prezentowała w tym filmie różne wzory i fasony, które tak cudownie podkreślały jej delikatna urodę, że nie dało się na nią napatrzeć:). Na chwilę obecną moja garderoba zawiera już około 100 sukienek, które uważam za ponadczasowe i przepiękne, a wszystko dzięki niewinnej bohaterce tegoż filmu 🙂
Karolina Marzycielka
16 sierpnia 2018 at 16:02Najpiękniejsza i ulubiona komedią romantyczną jest dla mnie film pt. Zanim się pojawiłeś. Z pozoru nie zapowiada się że fabuła filmu przedstawi nam obraz pięknej, szczerej, prawdziwej miłości między dwojgiem ludzi. Główna bohaterka pochodzi z małego miasteczka z którego mało kto ma odwagę wyjechać w świat dodatkowo niestety nie ma pieniędzy by spełniać swoje zachcianki, nie mówiąc już o marzeniach ! Ponieważ jej szef zamyka kawiarnie w ktorej pracowała musi znalesc nowa prace. Udaje jej się w bogatej rodzinie jako pomoc przy mężczyźnie jeżdżącym na wózku inwalidzkim. Mężczyzna jest zgorzkniały, nie ma chęci do życia, nie znosi ludzi ani tego świata jaki widzi z wózka. Lou nasza bohaterka pokazuje mu ze życie może być piękne mimo jego choroby, pokazuje mu ze może rano otworzyc oczy i się uśmiechać, że są inni ludzie tacy jak on którzy się wspierają a w końcu że pomimo wszystko ktoś może go zaakceptować takim jaki jest mimo jego wad a nawet pokochać !!! Historia jest przejmująca, czasami zabawna ale też bardzo przejmująca. Pokazuje nam że w pośpiechu codziennego dnia warto czasem się zastanowić, rozejrzeć i docenić to co nas otacza, że warto żyć, marzyć, spełniać swoje pragnienia, nie bać się kochać i zawsze wierzyć ze nawet w tej najgorzej dla nas sytuacji jest jakaś nauka i że wszystko co nas spotyka jest z jakiegoś powodu a przede wszystkim ze zawsze warto docenić pomoc drugiego człowieka. Dlatego pomagajmy sobie, bądźmy dla siebie życzliwi, dobrzy, wspierajmy się, nie bójmy się marzyć bo życie jest tylko jedno i nie warto kiedyś żałować że ktoś przeżył je za nas. Popełniajmy własne błędy, uczmy się na nich i cieszmy każdym dniem.
AMELIA
16 sierpnia 2018 at 16:18Komedia romantyczna kojarzy mi się z jednym cudownym filmem , który goràco polecam ! Jest nim oczywiście Love , Rosie.
Jak mówi tytuł główna bohaterka ma na imię Rosie.
Historia jest piękna i opowiada o dwójce najlepszych przyjaciół , którzy znają się od dzieciństwa , zawsze spędzają czas ze sobą i świetnie się przy tym bawią.
Oczywiście skoro jest to „komedia romantyczna” to nie może zabraknąć śmiechu , który towarzyszy nam bardzo często oraz romantycznych scen i wielu wylanych łez.
Uwielbiam oglądać ten film , zawsze mówię sobie „Ile ja dałabym , żeby przeżyć coś podobnego”.
Ale dziewczyny , wszystkie wiemy , że każda z nas chciałaby przeżyć życie jak te wszystkie piękne komedie romantyczne.
I to właśnie dlatego , gdybym mogła wybrałabym Rosie.
Ania
16 sierpnia 2018 at 16:34Nie wiem czy będę oryginalna, ale moją ulubioną komedią romantyczną jest Nigdy w życiu z Danutą Stenką.
Wiesz dlaczego?
Bo strasznie się boję, że nic w życiu nie jest na zawsze i jakby mi nie wyszło z moim chłopakiem za 20 lat jak już będę w takim wieku jak serialowa Judyta, albo życie by nas okrutnie rozdzieliło to ten film daje nadzieję, że nawet będąc w średnim wieku nigdy nie jest za późno na miłość.
Główna bohaterka tak nagle dostała od życia w kość i nagle zostawił ją mąż, ale dzięki „girl power”, swojej przyjaciółce i dorosłej już córce wybudowała dom, nauczyła się żyć inaczej będąc przy tym szczęśliwa, ale przede wszystkim poznała miłość swojego życia.
Chciałabym tak jak Judyta mieć tyle siły, podnieść się i udowodnić, że jak kobieta zostaje sama w wieku 50 lat to wszystko jeszcze przed nią, a nie za nią 🙂
Choć mam nadzieję, że nie będę musiała, ale dla wszystkich tych Pań, które są teraz w takiej sytuacji ten film pownien dawać siłę!
W imieniu redakcji,
Judyta (Ania)
Marta
16 sierpnia 2018 at 16:50Do niedawna moją ulubioną komedią romantyczną było „Mamma mia”. Do czasu gdy w zeszłym tygodniu udałam się z przyjaciółką do kina na kontynuację. I oniemiałam z zachwytu! Oglądając „Mamma mia 2” poczułam taką girls power i przesłanie niech moc będzie z wami kobietami! A piosenki zespołu ABBA w wykonaniu aktorów były tak rewelacyjne, że podczas seansu tańczyłyśmy na siedząco. A w jaką postać wcieliłabym się najchętniej? Oczywiście w nieziemską Donnę! Jako młoda dziewczyna była otwarta, przebojowa, miała w sobie mnóstwo energii, nie bała się spełniać marzeń i ruszyć w świat w poszukiwaniu swojego miejsca na Ziemi. Gdy zaszła w ciążę postanowiła urodzić i zostać w na greckiej wyspie już na stałe. Nie obawiała się, że została sama, była to bardzo dzielna, silna kobieta. Dlatego chciałabym wcielić się z jej postać. Tak jak Donna chciałabym przeżyć swoją wielką przygodę, podążać za marzeniami, dawać tyle miłości światu i stać się niezależną kobietą.
Daria
16 sierpnia 2018 at 16:52,,Gwiazd naszych wina’’ jest to najlepsza komedia romantyczna jaką oglądałam. Film opowiada historię nastoletniej Hazel, która jako dziecko zachorowała na raka tarczycy. Nowotwór z czasem rozprzestrzenił się na płuca przez co dziewczyna ma trudności z oddychaniem i zawsze przy sobie musi mieć butlę z tlenem. Nastolatka chce wieść normalne życie, jednak nie jest to do końca możliwe. Pewnego dnia matka wysyła ją na spotkanie pewnej grupy wsparcia. Dziewczyna poznaje tam chłopaka o imieniu Gus. Z początku jest do niego negatywnie nastawiona, jest wobec niego zdystansowana. Jednak z czasem tych młodych ludzi zaczyna łączyć gorące uczucie. Zbliżają się do siebie, snują wspólne plany na najbliższą przyszłość. Gus jest zauroczony Hazel i pragnie spełnić jej największe marzenie- Hazel chce dowiedzieć się co stało się z bohaterami po śmierci głównej postaci w jej ulubionej książce. Chłopak staje na wysokości zadania i spełnia marzenie przyjaciółki.
Reżyser filmu idealnie przedstawił sytuacje w jakiej znajdują się młodzi ludzie podczas choroby. Bohaterowie pomimo swojego stanu chcą przeżyć każdą chwilę razem, nie chcą przejmować się śmiercią.
Chciałabym wcielić się w rolę głównej bohaterki. Podziwiam ją za to jaka jest silna, odważna i jakie ma wnętrze. Hazel nie ogląda się za siebie. Patrzy w przyszłość. Pomimo tego co przeżyła nie załamuje się. Początkowo sceptycznie nastawiona do chłopaka daje mu szansę, daje szansę sobie na miłość. Myślę, że Hazel jest tak pozytywną postacią, że śmiało może służyć jako autorytet dziewczętom.
Choć film kończy się śmiercią chłopaka to myślę, że jest warty obejrzenia 😉
Moniqueeek
16 sierpnia 2018 at 17:10Moja ulubiona komedia romantyczna to „Och, życie”. Jest przegenialna, a zarazem ani trochę przesłodzona dzięki dramatycznemu wątkowi. Postać, w która chciałabym się wcielić jest główna bohaterka Holly, która jest niesamowita, z jednej strony jest jej niechęć do Messera, a z drugiej poświęcenie dla dziecka, którym mi imponuje. Do tego ma trochę szalone uosobienie, co sprawia, ze jest bardzo pozytywna postacią, a jej kłótnie z Messerem oraz smieszne sytuacje rozbawiają do łez.
chmarou
16 sierpnia 2018 at 18:27Moją ulubioną komedią romantyczną, do której regularnie wracam (oraz która za każdym razem rozśmiesza mnie do łez), jest film pt. ,,Jak stracić chłopaka w 10 dni”. Chętnie wcieliłabym się w postać Andy Anderson z uwagi na Jej dystans do świata, pracowitość, troskę o przyjaciół i odwagę do przyznania się do błędu. Myślę, że posiadanie tych cech charakteru i prowadzenie takiego stylu życia sprzyjają empatii, która powinna być rozwijana w nas każdego dnia. W dużej mierze to od niej zależy to, w jakim kierunku ,,zmierzamy” my, jako społeczeństwo.
SARA
16 sierpnia 2018 at 18:30Moją ulubioną komedią romantyczną jest „Dziennik Bridget Jones” (tak naprawdę wszystkie części i oczywiście książki w pierszeństwie, ale konkurs dotyczy ulubionego filmu) ? Już tyle razy go oglądałam, że nie jestem w stanie tego policzyć i dalej za każdym razem śmieszy mnie tak samo bardzo. Postacią, w którą mogłabym się wcielić jest sama Bridget, ponieważ chciałbym zobaczyć jak to jest być tak zwariowaną i trochę pokręconą, ale w pozytywnym sensie postacią. Planuję w najbliższym czasie zrobić wieczór filmowy z przyjaciółkami i właśnie wszystkimi częściami Bridget, twój post bardzo mnie do tego zainspirował i zmotywował ❤️❤️
Kamila
16 sierpnia 2018 at 18:51Moja ulubiona komedia romantyczna? Chwilę się nad tym zastanawiałam i jest taki film, do którego wracam często, a żeby nie skłamać, bardzo często ? Tytuł sam w sobie jest bardzo zachęcający, a jest to 'Holiday’ 🙂 Stał się moim ulubionym nie ze względu na ukochana zimę czy piękną muzykę (ale to zdecydowanie mocny punkt kilamtu całego filmu), a ze względu na postać nieśmiałej i niepewnej siebie Iris, która bardzo przypomina mnie samą ;),
wizualnie również, ale bardziej że względu na posturę i kolor włosów, a nie łudzące podobieństwo do Kate Winslet. 😉 a chciałabym się wejść w skórę Iris właśnie w tym filmie, poniewaz choć jej piękny i przytulny kornwalijski domek jest spełnieniem marzeń, to przygoda, którą przeżyła w gorącym LA jest cudownie oczyszczająca dla umysłu i duszy, a w pewnym momencie mojego życia o czymś takim wlansie marzyłam. Moja przemianę przeżyłam tutaj, w Polsce, ale jednak kto by nie chciał na chwilkę poczuć się jak w filmie? 😉 swojego Milesa już poznałam (nawet gra na pianinie!), więc może po części miałam takie swoje Holiday. 🙂 polecam ten film na mniejsze i większe smutki, bo pokazuje że może czasem niekoniecznie młe doświadczenie może doprowadzić do wspaniałego happy endu jak było w przypadku Iris 🙂
Karolina89
16 sierpnia 2018 at 18:52Moja ulubiona komedia romantyczna, a jednoczesnie musicalem jest film „Mamma mia”-laczy wszystko to co kocham-piosenki Abby, Grecje, piekne krajobrazy, zabojczo przystojnego Colina Firtha, spiewajaca Meryl i cala plejade gwiazd, ktorzy tancza i spiewaja az nie sposob przestac sie usmiechac. Film zmotywowal mnie do wycieczki na Skopelos,gdzie byla krecona 1sza czesc filmu. Wyspa skradla moje serce! Z wielka checia wcielilabym sie w postac, ktora grala Amanda Seyfried. Po czesci po to, zeby moc spiewac i tanczyc u boku paradujacego na plazy bez koszulki aktora wcielajacego sie w postac jej przyszlego meza Sky’a, po czesci po to by moc zaspiewac razem z Dynamitkami „Dancing Queen”, po czesci po to by miec 3 fajnych tatusiow (w tym Colina Firtha ❤️) i po czesci po to by moc wziac slub w uroczym greckim kosciolku na skale. Jedyne czego bym nie zmieniala to posiadania takiej mamy jak Dona Sheridan-moja Mamusia jest jeszcze bardziej szalona,kochana i nie zamienilabym jej na nikogo innego!
Aneta
16 sierpnia 2018 at 18:55„KRÓTKA HISTORIA (a może trochę dłuższa niż krótka?) o PEWNEJ NIEPOPRAWNEJ ROMANTYCZCE (tak, to ja we własnej osobie) I JEJ UKOCHANYM FILMIE”
PROLOG
Są takie filmy, które zapadają nam głęboko w pamięć. Filmy, które się nie starzeją. Filmy, z którymi podróżujemy przez życie (jakkolwiek to brzmi). Wracamy do nich w różnych odstępach czasu i za każdym razem odkrywamy w nich coś nowego. To filmy, które poniekąd pozwalają nam nabrać dystansu do otaczającej rzeczywistości, wlewają w nasze serce nadzieję na lepsze jutro i są zbiorem pewnego rodzaju wskazówek.
Dla mnie takim filmem jest „Miłość, szmaragd i krokodyl”. Nasza wspólna historia zaczęła się przypadkiem pewnego zimowego dnia…
Pierwszy raz: 26 luty 1994 rok
Kochany pamiętniku. Dzisiaj oglądałam z tatą łyżwiarki figurowe na Zimowych Igrzyskach Olimpijskich. Nie do końca rozumiem na czym polega rywalizacja, mam dopiero 10 lat ale chyba chodzi o to, że medal dostaje ten kto zaliczy jak najmniej upadków. No dobrze, przyznam się bo nie wypada okłamywać własnego pamiętnika… Tata mi tak powiedział. Złoty medal dostała śliczna Ukrainka, zapomniałam jak się nazywała ale miała piękną sukienkę. Może gdybym tak się ubierała miałabym więcej koleżanek (i kolegów też)? Tata potem musiał iść do pracy, miała mnie pilnować ciocia ale…jak zwykle zasnęła no cóż…więc puściłam sobie film. Taki z przygodą. Była dżungla, Pan ze strzelbą, ładnie ubrana Pani, która miała puchatego kota i pisała romanse (kochany pamiętniczku, co to są te romanse?), jeszcze jeden Pan (ale mały i gruby) i krokodyle. Aaaa! Byłabym zapomniała! I jeszcze jakiś zielony, świecący kamień. Chyba był ważny bo wszyscy go chcieli mieć. Muszę się pochwalić, nie bałam się ani trochę, za to śmiałam się bo ten gruby Pan był taki śmieszny!
Drugi raz: 21 czerwiec 2001
Zadzwoniłam do niego, a on odłożył słuchawkę. Wyobrażasz sobie kochany pamiętniku? Wczoraj miałam urodziny. Nie zjawił się. Czekałam i czekałam, ale to jednak prawda. On już nie chce ze mną chodzić, woli Kaśkę z IV B. Magda wyjechała na parę dni, jak wróci tradycyjnie spędzimy wakacje razem. Na dziś mam plan taki: ja i telewizor. Wypożyczyłam sobie parę filmów z wypożyczalni. Pani uważnie na mnie patrzyła, ciekawe co sobie pomyślała jak widziała tytuły, które mi pakowała… Trudno. Wzięłam romantyczne filmy o miłości. Jadąc autobusem płakałam, bo jeszcze nigdy nikt mnie tak nie potraktował jak Marek. Zrozumiałam co to jest to złamane serduszko o którym wszyscy mówili na lewo i prawo. Moje powoli rozpadało się na kawałki, ale…nagle nadeszła nieoczekiwana pomoc! Wiesz pamiętniczku, obejrzałam po powrocie do domu „Miłość, szmaragd i krokodyl” – już kiedyś oglądałam ten film, ale chyba niewiele z niego zrozumiałam wtedy (ciocia spała w pokoju obok i na przemian: niemiłosiernie chrapała i śpiewała przez sen). Samotna pisarka Joan Wilder (w tej roli Kathleen Turner) wyjechała przymusowo do Kolumbii żeby ratować siostrę porwaną dla okupu. Tam spotkała łowcę przygód i zarazem wielką miłość – Jacka Coltona (Michael Douglas). Ojjj chciałabym być jak ona!!! Może pójdę na dziennikarstwo? Po filmie przestałam płakać, zapytałam samą siebie: właściwie dlaczego mam ocierać łzy podczas gdy on szaleje z Kaśką w dyskotece? Joan Wilder by nie płakała (żałuję, że nie jestem nią). STOP! Od dziś przestaję! Nie będę płakać przez kogoś, kto nie jest wart moich łez. Obiecuję ci… Jeszcze będziesz ze mnie dumny.
Trzeci raz: 28 kwiecień 2009
Coraz mniej piszę, bo coraz więcej się dzieje kochany pamiętniku. Mój książę okazał się bawidamkiem i lekkoduchem, po 7 wspólnie spędzonych latach nasza bajka dorobiła się -nie-szczęśliwego zakończenia. Rozstałam się z Łukaszem. Ale…nie, nie martw się, nie płaczę. Obiecałam ci przecież, że nie będę się rozklejać i nie robię tego. Pamiętasz Karinę? Poznałyśmy się rok temu i mimo że ona już nie pracuje w firmie nadal utrzymujemy wspaniały kontakt (coś czuję, że to będzie wielka przyjaźń). Dzisiaj miałam dzień dla siebie, więc kupiłam lody i zaszyłam się pod kocem. Kolejny raz obejrzałam „Miłość, szmaragd i krokodyl” – KOCHAM ten film!!! KOCHAM! KOCHAM! KOCHAM! Oczywiście znowu się rozmarzyłam. Oh jak wspaniale byłoby być Joan Wilder i przeżyć tak ekscytującą przygodę z romantycznym tłem. Jak cudownie byłoby udać się w podróż na koniec świata, echhh… A gdzie właściwie leży Kolumbia?
Czwarty raz (choć tak naprawdę, to już sama nie wiem nawet który…): rok 2018
Właściwie to wyrosłam już dawno z pisania Ciebie, mój pamiętnika… Ale sentyment został… W tym roku świętujemy z Kariną 10 lat naszej przyjaźni, z tej okazji wyruszymy w kolejną podroż, bo właściwe…dlaczego nie? Byłyśmy już we Włoszech, w Afryce i w Skandynawii. Nadal nie poznałam swojego Jacka Coltona (czasem myślę, że on gdzieś tam jest i czeka na mnie, być może w tej egzotycznej Kolumbii?) ale nie szukam miłości na siłę. Niczego w życiu nie robi się przecież na siłę. Niedawno znowu obejrzałam swój ukochany film (tak – w tej kwestii nadal bez zmian, to wciąż „Miłość, szmaragd i krokodyl”, co ciekawe – niedawno odkryłam, że mamy tyle samo lat…) i dotarło do mnie jak piękną sztuką jest sztuka układania słów. Jak bardzo podobają mi się konstrukcje wyrazów wypełniające strony książek. Właściwie to nic dziwnego, w końcu skończyłam dziennikarstwo (cóż… Joan Wilder mnie zainspirowała). I pomyślałam sobie, że chciałabym kiedyś coś napisać. Własną książkę. Powieść? Kryminał? Romans? Jeszcze nie wiem, ale przelać swoje myśli na papier, stworzyć historię. Na pewno spróbuję. Czy marzenia nie są przypadkiem po to, żeby dążyć do ich spełnienia?
EPILOG
Życie każdego człowieka czasem przypomina film. Chciałabym kiedyś obudzić się i poczuć przypływ szczęścia. Nie chcę już być jak Joan Wilder, chcę być sobą, ale…podążyć ścieżką utartą przez bohaterkę ukochanego filmu. Chce coś stworzyć, przeżyć, poczuć. Coś po sobie zostawić.
Wierzę, że tak będzie. Nadzieja podobno umiera ostatnia…
Aneta W.
Iza
16 sierpnia 2018 at 19:04Moją ulubioną komedią romantyczną jest – Dziennik Bridget Jones. I najchętniej wcieliłabym się w postać samej, nieporadnej Bridget. Dlaczego? Ponieważ ja jestem zupełnie inna. Poukładana do bólu, zawsze zorganizowana. Będąc teraz w Anglii, mogąc poczuć ten klimat melancholii w jaką popadała główna bohaterka mogę z całego serca stwierdzić, że w życiu czasem dobrze być taką Bridget, zdać się na los nawet jeśli nie jest on do końca łaskawy, ale życie jest wtedy ciekawsze!
Magdalena
16 sierpnia 2018 at 19:14Najlepsza komedia romantyczna świata to „Love actually” – przy niej płaczę, śmieję się i wczuwam w świąteczny nastrój. Chyba żadnego z jej bohaterów nie można nazwać ideałem, niektórzy za dużo przeklinają, inni są gburowaci, a jeszcze inni zbyt niepewni siebie. Mimo wszystko, każde z nich ma osobę, o którą dba i darzy uczuciem. Moim ukochanym wątkiem jest rodzące się uczucie Premiera Wielkiej Brytanii i jego uroczej asystentki… chyba taniec Hugh Grant’a mnie tak uwiódł 😉 Gdybym miała wcielić się w którąś z ról, wolałabym tego nie robić. Takiej obsady nie da się zastąpić!
Marzycielka Kamila
16 sierpnia 2018 at 19:16Może nie będzie to typowa komedia romantyczna ale mój wybór na wieczór z przyjaciółkami czy chłopakiem to film „La la land” dlaczego? Przede wszystkim uwielbiam musicale! Taniec i śpiew nadaje niesamowitego charakteru i potrafi przekazać prawdziwe emocje na ekranie. Po drugie jest to film nie tylko o miłości, ale przede wszystkim o możliwości spełniania swoich marzeń! Emma Stone i jej rola rzuca na kolana, ambitna, niezwykle urocza i głodna sukcesu młoda aktorka chce podbić wielka scenę i osiągnąć sukces-kto by nie chciał znaleźć się na jej miejscu i stanąć w świetle reflektorów?
Kasia
16 sierpnia 2018 at 19:20Zdecydowanie Love actually/To wlasnie miłość ❤ od lat w moim rankingu nie do przebicia.Uwielbiam w niej wszystko, a zwłaszcza ten pozytywny przekaz,nawet jesli nasze życie nie uklada sie tak bysmy tego chcieli.Jeśli mialabym wybrac postac, to bylaby to asystenka premiera Wielkiej Brytanii, ich historia pokazuje ,ze milosc moze Cie zaskoczyc znienacka, w najmniej spodziewanych okolicznosciach?.
M-ka.
16 sierpnia 2018 at 19:32Chociaż w kalendarzu dopiero połowa sierpnia, a wakacje mają się jeszcze świetnie, to na potrzeby tego konkursu myślami wybiegnę już do zaśnieżonego, mroźnego grudnia, bo właśnie wtedy toczy się akcja komedii romantycznej, która jest moją absolutnie ulubioną! „Love actually”, czyli „To właśnie miłość”.
Każdego dnia, kiedy otwieram rano szafę, wyjmuję z niej eleganckie trapezowe sukienki, ołówkowe spódnice albo garnitury we wszystkich kolorach tęczy. Do tego luźny kok upięty w pośpiechu, lekki makijaż, torebka pełna dyktafonów, mikrofonów, pendrajwów, długopisów i notesów z planem dnia. Tak przygotowana wsuwam stopy w eleganckie szpilki i biegnę na podbój kolejnego dnia w pracy. W którą rolę, w którą postać z ulubionego filmu chciałaby się wcielić młoda dziennikarka?
Billy Mack! Ekscentryczny, komiczny, niepoprawny, szalony, pan w średnim wieku z niewybrednym poczuciem humoru! Szybkim ruchem wybieram płytę z filmem „To właśnie miłość”, jedną ręką obsługuję przyciski pilota, drugą, z dziką przyjemnością rozplątuję misterny kok. Wsuwki spadają na podłogę, w głośnikach wybrzmiewają pierwsze nuty tego kultowego utworu! Zrzucam z siebie marynarkę i okręcając ją nad swoją głową, zaczepiając o żyrandol, jak prawdziwa gwiazda rocka podnoszę do ust mikrofon, który jeszcze chwilę wcześniej był pilotem do telewizora i zaczynam śpiewać! „I feel it in my fingers, I feel it in my toes, Christmas is all around me, and so the feeling grows…”. I co z tego, że wszystkie okna są otwarte, i co z tego, że sąsiedzi ze zdziwieniem zaczynają spoglądać w stronę mojego balkonu (nie widzę, ale wiem!:) – we mnie po prostu budzi się gwiazda! Niepoprawna rockowa dusza!
Korzystam! Daję show! Szaleję!
… w końcu jutro o świcie znowu będę musiała w eleganckim garniturze stawić się na dyżurze 🙂
Ewelina
16 sierpnia 2018 at 19:44Hmm, trudno wybrać tylko jeden film 🙂 Ale mam jeden taki, który oglądam co jakiś czas – raz z siostrami, potem z przyjaciółkami i nigdy nam nie dość. Może w 100% nie jest to typowa komedia romantyczna gdzie jest happy end, ale my stanowczą zaliczamy ją do kategorii romantycznych. Film ten to „A Little Bit of Haven” z Kate Hudson w roli głównej. Podczas oglądania zawsze na przemian się śmiejemy, wzruszamy, złościmy i płaczemy. W tym filmie mogłabym się wcielić w główną postać, którą gra Kate, a mianowicie mogłabym być Marley. Dlaczego? Bo to postać naprawdę silnej kobiety, z której można być czerpać radość i energię do życia (wręcz umiłowanie życia), ducha walki – nawet kiedy nie ma nadziei, oparcia dla innych nawet wtedy kiedy ona sama go potrzebuje oraz odwagę by zainwestować w uczucia wiedząc, że niedługo opuścimy ukochaną osobę. Chciałabym wejść do głowy tej bohaterki i poznać jej myśli, lęki. Czy w środku również była tak silna jak widzieli to inni? Czy może codziennie walczyła o to by taką się pokazać, by dać nadzieję innym – nie myśląc o sobie. Czy ja również bym tak potrafiła? Nie wiem, dlatego chciałabym poznać emocje tej bohaterki, myśli które nie zostały pokazane, jak również sprawdzić ile ja mam w sobie siły i czy rzeczywiście jestem tak silna jak o sobie myślę że jestem. Wiem jedno jutro obejrzę to po raz n-ty 🙂
Daria
16 sierpnia 2018 at 19:46Chciałabym wcielić się w Elizabeth Gilbert, która porzuciła dotychczasowe życie i wyruszyła w podróż, pragnąc odkryć siebie. Wiem, jak to jest zaczynać wszystko od nowa, robiłam to już nieraz. Chciałbym mieć w sobie tyle siły co bohaterka „Jedz, módl się, kochaj”, zobaczyc te piękne miejsca z dusza, które pomogły jej poznać kim jest, czego pragnie od życia. Włochy-przyjaźń, pyszne jedzenie, Indie-odnalezienie spokoju duszy, chęć bezinteresownej pomocy, Bali-równowaga, odnalezienie miłości. Dla mnie to film z przesłaniem, kilka lat temu dał mi motywacje do zmian, walczenia o swoje marzenia, chęci poznawania świata, doceniania jego piękna i ludzi, których spotykamy na swojej drodze 🙂
Monika
16 sierpnia 2018 at 20:08Albert Camus powiedział kiedyś: „Tak bardzo kochamy marzenia, że boimy się je realizować…” Holly Golightly – bohaterka mojego ulubionego filmu: „Śniadanie u Tiffany’ego” nie miała tego problemu. Żyła jak chciała.
Powitała mnie pełnym ciepła uśmiechem, uwiodła pięknem nowojorskiej rzeczywistości, zanurzyła w głębię amerykańskich przyjemności, a gdy spełniła swoje obietnice pożegnała mnie figlarnym mrugnięciem oka.
Nieważne czy krople deszczu beznamiętnie stukają w parapet, czy za oknem tańczą suche liście niesione jesiennym wiatrem coraz dalej, albo subtelne promienie wiosennego słońca wkradają się nieśmiało do pokoju, gdy na ekranie urocza Holly z wdziękiem chrupie rogalika przed witryną ekskluzywnego jubilera, przenoszę się do jej nowojorskiego świata! Rzeczywistości utkanej z błyskotliwych anegdot i cynicznego humoru.
Uwielbiam ją za to, że swoim niezdecydowaniem dotknęła obszarów mojej wrażliwości i odzwierciedliła stan mojej duszy. Za to, że jej kreacja aktorska stała się zapisem moich emocji i źródłem inspiracji. Za to, że dziś dzięki niej mogę jednocześnie ociekać niezależnością i czarować infantylną delikatnością. Za to, że mogę być wyrafinowana jak femme fatale, albo niewinna jak prawdziwy anioł… Za to, że każdego dnia mogę odradzać się niczym mityczny „feniks z popiołów” i wydobywać…swoje ukryte piękno.
Kocham Audrey Hepburn, kocham Holly Golightly i…kocham ten film! Po prostu.
Ola
16 sierpnia 2018 at 20:35Moją ulubioną komedią romantyczną z nie tak całkiem cukierkowym zakończeniem jest „Like, crazy” 🙂 Najchętniej wcieliłabym się w postać Anne, brytyjki, która zakochała się w Amerykaninie a na ich drodze stanęła kończąca się jej wiza. Mimo iż oglądałam ten film chyba milion razy, za każdym razem tak samo przeżywam zakończenie. Dlaczego chciałabym się wcielić w jej postać? Bo spotkała na swojej drodze cudownego Jacoba, i chociaż ich związek nie był łatwy, chociaż musieli wiele poświęcić – zanim zrozumieli że są sobie pisani, dzięki temu ich historia nie jest taka jak milion innych. Poza tym uwielbiam Wielką Brytanię, bycie brytyjką zakochaną w Amerykaninie??? No spełnienie marzeń ??
Ola
16 sierpnia 2018 at 20:36Moją ulubioną komedią romantyczną z nie tak całkiem cukierkowym zakończeniem jest „Like, crazy” 🙂 Najchętniej wcieliłabym się w postać Anne, brytyjki, która zakochała się w Amerykaninie a na ich drodze stanęła kończąca się jej wiza. Mimo iż oglądałam ten film chyba milion razy, za każdym razem tak samo przeżywam zakończenie. Dlaczego chciałabym się wcielić w jej postać? Bo spotkała na swojej drodze cudownego Jacoba, i chociaż ich związek nie był łatwy, chociaż musieli wiele poświęcić – zanim zrozumieli że są sobie pisani, dzięki temu ich historia nie jest taka jak milion innych. Poza tym uwielbiam Wielką Brytanię, bycie brytyjką zakochaną w Amerykaninie??? No spełnienie marzeń 🙂
gellunia
16 sierpnia 2018 at 20:53,,The Devil Wears Prada” Najwspanialsza komedia romantyczna, której akcja oczywiście toczy się w samym centrum Nowego Jorku oraz Paryżu. Owe miasta i ich klimat poprostu wzruszają na samą myśl. Dlaczego ta komedia ?To właściwie za sprawą Meryl Streep która wciela się w główną postać Mirandy Priestly. Moim największym marzeniem jest osiągniecie właśnie takiego sukcesu, który w tym filmie posiada aktorka, o której właśnie wspomniałam . Nie chodzi tu o dojście na sam szczyt ale o to aby walczyć o swoje i znaleść własne miejsce na ziemi. To właśnie dzięki tej komedi i owej Mirandzie uświadamiam sobie, za każdym razem kiedy oglądam ten film (myślę, że zrobiłam to już minimum 10razy) ,że wszytko jest możliwe trzeba jedynie dać z siebie wszytko. Pewnego dnia w końcu uda się stanąć na swoim wymarzonym podium najskrytrzych marzeń. Uwielbiam ten film również za romantyzm miast, które przedstawia. Nigdy nie zapomnę kiedy poraz pierwszy zobaczyłam ten film w samolocie podczas mojej pierwszej podróży do NYC. Od tamtego momentu w życiu mam jeden najważniejszy cel i mam nadzieje, że kiedyś uda mi się to spełnić i stać się szefową samej siebie.
Aleksandra
16 sierpnia 2018 at 20:59Moją ulubioną komedią romantyczną z nie tak całkiem cukierkowym zakończeniem jest „Like, crazy” 🙂 Najchętniej wcieliłabym się w postać Anne, brytyjki, która zakochała się w Amerykaninie a na ich drodze stanęła kończąca się jej wiza. Mimo iż oglądałam ten film chyba milion razy, za każdym razem tak samo przeżywam zakończenie. Dlaczego chciałabym się wcielić w jej postać? Bo spotkała na swojej drodze cudownego Jacoba, i chociaż ich związek nie był łatwy, chociaż musieli wiele poświęcić – zanim zrozumieli że są sobie pisani, dzięki temu ich historia nie jest taka jak milion innych. Poza tym uwielbiam Wielką Brytanię, bycie brytyjką zakochaną w Amerykaninie??? No spełnienie marzeń 🙂
Ola
16 sierpnia 2018 at 21:03Komedia romantyczna którą mogłabym oglądać bez końca to „Czekolada”. Zresztą która z nas nie uwielbia czekolady? Słodkiej, gorzkiej, z owocami. Nie tylko poprawia nam humor, koi zmysły i przenosi w inny wymiar. Sprawia, że chcemy więcej tak samo jak bohaterzy filmu, którzy nie mogą uwolnić się od jej wyjątkowego smaku. Chyba nie ma wątpliwości, że chciałabym wcielić się w rolę mieszkańców tego malowniczego miasteczka i móc spróbować tych pyszności. Tytułowa czekolada sprawia, że trudno oderwać wzrok od ekranu, ma się wrażenie, że czuć jej zapach, a chęć sięgnięcia po kolejną tafelke wygrywa!
OlusiaR88
16 sierpnia 2018 at 21:25Moją ulubioną kolędą romantyczną jest zdecydowanie „Pretty woman”! Uwielbiam ją za klimat,humor i Recharda Gere’a <3 Na jeden dzień chciałabym się wcielić w postać Vivienę (graną przez Julię Roberts) Chciałabym mieć jej figurę i tą bezwstydność w tym co robi… By że zwykłej dziewczyny poczuć się księżniczką 😉
Natalia
16 sierpnia 2018 at 21:29Ukochana komedia to Bridget Jones. Nie może być inaczej. Dlaczego ją kocham? Bo jest ludzka i taka prawdziwa. W kółko wpada w tarapaty, ale za to wychodzi z nich z wielkim wdziękiem !!! Wie, że nie jest idealna, ale stara się to zmienić 🙂 Chyba każda z nas ma coś z Bridget. Ja regularnie robię napady na dział słodyczy w sklepie i sumiennie się z tego rozgrzeszam w notesie 🙂 ! Każdego dnia obiecuję poprawę 😉 Tak, jak Bridget, nie da się mnie nie zapamiętać. Kłopoty i wpadki to moja codzienność, ale nadrabiam tą wdziękiem i ogromnym poczuciem humoru. No i podobnie jak Bridget, zaliczyłam upadek na siłowni… jednak bieżnia to nie rozrywka dla mnie 😉
Klaudia
16 sierpnia 2018 at 21:30Na początku jak przeczytałam pytanie konkursowe, myśl „‚no way” jak komedioromamtycznożerca może na nie odpowiedzieć ? Ale po przeanalizowaniu wszystkich ulubionych i bardziej ulubionych- już wiem ! Diabeł ubiera się u Prady. Film, który oglądam gdy łapię doła, gdy jestem chora, gdy tracę wiarę w swoje możliwości. Początkowa scena i hit suddenly i see zawsze dają mi kopa do działania. Być jak Andrea, dziewczyna podążająca za swoimi marzeniami i mimo wielu zawirowań w końcu je spełniająca. Poza tym te stylizacje, te potyczki z Mirandą, no i ten Nowy York. Zdecydownie mój nr 1.
Vicky Cristina Barcelona
16 sierpnia 2018 at 21:38Zdecydowanie jest to
❤️„Vicky, Cristina, Barcelona”❤️,
która ukazuje różne aspekty miłości.
Każda z nas odnajdzie w sobie odrobine Vicky, cząstkę Cristiny i namiastkę Marii Eleny ☺️
Ja uwielbiam charyzmatyczną Marie Elenę. Zarówno samą postać, jak i aktorkę Penelope Cruz.
Tak się składa, że za tydzień wyjeżdżam do Barcelony i planuje pójść śladami dziewczyn, oczywiście tylko szlakami, planowałam nawet dzisiaj odtworzyć słynne zdjęcie Marii Eleny na tle grafitti ☺️
A teraz uciekam oglądać film… hmmm…
Zgadnijcie jaki? ??
Kinga
16 sierpnia 2018 at 21:55Uwielbiam Jennifer Aniaton i komedie romantyczne z jej udziałem, ale moim zdecydowanym faworytem jest „Żona na niby”. Chętnie wcieliłabym się w postać graną przez Jennifer- pokazuje, że samotna mama potrafi się zorganizować, zadbać o dzieci, mieć czas dla siebie, świetnie wyglądać i zakochać się!
Michalina
16 sierpnia 2018 at 21:56Moją ulubioną komedią romantyczną jest „27 sukienek”. Film jest po prostu fenomenalny. Uwielbiam go i mogę oglądać kilkanaście razy w roku. Z chęcią wcieliłabym się w Jane i bylabym najlepszą druhną na świecie. Wszystkie te sukienki i wiążące się z nimi poświęcenia na pewno warte byłyby uśmiechu i słowa „dziękuję” od szczęśliwej w swoim najważniejszym dniu Panny Młodej.
Ania P.
16 sierpnia 2018 at 22:10Moją ukochaną komedią romantyczną jest film „Listy do Julii”. Z chęcią wcieliłabym się w postać głównej bohaterki Sophie, która to w Weronie odnalazła siebie, swoje życie i jedyną miłość. Chciałabym tak jak Sophie poczuć, że nie można tracić wiary w istnienie prawdziwego uczucia jakim jest miłość. Nawet gdy minie wiele lat człowiek ma prawo do zakochania i uczucia radości. To właśnie Sophie udowodniła pomagając Pani Wyman w odnalezieniu jej ukochanego z młodzieńczych lat. Chciałabym tak jak Sophie odkrywać miłość od nowa zaczynając od jednego z romantyczniejszych miejsc na świecie – Werony. Utożsamiam się z jej postacią ponieważ tak jak i ona byłam w długim związku, który nie przetrwał ze względu na zaniedbanie i różne poglądy na temat związku. Wcielając się w rolę Sophie nauczyłabym się nie tylko miłości ale i poznawania siebie i tego, czego ja chcę. Chciałabym tak jak ona spotkać ukochanego niespodziewanie, bez wymuszania i usilnych starań. Tak jak ona chciałabym kochać i być kochaną.
Anna
16 sierpnia 2018 at 22:26Moją ukochaną komedią romantyczną jest „Ostatnia Piosenka”. Wcieliłabym się z pewnością w postać Ronnie. Kiedyś byłam jak ona, pogubiona, opryskliwa i wulgarna – tak to tylko to, co widoczne na zewnątrz. W środku cierpiałam po stracie bliskiej mi osoby, nie potrafiłam sobie z tym poradzić. Dopiero czas spędzony z bliską mi osobą – tatą który wrócił z pracy na obczyźnie i poznanie miłości mojego życia odmieniło mnie o 180 stopni. Dzięki miłości bliskich i przyjaciół z czasem jak Ronnie mogłam wrócić do mojej pasji jaką jest gra na skrzypcach. Ronnie była zagubiona w swoim życiu i starała się nie pokazywać innym swojego cierpienia. Dopiero gdy zaznała miłości i wsparcia stała się sobą. Miłość potrafi zmienić wszystko, ta prawdziwa zmienia tylko na lepsze.
Beata
16 sierpnia 2018 at 22:32Najbardziej chcialabym sie wcielić w role Nicole (Jenifer Ainston) w filmie pt Dorwać Byłą. Od zawsze marzyłam, żeby przeżyć przygodę z taką nutka adrenaliny. Pościgi, kradzieże, użycie paralizatora a następnie pobyt w więzieniu nie są sytuacjami, które mogłabym przeżyć w moim zyciu. Chciałabym zobaczyć jak to jest i czy bym sobie poradzila. Cudownie byłoby sie sprawdzić w ten sposób mając u boku tak przystojnego partnera jakim jest Gerard Butler. Myślę, że grając taką rolę zapamiętałabym ją na całe życie i z uśmiechem wracała bym do niej we wspomnieniach.
Netka
16 sierpnia 2018 at 22:39„Dzień dobry, kocham cię!”- tak, to bez wątpienia moja ulubiona komedia romantyczna. I jak tak teraz na to patrzę, to jakaś magia musiała mieć w tym swój udział… Ale od początku. Razem z przyjaciółką wybrałyśmy się na premierę tego filmu, już ładnych parę lat temu. Siedziałyśmy wtedy w przedostatnim rzędzie i wyśmienicie się bawiłyśmy. Nasz głośny śmiech do łez nie przypadł jednak do gustu pewnemu Panu z wyższego rzędu. Nie pamiętam do tej pory, co wówczas powiedział, ale gdy tylko się odwróciłam i nasze oczy się spotkały, rozpłynęłam się w sekundzie! Drugą połowę filmu wyobrażałam sobie, jak cudownie byłoby być filmową Basią, która spotkała na ulicy miłość swojego życia, i po długich poszukiwaniach mimo przeciwności losu odnalazła faceta, który skradł jej serce (a ona oczywiście jego). Na ekranie pojawiły się już końcowe napisy, a to oznaczało, że za chwilę wyjdę z kina i już nigdy nie zobaczę tego, o którym nic nie wiem, a o którym chciałabym wiedzieć wszystko. Wyszliśmy, każdy w swoją stronę, każdy bez śmiałości zdobycia się na wymianę chociaż jednego słowa. Szukałam – dokładnie tak jak Basia. Aż pewnego dnia dostałam wiadomość na portalu społecznościowym. Brzmiała dokładnie tak: cześć, czy chciałabyś być moją Baśką? 🙂
P.S. Ten kto oglądał, na pewno wie, co wydarzyło się dalej w naszym życiu… 😉
Ania
16 sierpnia 2018 at 22:42Moja ulubiona komedia romantyczna to „jestem taka piękna” – jest to pierwszy film na którym byłam dwa razy w kinie i wiem, że na pewno jeszcze wiele razy go obejrzę ! Chciałabym się wcielić w role głównej bohaterki ponieważ w świecie, gdy ciężko znaleźć prawdziwa i wymarzona miłość, ona znalazła taka przez przypadek- a właściwie przez to, że walnęła się w głowę. Od tego momentu wydawało jej się (a może i nie) że jest piękna, zabawna… 😉 oglądając ten film widzimy taka właśnie kobietę ale ona- jak wiele z nas ma niskie poczucie własnej wartości. W świecie pięknych zdjęć na instagramie i innych portalach społecznościowych czasem warto jednak wyluzować i spojrzeć na siebie z innej strony albo po prostu nie przejmować się wyglądem tylko być sobą 🙂 życie mamy tylko jedno i warto z niego korzystać a ta komedia pokazuje nam jak wiele zależy od naszego charakteru, a nie od wyglądu. No to właśnie dzięki osobowości możemy zyskać prawdziwych przyjaciół, prawdziwa miłość i świetna prace. Polecam ten film każdemu, bo jest zarówno duza dawką świetnego humoru jak i dobra lekcja życia 🙂
Kasia
16 sierpnia 2018 at 22:59„Ja cie kocham a ty śpisz”. W tym filmie jest wszystko; humor, miłość, niespodzianki, wspaniali aktorzy i przede wszystkim piękna Sandra Bullock. Ten film urzekł mnie kiedyś tym że nie wszystko co sobie wymyślimy musi być idealne i wspaniałe że czasem warto poczekać na zbieg okoliczności, na prawdziwą miłość. I tak stało się też w moim życiu 😉 Dodatkowo jakby nie patrzeć jest to film świąteczny więc każde święta przed telewizorem rozpoczynam od obejrzenia właśnie tej komedii romantycznej. Jest wspaniała i nie tylko dla kobiet bo humor i cała historia spodoba się napewno mężczyznom. 😉 to trochę zapomniany film ale ze świetną obsadą aktorską i myślę że jeśli ktoś go jeszcze nie widział to warto i nie trzeba czekać do świąt, szczerze polecam.
Żaneta
16 sierpnia 2018 at 23:26Najwspanialszą komedią romantyczną jaką oglądałam są „Rzymskie wakacje”. Czarno-biały film nagrany ponad 60 lat temu to arcydzieło w swoim gatunku. Która z nas nie chciała być kiedyś księżniczką?:) Więc byłabym księżniczką Anną, graną przez fenomenalną Audrey Hepburn. Aktorka nie do zastąpienia, piękna, dziewczęca, utalentowana, mająca swój styl. Jako księżniczka mam już dosyć całego orszaku królewskiego i planu na całą podróż i postanawiam uciec służbie aby na własną rękę zwiedzać Rzym. W wyniku pewnych perypetii spotykam dziennikarza, który zabiera mnie do swojego mieszkania i proponuje że oprowadzi po Rzymie. Dziennikarz rozpoznał księżniczkę, ale tego nie ujawnia, i liczy że napisze dzięki temu artykuł życia. Podczas wspólnie spędzonych chwil główni bohaterowie zakochują się w sobie. Mimo że przyjdzie im się rozstać, ten dzień który spędzili razem na pewno zapamiętają na zawsze. Anna podczas podróży po Rzymie dojrzewa, jedno od drugiego uczy się ważnych rzeczy. Film jest piękny, gra aktorska, scenografia, muzyka, wszystko łaczy się w niezapomnianą całość. Wracam do niego, jak mam ochotę przenieść się w niby bajkowy a jednocześnie taki naturalny świat.
Aleksandra
16 sierpnia 2018 at 23:42Jak przystało na fankę kina pierwszej połowy dwudziestego wieku, moją ulubioną komedią romantyczną jest jeden z najwspanialszych filmów, jaki kiedykolwiek obejrzałam: Ich noce (It Happened One Night). Film wszedł na ekrany kin w 1934 roku i jest dla mnie swoistym prekursorem gatunku. Chętnie wcieliłabym się w jedną z głównych postaci, Ellie Andrews, graną przez cudowną Claudette Colbert. Postać w ciągu całego filmu rozwija się, kiedy ją poznajemy, jest zbuntowaną córeczką swojego tatusia, rozpieszczoną i próbującą koniecznie postawić na swoim. Na swojej drodze spotyka mężczyznę zupełnie od niej innego, z którym nawiązuje mój ulubiony typ relacji występującej w gatunku: kto się czubi, ten się lubi. Film nie jest typową komedią romantyczną, gdzie wszystko jest tak przesłodzone, że wywołuje odruch wymiotny. Jest ciepłym i zabawnym filmem, który pokazuje, że na miłość życia można trafić przypadkiem i nie zawsze od razu zdajemy sobie z tego sprawę. Ellie Andrews na samym początku nie budzi sympatii, ale po spotkaniu Petera Warne’a zmienia się i nabiera ogłady. Dlaczego wybrałam właśnie tą postać? Na co dzień jestem kobietą twardo stąpającą po ziemi. Wszystko co mam zdobyłam sama, oczywiście ze wsparciem rodziny i przyjaciół, ale było to wsparcie bardziej „duchowe”, niż finansowe. Postać grana przez Claudette Colbert jest ode mnie zgoła inna, to typowy lekkoduch, który zawsze dostaje to czego chce, a kiedy napotyka opór ojca, ucieka z domu. Zabawnie byłoby wejść w buty dziedziczki fortuny, która dzięki jednej podróży odmienia swoje życie i znajduje tego jedynego. Mam do niej ogromną sympatię, bo łączą nas dwie rzeczy: nie dbamy o pieniądze, w znaczeniu, że nie są one dla nas najważniejsze, a poza tym ja również spotkałam swoją miłość życia przypadkiem… i za żadne skarby świata bym tego nie zmieniła 🙂
Aga_K
16 sierpnia 2018 at 23:44Moja ukochana, ulubiona komedia romantyczna to amerykański film Woody’ego Allena ” Wszyscy mowią kocham Cię” . Jeśli lubisz bardzo specyficzne poczucie humoru Woody’ego, a do tego kochasz musicale… to musisz zobaczyć ten film!!! Gwiazdorska obsada: Julia Roberts, Drew Barrymore, cudowna Goldie Hawn i młodziutka Natalie Portman. Męska „załoga” to oczywiście Woody Allen w roli neurotycznego pisarza, a także m.in Alan Alda (znany z serialu M*A*S*H) Wszyscy tańczą i śpiewają. Śpiewająca Julia Roberts? Tego chyba w żadnym filmie nie było. Akcja filmu toczy się w najpiękniejszych i najbardziej klimatycznych miastach świata. Wenecja, Paryż i Nowy Jork. „Wszyscy mówią kocham Cię” to kilka historii miłosnych, które wzajemnie się przenikają i przeplatają. Można się pośmiać, ale i uronić łezkę z tęsknoty za taką prawdziwą miłością. Za tym, żeby kochać i być kochanym. Oglądam ten film co roku, zawsze w Święta Bożego Narodzenia. Pozwala oderwac się od rzeczywistości… Woody Allen jest mistrzem w oddawaniu specyficznego klimatu danego miasta. Można sie rozmarzyć… A ja najchętniej wcieliłabym się w postać 17-letniej DJ, która przeżywa swoje pierwsze zauroczenia miłosne. Kogo wybrać przystojnego i romantycznego gondoliera z Wenecji, ale bez grosza przy duszy czy może bogatego studenta ekonomii? Ach ta miłość! ps. wyciągam płytę z filmem i w tym roku obejrzę go wczesniej 🙂 *
Magdalenamarja
16 sierpnia 2018 at 23:49Pretty woman! Nie inaczej, musi być to współczesna filmowa wersja Kopciuszka. Kocham klimat lat ’90- więc jest to jeden z powodów. Kolejny powód to Julia Roberts jako Vivian, a najważniejszym z powodów jest Richard Gere!!! Ten filmowy duet nigdy nie zawodzi, kocham go niezmiennie od lat. Do dziś pamiętam Sylwestra 2000, kiedy to jako ośmioletnia dziewczynka ukradkiem patrzyłam w ekran telewizora, a to wszystko za sprawą Pretty Woman. I chciałam mieć takie kozaki jak Julia Roberts. i do dziś pamiętam, że odległość od łokcia, do nadgarstka odpowiada długości naszej stopy. Co czasem sprzedaję, jako swój tekst na randkach ( Ciiii) :D.Chętnie zostałabym na chwilę Vivian, i to nie bynajmniej, dlatego, by trudnić się najstarszą profesją świata. Chciałabym zostać Vivian, aby móc przejść totalną metamorfozę, mieć w sobie tyle odwagi, ale przede wszystkim, by poznać mężczyznę, przy którym mogę zawsze być sobą, pokazywać w pełni swoją wrażliwość. Nawet, kiedy bycie sobą związane jest ze śpiewaniem, okrutnie przy tym fałszując Prine’a w wannie pełnej piany! Kocham Vivian za bycie sobą, niezależnie od tego, jakie schematy narzuca nam rzeczywistość <3
mcc
16 sierpnia 2018 at 23:53Holiday.
Pandaulina
16 sierpnia 2018 at 23:54Moją ulubioną komedią romantyczną jest „To skomplikowane”,
Jest to kino przyjemne, w cudnym klimacie zachowane.
Film opowiada historię pewnej kobiety po rozwodzie,
Ma około 60 lat, 3 dzieci i nadal pracuje w zawodzie.
Ma piękny dom, wspaniałe dzieci i piękną kawiarenkę,
Do ciast pysznych i innych smakołyków ma rękę.
Mąż zostawił ją dla kobiety dużo młodszej,
Jednak od głównej bohaterki nie znajdzie słodszej.
Dlatego też historia ta jest miła i zakręcona,
A ja chcę być taka właśnie jak ona.
Jak główna bohaterka tego filmu ciekawego,
Ciepła, zaradna, piękna i z sercem dla każdego.
🙂 ❤️
Pandaulina
16 sierpnia 2018 at 23:57Moją ulubioną komedią romantyczną jest „To skomplikowane”,
Jest to kino przyjemne, w cudnym klimacie zachowane.
Film opowiada historię pewnej kobiety po rozwodzie,
Ma około 60 lat, 3 dzieci i nadal pracuje w zawodzie.
Ma piękny dom, wspaniałe dzieci i piękną kawiarenkę,
Do ciast pysznych i innych smakołyków ma rękę.
Mąż zostawił ją dla kobiety dużo młodszej,
Jednak od głównej bohaterki nie znajdzie słodszej.
Dlatego też historia ta jest miła i zakręcona,
A ja chcę być taka właśnie jak ona.
Jak główna bohaterka tego filmu ciekawego,
Ciepła, zaradna, piękna i z sercem dla każdego.
Aleksandra
16 sierpnia 2018 at 23:58Moją ulubiona komedia romantyczna, którą mogę oglądac kilkanaście razy w roku jest „Love, Rosie”.Film opowiada o zawirowaniach w życiu. Pokazuje. ze plany zawsze mogą się zmienić przez jedna sytuacje i nie warto robić komuś na złość. Pokazuje jak wielką siłą są marzenia! Do których warto dążyć i nie przejmować się przeciwnościami losu. Rosie i Alex są najlepszymi przyjaciolmi i przez przypadkową sytuacje zostają rozdzieleni i poddani próbie czasu.
A Rosie czyli główna bohaterka to postać w którą z chęcią bym się wcieliłą. Odpowiedź jest prosta. Jest tak samo zakręcona na życiowym parkiecie jak ja. I chociaż nie jest to zawsze cecha pozytywna to jednak zawsze na szczczescie wszystko dobrze się konczy. Jestem charakterem podobna do niej. NIe zalamuje sie sytuacja którta jest przedemna, stawiam czoła nawet najgorszym przeciwnościom. Mam marzenia i wiem, ze chocbym miala przejsc wiele przed ich spelnieniem, to je spełnie.
Jej zycie jest podobne do mojego. I dlatego milej mi ogladac ten film jak wyobrazam sobie ja w jej wcieleniu.
MonJa
16 sierpnia 2018 at 23:59„O Północy w Paryżu” to mój film ulubiony,
ma cudowny klimat, nie jest też przesłodzony.
Woody Allen jest mistrzem, stworzył świetną komedię,
ale smutniejsze wątki zobaczycie, to pewne.
Owen Wilson gra Gila, który się nie przymila,
Inez (Rachel McAdams) ma amantów co chwila.
Zaręczona ta para jednak ma wątpliwości,
czy dotrwają we dwoje aż do późnej starości.
On przenosi się w czasie i poznaje pisarzy,
nawet piękną aktorkę, o której wciąż marzy.
Inez z Paulem dyskutują o sztuce codziennie,
Carla Bruni oprowadza ich po Paryżu dzielnie.
Gdybym miała się wcielić w jedną z tych bohaterek,
z chęcią poznałabym, jaki jest z Inez numerek.
Flirtowałabym z Paulem, popijała szampana,
dostrzegłabym zalety tego miłego pana.
Zauroczyłabym się tym miastem miłości,
które każdej kobiecie daje mnóstwo radości.
Mogłoby być przyjemnie pośnić trochę na jawie,
choć prawdziwe me życie jest aż nazbyt ciekawe.
A może przygody me Charlize opisałaby na blogu…
Dobrze, że jestem sobą, za co dziękuję Bogu!
Zaraz północ wybije, taki zbieg okoliczności,
życzę więc wszystkim śpiochom w łóżku wiele… miłości!
Ola
17 sierpnia 2018 at 00:00Gdybym chociaż na chwilkę, mogła wcielić, się postać z filmu romantycznego, wybrałabym lekko ekscentryczną, pełną uroku i troszkę zagubioną Holly Golightly z kultowego romansu „Śniadanie u Tiffaniego”. Chciałabym poczuć klimat, zamach i smak nowojorskich ulic z tamtych lat. Przechadzać się tętniącymi życiem zaułkami i zamieszkać w eleganckiej, nowojorskiej kamienicy. Ubrać małą czarną, włożyć kapelusz z wielkim rondem i stylowe okulary. Wejść do Tiffany’ego – do miejsca, gdzie „nie może zdarzyć ci się nic złego”, gdzie jest cicho, elegancko i bezpiecznie (takie wyobrażenie o tym miejscu ma moja bohaterka i dokładnie tak sobie je wyobrażam),Mimo że Holly błądzi i próbuje zarabiać na życie, w dość nieetyczny sposób, to w głębi serca jest maleńką, zagubioną dziewczynką, która jeszcze nie wie, że to, czego szuka, za czym tak gna i tęskni, nazywa się…MIŁOŚĆ! … Na jej drodze staję podobny do niej człowieka, tytułujący się zaszczytnym mianem pisarza, młody mężczyzna Paula Varjaka. W Nowym Jorku nie znalazłaby się dwójka ludzi bardziej podobnych do siebie. Połączyło ich identyczne spojrzenie na świat, filozofia życiowa, a nawet sposób zarobkowania – oboje bowiem utrzymywali się z pieniędzy bogatych mężczyzn bądź eleganckie damy z nowojorskiego miasta….
Klau_Mau
17 sierpnia 2018 at 08:30Zupełnie jak miłość. A lot like love i pamiętna scena jak Ashton Kutcher nauczył się grać na gitarze by zagrać I’ll be there for you Bon Jovi. Nie jest to typowa komedia romantyczna, gdzie się poznają i zakochują, potem wielka kłótnia a na koniec BIG LOVE. To jest prawdziwa miłość gdzie główny bohater zdobywa „-„ za nim chociaż nawet jeszcze się nie znają. Ich miłość przeplata się z niespodziewanymi sytuacjami z życia wziętymi przez 7 lat. 7 to podobno szczęśliwa liczba. Film ten zawsze porusza moje serce w ten sposób, że miłość nie jest ani prosta ani trudna tylko trzeba nią żyć. Zawsze jak oglądam to z moimi przyjaciółkami , jedząc popcorn – płaczemy, śmiejemy się i krzyczymy. A usypiamy w rytmie Bon jovi i I’ll be there for you.
Klau_Mau
17 sierpnia 2018 at 08:34I zapomniałam dopisać ! Jestem identycznie nienormalna i zakręcona jak Emilly. Nigdy nie umiem się od razu zdecydować bo zawsze jest jakieś ale – ale zawsze tak jak ona na końcu wybieram to co właściwe DLA MNIE !
Dominika
26 sierpnia 2018 at 19:20Czy były już wyniki ? :))